Zakończyła się już letnia pretemporada i przed nami start rozgrywek La Liga i nowego rozdania w ekipie Los Leones. Można więc pokusić się o pewnego rodzaju podsumowanie niewiele ponad miesiąca treningów pod okiem Marcelino Garcii Torala. Materiału do analizy w kolejnych tygodniach treningów i meczach kontrolnych wszyscy mają dość dużo i miejmy nadzieję że wszystko co wymagało poprawy zostało poprawione przed rozpoczęciem rozpoczęciem rozgrywek. Oby tylko wszystkim starczyło zdrowia bo niestety to było największe wyzwanie z jakim musiał się zmierzyć szkoleniowiec ekipy z Bilbao.

Największy jak na razie problem zespołu to stan zdrowia zawodników. Pomijając już fakt że zespół przystępował do zajęć z bodajże 7 – 8 kontuzjami tudzież innymi wykluczeniami np. spowodowanych covid-19, to praktycznie nie było tygodnia żeby ktoś nie zawitał w objęcia klubowego sztabu medycznego. Ostatni uraz to Capa, który nie pojechał na sparingi do Anglii a także Yeray, który od meczu z Borussią Dortmund ma spore kłopoty z normalnymi treningami i nawet nie wystąpił w kolejnych sparingach. Na szczęście to tylko urazy mięśniowe, prawdopodobnie spowodowane przeciążeniami od bardzo wymagających treningów. Wcześniej urazy mieli po meczu z Unionem - Inigo Martinez i Petxarroman, którzy poprosili o zmianę i również wylecieli z reżimu treningowego na kilka dni a po pojedynku z Borussią problemy dotknęły wspomnianego Yeraya i Muniaina. Tutaj akurat trener Marcelino nie oszczędzał piłkarzy i podwójna sesja treningowe to były w zasadzie normą, a zdarzały się nawet potrójne. W niektórych meczach widać było że zawodnicy mają problemy kondycyjne i nogi nie niosą ale zapewne przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych odzyskają świeżość i nacisk zostanie położony bardziej na taktykę i strategię. Marcelino zdecydował się na większy nacisk na kondycję pomny doświadczeń z poprzednich rozgrywek gdzie powiedzmy sobie szczerze ale drużyna nie była kompletnie przygotowana pod tym względem do gry człapiąc w ostatnich 6 – 8 kolejkach. W tym względzie Garitano zupełnie położył zespół. Oby tylko trener nie przegiął z tym tak jak to zrobił Berizzo, bo jak już wspomniałem to niestety choćby w meczu z Unionem było widać po paru piłkarzach, co grali dłużej niż 45 minut, że świeżości za bardzo nie mają. Sporo lepiej było w pojedynkach z Liverpoolem i Southampton.

Z negatywnych spraw pozostaje problem zbyt rozbuchanej kadry. Trener Marcelino nie ukrywa tego, że liczy na jak najszybsze rozwiązanie tego problemu ale zdaje sobie też sprawę że łatwo pozbyć się zbędnych zawodników nie będzie. Raczej żaden z nich nie wywalczy miejsca w pierwszej drużynie, gdyż nawet Unai Lopez, który całkiem przyzwoicie zaprezentował się w meczach kontrolnych w których miał okazję grać to jednak nie przekonał do siebie Marcelino, a na treningach nie brał udziału w żadnych zajęciach z taktyki gry. Pozostali zawodnicy pomimo rzekomego zainteresowania kolejnych klubów jakoś ofert nie dostają. Drugi problem to niesprawdzenie niektórych zawodników jak Yuri i Artola. Berchiche musiał się poddać zabiegowi usunięcia przepukliny i dostępny