Przed nami pierwsze w tym sezonie spotkanie derbowe. W piątkowy wieczór, na inaugurację 8 kolejki ligowej Athletic zmierzy się na San Mames z ekipą Deportivo Alaves. Zespoły są na dwóch przeciwległych biegunach jeśli chodzi o rozgrywki. Los Leones aspirują do miejsc pucharowych mając zaledwie 3 punkty straty do 5 miejsca w tabeli, natomiast Alaves walczy o wydostanie się ze strefy spadkowej mając na swoim koncie zaledwie 3 oczka. Patrząc na dotychczasowe mecze obydwu zespołów raczej trudno spodziewać się fajerwerków, a bardziej należy się nastawiać na siermiężny futbol i walkę, przy czym tylko to ostatnie pasuje do spotkań derbowych. Obydwu zespołom nie powinno też zabraknąć determinacji bo mają coś do udowodnienia swoim kibicom w tym jakże prestiżowym spotkaniu. Spotkanie zaplanowano na godzinę 21.00 a poprowadzi je sędzia Del Cerro Grande.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły zapunktowały. O wiele bardziej mogą być zadowoleni piłkarze z Vitorii, którzy pokonali na własnym stadionie Atletico Madryt dzięki trafieniu Laguardii w 4 minucie spotkania. Była to pierwsza wygrana w sezonie po 6 porażkach z rzędu. Dzięki temu ekipa z Estadio Mendizorrotza nie zajmuje już ostatniego miejsca w tabeli, a przedostatnie i oddała zaszczytny tytuł drużyny bez wygranej w sezonie klubowi z Getafe, który został sam na szczycie tej mało chlubnej klasyfikacji. Athletic z kolei potykał się na Mestalla z dobrze spisującą się w rozgrywkach Valencią. Niestety mecz zakończył się podziałem punktów choć Athletic miał wszystkie atuty po swojej stronie by ten mecz wygrać gdyż jako pierwszy strzelił bramkę dzięki trafieniu Inigo Martineza i chwilę później grał z przewagą jednego zawodnika. W doliczonym czasie gry Baskowie popisali się jednak wyjątkowej jakości frajerstwem i dali sobie wbić bramkę w 95 minucie spotkania za sprawą Marcosa Andre.

