Koniec pierwszej rundy zbliża się wielkimi krokami i przed Athletic jeszcze trzy mecze pierwszej serii oraz wcześniejsze rozpoczęcie rundy rewanżowej z uwagi na pojedynek z ramach SuperCopa de Espana, która w połowie stycznia odbędzie się w Arabii Saudyjskiej. Tak czy tak do Świąt zespół rozegra trzy mecze pod rząd na własnym stadionie i to z naprawdę ciężkimi rywalami, którzy na dzień dzisiejszy zajmują trzy pierwsze miejsca w tabeli.. Na pierwszy ogień dzisiejszego wieczora idzie ekipa Sevilli FC a więc wicelider La Liga. Drużyna trenera Lopeteguiego nie ukrywa swoich mistrzowskich aspiracji i chce wykorzystać chwilowe problemy Atletico i przede wszystkim FC Barcelony. Dla Athletic to z kolei ostatnia szansa na poważne podreperowanie dorobku punktowego przed rundą rewanżową i styczniowym maratonem spotkań. Szykuje się więc ciekawe spotkanie bo co jak co ale na topkę tabeli Athletic potrafi się mocno zmobilizować i zagrać świetne zawody, tak jak było z Realem Madryt na Santiago Bernabeu gdzie do wygranej zabrakło tylko skuteczności pod bramką Courtoisa bo sytuacji do zdobycia goli było sporo. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 21.00 a poprowadzi je sędzia Hernandez Hernandez.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły zapunktowały. Drużyna z Andaluzji podejmowała na własnym obiekcie ekipę Villarrealu. Grając mocno ekonomicznie z uwagi na ważny mecz w Lidze Mistrzów z Salzburgiem w środku tygodnia udało się zdobyć komplet punktów po bramce Ocamposa w 16 minucie. Rywal zresztą też zagrał na luzie bo miał również decydujący mecz w Lidze Mistrzów ale z Atalantą na wyjeździe. Athletic spisał się niestety gorzej od dzisiejszego rywala bo udało się ugrać tylko bezbramkowy remis w spotkaniu wyjazdowym z Getafe a mało brakowało by Baskowie wyjechali bez punktów z Coliseum Alfonso Perez. Tym sposobem Los Leones powiększyli stratę do miejsc pucharowych aż do 6 oczek, które będzie ciężko odrobić z zbliżającym się czasie.

Sevilla kolejny sezon ugruntowuje swoją pozycje w absolutnym topie w La Liga i zgłasza mocne aspiracje nawet do walki o tytuł najlepszej drużyny w Hiszpanii. Trener Lopetegui wraz z Dyrektorem Sportowym, ekspertem w dziedzinie transferów czyli Monchim rok po roku dokładają cegiełkę do zespołu tak by drużyna była silniejsza. I trzeba przyznać że jest choć niestety czegoś jej brakuje. Prawdopodobnie zawodnika, który w krytycznym momencie byłby w stanie sam pociągnąć za sobą zespół i odmienić losy meczu. Sevilla jest w stanie wygrać z każdym, na dłuższą metę osiągać wyniki ponadprzeciętne ale w kluczowych czy krytycznych sytuacjach potrafi polec w najmniej oczekiwanym momencie. W obecnym sezonie jest to Liga Mistrzów, którą zespół Lopeteguiego położył w sposób pokazowy mając wprawdzie wyrównaną grupę ale wcale nie taką ciężką. Palanganas zajęli dopiero trzecie miejsce w a minionym tygodniu przegrali decydujący mecz w Salzburgu. Do dalszej fazy awansowało Lille i właśnie drużyna z Austrii a drużynie z Andaluzji pozostała Liga Europy za trzecie miejsce. Czwarty w tabeli był Wolfsburg a więc drugi faworyt grupy obok ekipy z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. To na pewno spora porażka trenera i zawód dla kibiców oraz władz klubu dla których ponad 20 mln euro jakie mogli zarobić za awans na pewno byłoby sporym zastrzykiem gotówki w dobie pandemii. No i pozwoliłoby wzmocnić jeszcze skład by skuteczniej walczyć na wszystkich frontach. Chociaż i tak Sevilla ma bardzo mocną kadrę, która spokojnie powinna wystarczyć na cały sezon bez względu na to ile srok za ogon chciałyby złapać władze klubu a zmiany są tylko kosmetyczne. Tak samo było przed obecnym sezonem. Obyło się praktycznie bez strat a udało się pozyskać trochę pieniędzy na transfery. Do Tottenhamu sprzedano Bryana Gila