Derby kraju Basków wprawdzie nie obfitowały w wiele bramek ale na pewno dostarczyły fanom emocji. Szczególnie miejscowym, którzy pomni doświadczeń z Rayo i Valencią do końca musieli drżeć o wynik gdyż Athletic prowadził zaledwie 1-0 po trafieniu Raula Garcii. Ostatecznie rezultat nie zmienił i skromnie bo skromnie Los Leones pokonali Babazorros zapisując na swoim koncie komplet jakże ważnych punktów, kończąc jednocześnie passę trzech spotkań bez wygranej. Dzięki zwycięstwu udało się awansować na 7 miejsce w tabeli.

Spotkanie zaczęło się od małej uroczystości uhonorowania Inaki Williamsa, który po raz 203 z rzędu wystąpił w spotkaniu ligowym pobijając tym samym rekord wszech czasów legendy Sociedad – Larranagi, który zagrał 202 spotkania z rzędu. Potem rozpoczęły się derby. Los Leones od początku mocno zaatakowali swojego rywala. W 3 minucie blisko zdobycia bramki był Inaki Williams ale świetnie zachował się Ximo Navarro i skończyło się na rzucie rożnym. W sumie gospodarze bili 3 kornery pod rząd i ten ostatni przyniósł powodzenie, ale tylko częściowe. Muniain dośrodkował z prawego narożnika na długi słupek, najwyżej wyskoczył Vivian i próbował zgrywać do środka ale futbolówka trafiła w wysuniętą rękę Navarro. Arbiter początkowo nie wskazał na wapno ale po decyzji VAR zdecydował się obejrzeć sytuację na wideorejestratorze. Analiza zmieniła jego pierwotną decyzję i Raul Garcia mógł się przygotowywać do wykonywania jedenastki. Niestety nasz pomocnik uderzył fatalnie i Pacheco nie miał większych problemów z obroną tego strzału, a resztę załatwili obrońcy. Podopieczni trenera Marcelino nie zamierzali jednak odpuszczać i raz po raz atakowali. W 17 minucie Iker Muniain próbował przymierzyć z rzutu rolnego ale trafił w mur. Trzy minuty później Inigo Martinez uderzał głową po rzucie rożnym ale pod presją rywali nie miał szans celnie przymierzyć. W 29 minucie idealną sytuację do zdobycia bramki miał Muniain, któremu na 5 metr dośrodkowywał Lekue. Niestety Iker nie jest mistrzem gry głową i będąc na czystej pozycji oddal lekki strzał wprost w ręce Pacheco. Nie minęło 60 sekund a gospodarze mieli kolejną szansę do wyjście na prowadzenie. Tym razem świetne podanie na wolne pole dostał Williams ale Pacheco przytomnym wyjściem w ostatniej chwili uprzedził szarżującego Inakiego. Za chwilę świetną okazję miał Vivian po rzucie rożnym wykonywanym przez Muniaina. Dani idealnie wyszedł w powietrze na krótkim słupku i będąc zupełnie niepilnowanym próbował oddać strzał w długi róg. Niestety zabrakło odrobinę precyzji. Alaves pierwszy raz poważniej zagroziło bramce Athletic w 38 minucie meczu gdy Babazorros wykonywali rzut rożny z prawej strony pola karnego ale Miazga, który doszedł do uderzenie głową trafił w sam środek bramki niespecjalnie trudząc Simona. Gdy wydawało się że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem Athletic wyszedł na prowadzenie. Los Leones wywalczyli rzut rożny i tym razem postanowili rozegrać go krótko. Muniain podał do Lekue, ten z prawej strony posłał celne dośrodkowanie na długi słupek gdzie kompletnie niepilnowany Raul Garcia skierował piłkę niemal do pustej bramki, tym samym odkupując fatalną jedenastkę jaką zanotował na początku meczu. 1-0 do przerwy bo po 6 minutach doliczonego czasu gry arbiter zaprosił piłkarzy do szatni na krótki odpoczynek.

Druga część meczu było niestety o wiele słabsza od pierwszej choć też nie zabrakło emocji. W 51 minucie mocniej przycisnęło Alaves za sprawą Riojy, który po indywidualnej akcji zdecydował się na strzał ale trafił w obrońcę, a dobitka tego samego napastnika była już niecelna. Athletic odpowiedział dwiema świetnymi akcjami Williamsa, który dobrze znalazł się w polu karnym i oddał strzały na bramkę ale najpierw świetnie spisał się w bramce Pacheco, a później swojego portero wyręczył Miazga, który wybił futbolówkę niemal z linii bramkowej. Swoją szansę miał Nico Williams w 71 minucie ale został zablokowany przez Mizagę. Pacheco z kolei nie dał się zaskoczyć przez Viviana, który ładnie uderzył po rzucie rożnym ale portero gości na dwa razy wyłapał mocno uderzoną piłkę w kierunku bramki. W samej końcówce meczu Athletic trochę opadł z sił i do głosu doszli podopieczni trenera Calleji ale na szczęście nie miała wielu okazji do zdobycia bramki. W zasadzie były dwie w tym jedna 100% kiedy przewrotką próbował strzelać Laguardia po centrze z rzutu wolnego i nawet trafił w piłkę ale na szczęście skiksował bo mogło być nieciekawie. Chwilę wcześniej okazję miał Pellistri który doszedł do piłki na długim słupku po centrze z lewej flanki ale uderzył wprost w Unaia Simona. To było wszystko na co pozwolili rywalom piłkarze Los Leones.