będzie za około 2 a nawet 3 miesiące, więc przygotowanie do sezonu ma z głowy. Artola z kolei po kwarantannie po styczności z przypadkiem potwierdzonym udał się na test a ten niestety dał wynik pozytywny co oznaczało że musiał odbyć kwarantannę i niestety cały wyjazd do Szwajcarii i kolejny tydzień treningów miał z głowy. Marcelino nie mógł na razie go też wystawić w meczach sparingowych i zobaczyć jego umiejętności więc musiał go „zesłać" do rezerw by tam nabrał ogrania. Szkoda bo akurat jego koledzy z rezerw co awansowali do pierwszej drużyny spisywali się naprawdę dobrze. Przez zbyt liczną kadrę Los Leones mają problemy z rejestracją kadry na przyszły sezon. Może ona liczyć maksymalnie 25 zawodników pierwszej drużyny a tych jest co najmniej 26. Już postanowiono że Agirrezabala, Nico Williams, Serrano, Artola, Prados i Paredes będą mieć numery powyżej 25 tak żeby mogli grać w rezerwach. Vivian jako piłkarz z kontraktem podpisanym na zasadach zawodnika pierwszej drużyny musi zmieścić się w grupie piłkarzy pierwszej drużyny. Kontuzje utrudniają w znacznym stopniu pozbycie się Kodro, Cordoby i Peru a Unai Lopez nie może się zdecydować gdzie i czy w ogóle chce iść poza klub. Był nawet pomysł aby nie rejestrować Yuriego, którego czeka długa rekonwalescencja po operacji przepukliny jaką miał 22 lipca. Tutaj mówi się o 2 – 3 miesiącach pauzy a więc powinien być dostępny przed początkiem listopada więc odpada bo kolejne okienku w którym można zarejestrować piłkarza zaczyna się od stycznia. Tak więc do końca sierpnia sporo pracy czeka Rafę Alkortę by jak najbardziej odchudzić skład.

Po informacjach negatywnych czas na pozytywy. Tutaj na pierwszym miejscu jest gra drużyny. To co proponuje Marcelino i zespół pokazywał w meczach kontrolnych może się podobać. No może poza pierwszym spotkaniem z St. Gallen gdzie różnie to wyglądało ale po pierwsze drużyna była po ciężkich treningach fizycznych a po drugie dopiero na początku zajęć taktycznych więc siła rzeczy trudno było oczekiwać cudów. Pozostałe mecze to naprawdę fajna gra, szybka, z dużą ilością podań, skutecznym pressingiem i przede wszystkim wieloma sytuacjami podbramkowymi. Jedyne czego zabrakło to skuteczności i to jest jak na razie jedyny mankament. No ale miejmy nadzieję że to jest do wypracowania przed pierwszym meczem ligowym choć niestety nie da się ukryć że w zespole ewidentnie brakuje typowe snajpera, takiego lisa pola karnego jakim był Aritz Aduriz. Kolejną sprawą która cieszy to ofensywne stałe fragmenty gry. Przez długi czas była to wizytówka Los Leones ale w ostatnich latach dość mocno to kulało bo trenerzy nie mieli zbytnio pomysłu na ten element. To co przez cztery lata dopracował do perfekcji Joaquin Caparros poszło u kolejnych szkoleniowców w zapomnienie. Marcelino postanowił na powrót wykorzystać to do czego drużyna jest predysponowano swoimi warunkami fizycznymi. W meczach sparingowych prawie każdy korner pachniał bardzo groźną sytuacją podbramkową i kilkukrotnie obrońcy albo doszli do strzału albo niewiele brakowało by tak się stało. Miejmy nadzieję że i tutaj kwestią czasu jest jak Baskowie będą zdobywać bramki.

