Seria porażek na Wanda Metropolitano przerwana. Tym razem Baskowie nie tylko nie dali się pokonać rywalom, a nawet nie pozwolili im strzelić bramki zdobywając cenny punkt w delegacji na bardzo gorącym terenie. Przy odrobienie szczęścia, a właściwie skuteczności mogli nawet wygrać ale sytuacji sam na sam z Oblakiem nie wykorzystali Williams i Villalibre. Atletico nie miało tak klarownych sytuacji w całym meczu i zagrali bardzo słabo. Los Leones poza grą obronną również nie zachwycili więc kibice mocno wynudzili się na trybunach. Samo spotkanie przypominało partię szachów w której taktyczny bój toczyli obaj znakomici szkoleniowcy a więc Simeone i Marcelino. Tak więc jak to mówiąc specjaliści było to spotkanie dla „koneserów". W ostatecznym rozrachunku to jednak Athletic może być bardziej zadowolony.

W pierwszej połowie z murawy wiało nudą. Atletico przez większość czasu atakowało ale robiło to raz że bezmyślnie a dwa że wyjątkowo nieskutecznie. Inna sprawa to taka że obrona Athletic była naprawdę świetna i bezbłędnie odczytywała zamiary rywali. Widać było dobre przygotowanie taktyczne do tego meczu bo Los Colchonerros niezbyt byli w stanie sobie pograć. Najaktywniejszy był Antoine Griezmann, który dwa razy doszedł do pozycji strzeleckiej po podaniach ze skrzydeł ale za pierwszym razem posłał piłkę obok bramki a za drugim skutecznie interweniował Inigo Martinez. To w zasadzie było jedyne na co stać było w ofensywie ekipę gospodarzy. Athletic starał się kontrować ale niewiele z tego wynikało, choć w 41 minucie Williams był bliski wyjścia sam na sam z bramkarzem (być może był niewielki spalony) i nawet oddał strzał ale opadnięty przez obrońców wykonał go bardzo niecelnie. Tyle jeśli chodzi o pierwsze 45 minut.

W drugiej połowie spotkania kibice mieli prawo oczekiwać lepszej gry od swoich pupili. I faktycznie gra byłe nieco lepsza aczkolwiek dalej pozostawiała wiele do życzenia. Atletico dalej atakowało i próbowało wcisnąć bramkę a Athletic umiejętnie się bronił. Zaraz po rozpoczęci tej części gry bliski zdobycia bramki był Correa, który doszedł do centry z lewej flanki Lodiego i z może 10 metrów uderzył głową ale minimalnie niecelnie. W 49 minucie za to powinno być 0-1 dla przyjezdnych. Dani Garcia idealnie podał do Williamsa, który jak dziecko ograł Gimeneza i pognał sam na bramkę Oblaka. Niestety w pojedynku jeden na jeden nasz napastnik próbował strzelać obok wychodzącego bramkarza robiąc to po prostu źle bo nie trafiając w światło bramki. Początek obiecujący tyle że jak się okazało że było to z dużej chmury mały deszcz. Po tym sytuacja wróciła do tego co było w pierwszej połowie a więc ataków Atletico i mądrej obrony Los Leones z nielicznymi próbami kontrataków. W 74 minucie spotkania na strzał z dystansu zdecydował się Marcos Llorente ale futbolówka uderzyła w słupek i wyszła w pole gdzie sytuację wyjaśnili obrońcy przyjezdnych. Trzy minuty później sytuacja gospodarzy mocno się skomplikowała. Vencedor zdecydował się na faul taktyczny w środku pola na Joao Felixie, który bez problemów go ograł. Portugalczyk próbując się wydostać z rąk Baska uderzył go w twarz. Arbiter jak najbardziej słusznie przerwał grę i pokazał obydwu delikwentom jak najbardziej słusznie po żółtej kartce. Tyle że młody zawodnik Atletico nie potrafił się pogodzić z tą decyzją arbitra i po chwili wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce za obraźliwi gest pokazany w kierunku Gila Manzano i słowa „chyba zwariowałeś". To mocno skomplikowało mecz gospodarzom, w których wstąpił „Duch Simeone" podkręcany przez niego samego przy bocznej linii. Na czym to polegało? Na domaganiu się kartek niemal w każdej sytuacji oraz na bezczelnej symulce Luisa Suareza, który po nazwijmy to „starciu" z Vivianem padł jak rażony piorunem udając kogoś kto właśnie umiera. O bieganiu z rękami do arbitra już nie wspominając. No ale mecz trwał dalej. W 81 minucie na ładna akcję zdecydował się Nico Williams ale szybszy do piłki w polu karnym okazał się Oblak, w którego z pełnym rozpędem wpadł zawodnik Athletic za co obejrzał jak najbardziej słuszną żółtą kartkę choć zawodnicy Atletico domagali się usunięcia piłkarza Los Leones z murawy nie mówiąc już o tym że o mało co nie doszło do rękoczynów na nim. W 90 minucie Athletic przeprowadził doskonałą akcję po której sam na sam z Oblakiem był Asier Villalibre ale w pokazowy sposób spartolił 100% sytuację do zdobycia bramki. Mecz zakończył strzałem na wiwat Zarraga w 96 minucie spotkania.

