Wirus UEFA nie dotknął Athletic mimo licznej delegacji reprezentantów na rozgrywki reprezentacji. Los Leones pewnie pokonali Mallorkę 2-0 po trafieniach Viviana i Inaki Williamsa, dzięki czemu utrzymali status niepokonanych w obecnych rozgrywkach i na jeden dzień awansowali na czoło tabeli La Liga. To druga wygrana w tym sezonie z rzędu i pierwsza na własnym stadionie gdzie znowu kibice okazali się talizmanem gospodarzy. Cieszy również dobra gra obrony, która zagrała na zero z tyłu nie dopuszczając praktycznie do żadnego niebezpieczeństwa pod bramką Unaia Simon.

W pierwszej połowie bramki nie padły choć Athletic miał ku temu kilka okazji i gdyby nie brak szczęścia i nieskuteczność to zapewne pojedynek mógł zostać rozstrzygnięty już po 45 minutach. I to przy prowadzeniu gry przez ekipę z Balearów, która raz po raz starała się szybkimi atakami przedostać pod bramkę Unaia Simona. Tyle że defensywa Basków grała naprawdę świetnie a para Vivian – Martinez czyściła dosłownie wszystko. A jeśli coś się nie udało to wychodził pewnie łapał Unai Simon. Wyspiarze stworzyli w zasadzie jedno zagrożenie, w 25 minucie kiedy do akcji podłączył się boczny obrońca Olivan i dośrodkował z linii końcowej boiska wzdłuż pola bramkowego i nikt nie zdołał przeciąć piłki choć blisko był jeden z jego kolegów z formacji ofensywnej. Poza tym akcje podbramkowe kreowali gospodarze. W 8 minucie po centrze Vencedora milimetry dzieliły Raula Garcię od trafienia piłki i skierowania jej szczupakiem w kierunku siatki. Zapewne gdyby padła bramka to byłaby weryfikacja VAR gdyż nasz atakujący był na styku i być może był minimalny spalony. Ale tak czy tak wyjście El Rulo do piłki naprawdę mogło się podobać. W 16 minucie powinna paść bramka. Athletic wykonywał rzut wolny, krótkie rozegranie Muniaina z Berenguerem zakończyło się centrą tego ostatniego, która trafiła wprost na głowę Raula. Nasz atakujący uderzył świetną kontrująca piłkę w róg ale niestety futbolówkę z linii bramkowej w iście akrobatyczny sposób wybił napastnik rywali Fer Nino. W 19 minucie ponownie w roli głównej Raul, tym razem po centrze Balenziagi ale uderzenie było bardzo niecelne. Minutę później znowu zabrakło trochę szczęścia bo po świetnej kontrze Williams zacentrował w pole karne do nadbiegającego Muniaina, ten strzelił głową ale stoper gości w ostatniej chwili przeciął tor lotu i wybił piłkę na rzut rożny. W 30 minucie meczu Berenguer wywalczył rzut wolny na prawej flance. Do piłki podszedł Muniain, który posłał idealną centrę na około 6 – 7 metr od bramki gdzie Inigo Martinez zgubił krycie i uderzył na bramkę. Stoper Los Leones zrobił wszystko niemal perfekcyjnie ale jeszcze lepszymi umiejętnościami popisał się Reina, który sparował to uderzenie do boku. To jednak był nie koniec akcji bo do futbolówki dopadł Williams i z może 1 – 2 metrów wypalił z całej siły ponad bramką. Koszmarne uderzenie Inakiego bo wcale nie trzeba było strzelać na siłę a po prostu trafić w światło bramki bo podnoszący się z murawy Reina miał małe szanse na obronę. W samej końcówce meczu strzały oddali jeszcze Williams i Raul ale były one niecelne. Po pierwszej połowie wynik na tablicy brzmiał 0-0 i trener Marcelino musiał coś zmienić w przerwie żeby drużyna bardziej przycisnęła i przede wszystkim trafiła do siatki.