Jedyne o co można się przyczepić w tym meczu ekipę trenera Marcelino to skuteczność. Gdyby jej nie zabrakło to nie byłoby nerwowej końcówki meczu gdzie Alaves osiągnęło spora przewagę i były obawy że piłkarze Athletic popełnią jakiś błąd i skończy się na stracie punktów tak jak w meczach z Rayo i Valencią. Na szczęście obrona wytrzymała napór rywala i nie dopuściła do większego zagrożenia. Same zawody w wykonaniu gospodarzy można uznać za naprawdę udane. I co trzeba zaznaczyć rywal zagrał systemem 5-3-2 a więc jeszcze do niedawna ustawieniem dla Athletic, którego ekipa z Bilbao za nic nie potrafiła ugryźć. Teraz się udało a była szansa nie na jedną bramkę a co najmniej kolejne dwie. Być może gdyby udało się wykorzystać rzut karny na początku meczu byłoby lepiej i efektowniej a tak niestety było jak było. Najważniejsze jednak są trzy punkty. Gra jak wspomniałem tez była niezła. Całkiem dobre zawody rozegrał Iker Muniain, który był aktywny, starał się rozprowadzać akcje ofensywne i miał nawet szanse na zdobycz bramkową ale zabrakło celności i trochę wzrostu. Dobry mecz zagrał Williams aczkolwiek ponownie był mocno na bakier ze skutecznością. Niestety tak jak wielu fachowców mówi, Inaki ma nogę do dośrodkowania i podania a nie do strzału. Gdyby na miejscu Williamsa był rasowy snajper to nie tylko mecz byłby wygrany wyżej ale i Los Leones mieli by kilka punktów więcej. Dobre zawody rozegrała obrona, która nie dopuściła do większego zagrożenia. Owszem jakieś drobne błędy były ale bez istotnego znaczenia dla gry. Obrońcy również w ataku całkiem dobrze sobie poczynają, szczególnie obaj stoperzy przy stałych fragmentach gry, które stają się naprawdę śmiertelnie groźną bronią Athletic. Także w tym meczu była szansa na co najmniej dwie bramki po rzutach rożnych a i jedenastka została wywalczona . Nieco gorzej jest z bocznymi defensorami, szczególnie z Balenziagą, który o ile dobrze gra w defensywie to już w ofensywie jest słabo. No ale z drugiej strony jest bardzo często osamotniony w swoich poczynaniach gdyż Iker operuje bardziej w środku pola lub tuż za plecami napastników więc lewa flanka jest pusta. To jednak nie jest Yuri, który potrafi zwodem przejść rywala i sam sobie poradzić na skrzydle czy to w obronie czy to w ataku. Kolejny raz dobrze spisał się Lekue, który nie tylko zaliczył asystę ale i coraz lepiej prezentuje się zarówno w defensywie jak i ofensywie. Nie dziwne więc że Capa czy też Petxarroman siedzą na ławie. To właśnie też odróżnia Marcelino od takich trenerów jak Ziganda czy Garitano bo jeśli ktoś się sprawdza i gra dobrze to będzie grał a nie po kilku meczach usiądzie na ławie bo teoretycznie są od niego lepsi. Reszta piłkarzy zagrała przeciętnie na czele ze zdobywcą bramki Raulem Garcią, który gdyby nie trafienie byłby chyba najgorszym graczem w tym meczu, szczególnie za zmarnowanego karnego. W kolejnych spotkaniach trzeba oczekiwać zdecydowanej poprawy bo w październiku czeka na Los Leones pojedynek z Villarrealem u siebie, Espanyolem na wyjeździe oraz Realem Sociedad na wyjeździe i na pewno nie będą to spotkania łatwe gdzie gra taka jak z Alaves przysporzy zdobycz punktową. Do pierwszego meczu z Villarrealem będzie jednak aż trzy tygodnie przerwy gdyż pojedynek z Realem Madryt na Santiago Bernabeu jaki miał się odbyć po przerwie na mecze reprezentacji został przełożony na prośbę Los Blancos z uwagi na późny powrót z kadry piłkarzy grających w reprezentacjach południowoamerykańskich. Trener Marcelino będzie miał więc sporo czasu by poprawić grę drużyny.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Martinez, Balenziaga – Berenguer (66' Nico Williams), Vencedor, Dani Garcia (86' Vesga), Muniain (77' Zarraga) – Raul Garcia (77' Sancet), Inaki Williams.
Trener: Marcelino Garcia Toral

Alaves: Pacheco – Agirregabirria (74' Manu Garcia), Ximo Navarro, Laguardia, Miazga, Duarte – Moya (82' Pellistri), Loum (74' Pina) – De la Fuente (61' Guidetti), Sylla (46' Joselu), Luis Rioja.
Trener: Javi Calleja

Wynik: 1 – 0
Bramka: 44' Raul Garcia
Żółte kartki: Vencedor, Berenguer, Raul Garcia – Ximo Navarro, Pina
Posiadanie piłki: 56% - 44%
Strzały: 16 – 17
Strzały celne: 5 - 5
Podania: 425 – 342
Faule: 16 – 12
Spalone: 0 – 2
Rzuty rożne: 13 - 9
Widzów: 28665
Sędzia: Del Cerro Grande