Punkt w tym meczu na pewno cieszy i Los Leones osiągnęli to po co przyjechali. Owszem była szansa na wygraną i Williamsowi oraz Villalibre należy się mocna bura za spartolone sytuacje ale i tak było dobrze. Przede wszystkim drużyna zagrała mecz doskonale taktycznie realizując to co nakreślił trener Marcelino i ograniczyła do minimum poczynania rywali wytrącają Atletico praktycznie wszystkie atuty. Dawno Los Colchonerros nie byli tak bezradni na połowie rywala. Tutaj brawa dla obrony i pomocy Athletic, która spisała się wręcz wzorowo i w starciu z zespołem o naprawdę olbrzymim potencjale ofensywnym zagrała na zero z tyłu. Trochę zabrakło walorów ofensywnych ale drużyna była nastawiona na kontry i realizowała swoje założenia wzorowo. Zawodnicy przede wszystkim włożyli w ten mecz mnóstwo zdrowia i serca i ten punkt po prostu wyszarpali. Tak się powinno grać w każdym spotkaniu. Należą się więc brawa całej drużynie bez wyjątku bo jeszcze do niedawna można było pomarzyć nawet o tym jednym oczku na Wanda Metropolitano czy w ogóle w meczach na wyjeździe a teraz Los Leones pokazują że są w stanie powalczyć i przy odrobienie szczęścia i skuteczności wywieźć nawet komplet punktów jak choćby w meczu z Celtą. To też olbrzymia zasługa trenera i pokazuje to że jeśli chodzi o specjalistów na ławce szkoleniowej to nie ma co oszczędzać i próbować dawać szansę szkoleniowcom średnim, nawet związanych z klubem i niby znającym jego charakter. Marcelino tutaj wykonał świetną robotę bo ten mecz to było taktyczne starcie trenerów z którego wyszedł zwycięsko.

Statystyka meczu:
Składy:
Atletico: Oblak – Savic, Gimenez, Hermoso – Trippier (77' Cunha), Kondogbia, Lodi (55' Carrasco) – Llorente, De Paul – Correa (60' Joao Felix), Griezmann (55' Luis Suarez).
Trener: Diego Pablo Simeone

Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Martinez, Balenziaga – Berenguer, Vencedor (80' Vesga), Dani Garcia (87' Zarraga), Munian (80' Morcillo) – Inaki Williams (64' Villalibre), Raul Garcia (64' Nico Williams).
Trener: Marcelino Garcia Toral

Wynik: 0 – 0
Żółte kartki: Kondogbia, Joao Felix, Savic, Cunha, Gimenez – Dani Garcia, Nico Williams
Czerwona kartka: 78' Joao Feliz – za dwie żółte
Posiadanie piłki: 55% - 45%
Strzały: 14 – 6
Strzały celne: 2 – 0
Podania: 489 – 409
Faule: 10 – 13
Spalone: 1 – 1
Rzuty rożne: 5 - 5
Widzów: 38798
Sędzia: Gil Manzano