Drugie zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie odnieśli zawodnicy Athletic w sobotni wieczór. Tym razem w pokonanym polu pozostała ekipa Villarrealu. To były dobre zawody Los Leones choć nie obyło się bez problemów, trochę na własne życzenie. Wynik otworzył Raul Garcia, który świetnie wykończył podanie Williamsa a właściwie całą zespołową akcję rozpoczętą przez świetne, przytomne podanie Mikela Balenziagi, który doskonale dojrzał Ikera Muniaina a ten otworzył lewą flankę dla Inakiego. Jeszcze w pierwszej połowie wyrównał Coquelin, który wykończył dość szczęśliwą akcję Żółtej Łodzi Podwodnej po złamaniu linii spalonego przez Inigo Martineza. W drugiej połowie gola dorzucił Iker Muniain z rzutu karnego a Berenguer miał szansę na kolejną ale niestety zmarnował swoją szansę z jedenastu metrów. Dzięki tej wygranej Los Leones utrzymali dystans do czołówki ligowej i mają zaledwie 5 oczek straty do lidera tabeli.

Pierwsza akcja w tym meczu należała do Villarrealu. Gerard Moreno świetnie zauważył wychodzącego na pozycję Danjumę, podał idealnie pomiędzy obrońcami i Holender wyszedł niemal sam na sam z bramkarzem. Na szczęście został dogoniony przez Viviana, który mocno naciskał rywala na tyle, że ten oddał słabszy strzał i Simon nie miał problemów z wyłapaniem tej piłki. Villarreal początkowo osiągnął nieznaczną przewagę ale po kilku minutach inicjatywę przejął Athletic. I dość szybko ją spożytkował. Na lewym skrzydle świetnie pograli Muniain z Williamsem i ten ostatni znalazł się w polu karnym próbując uderzać na bramkę Rulliego. Futbolówka po niewielkim rykoszecie od jednego z obrońców uderzyła w poprzeczkę. Pierwsze ostrzeżenie zostało zignorowane a drugiego już nie było. W 14 minucie meczu świetnie na lewym skrzydle zachował się Balenziaga, posłał długie podanie do Muniaina, który niemal natychmiast uruchomił atakującego lewą flanką Williamsa. Inaki podciągnął niemal do linii końcowej i dośrodkował wzdłuż bramki gdzie idealnie w tempo wszedł Raul Garcia i wślizgiem wpakował piłkę do siatki. Los Leones dalej przeważali i raz po raz próbowali się przedostać pod pole karne rywali. Ponieważ obrona Villarrealu dobrze sobie radziła z atakami to Athletic próbował swojego szczęścia ze stałych fragmentów gry. W 24 minucie blisko pokonania Rulliego był Inigo Martinez, który idealnie wyszedł w powietrze do centry Muniaina z narożnika boiska. Argentyński portero spisał się jednak doskonale i zdołał obronić. Niestety mimo przewagi Athletic Żółta Łódź Podwodna zdołała wyrównać w 32 minucie. Inigo Martinez złamał linię spalonego dzięki czemu Danjuma mógł pognać na bramkę Simona. W polu karnym został dogoniony przez Viviana i Lekue. I tutaj zaczęła się seria szczęścia gości i nieszczęścia gospodarzy. W jakiś sposób piłka przeszła pomiędzy nogami Viviana i Holender zdołał ją czubkiem buta zagrać przed pole karne gdzie dobiegł do niej Coquelin i huknął na bramkę mimo tego miał przed sobą niemal ścianę zawodników Athletic. Futbolówka przeszła zawodników Athletic i pewnie Simon by obronił ten strzał bo szedł prosto w niego gdyby nie delikatny rykoszet od jednego z obrońców, który nieco zmienił kierunek piłki tak, że Simon nie zdołał jej odbić i wpadła do siatki. 1-1 i mecz zaczynał się od początku. Niestety stracony gol mocno podciął skrzydła zawodnikom Los Leones, którzy wprawdzie próbowali atakować ale już bez takiego rozmachu i werwy jak wcześniej. Po pierwszej połowie rezultat na tablicy wyników był remisowy.