Ten rozgrywki mogą być bardzo trudne dla ekipy Deportivo Alaves. Przez dwa ostatnie sezony drużyna desperacko broniła się przed spadkiem i ostatecznie udawało jej się zajmować miejsca niemal tuż nad kreską. W minionym sezonie sytuacja wydawała się wręcz tragiczna, do tego stopnia, że władze klubu przeprosiły się nawet z Abelardo, który odchodził skłócony ze wszystkim a wcześniej przejmował zespół w niemal beznadziejnej sytuacji. Były kapitan i świetny obrońca Barcelony był drugim trenerem bo w styczniu zastąpił Pablo Machina. Wyniki jednak nie były oszałamiające i w kwietniu został zastąpiony przez Javiera Calleję. Odszedł oczywiście skłócony ze wszystkimi. Drużynę udało się utrzymać ale klub czekała ciężka pretemporada i intensywna praca nad niezbędnymi wzmocnieniami. I tutaj klub niestety poległ na całej linii zmiany kadrowe były dosłownie kosmetyczne a można nawet zaryzykować tezę że pozbyto się duszy i serca zespołu, co niestety widać w obecnych meczach ekipy Babazorros. Przede wszystkim odszedł wieloletni kapitan i prawdziwy szef zespołu – Manu Garcia. Owszem może zawodnik ten i był wiekowy bo na karku szła mu już 36 wiosna ale gdy tego potrzebowano to zespół mógł zawsze na niego liczyć czy to na boisku czy to poza nim. Do Elche oddano Lucasa Pereza, doświadczonego napastnika, który był w stanie samodzielnie napędzać atak swojej drużyny. Odszedł też Rodrigo Ely, środkowy defensor, świetnie grający głową i potrafiący się znaleźć w polu karnym przeciwnika w ostatnich minutach meczu o czym niestety ale swego czasu przekonał się Athletic. Odeszli też Rodrigo Battaglia, który wrócił do swojego klubu z wypożyczenia, Oliver Verdon, Ramon Mierez czy też Rafa Navarro. Kontrakty rozwiązano z Burguim, Ondoą i Jota Peleteiro. Po stronie wzmocnień trudno znaleźć kogokolwiek ciekawego. Przedłużono wypożyczenie skrzydłowego Facundo Pellistriego z ManUtd, wykupiono po wypożyczeniu stopera Floriana Lejeune. Z Girony za niewiele ponad 1 mln euro sprowadzono napastnika Mamadou Syllę. O reszcie transferów trudno cokolwiek powiedzieć bo to zawodnicy albo kompletnie nieznani albo z niższych lig. Np. taki Matt Miazga, 26 letni stoper z Chelsea Londyn, który całą swoją dotychczasową karierę spędził na wypożyczeniach czy też 24 letni defensywny pomocnik z FC Porto albo pomocnik Toni Moya, Miguel de la Fuente z rezerw odpowiednio Atletico i Valladolid, czy też Manu Garcia, ofensywny pomocnik grający na zapleczu La Liga w Sportingu Gijon. Naprawdę nie wiadomo czym kierowało się szefostwo Alaves wybierając właśnie tych piłkarzy bo to raczej nie wzmocnienia a uzupełnienia składu. Nie dziwne więc że trener Javi Calleja ma niesamowite trudności żeby coś zrobić z tym składem. Owszem da się wystawić całkiem przyzwoitą podstawową jedenastkę choć tutaj szału nie ma ale wartościowych rezerw raczej brak, choć w ostatnim meczu, teoretycznie słabsi zawodnicy, którzy wyszli w podstawowej jedenastce powalczyli z Atletico i udało się wygrać z podopiecznymi Simeone. No ale nie wiadomo na ile to była słabość Los Colchonerros a na ile dobra obrona Babazorros. I ta formacja daje nadzieję drużynie z Vitorii na ugranie czegokolwiek, gdyż patrząc na poszczególne mecze akurat tutaj forma raczej rośnie i też trzeba przyznać było najmniej zmian kadrowych. Zobaczymy więc jak zespół Javi Callejy spisze się w delegacji i czy potwierdzi że wygrana z Atletico nie była przypadkowa. Niestety na San Mames mogą liczyć na dobry rezultat pokrzepieni wynikiem Rayo Vallecano, które wywiozło w Bilbao komplet punktów. Powody do optymizmu są więc teraz trzeba tylko wybrać taki skład który powalczy z Los Leones. Raczej na pewno nie zobaczymy dzisiaj na murawie Pere Ponsa, Edgara Mendeza i Lejeune a więc trójki naprawdę dobrych zawodników podstawowego składu. No ale w meczu z Atletico udało się znaleźć nie tylko dobre zastępstwa ale i ustawienie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc na to że Javi Calleja powtórzy ustawienie sprzed tygodnia a więc zamiast 4-4-2 będzie to 5-3-2 a właściwie nawet 5-2-3. Skład raczej też będzie ten sam a więc Pacheco w bramce, Miazga, Laguardia i Ximo Navarro w środku obrony wspomagani po bokach przez nieco wysuniętych Duarte i Aguirregabirię. W drugiej linii powinni się pojawić Loum oraz Moya. Formację ofensywną stworzą Sylla na środku wspierany po bokach przez nieco cofniętych Rioję i de la Fuente. Athletic będzie musiał zwrócić szczególną uwagę na grę skrzydłami oraz stałe fragmenty gry, które są naprawdę bardzo groźną bronią ekipy Babazorros.