Na drugą połowę zespoły wyszły bez zmian ale zmieniła się nieco gra. Oba zespoły były jakby bardziej ostrożne i przede wszystkim starały się zabezpieczyć sobie tyły by nie stracić bramki bo stało się jasne że nawet jedno trafienie którejś ze stron może być nie do odrobienia. Goście wydawali się nieco lepsi w tej fazie gry a na pewno przeważali i częściej przebywali w pobliżu pola karnego Los Leones. Tyle że podobnie jak w pierwszej połowie niewiele z tego wynikało. W końcu w tej specyficznej partii szachów Baskowie zrobili pierwszy ruch szachujący. W 68 minucie z około 40 metrów od bramki rzut wolny wykonywał Muniain, posłał dokładną piłkę za linię obrony gdzie idealnie w tempo wyszedł Vivian i mocnym, celnym uderzeniem w górny róg pokonał Reinę. 1-0 na San Mames. Gra od razu bardziej się ożywiła bo Mallorca musiała zaatakować a Athletic mógł skupić się na kontrach. W 70 minucie spotkania niewiele zabrakło do zdobycia gola numer dwa w tym meczu ale nikt nie zdoła dojść do dobrej centry Nico Williamsa, który pojawił się kilka minut wcześniej na murawie za Berenguera. I tutaj trzeba pochwalić „nos" Marcelino, który pozostawił na murawie Ikera, mimo tego że nasz kapitan po pierwszej połowie i kilku minutach drugiej jako pierwszy nadawał się do zmiany a nie Berenguer, który zaliczył co najmniej dobrą pierwszą część meczu i całkiem niezły początek drugiej. Uskrzydleni prowadzeniem gospodarze dali w 74 minucie mata. Mallorca źle wyprowadziła piłkę, Muniain wyłuskał ją jednego z obrońców i pognał w kierunku linii końcowej gdzie dośrodkował w okolice 5 metra. Villalibre świetnie ściągnął na siebie obrońców, którzy nie zauważyli nadbiegającego na krótki słópek Williamsa a ten wślizgiem wbił futbolówkę do bramki. Reina idący za dośrodkowaniem próbował jeszcze zrobić zwrot i interweniować ale tylko ręką musną futbolówkę. W 79 minucie akcja dwóch braci Williams o mało co a nie zakończyła się trafieniem nr 3. Podawał Nico a próbował wykańczać Inaki ale piłka trafiła w boczną siatkę. W 91 minucie jeszcze jeden strzał oddał Nico Williams ale piłka po nodze jednego ze stoperów uderzyła w boczną siatkę i Athletic miał rzut rożny. I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o drugą połową meczu. Los Leones pewnie wygrali 2-0 i do swojego stanu posiadania dodali komplet punktów.

Nie był to jakiś wybitny mecz Athletic ani nawet dobry. Ot taki solidny, ale to w zupełności wystarczyło na ekipę trener Luisa Garcii Plazy i dzięki temu po raz pierwszy od 1 lipca 2020 roku drużyna mogła się cieszyć z dwóch zwycięstw z rzędu. Na pochwały zasługuje przede wszystkim obrona na czele z Vivianem. Postępy jakie robi ten zawodnik grając w parze z Martinezem są naprawdę godne uwagi. W meczu z Mallorcą w końcu doczekał się swojej bramki po stałym fragmencie gry. Poza tym nie ceregieli się w obronie i stara się jak najszybciej wyjaśnić sprawę bez bawienia się w kiwki, próby wyprowadzania piłki pod naciskiem rywala itd. Jest zagrożenie to futbolówka leci w trybuny. Pierwszy test, z Barcą już zdał i za tydzień czeka go drugi być może nawet większy bo z mistrzem kraju Atletico Madryt. Jeśli tutaj mu się uda zagrać dobrze można będzie powiedzieć, że to defensor pełną gębą na lata. Można też powiedzieć że wprawdzie Athletic napastników nie ma ale za to ma stoperów, którzy póki co wyręczają atakujących w sposób doskonały. Drugi bohater tego meczu to Iker Muniain. Po pierwszej połowie i kawałku drugiej to pierwszy zawodnik do zmiany bo grał po prostu słabiutko. Tyle że z czasem się rozkręcał a po bramce Viviana, przy której zaliczył asystę to już zagrał jak profesor. Trener Marcelino miał nosa że zostawił go na murawie ale w sumie trudno powiedzieć jakby to wyglądało gdyby nie uraz Berenguera, co okazało się dopiero po meczu. Alex zgłosił trenerowi problemy z kolanem i na razie nie wiadomo jak poważna jest ta kontuzja. Miejmy nadzieję że uda mu się wyleczyć ją do meczu z Atletico bo byłaby to spora strata gdyż w pojedynku z Mallorcą zaliczył naprawdę dobre zawody. Na pewno Berenguer był wyróżniającym się zawodnikiem Athletic, szczególnie w pierwszej połowie gdzie większość ataków szła prawą stroną i do spółki z Lekue raz po raz niepokoili obronę rywali. No ale wracając jeszcze do Muniaina to miejmy nadzieję że dwie asysty odblokują naszego kapitana bo Iker w wysokiej formie to na pewno olbrzymia wartość dodana zespołu a w tym sezonie to te około 30 – 35 udanych minut w sobotnim spotkaniu to właściwie jedyne w dotychczasowych meczach. Cieszy też bramka Williamsa i to druga z rzędu co nieczęsto zdarza się temu zawodnikowi. Wprawdzie mecz w jego wykonaniu nie był jakiś specjalnie dobry a co najwyżej niezły ale dobrze ze strzela. Jednak należy mu się też bura za zmarnowaną dobitkę po strzale Martineza bo decyzja o uderzaniu na siłę była beznadziejna a pudło z 1 – 2 metrów po prostu niedopuszczalne. Dobre zawody rozegrał również Raul Garcia. Zastępujący Sanceta weteran hiszpańskich boisk jest w całkiem niezłej formie i przy odrobinie szczęścia mógłby mieć dwie bramki na koncie. Był cały czas pod grą i bardzo dobrze uzupełniał się z Williamsem. Co jednak doświadczenie to doświadczenie i jeszcze wiele wody upłynie w rzecze Nervion zanim nadzieja baskijskiej piłki zacznie grać jak El Rulo. Druga linia zrobiła dobrą pracę przez cały mecz, starała się też napędzać akcje ofensywne i była aktywna w defensywie nie pozwalając rywalom na wiele, szczególnie na oddawanie strzałów z dystansu. Wprawdzie nie mieli przeciwko sobie jakichś wybitnych zawodników rywala ale solidnie wykonana praca to solidnie wykonana bez względu na to z kim się gra. Cieszy to że Vencedor odzyskuje wiarę w siebie i coraz częściej widać go z przodu i może z czasem odważniej zabierze się za reżyserowanie gry zespołu z San Mames.

