Frajerstwo nr 2 na przestrzeni kilku dni zaliczyli w sobotnim meczu podopieczni trenera Marcelino Garcii Torala. Los Leones wprawdzie zdobyli punkt na Mestalla ale niestety po raz kolejny zabrakło koncentracji już w doliczonym czasie gry gdy gospodarze wyrównali, tym razem zdobywając bramkę na wagę remisu. Żeby jeszcze bardziej pogrążyć podopiecznych Asturyjczyka to Los Ches strzelili gola grając w osłabieniu. Szkoda straconych punktów ale z drugiej strony przed meczem remis na Mestalla można by było brać w ciemno, tak samo jak tydzień wcześniej z Atletico. Jedyne co bruździ Baskom w tej serii meczów to przegrana na San Mames z Rayo Vallecano i gdyby tam padł odwrotny wynik to Athletic byłoby tam gdzie teraz Rayo czyli na 5 miejscu w tabeli a tak jest dopiero na 10.

Mecz nie był ciekawy widowiskiem. Valencia przeważała przez większość czasu i atakowała bramkę Simona ale niewiele mogła zdziałać. Athletic mógł zdobyć gole już w 5 minucie kiedy Inaki Williams bardzo ładnie zacentrował w pole karne ale Vencedor nie zdołał przeciąć lotu piłki choć było blisko. W 12 minucie mało brakowało a bramkę Baskom sprezentowałby Lato swoim błędem ale niestety Berenguer nie zdołał wykorzystać prezentu od zawodnika gospodarzy. Dwie minuty później mieliśmy pierwszą szybką i bardzo groźną akcję z Musahem w roli głównej, który wpadł w pole karne i strzałem w krótki róg usiłował pokonać Simona, który jednak bez większego trudu zdoła obronić to uderzenie. W 19 minucie Athletic strzelił bramkę ale Williams był na spalonym i sędzia słusznie anulował trafienie. W 23 minucie swoich sił pod bramką Athletic próbował Maxi Gomez ale na posterunku był Inigo Martinez i zażegnał niebezpieczeństwo. I to było w zasadzie wszystko warte uwagi w pierwszej części meczu.

O wiele ciekawsze była druga połowe choć też nie zachwycała. W 52 minucie meczu ładnym uderzeniem z dystansu popisał się Wass ale Simon był na posterunku był Simon i sparował piłkę na słupek. Później gra się nieco wyrównała i obydwa zespoły próbowały sforsować zasieki rywala ale nie miały na to specjalnego pomysłu gdyż przeciwnik był naprawdę dobrze ustawiony. W końcu w 68 minucie jeden z wypadów Basków zakończył się wywalczeniem rzutu rożnego. Do piłki podszedł Berenguer, idealnie dośrodkował na około 7 metr gdzie kompletnie nie pilnowany Inigo Martinez doskonale przymierzył w długi róg nie dając szans Cillessenowi. Dwie minuty później Valencia mogła odpowiedzieć i wyrównać. W sytuacji sam na sam znalazł się Marcos Andre i próbował lobować wychodzącego Simona ale na szczęście futbolówka przeleciała nad poprzeczką. W 81 minucie meczu Maxi Gomez postanowił utrudnić zadanie swoim kolegom i zarobił bezsensowną żółtą kartkę za faul taktyczny w środku pola mimo że nie był on kompletnie potrzebny. A że miał już żółtko z pierwszej części meczu to wyleciał z boiska i Valencia kończyła mecz w osłabieniu. Niestety Athletic nie wykorzystał tego prezentu bo już w doliczonym czasie gry obrońcy zgubili krycie Marcosa Andre w polu karnym i Brazylijczyk pokonał Simona wyrównując stan meczu. Athletic miał szansę jeszcze przechylić szalę na swoją korzyść ale genialną interwencją popisał się Cillessen, który obronił strzał głową Inaki Williamsa, któremu podawał Berenguer. Wynik 1-1 nie krzywdzi żadnej z drużyn ale pozostawia olbrzymi niedosyt dla gości którzy mieli wszystkie atuty w ręce by wywieźć z Mestalla komplet punktów.

Mecz ten można porównać do spotkania z Atletico Madryt. Różnica jest taka że tutaj padły bramki i zamiast 0-0 było 1-1. Athletic zagrał dobrze w obronie i nie zmienia tego nawet stracona bramka w doliczonym czasie gry. Valencia mimo sporego potencjału w ofensywie niewiele mogła zdziałać pod bramką Simona. Los Leones bronili dobrze zarówno w polu karnym jak i przed nim. Niestety im dalej do przodu to było słabiej a akcje ofensywne będące jakimkolwiek zagrożeniem dla bramki Los Ches można policzyć na palcach jednej ręki. Brakowało właściwie wszystkiego od pomysłu poprzez realizację a na zwykłym szczęściu kończąc. Brakowało zdecydowanego pressingu i gry na skrzydłach, która by rozciągnęła obronę rywali. Inna sprawa to taka że gospodarze byli dobrze ustawieni i sporo akcji neutralizowali. No ale Bordalas i Marcelino to wytrawni taktycy potrafiący zminimalizować atuty rywali co było widać na boisku. W zasadzie trudno kogokolwiek wyróżnić poza strzelcem bramki Inigo Martinezem, który był nie do przejścia w defensywie i jak widać musiał wyręczać napastników w ataku. No ale może to jest sposób na wygrywanie bo trzeba przyznać że stałe fragmenty znowu stały się atutem Los Leones i oby tak dalej. Reszta zawodników zagrała raczej przeciętnie i nawet trudno wymienić jakieś szczególnie warte zapamiętania akcje. Oby w kolejnych meczach było lepiej.

Statystyka meczu:
Składy:
Valencia: Cillessen – Foulquier, Paulista, Alderete, Lato (69' Jesus Vazquez) – Yunus Musah (82' Jason), Wass (83' Vallejo), Guillamon, Hugo Duro (70' Marcos Andre) – Guedes, Maxi Gomez.
Trener: Jose Bordalas

Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Martinez, Balenziaga (53' De Marcos) – Berenguer, Dani Garcia, Vencedor (79' Vesga), Muniain (56' Nico Williams) – Raul Garcia (79' Nico Serrano), Inaki Williams.
Trener: Marcelino

Wynik: 1 – 1
Bramki: 95' Marcos Andre – 69' Inigo Martinez
Żółte kartki: Maxi Gomez, Lato – Dani Garcia, Berenguer
Czerwona kartka: Maxi Gomez – za dwie żółte
Posiadanie piłki: 53% - 47%
Strzały: 13 – 12
Strzały celne: 6 – 4
Podania: 355 – 328
Faule: 14 – 17
Spalone: 0 – 3
Rzuty rożne: 4 - 5
Sędzia: Hernandez Hernandez