za 25 mln euro, który dotychczas pałętał się po wypożyczeniach a szans na grę w pierwszej drużynie nie miał praktycznie żadnych. To na pewno spory sukces Monchiego. Reszta to raczej zejście z listy płac bo klub opuściili Arana, Sergi Gomez, Franco Vazquez, Vaclik, Escudero, Aleis Vidal oraz chyba największe rozczarowanie a więc Luuk de Jong, którego w ostatnim dniu okienka transferowego udało się wypożyczyć do Barcelony. Transfery za to jak zwykle co najmniej solidne i widać w nich rękę Monchiego. Ściągnięto napastnika Rafę Mira za Wolverhampton za 16 mln euro, prawego obrońcę Montiela z River Plate za 11 mln, defensywnego pomocnika Delaneya z Dortmundu za 6 mln euro, lewego obrońcę Augustinssona z Werderu Brema za 5,5 mln, skrzydłowego Erika Lamelę z Tottenhamu (za darmo) i bramkarza Marko Dmitrovicia z Eibaru (za darmo). Poza tym z Ajaxu wrócił z wypożyczenia skrzydłowy Idrissi oraz z Angers defensywny pomocnik Ibrahim Amadou. Mimo planów nie udało się ściągnąć jeszcze jednego obrońcy, który pokrył by pozycje stopera w zespole gdyż na pozostałych jest co najmniej po dwóch niemal równorzędnych zawodników. A nowe transfery już się spłacają bo na czele klasyfikacji strzelców jest Rafa Mir z 5 trafieniami oraz Erik Lamela z 4 golami. Reszta pewnie z czasem doszlusuje poziomem do reszty a jak nie to wymieni się na innych bo nie kosztowali znowu tak wiele. Trener Lopetegui ma więc duży komfort w układaniu składu i doborze taktyki w zależności od rywala. Jak chce może polegać na szybkich i doskonałych techniczne napastników albo wysokich i dobrze grających głową. W drugiej linii ma pomocników którzy gdy mają odrobinę wolnego miejsca potrafią trafić z dystansu. Drugą młodość zdaje się przeżywać Ivan Rakitić, który w Barcelonie miał ostatnie lata dość słabe. W obronie są dwaj świetni stoperzy w osobach Diego Carlosa i Kounde, którzy są nie tylko skuteczni we własnym polu karnym ale i bardzo groźni pod bramką rywala przy stałych fragmentach gry. Solidny jest też ich zmiennik – Rekik. Zresztą długo by wymieniać zawodników, którzy są w składzie i który są raczej znani kibicom La Liga. Problem jest tylko taki jak wspomniałem na początku a więc brakuje gwiazdy, piłkarza, który byłby w stanie w krytycznym momencie pociągnąć za sobą zespół, zagrać niekonwencjonalną piłkę, pokierować kolegami. Po części takim zawodnikiem był Ever Banega ale jego w klubie już nie ma. Teraz w składzie nikt nie chce się podjąć tego zadania a może nie ma takiej charyzmy by to zrobić. Niby mógłby być nim Papu Gomez, który przyszedł w poprzednim sezonie z Atalanty ale Argentyńczyk nie prezentuje już tego co w La Dei gdzie czarował świat swoimi umiejętnościami. Tym bardziej byłoby potrzebne to teraz gdy Sevilla ma dość spory kryzys spowodowany kontuzjami. Tylko w meczu z Athletic zabraknie aż 7 zawodników pierwszego składu w osobach Lucasa Ocamposa, En-Nesyriego, Navasa, Lameli, Suso, Acunii. Za kartki z kolei będzie pauzował Rakitić. Udało się „odzyskać" Gudelja i Idrissiego ale z kolei niepewny jest występ Diego Carlosa, który znalazł się wśród powołanych ale po powrocie z Salzburga nie trenował z resztą zespołu. Decyzja o jego występie zapadnie zapewne tuż przed meczem. Pytanie tylko czy warto ryzykować zdrowiem tego zawodnika gdy Sevillę czekają jeszcze ciężkie mecze u siebie z Atletico i Barceloną. Trener Lopetegui musiał się na treningach posiłkować rezerwowymi, którzy w sporej grupie znaleźli się wśród powołanych na dzisiejszy mecz. Cała lista piłkarzy zabranych do Bilbao prezentuje się następująco:
Bramkarze: Bono, Dmitrovic, Javi Diaz
Obrońcy: Montiel, Kounde, Diego Carlos, Rekik, Augustinsson
Pomocnicy: Gudelj, Fernando, Joan Jordan, Delaney, Torres, Oscar Rodriguez, Juanlu, Quintana
Napastnicy: Papu Gomez, Luismi, Idrissi, Munir, Romero, Rafa Mir.