Baskowie bardzo niepocieszeni wracali z Valencii gdzie niestety ale kolejny raz mocno zawiedli w końcówce meczu dając sobie wbić naprawdę frajerską bramkę przez rywala który grał w osłabieniu. Niezadowolony był również trener Marcelino, który końcowy remis również uznał za porażkę. Pno ale trzeba grać dalej i przed nami prestiżowe spotkanie na San Mame z Alaves czyli pierwsze w tym sezonie derby Kraju Basków. Przygotowania szły pełną parą a z Lezamy dochodziły same dobre wiadomości. Pierwsza z nich to taka że wyleczył się Yeray oraz Oihan Sancet, którzy na początku tygodnia dołączyli do drużyny i szybko nadrabiali zaległości treningowe spowodowane kontuzjami. To samo Balenziaga, który musiał przedwcześnie opuścić murawę Mestalla z powodu stłuczenia mięśnia. Okazało się że uraz nie jest groźny i mimo pewnego zagrożenia absencją w dzisiejszym meczu to jednak zdołał się wykurować. Żeby jednak nie było tak różowo to na jednym z ostatnich treningów urazu skręcenia kostki nabawił się Unai Nunez, który nieszczęśliwie stanął po walce powietrznej przy jednym z ćwiczonych stałych fragmentów gry. W dalszym ciągu leczy się Villalibre oraz Berchiche i Nolaskoain. Na szczęście skład jest dość szeroki a trener na co dzień korzysta z zawodników z drużyny rezerw. Zawodnicy pracowali w tym tygodni nad pewnymi nowościami w ustawieniu i taktyce. Wszystko przez problemy w ataku ze zdobywaniem bramek i zbyt głębokie nieraz cofanie się do obrony. Poprawie ma też ulec pressingi i szybkość odzyskania piłki już na połowie rywala. Oczywiście bazowe 1-4-4-2 się nie zmieni co do formy ale już ustawienie na boisku owszem. Asturyjczyk postanowił spróbować wysunąć jednego ze środkowym pomocników na pozycję tuż za napastnikami i zagrać rombem w drugiej linii. Tym najbardziej wysuniętym zawodnikiem ma być albo Vencedor albo Muniain. Gdyby przesunięty był tutaj Iker to zmiana nastąpi na pozycji lewego pomocnika. Drugim elementem nad którym pracowano był wspomniany już pressing. Pracowano nad większym zgraniem go w celu odzyskania piłki. Zespół ma grać też wyżej by jak najdalej odsunąć grę do własnej bramki co ma pozwolić uniknąć takich przypadków jak ten na Mestalla i na San Mames w meczu z Rayo. Co z tego wyjdzie zobaczymy ale miejmy nadzieję że pozwoli to ekipie Los Leones na o wiele lepszą grę bo ostatnio również z tym nie jest dobrze. Przy Marcelino jest szansa na to że coś z tego będzie bo na razie jak nad czymś pracował to funkcjonowało to dobrze. Najlepszym przykładem są tutaj stałe fragmenty gry, które stanowią w końcu naprawdę olbrzymie zagrożenie pod bramką rywali. Również obrona spisuje się naprawdę dobrze i traci mało bramek, nie popełniając przy tym głupich błędów, które na masową skalę miały miejsce u poprzedników. Gdyby jeszcze tylko w drużynie był napastnik z prawdziwego zdarzenia.... No ale jak już pisałem zobaczymy jak to wyjdzie w praniu i być może już dzisiaj zespół zagra w nowym ustawieniu i zaprezentuje nowy sposób gry. Po piątkowych zajęciach Marcelino zdecydował się na powołania następujących piłkarzy:
Bramkarze: Simon, Ezkieta
Obrońcy: Petxarroman, Martinez, Yeray, Vivian, Lekue, Capa, Balenziaga
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Dani Garcia, Vencedor, Zarraga, De Marcos, Raul Garcia, Sancet
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Morcillo, Nico Williams, Nico Serrano.
Nieobecni są właściwie tylko kontuzjowani piłkarze. W podstawowej jedenastce jest kilka niewiadomych. Pierwsza to taka w jakim stanie są Balenziaga i Sancet i czy zdrowie pozwoli im zagrać od pierwszej minuty meczu. Jeśli nie w odwodzie czekają Lekue na lewej flance i zmiana defensora na prawej a także Raul Garcia do ataku. I to są chyba jedyne wątpliwości co do podstawowej jedenastki, która w przypadku nieobecności Oihana powinna być taka sama jaka wyszła na Mestalla.

Ciężki jest wskazać faworyta tego meczu. To są derby i wszystko może się zdarzyć. Na pewno jednak będzie to spotkanie wyjątkowe choćby z tego względu że sprzedano wszystkie bilety na mecz. Na La Catedral powinno zasiąść ok 32 tysiące widzów. Byłoby ich pewnie więcej gdyby Sąd Najwyższy przychylił się do wniosku La Liga o uruchomienie obiektu w 100% pojemności. Władze Kraju Basków na skutek obostrzeń pandemicznych stwierdziły że więcej niż 60% nie może zasiąść. Tym razem odwołanie La Liga nic nie dało i Sąd Najwyższy uznał rację władz. W tym temacie mamy remis bo kilka tygodni temu było odwrotnie i to władze LFP cieszyły się z korzystnego wyroku dla nich w sprawie zwiększenia liczby widzów do 30% pojemności obiektu. Miejmy więc nadzieję że kibice poniosą zespół do zwycięstwa a i nasi piarze przed taką publiką zagrają naprawdę świetne zawody i zdobędą komplet punktów.

Dzisiejsze spotkanie będzie wyjątkowe dla Inakiego Williamsa. Nasz atakujący zagra po raz 203 z rzędu w rozgrywkach La Liga i stanie się pod tym względem najlepszym zawodnikiem w historii bijąc legendę Sociedad – Juana Antonio Larranagę, z którym zrównał się tydzień temu pod względem spotkań wychodząc na murawę Mestalla. To piąty sezon z rzędu w którym gra wszystkie mecze a całą serię zaczął 20 kwietnia 2016 roku w meczu przeciwko Atletico Madryt. Łącznie ma za sobą 1990 dni gry.

Po tym meczu Athletic czeka trzytygodniowa przerwa w rozgrywkach gdyż pojedynek z Realem Madryt na Santiago Bernabeu przełożono na inny termin z powodu konfliktu spotkania z meczami kadry w Ameryce Południowej i bardzo późnym powrotem piłkarzy Królewskich ze zgrupowań.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Martinez, Balenziaga – Berenguer, Dani Garcia, Vencedor, Muniain – Raul Garcia, Inaki Williams.
Trener: Marcelino Garcia Toral

Alaves: Pacheco – Agirregabiria, Navarro, Laguardia, Miazga, Duarte – Loum, Moya – De La Fuente, Rioja – Sylla.
Trener: Javier Calleja

Data: 01.10.2021 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames
Sędzia: Del Cerro Grande