To było bardzo udane zakończenie obozu przygotowawczego w Szwajcarii przez zawodników Athletic Bilbao. Podopieczni trenera Marcelino w ostatnim z trzech zaplanowanych sparingów, w którym mieli zdecydowanie najtrudniejszego rywala bo samą Borussię Dortmund, zaprezentowali świetną formę i bez problemów pokonali rywala 0-2 po bramkach Raula Garcii z rzutu karnego oraz Daniego Viviana po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wynik jest bardzo dobry jak na mordercze zajęcia jakie zafundował Asturyjczyk swoim zawodnikom, ale jeszcze lepsza była gra, szczególnie w defensywie gdzie mimo posiadania w składzie Reusa czy też Haalanda rywal z Niemiec niewiele był w stanie zrobić.

Athletic tradycyjnie już miał zagrać dwoma różnymi składami w każdej z połówek meczu, które zamiast zapowiadanych 60 minut trwały przepisowe 45 minut. Niestety plany pokrzyżowała kontuzja Yeraya Alvareza, który nabawił się urazu ofiarnie broniąc 200% wydawałoby się sytuację Haaland. Alvareza zastąpił Martinez, który dokończył pierwsze 45 minut i rozegrał pełną drugą część meczu. Baskowie wystąpili w następujących składach:

I połowa: Ezkieta – Capa, Nunez, Yeray (32' Martinez), Lekue – Nico Williams (24' Serrano), Dani Garcia, Zarraga, Morcillo – Sancet, Williams.

II połowa: Agirrezabala – Petxarroman, Vivian, Martinez, Balenziaga – Berenguer, Vencedor, Vesga, Muniain – Villalibre, Raul Garcia.

Jak już wspomniałem, to były naprawdę dobre zawody ekipy Los Leones. Borussia nie miała wiele szans na zdobycz bramką a najlepsza była ta która zakończyła się kontuzją naszego stopera w 30 minucie spotkania. Lewą flanką przedarł się Reus, dośrodkował wzdłuż bramki, piłka przeszła koło bramkarza i zatrzymała się na około 2 metrach od linii bramkowej po interwencji Yeraya. Do futbolówki dopadł Haaland ale leżący już na ziemi Yeray zdołał na tyle interweniować, że Norweg chyba przestraszył się nogi obrońcy i chyba też możliwości odniesienia kontuzji że w ostatniej chwili cofnął nogę i skończyło się na strachu. Za to Baskowie mogli spokojnie strzelić 1 – 2, jeśli nie nawet więcej bramek. Dwukrotnie do główki po dośrodkowaniach z rzutów różnych wykonywanych przez Morcillo dochodził Nunez ale uderzał niecelnie. Dwie doskonałe okazje miał Williams ale również zabrakło szczęścia oraz w porę dopadli naszego snajpera obrońcy niemieckiego zespołu. Jedną doskonałą okazję zmarnował Morcillo, który niepotrzebnie wdał się w drybling w polu karnym i ostatecznie posłał piłkę w trybuny. To samo można powiedzieć o Nico Williamsie, który nie wykorzystał sytuacyjnej piłki po próbie wybicia jej przez stoperów po akcji jego starszego brata. Lekue o mało co a miałby asystę bo po jednym z jego mocnych i bardzo kąśliwych dośrodkowań z lewej flanki piłkę do bramki przy krótkim słupku skierowałby jeden z obrońców Borussii ale bramkarza rywali w ostatniej chwili sparował piłkę na rzut rożny. Generalnie Athletic dominował całą pierwszą część meczu i tylko własnej nieskuteczności zawdzięcza to że nie zamknął tego mecz już wtedy.

