Tydzień temu skończyło się letnie okienko transferowe w La Liga. Czas więc na pewnego rodzaju podsumowanie tego co działo się w ekipie Los Leones i czy zrealizowane zakładane cele. Jak wiadomo w tej materii Baskowie są bardzo specyficznym klubem i trudno tutaj o duże pole do popisu zarówno w kwestii transferów jak i wszelakiej maści plotek jak to ma miejsce w innych zespołach. Ma to oczywiście swoje wady i zalety ale jeśli chodzi o kibiców to można powiedzieć że taka opcja jest chyba najlepsza bo nie powoduje specjalnych napięć i pola do ostrych dyskusji.

Najważniejszą informacją jest to że udało się ograniczyć kadrę pierwszej drużyny niemal zgodnie z oczekiwaniami trenera Marcelino. Obecnie liczy sobie 24 piłkarzy, a resztę stanowią zawodnicy ekipy rezerw włączeni do dorosłej ekipy. Niestety nie udało się zrealizować wypożyczenia ostatniego z piłkarzy niechcianych przez trenera a więc Peru Nolaskoaian. Tutaj okazało się niestety że na przeszkodzie stoją problemy zdrowotne zawodnika ale jak tylko uda mu się je przezwyciężyć to zostanie wypożyczony.

Pozbycie się niechcianych zawodników niestety nie było proste i można powiedzieć że walka o o to by opuścili zespół trwała prawie od ostatnich godzin okienka transferowego. Najszybciej odeszli Ibai Gomez oraz Inigo Vicente. Ten pierwszy rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron, natomiast Vicente chętnie u siebie widziało Mirandes, gdzie miał on okazję już grać i pokazał się z bardzo dobrej strony. Schody niestety zaczęły się później bo kolejni w kolejce a więc Kodro, Unai Lopez, Inigo Cordoba oraz Peru niby mieli chętnych na swoje usługi ale jakoś nie mogło dość do konkretów. Szczególnie w przypadku Unaia Lopeza historia transferu trwała bardzo długo bo do ostatniego dnia okienka klub docelowy nie mógł się zdecydować czy chce tego zawodnika czy jednak nie. Zapewne sprawa rozbijała się o finanse bo kluby teraz liczą każdy grosz.

Jak już wspomniałem najszybciej poszła sprawa z Vicente i Ibaiem. Trener Marcelino nie miał ich w składzie krótko po rozpoczęciu letniej pretemporady. Na kolejne odejścia czekaliśmy właściwie do ostatnich dni okienka a transfery Unaia Lopeza i Cordoby przeszły właściwie dopiero na godziny przed jego zamknięciem.

Najdłużej trwała saga z transferem Unaia Lopeza, który ostatecznie wylądował na kolejne trzy sezony w Rayo Vallecano, a więc w klubie gdzie chyba zaliczył swój najlepszy sezon w karierze (2017/2018) i to na zapleczu Primera Division. Teraz dostanie szansę na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej i to pod okiem Andoniego Iraoli a więc byłego zawodnika Athletic. Negocjacje z Rayo ślimaczyły się z powodów finansowych i o ile Błyskawice szybko doszły do porozumienia z zawodnikiem to już był problem z osiągnięciem porozumienia o rozwiązaniu kontraktu z Los Leones. Piłkarz po prostu nie chciał zrezygnować z pieniędzy, które pobiera w Athletic. Ostatecznie to Rayo zdecydowało się pokryć całość wynagrodzenia zawodnika za pozostały rok gry w Athletic i ściągnąć go na Estadio Vallecas.

Dość niespodziewanie kontrakt rozwiązał z Athletic Kenan Kodro. Bośniacki napastnik i syn słynnego Meho Kodro nie miał miejsca w drużynie a i trudno było o potencjalnych zainteresowanych jego usługami. Trudno się dziwić bo grał raczej słabo w ekipie Los Leones a i na wypożyczeniu w Valladolid prezentował się średnio, zresztą szybko odnosząc kontuzję. Pretemporada również była w jego wykonaniu niepełna z uwagi na uraz i operację palca u nogi. Stą szanse na znalezienie mu klubu były raczej słabe. Tak więc gdy tydzień przed zakończeniem okienka obie strony zdecydowały się rozwiązać kontrakt i niemal natychmiast podpisał umowę z węgierskim Fehevar FC, który kiedyś nosił nazwę Videoton. W ostatni weekend nawet zadebiutował w barwach swojego klubu wchodząc na zmianę i sześć minut zajęło mu zdobycie swojej pierwszej bramki w barwach nowej drużyny, a w sumie zaliczył dwie prowadząc Fehevar do wygranej nad MTK Budapeszt. Miejmy nadzieję że Kodro będzie się wiodło dobrze w nowym zespole. Kodro przyszedł do Athletic w 2019 roku pod koniec zimowego okienka transferowego za 1 mln euro z FC Kopenhaga. Miał być alternatywą na mało skuteczny i bramkostrzelny atak a tak naprawdę nigdy nie tyle co się nie sprawdził ale nie dostał specjalnie szansy. W sumie rozegrał 27 spotkań trafiając w nich 4 razy do siatki rywali. Kontrakt miał ważny do czerwca 2022 roku.