Kolejny pozytyw to zawodnicy. O ile podstawowi piłkarze jak Muniain, Berenguer czy Williams nie są jeszcze w najwyższej formie i ich gra w sparingach nie była jakaś rewelacyjna bo i nie musieli specjalnie się wykazywać gdyż wszyscy wiedzą na co ich stać, to już młodzież aspirująca do składu na pewno spisała się co najmniej dobrze mocno naciskając starszych i ogranych piłkarzy. Zacznijmy od tyłu a więc bramki. Agirrezabala spisał się doskonale w pretemporadzie, a ostatnie dwa tygodnie do wręcz majstersztyk tego bramkarza na treningach i w meczach kontrolnych gdzie bronił wiele strzałów i doprowadzał do rozpaczy swoich kolegów z drużyny i rywali. Do tego stopnia wykazał się, że Marcelino nawet nie zmienił go w meczu z Unionem tylko dał 90 minut gry i jest głównym kandydatem do zajęcia miejsca pomiędzy słupkami w pierwszym meczu ligowym z Elche. Kolejny zawodnik, którego postawa na pewno cieszy fanów to Vivian. Pokazał że już może być ciekawą alternatywą na środek defensywy a momentami nie odstawał poziomem czy to od Yeraya czy też Nuneza. Ba, według dziennikarzy był najlepszym obrońcą w zespole w pierwszych trzech meczach pretemporady. Gra na wypożyczeniu i naprawdę rzetelna i intensywna praca na treningach przyniosły bardzo dobre efekty tak więc trener nie będzie musiał już kombinować z Balenziagą na środku defensywy gdyż zarówno pozycja lewego jak i prawego stopera jest obsadzona. Trochę psuje jego ocenę kuriozalny błąd w meczu z Liverpoolem, który kosztował stratę bramki ale cóż, każdemu może się zdarzyć a jak na 5 spotkań w kadrze pierwszego zespołu było i tak dobrze. Spokojnym można być o skrzydła gdzie znacznie wzrosła rywalizacja dzięki Serrano i młodszemu z braci Williamsów. Jeszcze brak im doświadczenia ale widać że przy odpowiedniej pracy będzie z nich olbrzymie wzmocnienia. Nico Williams spisał się nieco lepiej ale dostawał też więcej szans i na tyle dobrze grał że trener Marcelino zdecydował się na stałe go włączyć do pierwszego składu. Zresztą akurat ten zawodnik praktycznie z meczu na mecz grał coraz lepiej. Serrano zapewne będzie grał w rezerwach ale niemal zupełnie nie ustępował swojemu koledze, a jego główny pech polegał na tym że na lewej flance jest o wiele większa konkurencja w osobach Muniaina i Morcillo. Poza tym góruje nad Williamsem przede wszystkim techniką i lepiej ułożoną stopą natomiast młodszy z braci Williams jest piekielnie szybki i bardzo dobrze spisuje się w pressingu, co przy taktyce stosowanej przez Marcelino bardziej się sprawdza. Spory potencjał zaprezentowali Prados i Zarraga. Szczególnie ten ostatni dobrze spisywał się na rozegraniu i bardzo dużo widział często rozciągając akcje po skrzydłach. Obaj bardzo dobrze się rozumieli w środkowej linii. Olbrzymią pracę w letniej pretemporadzie wykonał Vencedor. Wydaje się że Unai w końcu odzyskał to co zabił w nim Gaizka Garitano a więc entuzjazm, nieszablonowość i grę do przodu. W końcu bierze grę na siebie i rozgrywa piłkę tak jak to robił w rezerwach. Obaj z Zarragą przede wszystkim grają do przodu i nie zwalniają akcji jak to notorycznie robił Unai Lopez kręcąc kółka w środku pola i podając do obrońców. Poza tym szukają nieszablonowych rozwiązań, którym sprzyja intensywna gra zespołu i ruchliwość zawodników z przedniej formacji. Jedynym piłkarzem który jeszcze nie miał okazji zaprezentować swoich umiejętności był Artola. Najlepszy strzelec rezerw przez kluczowy okres przebywał na kwarantannie związanej z zachorowaniem na covid-19 i dopiero niedawno dołączył do reszty kolegów ale jak już wspomniałem nie zagrzał długo miejsca bo teraz przygotowuje się w rezerwach do kolejnych spotkań. Z doświadczonych piłkarzy w kadrze Athletic to zdecydowanie na plus zaskoczył Inigo Lekue. Przesunięty z prawej strony na lewą spisuje się dużo lepiej i to zarówno w defensywie jak i ofensywie. W zasadzie trudno wymienić mecz w którym zagrałby słabo lub popełnił jakiś błąd. Całkiem nieźle rozumiał się ze stoperami a i w ataku wyglądał dobrze. O ile zawsze sporo uwag można było mieć do jego gry po prawej stronie a kibice czasami aż cierpli jak wchodził na boisko to obecnie po lewej spisywał się bez zarzutu i kto wie czy nie wygryzł ze składu Balenziagę. Na pewno jest jednym z wygranych tej pretemporady. Osobne słowa należą się Alexowi Petxarromanowi. Trzeba przyznać że póki co transfer ten zapowiada się obiecująco. Na pewno Alex nie ustępował w żadnym stopniu Capie i De Marcosowi. Poza zawaleniem bramki z Southampton trudno dopatrzeć się jakichś błędów a należy pamiętać że piłkarz ten dopiero co awansował z ekipy grającej w trzeciej lidze. Zagrał poprawnie i pokazał że wie o co chodzi na tej pozycji. Dobrze czuje piłkę, nieźle dośrodkowuje, jest dobry technicznie i to na pewno ciekawa opcja na obronę. Szkoda że Marcelino nie zdecydował się dać mu szansy czy to na środku obrony czy też w środku pola gdzie można by sprawdzić jego inne umiejętności, które prezentował w rezerwach Sociedad. Jego wszechstronność może być bardzo pożyteczna dla zespołu ale kto wie czy nie pójdzie on na wypożyczenie bo marnowanie go na rezerwie niekoniecznie będzie mu służyć a dla niego liczy się jak najczęstsza gra. W każdym razie póki co nie zawiódł i jeśli nie opuści klubu to raczej dostanie szansę w podstawowym składzie. Sam zawodnik jest optymistą co do swojej gry na San Mames i jak zdradził dziennikarzom chce się wzorować na legendzie Los Leones – Andonim Iraoli. No nie da się ukryć że jakby osiągnął choć połowę tego co dawał drużynie obecny trener Rayo to już byłoby naprawdę nieźle.

Następny pozytyw to taktyka i dopasowanie do niej zawodników Poza pojedynkiem z St. Gallen reszta spotkań była udana a ostatnie dwa sparingi w Anglii naprawdę bardzo dobre. Drużynie brakuje typowego snajpera i pozostaje mieć nadzieję że może wspólna praca zespołu i ewentualne rozłożenie bramek na kilku zawodników jakoś temu zaradzi. Wcześniej sprawa była prosta bo był Aritz Aduriz, który gwarantował ponad 20 goli na sezon a teraz próżno szukać piłkarza w kadrze Athletic o takich predyspozycjach snajperskich. Inaki Williams, który aspiruje do miana snajpera na pewno nim nigdy nie będzie co pokazał w pojedynku z Liverpoolem gdzie zmarnował dwie setki sam na sam z bramkarzem. Pomysł z Sancetem na szpicy wygląda coraz lepiej ale póki co Raul Garcia z niego nie jest i nie wiadomo czy w ogóle wypali bo to dwaj zupełnie różni zawodnicy. Raul to strzelec, zawodnik z dobrze ułożoną nogą do tego, potrafiący się znaleźć w polu karnym i uderzyć czy to nogą czy też głową. Sancet raczej dobrze czuje się w rozegraniu, jest szybszy, świetny technicznie ale wykończenia nie ma prawie żadnego. Bardzo dobrze wygląda gra skrzydłami zespołu i tutaj może to zabrzmieć dziwnie ale najsłabszym ogniwem póki co był Iker Muniain. No ale wszyscy znamy jego możliwości, a pewnie spory wpływ na postawę naszego kapitana miała kontuzja z poprzedniego sezonu, której leczenie trochę trwało. Obecna pretemporada też nie obyła się bez problemów natury zdrowotnej. Pozostali zawodnicy co najmniej spełnili oczekiwania i zaprezentowali się co najmniej dobrze i widać w nich spore rezerwy i potencjał. Obiecująco poczyna sobie środkowa linia z Zarragą i Vencedorem jako kreatywnymi zawodnikami oraz Danim Garcią i Vesgą jako tymi bardziej defensywnymi. Widać że rozumieją taktykę trenera i nie mają problemów z dostosowaniem się do niej mimo że w poprzednim sezonie nie wyglądało to zbyt