Drugą część nieco lepiej zaczęli Baskowie choć Villarreal dobrze nastawiony przez Unaia Emerego o wiele częściej atakował i był groźniejszy pod bramką Simona. Gra stała się przez to bardziej otwarta i akcje raz po raz przenosiły się z jednego pola karnego pod drugi. W 48 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Muniaina uderzał Inigo Martinez ale wprost w ręce Rulliego. W 57 minucie świetną akcję długim podaniem wyprowadzili goście a próbował wykończyć znajdujący się w polu karnym Danjuma, ale Simon nie dał się zaskoczyć i sparował piłkę na rzut rożny. Cztery minuty później mieliśmy rzut rożny po przeciwnej stronie, piłka trafiła przed pole karne do Lekue, który zdecydował się na strzał z woleja. Futbolówka poszła w kozioł przed bramkarzem i sprawiła mu mnóstwo problemów, na tyle że Rulli ledwo sparował ją na kolejny korner. Zaledwie minute później kolejnym długim podaniem został uruchomiony Danjuma, który wpadł w pole karne i uderzył mocno w kierunku bramki ale z ostrego kąta trafił w boczną siatkę. Tyle że nawet jakby trafił do siatki to bramka nie byłaby uznana bo Holender spalił akcję. Mecz bardzo się zdynamizował bo obydwie drużyny nie kalkulowały i dążyły do zdobycia zwycięskiej bramki. Na dwie akcje Athletic gdy dwukrotnie Williamsa uprzedzał Rulli (przy drugiej Inaki nawet nie ruszył do świetnie zgranej w pole karne piłki przez Raula Garcię patrząc jak piłka leci powoli w kierunku bramkarza), Żółta Łódź Podwodna odpowiedziała dwiema kontrami, które mogły zakończyć się bramkami ale Chukwueze fatalnie spartolił dośrodkowanie Estupinana, a uderzenie Danjumy wziął na siebie Lekue ofiarnie rzucając się pod nogi skrzydłowego rywali. Tyle że ostatni kontratak nawet jakby zakończył się powodzeniem to gol nie byłby uznany gdyż sędzia po chwili wrócił do akcji Athletic w polu karnym Villarrealu gdy po rzucie rożnym Alberto Moreno przy próbie wybicia piłki Vencedorowi w polu karnym zrobił klasyczny „stempel" na stopie pomocnika Los Leones. VAR zasygnalizował to Panu Cuadrze Fernandezowi a ten po oglądnięciu nagrania video zdecydował się jak najbardziej słusznie na podyktowanie jedenastki. Pewnym wykonawcą był kapitan Iker Muniain i Athletic prowadził 2-1. Nie minęło 5 minut a Athletic zarobił drugiego karnego po faulu Estupinana na Muniainie. Tym razem do futbolówki podszedł Berenguer ale spisał się koszmarnie uderzając w sposób sygnalizowany, blisko środka bramki i na wysokości najlepszej dla obrony przez bramkarza. To nie zdeprymowało Basków bo w 84 minucie Iker mógł zaliczyć gola nr 2 po rzucie wolnym bitym niemal z linii pola karnego. Niestety skrzydłowy Athletic minimalnie chybił. W samej końcówce meczu podopieczni trenera Emerego rzucili się jeszcze do ataku i w 93 minucie mieli doskonałą okazję do wyrównania ale Chukwueze uderzył w mur zawodników Athletic ofiarnie interweniujących by nie dopuścić do strzelenia bramki. Jeszcze chwilę później próbował szczęścia Danjuma ale kolejnym raz na siebie przyjął jego uderzenie świetnie spisujący się Lekue i sędzia mógł zakończyć to naprawdę dobre i emocjonujące spotkanie.