Kolejnym zaskakującym transferem było wypożyczenie na rok do holenderskiego Go Ahead Eagles. Umowę wypożyczenia dogadano dosłownie w ostatniej chwili. Zresztą jest to dość ciekawa konstrukcja bo drużyna z Eredivisie ma opcję wykupienia zawodnika po obecnych rozgrywkach. Jednocześnie Athletic przedłużył umowę z Cordobą do 2023 roku i zabezpieczył się kolejną klauzulą że po sprowadzeniu do klubu może przedłużyć umowę ze skrzydłowym o kolejne dwa lata. Trochę to dziwne posunięcie bo raczej trudno przypuszczać by nagle Cordoba błysnął formą z beniaminku holenderskiej ekstraklasy i miał świetlaną przyszłości przed sobą. No ale cóż, kiedy stoi się pod ścianą i trzeba się pozbyć zawodnika, który w perspektywie czasu siedziałbym sezon na trybunach i pobierał pieniądze z kasy klubu to trzeba było znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Zapewne też takie warunki życzył sobie piłkarza wyrażając zgodę na tak „egzotyczny" jak na Baska kierunek.

A jeśli chodzi o innych byłych zawodników Athletic, co odeszli niedawno z klubu to Ibai Gomez jest w kontakcie z Las Palmas i wszystko wskazuje na to że podpisze umowę z tym klubem. Klub za to znalazł Iago Herrerin i chyba całkiem dobrze wyjdzie na tym finansowo bo zagra w AL Raed FC z Arabii Saudyjskiej, a jak wiadomo szejkowie raczej dobrze płacą piłkarzom tam grającym. Zespół ten prowadzi dobrze znany z Girony oraz Sevilli trener Pablo Machin.

Niestety zupełne fiasko poniesiono na gruncie potencjalnych wzmocnień zespołu. W każdym razie jeśli wierzyć plotkom transferowym i łączeniem nazwisk Javi Martineza i Moncayoli z Athletic. Nie wiadomo jednak na ile są to rzetelne informacje bo sam Marcelino jakoś niespecjalnie potwierdzał to że chciał konkretnie tych zawodników. Udało się zakontraktować jedynie Petxarromana a więc wszechstronnego piłkarza mogącego grać na boku i na środku obrony oraz w pomocy. O samym transferze i jego wpływie na kadrę zespołu trudno się wypowiadać bo jak na razie nie miał szans zadebiutować. Być może stanie się w pojedynku z Mallorcą. Jeśli chodzi o pozostałe teoretyczne wzmocnienia to raczej trudno było przypuszczać żeby Los Leones było stać na wynagrodzenie Javimara, choć na pewno tak doświadczony zawodnik i z takimi umiejętnościami byłby wartością dodaną do zespołu. Każdy teraz obraca każde euro dwa razy zanim je wyda i dopóki nie unormuje się sytuacja z kibicami na trybunach i kluby nie będą miały pełnych dochodów czyli włączając w to karnety, bilety oraz zyski z dnia meczowego to tak mniej więcej będzie. Podobny powód był w przypadku zawodnika Osasuny, który wprawdzie miał dość niską kwotę odstępnego bo zaledwie 12 mln euro ale jak na obecną sytuację dla Athletic jest to kwota iście zaporowa. Los Leones stracili przez pandemię około 50 – 60 mln euro więc poduszka finansowa trochę się skurczyła a kolejny wydatek rzędu ok 15 mln euro bo takie zapewne byłyby koszty czyli kwota transferu plus kontrakt to tylko pogłębianie tej dziury. Poza tym akurat na te pozycje w drużynie jest kilku wartościowych zawodników i utalentowanych, którzy mogą spokojnie rozwinąć się i grać naprawdę na bardzo wysokim poziomie.