dobrze. Tutaj też są spore rezerwy i również przydało by się zniwelować parę niedoskonałości tym bardziej że Marcelino jest wyjątkowo przywiązany do gry dwoma pivotami i raczej nie zanosi się na to żeby zmienił coś w tej materii. Przede wszystkim należy popracować nad fazą obrony przed własnym polem karnym gdzie było trochę dziur, co było widać zwłaszcza w meczu z Liverpoolem i Borussią Dortmund. No ale to rywale z topu więc być może wynikało to po prostu z ich dobrej gry. Bardzo dobrze jak na zestawienie osobowe prezentowała się defensywa z której co rusz wypadali i wracali kolejni zawodnicy tak więc trener Marcelino nie miał za bardzo jak jej zgrać. A że potrafi to zrobić to było widać w Villarrealu gdzie defensywa rozumiała się perfekcyjnie. W Athletic również wgląda to dobrze ale nie aż tak, choć trzeba przyznać że to właśnie ta formacja była zdecydowanie najlepsza w przekroju całej pretemporady, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ciągłe rotacje w składzie spowodowane kontuzjami (Martinez, Yeray, Capa, Berchciche, który jest wyłączony z gry jeszcze na dobrych kilkanaście tygodni). Trochę poprawy wymaga asekuracja bocznych obrońców i ustawienie przy stałych fragmentach gry i generalnie dośrodkowaniach ale jak już będzie zgrywała się jedna formacja to powinno to wyglądać lepiej. Tyle jeśli chodzi o poszczególne formacje gdzie pewne aspekty wymagają doszlifowania a pewne po prostu wyższej formy zawodników gdyż powiedzmy sobie szczerze nie powinna być jeszcze optymalna. Kolejną rzeczą w grze zespołu, która mogła się podobać to pressing z którym ciężko było sobie poradzić rywalom i przejście z fazy obrony do ataku. W tym ostatnim elemencie Los Leones naprawdę radzili sobie bardzo dobrze, szczególnie w przypadku kontrataków. Zespół minimmalną ilością podań potrafił się znaleźć w polu karnym rywala. W końcu też w zespole pojawiło się coś o czym kompletnie zapomnieli Ziganda, Berizzo czy Garitano a więc częsta zmiana pozycji, wychodzenie do piłki czyli cały czas bycie pod grą i stwarzanie kolegom możliwości rozwiązania akcji na różne sposoby. Skończyło się bezproduktywne podawanie wszerz i do tyłu a jest pchanie akcji do przodu. Athletic miał już okazję grać 4-4-2 w czasie kadencji trenera Caparrosa a więc równo dekadę temu ale tamto było dość toporne i schematyczne. Tutaj jest większa płynność akcji, mobilność i o wiele więcej rozwiązań na zakończenie każdej akcji. Bardziej przypomina to grę pod wodzą Marcelo Bielsy, tyle że z większym naciskiem na defensywę, która w przypadku Argentyńczyka była dość radosna. Jedyny mankament taktyki Marcelino to defensywne stałe fragmenty gry z którymi zespół radzi sobie słabiej ale miejmy nadzieję i to uda się jakoś dopracować. Ten element piłkarskiego rzemiosła akurat był niedościgniony za kadencji wspomnianego już Joaquina Caparrosa a kolejni trenerzy jakoś nie przykładali do tego należytej wagi i popadło to w zapomnienie, co niestety odbija się teraz czkawką z ww. przeze mnie względów. Poza tym jeśli chodzi o piłkarzy i taktykę to więcej uwag raczej nie ma choć zapewne w trakcie rozgrywek to i owo wyjdzie.

Teraz przed nami inauguracja sezonu i naprawdę dobrą formę z pretemporady przydałoby się przekuć na punkty i dobre rozpoczęcie rozgrywek ligowych. Oczywiście nie będzie łatwo bo kalendarz jest dość trudny ale Los Leones stać na naprawdę wiele patrząc po rozegranych sparingach. Oczywiście nawet najtrudniejszy mecz towarzyski to jednak inna poziom koncentracji, presji i adrenaliny niż spotkanie ligowe gdzie gra się już o punkty i przegrana kosztuje ich stratę. W każdym razie Los Leones letnią pretemporadą narobili kibicom sporego aptetytu na rozgrywki i oby został on zaspokojony.