Z tej grupy trener będzie musiał sklecić jakiś sensowny skład, który będzie zdolny powalczyć o punkty na San Mames. Najłatwiej wybrać zawodników do obrony i na bramkę. Między słupkami stanie zapewne Bono a przed nim jeśli Diego Carlos będzie zdrowy to Brazylijczyk uzupełni zestawienie w składzie Montiel, Kounde i Augustinsson. W drugiej linii pewni placu mogą być Joan Jordan i Fernando. Trzecim do kompletu będzie raczej Delaney. Najtrudniej jest znaleźć ludzi do ataku. Niby jest aż sześciu zawodników ale dwójka z nich to juniorzy, leciwy już Papu Gomez, który z trudnością wytrzymuje pełne spotkania i jest daleko od formy, dwójka typowych środkowych napastników w osobach Munira i Rafę Mir'a oraz mało grającego Idrissiego. I tutaj Lopetegui będzie miał spore pole do popisu by zmontować jakiś sensowne zestawienie. Tradycjnie Athletic będzie musiał zwrócić uwagę na stałe fragmenty gry, które są mocną bronią Sevilli oraz środkowych pomocników, którzy potrafią ukąsić z dystansu. Sevilla na pewno będzie czuła w nogach mecz z Salzburgiem a w głowie będzie siedziało odpadnięcie z Salzburgiem i degradacja do Ligi Europy więc dobrze by było to wykorzystać.

Zawodnicy Athletic byli mocno niepocieszeni po meczu z Getafe. Jeszcze bardziej trener Marcelino, którzy jedyne na co narzekał to skuteczność zespołu. I tutaj trudno się dziwić bo Athletic mógł spokojnie ten mecz wygrać ale niestety kolejny raz okazało się że bez zawodnika potrafiącego precyzyjnie wykończyć akcję po prostu się nie da. Stąd trzeba poszukać kolejnych sposobów na rozwiązanie tego problemu. O ile w pojedynkach wyjazdowych stosowanie ustawienia z Inaki Williamsem na szpicy może okazać się konieczne gdyż Athletic gra głównie z kontry a starszy z braci Williamsów do takiej gry jest wręcz stworzony to już u siebie gdzie trzeba często atakować pozycyjnie takie zestawienie może okazać się nieskuteczne. Stąd na treningach kolejny raz próbowano ustawienie z dwiema fałszywymi 9-tkami w osobach Sanceta i Raula Garcii. Przy dobrych skrzydłach, które potrafią dośrodkować piłkę w pole karne to może w końcu zadziałać no ale cudów raczej trudno oczekiwać. Kolejne elementy które szlifowano to stałe fragmenty gry. To ostatnio bardzo groźna broń Basków i powrót do swoistego rodzaju korzeni gdyż swego czasu Los Leones zdobywali w ten sposób sporo goli. Wprawdzie nie zastąpi do skutecznego napadu ale na bezrybiu i rak ryba a wypracowanie kilku kornerów daje nadzieję że ktoś z dwójki Inigo Martinez – Raul Garcia trafi ta jedną piłkę, która poleci do siatki rywala. Czy coś się poprawiło w tym temacie w Athletic przekonamy się już dzisiaj. Najważniejszą jednak informacją jest powrót do zdrowia najbardziej kreatywnego zawodnika Los Leones a więc Ikera Muniaina. Kontuzja mięśniowa kapitana spędzała sen z powiek zarówno kibicom jak i trenerowi Marcelino ale na szczęście okazała się niegroźna i pauza w pojedynku z Getafe bardzo się przydała. Zresztą obecność Ikera nie była niezbędna bo sytuacji do zdobycia bramki Athletic miał aż nadto a że nie wykorzystał żadnej to już inny problem. Najważniejsze że jest zdrowy na dzisiejszy mecz i znajduje się na liście 22 zawodników, którzy dostali powołanie na dzisiejszy mecz i których lista prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Ezkieta