I jeszcze na koniec jedna uwaga, tym razem nietypowo bo pod kątem Inigo Ruiza de Galarrety. Środkowy pomocnik Mallorki nie zdołał uchronić swojego zespołu przed porażką ale zagrał na olbrzymiej motywacji i naprawdę dobrze. Dwoił się i troił w defensywie by pomagać swoim kolegom a i w ataku kilka razy posłał fajne podanie rozrzucając akcję swojej drużyny. Naprawdę miło widzieć wychowanka Athletic grającego i to naprawdę dobrze bo to niespełniony talent szkółki w Lezamie i swego czasu materiał na naprawdę klasowego rozgrywającego. Niestety liczne kontuzje zrobiły swoje i zamiast być w czołówce playmakerów w kraju to gra w beniaminku La Liga, któremu wcześniej pomagał awansować na najwyższy szczebel rozgrywek. Trochę już za późno na jakąś spektakularną karierę bo ma na karku już 29 rok ale może jeszcze sporo pograć i sprawić kibicom swojego zespołu wiele frajdy. Zresztą jak już wspomniałem momentami było widać jego namiastkę z jego niegdysiejszych naprawdę fantastycznych umiejętności.

Teraz przed Athletic bardzo ciężki test w przyszłą sobotę. Los Leones zmierzą się na Wanda Metropolitano z mistrzem kraju i miejmy nadzieję że potwierdzą swoje aspiracje i dyspozycję. Remis jest do ugrania ale na pewno po lepszej grze niż z Mallorcą i bardziej zbliżoną do tego co miało miejsce z Barcą.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Lekue, Vivian, Martinez, Balenziaga – Berenguer (63' Nico Williams), Vencedor (63' Zarraga), Dani Garcia (74' Vesga), Muniain – Raul Garcia (63' Villalibre), Inaki Williams (83' Nico Serrano).
Trener: Marcelino Garcia Toral

Mallorca: Reina – Maffeo, Sedlar, Valjent (77' Joan Sastre), Olivan – Baba (73' Battaglia), Galarreta (73' Aleix Febas) – Mboula (73' Kang-in Lee), Dani Rodriguez, Kubo (77' Prats) – Fer Nino.
Trener: Luis Garcia Plaza

Wynik: 2 – 0
Bramki: 68' Vivian, 74' Williams
Żółte kartki: Dani Garcia – Baba, Sedlar
Posiadanie piłki: 47% - 53%
Strzały: 19 – 7
Strzały celne: 5 – 1
Podania: 358 – 408
Faule: 7 – 13
Spalone: 3 – 0
Rzuty rożne: 7 - 2
Widzów: 14566
Sędzia: Figueroa Vazquez

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus