Nie udało się pokonać trzeciego pretendenta do tytułu i skomplikować, a właściwie zakończyć jego walkę o Mistrzostwo Hiszpanii. Athletic uległ Realowi Madryt ale naprawdę niewiele brakowało by Los Leones i tutaj utarli nosa faworytowi bo zagrali naprawdę dobre spotkanie i gdyby nie brak doświadczenia takich zawodników jak Vencedor, Sancet czy Villalibre to może i tutaj udałoby się ugrać dobry wynik i jakieś punkty. Real wygrał dzięki trafieniu Nacho, którego dośrodkowaniem nabił Casemiro i była to dość przypadkowa bramka. Królewscy więc do ostatniej kolejki będą walczyć z Atletico o miano najlepszej drużyny piłkarskiej w Hiszpanii w sezonie 2020/2021.

Marcelino miał całkiem dobry pomysł na to spotkanie. Wiedział że Real potrzebuje bramki i będzie musiał mocno zaatakować, a to oznacza, że Los Blancos będą musieli się odkryć. Stąd też na szpicy w miejsce Villalibre pojawił się Williams wspierany przez również dość szybkiego Sanceta. Athletic ustawił się typowo pod kontrę. I ten manewr mógł się powieść bo Baskowie mieli trzy idealne kontrataki w tym meczu, które w przewadze wyprowadzali Vencedor i Sancet ale niestety żaden z nich nie zakończył się groźną sytuacją gdyż już na połowie Athletic niestety zabrakło obu młodym zawodnikom precyzji w rozprowadzeniu akcji i piłka padała łupem wracających podopiecznych trenera Zinedine'a Zidane'a. Królewscy byli niemal przez cały mecz w ataku próbując na wszelkie sposoby zdobyć bramkę ale dobrze dysponowani byli obrońcy Athletic, tak samo jak i Unai Simon. Sporo do życzenia pozostawiała również skuteczność zawodników gości, którzy oddawali albo słabe strzały na bramkę albo mocno niecelne z całkiem dogodnych sytuacji. Jednak cały czas byli groźni dla bramki Los Leones i każde podanie lub strzał mogły otworzyć wynik. Nie obyło się również bez kontrowersji. W 27 minucie po centrze z prawej flanki Odriozoli piłkę ręką zagrywał Morcillo. Mateu Lahoz nakazał grać dalej wskazują na rękę przy ciele zawodnika Athletic a VAR nie przerwał gry. Cóż, akcja w stylu tych „na dwoje babka wróżyła" bo o ile faktycznie ręka Morciego była ułożona w naturalny sposób ciała i dotknięcie było kompletnie nie zamierzone to tak naprawdę arbiter spokojnie wybroniłby się w przypadku gdyby wskazał na wapno i za to też nikt nie mógłby mieć do nikogo pretensji. Druga sytuacja miała miejsce w drugiej połowie meczu gdy przy dośrodkowaniu ze skrzydła do Benzemy poślizgnął się Yeray i doszło do kontaktu w polu karnym z Benzemą. Sytuacja również stykowa i tym razem ani VAR ani sędzia Mateu Lahoz nie zareagowali. Athletic poza wspominanymi kontratakami również miał kilka ciekawych sytuacji, które mogły otworzyć wynik. W pierwszej połowie najbliżej było przy strzale Berenguera z rzutu wolnego ale futbolówka minimalnie minęła bramkę Courtoisa. Po straconej bramce Baskowie mieli dwie szanse by wyrównać stan meczu. Remis na nodze mieli Vesga i na głowie Villalibre, którzy w 100 % sytuacjach niestety ale spisali się fatalnie i zamiast w siatce piłka wylądowała poza nią. Szkoda straconej szansy na punkty bo można było je urwać Realowi ale niestety tym razem nie wyszło. W samej końcówce meczu czerwona kartkę obejrzał jeszcze Raul Garcia za rzekome obrażenie sędziego i Los Leones kończyli zawody w 10.

Jak już wspomniałem mecz był co najmniej niezły, jeśli nie dobry. Athletic zagrał o wiele lepiej niż w Huescą i jego gra mogła się podobać. Przede wszystkim był pomysł na to spotkanie i był on realizowany od początku do końca. Obrona stanęła na wysokości zadania i przez większość meczu dobrze się trzymała przed atakami Królewskich w zasadzie nie dopuszczając do 100% sytuacji, co przy klasie rywala jest sukcesem. Nieźle spisały się skrzydła i atak, który przy przyjętej taktyce starali się szybkimi atakami rozbić obronę rywala. I tutaj zabrakło przede wszystkim ostatniego podania. Nieco słabiej spisywała się druga linia, która nie napędzała akcji ofensywnych a koncentrowała się bardziej na obronie, zresztą z całkiem niezłym skutkiem bo Królewscy mimo kilku prób z dystansu nie mieli zbyt czystych okazji do oddania takiego uderzenia. Nieźle też dublowali pozycję swoich kolegów na skrzydłach. Zabrakło ich tylko w akcjach ofensywnych ale cóż, przy tej klasie rywala można tym razem nie mieć większych pretensji do Vencedora i Daniego Garcii. Najsłabiej spisała się formacja ofensywna no ale trudno żeby było inaczej gdy zespół broni się niemal przez 90 minut. Co jednak mieli zrobić to zrobili. Williams stale nękał defensorów rywala wykorzystując swoją szybkość a Sancet po przejęciu piłki starał się utrzymać przy niej aż do nadciągnięcia kolegów z innych formacji. Patrząc na skład jaki wystawił Athletic naprawdę trudno mieć pretensje do zawodników, tym bardziej że bramka która wpadła Realowi była przypadkowa aczkolwiek któryś z zawodników Los Leones mógł pokryć stopera rywali. No ale jeden błąd na 90 minut może się zdarzyć. Szkoda tylko akcji ofensywnych w wykonaniu Los Leones bo kilka było naprawdę ciekawych i mogły się zakończyć przynajmniej sytuacjami podbramkowymi a zostały przerwane w okolicach środka boiska przez pomocników lub obrońców Królewskich. No cóż, może w przyszłym sezonie i bardziej optymalnym składzie będzie to lepiej wyglądało.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Martinez, Balenziaga – Berenguer, Unai Vencedor (72' Ibai), Dani Garcia (65' Vesga), Morcillo (65' Raul Garcia) – Williams (65' Villalibre), Sancet (72' Unai Lopez).
Trener: Marcelino Garcia Toral

Real: Courtois – Odriozola, Nacho, Militao, Miguel – Casemiro – Modrić, Valverde – Vinicius (59' Asensio), Benzema, Rodrygo (77' Hazard).
Trener: Zinedine Zidane

Wynik: 0 – 1
Bramka: 68' Nacho
Żółte kartki: Martinez, Berenguer, Raul Garcia – Nacho
Czerwona kartka: 89' Raul Garcia – bezpośrednia
Posiadanie piłki: 35% - 65%
Strzały: 8 – 11
Strzały celne: 1 – 2
Podania: 331 – 601
Faule: 10 – 7
Spalone: 1 – 1
Rzuty rożne: 4 - 11
Sędzia: Mateu Lahoz