Obrońcy: Petxarroman, Nunez, Martinez, Yeray, Lekue, Capa, Balenziaga
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Vencedor, De Marcos, Zarraga, Raul Garcia
Napastnicy: Inaki Williams, Morcillo, Muniain, Nico Williams, Nico Serrano.
Na listę powrócił Nico Serrano a więc trener Marcelino wzmocnił możliwości zespołu w ataku, gdzie są najbardziej potrzebne. W dalszym ciągu poza listą są kontuzjowani Villalibre, Vivian i Berchiche oraz nadrabiający zaległości treningowa Peru Nolaskoain. Powrót do zdrowia Ikera Muniaina oznacza, że wróci On na lewą flankę a Nico Williams zagra na prawej kosztem Zarragi. Być może Oier znajdzie się w drugiej linii obok albo w miejsce Vencedora. Znakiem zapytania jest formacja ofensywna gdzie wprawdzie dużego wyboru nie ma ale trener może postawić albo na dwójkę fałszywych 9-tek albo wróci do ustawienia z wysuniętym Inaki Williamsem oraz cofniętym kimś z pary Sancet – Raul Garcia. Zestawienie obrony raczej nie powinno się zbytnio zmienić i zagrają Lekue, Yeray, Martinez i Balenziaga.

Czy tradycji stanie się zadość? Sevilla to najlepszy zespół z możliwych do przełamania się spośród siedmiu najlepszych drużyn, które przyjeżdżały co roku na nowe San Mames od początku jego powstania. Los Leones wygrali 7 z 8 pojedynków od tego czasu, przegrywając tylko raz w sezonie 2019/2020 (Capa – Banega i Munir). Pozostałe mecze to wygrane w tym aż sześć z rzędu co dało łącznie 21 z 24 możliwych do zdobycia punktów. Na dalszych miejscach w tym rankingu jest Villarreal (18/24) Celta (15), Valencia (11), Sociedad (9), Atletico (8), Barcelona (8) i Real Madryt (6). Łączny bilans na San Mames w 77 rozegranych meczach wynosi 50 wygranych Athletic, 10 remisów oraz 17 porażek. (172 bramki do 77). Chyba nie ma lepszego zespołu do przełamania serii słabych meczów. Tym bardziej że Baskowie potrafią się zmobilizować na bardzo dobre zespoły a do takich bez wątpienia zalicza się Sevilla. Podopiecznych trenera Marcelino spokojnie stać na wygraną ale to będzie wymagało nie tylko żelaznej defensywy ale i skuteczności w ataku z czym jest niebotyczny wręcz problem.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Lekue, Yeray, Martinez, Balenziaga – Nico Williams, Vencedor, Dani Garcia, Muniain – Inaki Williams, Raul Garcia.
Trener: Marcelino Garcia Toral

Sevilla: Bono – Montiel, Diego Carlos, Kounde, Augustinsson – Fernando – Delaney, Joan Jordan – Papu Gomez, Rafa Mir, Torres.
Trener: Julen Lopetegui

Data: 11.12.2021 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. ok 53332)
Sędzia: Hernandez Hernandez