Dobry mecz zagrała ekipa trenera Marcelino. Trzy tygodnie przerwy w rozgrywkach nie zostawiły większego śladu w grze Los Leones, którzy zaprezentowali się naprawdę solidnie, szczególnie w obronie. Pierwsza połowa była by niemal „profesorska" w wydaniu Basków gdyby nie stracona bramka po złamaniu linii spalonego przez Martineza. W drugiej było nieco gorzej bo jednak Villarreal miał kilka okazji do zdobyczy bramkowej ale niezwykłe poświęcenie defensorów, szczególnie Lekue nie pozwoliło na kolejne bramki i w konsekwencji stratę punktów. W ostatecznym rozliczeniu na pewno należy pochwalić obrońców za dobrą grę a Lekue dodatkowo za całkiem niezłą grę w ataku. Pod nieobecność Yuriego wyrasta on na najlepszego bocznego obrońce w obecnej kadrze. Graczem meczu jednak był nie kto inny jak Iker Muniain. Nasz kapitan w końcu rozegrał dobre dwie połowy, nie miał przestojów i był motorem napędowym wszystkich akcji ofensywnych akcji zespołu. Swój świetny występ uwieńczył bramką i jeszcze wypracował karnego, którego zmarnował Berenguer. Oby więcej takich występów Ikera. Na drugim biegunie jest niestety Inaki Williams, który wprawdzie zaliczył asystę przy trafieniu Raula Garcii ale to był jedyna sytuacja za jaką można pochwalić zawodnika w tym meczu. Poza tym był niewidoczny i grał jakby swoje własne spotkanie w ogóle nie rozumiejąc się z Raulem Garcią, który kilka razy próbował zagrać naprawdę dobra piłkę ale Williams stał jak zaczarowany w ogóle nie reagując. Kolejne, niestety kiepskie zawody rozegrał Berenguer. Odkrycie Athletic z poprzedniego sezonu w ogóle nie potrafi się odnaleźć w obecnych rozgrywkach. Nawet oddanie karnego przez Ikera na przełamanie mu nie pomogło bo wykonał go koszmarnie. Dobre zawody za to rozegrał Raul Garcia. Nie tylko strzelił bramkę. W drugim kolejnym meczu ale i pracował za dwóch w ataku gdzie nieobecny był wspomniany już Williams. Poprawne zawody rozegrali obaj środkowi pomocnicy. Może nie byli zbyt kreatywni ale nie pozwolili się rozhulać za bardzo Parejo i Coquelinowi, co na pewno mocno ograniczyło potencjał ofensywny rywali. W ataku nie było błysku ale widać było że obaj mają zupełnie inne zadania, z których zwolniony był Iker Muniain. O zmianach trudno cokolwiek powiedzieć bo zawodnicy zagrali krótko ale widać było że Marcelino miał w nich określony cel a więc odrzucić rywali od bramki. I to się poniekąd udało. I tylko szkoda kontuzji jakich się nabawili Zarraga i Villalibre.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Martinez, Balenziaga – Berenguer (87' Zarraga), Vencedor, Dani Garcia (90' Vesga), Muniain (87 Nico Williams) – Raul Garcia (72' Sancet), Williams (72' Villalibre).
Trener: Marcelino Garcia Toral

Villarreal: Rulli – Foyth (65' Aurier), Albiol, Pau Torres, Estupinan – Capoue – Parejo, Coquelin (63' Alberto Moreno) – Yeremy Pino (63' Dani Raba), Gerard Moreno (20' Chukwueze), Danjuma.
Trener: Unai Emery

Wynik: 2 – 1
Bramki: 14' Raul Garcia, 77' Muniain (karny) – 32' Coquelin
Żółte kartki: Foyth, Alberto Moreno, Estupinan – wszyscy Villarrealu
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Strzały: 14 – 11
Strzały celne: 7 – 3
Podania: 448 – 423
Faule: 7 – 12
Spalone: 3 – 4
Rzuty rożne: 9 - 2
Sędzia: Cuadra Fernandez