Druga połowa o tyle różniła się od pierwszej że w końcu padły bramki. Pierwszą strzelił Raul Garcia, który doskonale wykorzystał jedenastkę za faul bramkarza na Asierze Villalibre. Goalkeeper rywali pomylił boisko z ringiem bokserskim i przy wyjściu do piłki zamiast uderzyć w nią to powalił sierpem naszego napastnika. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na „wapno". Siedem minut później na 0-2 podwyższył Vivian, który zamknął na długim słupku dośrodkowanie Berenguera z rzutu wolnego. W międzyczasie Borussia miała okazję do wyrównania ale strzał napastnika rywali świetnie obronił Agirrezabala. Szansę na podwyższenie prowadzenia miał Berenguer, który wyłuskał piłkę jednemu z obrońców i w sytuacji sam na sam trafił wprost w bramkarza. Jeszcze jedną okazję do wyrównania miał niemiecki zespół w końcówce meczu gdy sam na sam z Agirrezabalą wyszedł jeden z napastników ekipy z Dortmundu ale nasz portero spisał się bez zarzutu, wygrywając ten pojedynek.

To był jak na razie najlepszy mecz Basków w tej pretemporadzie. Podopieczni trenera Marcelino dominowali nad rywalem w każdym elemencie. Dobre funkcjonował pressing, obrona, która na niewiele pozwoliła ekipie z Niemiec. Nieźle było w drugiej linii. Niestety kolejny raz zawiódł trochę atak a przede wszystkim skuteczność bo akcji pod bramką rywali było naprawdę sporo. Kolejny raz dobrze spisała się młodzież, która coraz odważniej poczyna sobie w pierwszej drużynie. Morcillo potwierdził że może być bardzo dobrym zmiennikiem Ikera Muniaina i mimo że to był pierwszy jego mecz w tej pretemporadzie to zagrał naprawdę dobre zawody. Szarpał lewą flanką, próbował strzałów i bardzo dobrze dośrodkowywał czy to z rzutów różnych czy też ze skrzydła. Obiecująco zagrał w środku pola Zarraga. Dużo widzi, jest kreatywny i tylko szkoda że tak mało ufają mu koledzy z zespołu. Kilka razy przytomnie rozrzucił akcję ofensywną na drugą flankę dzięki czemu otworzył przed kolegami nowe rozwiązania w ataku. Również dobre zawody zagrał Oihan Sancet. Walczył w ataku, cofał się po piłkę, dobrze rozgrywał. Wprawdzie wciąż trudno w nim widzieć zawodnika na miarę Raula Garcii w ataku ale widać że nabiera pewności siebie i podnosi swoje umiejętności a to już jest dobre. Reszta zawodników zagrała dobrze choć to wciąż nie szczyt ich możliwości i jest jeszcze sporo do poprawienia, szczególnie w ataku gdzie skuteczność jest koszmarna. Osobne słowa należą się Inigo Lekue. Wielu kibiców, w tym ja ze zdziwieniem przyjęło fakt że nie dostał on wilczego biletu od trenera Marcelino w przeciwieństwie do Nolaskoaina czy też Unaia Lopez lub Inigo Vicente. Niesamowicie kaleczył on grę i zarówno za czasów Zigandy jak i Berizzo oraz Garitano. Wydawało się, że w końcu Marcelino odstrzeli go ze składu dając szansę bardziej utalentowanym i przede wszystkim młodszym bo ma On już 28 lat i jest wiecznym rezerwowym. Marcelino tego nie zrobił i trzeba przyznać że póki co jego decyzja się broni. Na lewej flance pod nieobecność Yuriego spisuje się co najmniej dobrze i wydaje się bliżej podstawowej jedenastki niż Balenziaga. W każdym razie w obecnych meczach pretemporady jego gra wygląda co najmniej obiecująco i to bez względu na to z kim dzieli lewą stronę. W defensywie nie pozwala swoim rywalom na wiele, a i w ataku kilka razy nieźle się pokazał.

Niestety spotkanie to nie obyło się bez strat. Z kontuzją z murawy zszedł Yeray Alvarez a po samym meczu kontuzję zgłosił również Iker Muniain. Natomiast do zakończenia pierwszej części pretemporady pozostał jeszcze jeden mecz, który został rozegrany w sobotnie popołudnie 31 lipca o godzinie 15.30 a rywalem był inny reprezentant Bundesligi.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus