Przed nami finał Copa del Rey sezonu 2020/2021. Jest to tak naprawdę ostatni mecz tegorocznych rozgrywek, którzy może pozwolić uratować ten sezon pełen rozczarowań i kiepskiej gry. Niestety Los Leones nie mają w ostatnich latach szczęścia do trenerów i poszczególnych spotkań i trudno być optymistą przed kolejnym spotkaniem z prężącą ostatnio muskuły FC Barceloną, a więc rywalem z którym osiągnąć dobry wynik jest niezwykle ciężko. Szczególnie że rywal jest w gazie i wciąż liczy się w walce o końcowy triumf w La Liga. Baskowie zajmują miejsce w środku tabeli, ani awans do pucharów ani spadek im już raczej nie grożą. Forma również pozostawia wiele do życzenie, szczególnie jeśli mamy na myśli popisy formacji ofensywnej, która jest więc tragiczna. Czy uda się trenerowi Marcelino pozbierać drużynę przed finałem i natchnąć ją do takiej walki jaka miała miejsce w finale Superpucharu Hiszpanii gdzie udało się pokonać Blaugranę 3-2 po 120 niesamowitej walki? Zapewne wszyscy Bizkai nie mieli by nic przeciwko temu ale Los Leones czeka prawdziwa „Mission Impossible" a Ethana Hunta trudno znaleźć w ich szeregach. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 21.30 w poprowadzi je sędzia Martinez Munuera.

Barcelona wraca z dalekiej podróży w walce o tytuł najlepszej drużyny w Hiszpanii i strata do jeszcze niedawno pewnego mistrza jakim było Atletico wynosi zaledwie 2 punkty. Właściwie to już mogła być liderem tabeli gdyby nie porażka z Realem Madryt w El Clasico. To spora plama na honorze zespołu z Katalonii, druga po laniu jakie dostali od PSG w Lidze Mistrzów. No ale jak widać dość niespodziewanie sezon jest do uratowania bo dwa z trzech trofeów jest na wyciągnięcie ręki, a dzisiaj można powalczyć o jedno z nich. Tym bardziej że forma dopisuje, czego nie można powiedzieć o Athletic, które przystępuje do finału z jednym wielkim znakiem zapytania dotyczącym właściwie wszystkiego od formy poprzez taktykę na zestawieniu osobowym kończąc. Trener Koeman jedyne na co może narzekać to stan zdrowia niektórych piłkarzy oraz ich grę. Np. takiego Desta, który zagrał w meczu z Realem po prostu koszmarnie. I zapewne nie byłoby to takie istotne gdyby nie fakt iż to nie pierwszy takie mecz tego zawodnika, który wprawdzie umiejętności ma, talent też ale jego gra w każdym meczu to totalna niewiadoma. Co gorsza potrafi popełniać kuriozalne błędy. W pojedynku z Athletic miałby na swojej stronie prawdopodobnie Muniaina i Yuriego, a więc zawodników lubiących grać ofensywnie i kombinacyjnie, co dobrze mu nie wróży. Potencjalnym zastępcą może być jego zmiennik w pojedynku z Realem a więc Sergi Roberto, który zagrał tam co najmniej przyzwoite spotkanie. Jedynym minusem wychowanka Barcy jest to że nie w ostatnich czterech miesiącach rozegrał tylko trzy spotkania w tym jedno od początku meczu i w sumie nie wiadomo jaka będzie jego forma w całym meczu bo jednak zagranie części i wejście z ławki to trochę co innego niż gra od początku. Kolejny problem Blaugrany to zdrowie Pique, który w tym sezonie jest wyjątkowo podatny na kontuzje. Niestety wieku się nie oszuka i bardzo częsta gra na wysokim poziomie przez tyle lat robi swoje. Wychowanek Barcy ostatni mecz zagrał w Copa del Rey z Sevillą i tam odniósł kontuzję, która wykluczyła go z gry na półtorej miesiąca. Czyli obecny finał byłby pierwszym meczem po przerwie. Trener Koeman nie ukrywa, że w taktyce jaką preferuje, a więc 3-4-1-2 jest to jeden z kluczowym zawodników na pozycji ostatniego stopera. Większość dziennikarzy anonsuje go w podstawowej jedenastce choć nie wiadomo czy jest to dobry pomysł i jest sens ryzykować zdrowie piłkarza po przerwie, tym bardziej że jak już wspomniałem miał On spore problemy zdrowotne w obecnym sezonie. Kolejny dylemat szkoleniowca wiążę się już z sama taktyką. Koeman próbował ustawienia z trzema stoperami i aż do El Classico funkcjonowało to całkiem nieźle. W trakcie przerwy w tym meczu zmienił na 1-4-3-3 a więc ulubioną taktykę Blaugrany ale to nie przyniosło rezultatu. Ponieważ to jest finał i jeden decydujący mecz to możliwe że powróci do znanego i lubianego przez zawodników ustawienie z trzema napastnikami. I to jest właśnie pytanie nr 2 przed meczem z Athletic. Trzech napastników czy może jednak tylko dwóch z jednym ofensywnym pomocnikiem za ich plecami. Potencjał ataku Blaugrany jest wręcz miażdżący w tej formacji i nawet brak Ansu Fatiego czy też Coutinho tego nie zmienia. W sytuacji gdy trener zdecyduje się na 3-4-1-2 ktoś z pary Dembele – Griezmann musiałby usiąść na ławce rezerwowych, a rolę podwieszonego napastnika pełniłby Pedri. W ustawieniu z trzema napastnikami Pedri wróci do drugiej linii. Tyle że nie ważne w jakim ustawieniu zagra Barca to jej przewaga nad Athletic będzie naprawdę spora, szczególnie w sferze mentalnej. Ta ostatnia to na pewno mocna strona Katalończyków, którzy już teraz będą chcieli sobie zapewnić przynajmniej jedno trofeum, no i przełamać fatalną passę finałów w Sewilli gdzie nie wygrali decydującego meczu od 96 lat.

Im bliżej końca sezonu tym Athletic gra niestety gorzej. Wydaje się że efekt nowej miotły niestety się skończył, a zawodnikom pary starczyło na około 2 miesiące. W tym czasie udało się zdobyć Superpuchar Hiszpanii i awansować do finału Copa del Rey. Była szansa nawet na trzy trofea ale zaległy finał za sezon 2019/2020 zakończył się spektakularną klapą i puchar pojechał do niedalekiego San Sebastian. Teraz jest szansa na zdobycie trofeum za ten sezon ale trudno być optymistą, patrząc choćby na ostatnie mecze ligowe. Marcelino prowadził zespół w 13 meczach La Liga i na 39 punktów zdołał zgromadzić zaledwie 16 oczek. Gdyby ktoś nie oglądał spotkań Basków mógłby powiedzieć że zmiana Garitano na Marcelino to typowe „zamienił stryjek siekierkę na kijek". Na szczęście nie jest tak do końca bo w porównaniu do tego co serwował wszystkim baskijski szkoleniowiec to teraz na grę Athletic da się przynajmniej patrzeć bez obrzydzenia, a po drugie w niemal każdym meczu praktycznie była szansa na wygraną. Czego zabrakło Athletic? Przede wszystkim o wyniku decydowały dwie sprawy – głupie błędy w defensywie oraz słaba, żeby nie powiedzieć beznadziejna skuteczność w ataku. Stąd do tego pojedynku z Barca w finale ciężko podchodzić z optymizmem bo Katalończycy nie wybaczą żadnej pomyłki w tyłach a pod swoją bramką nie sprawią wielu prezentów, a to co się dostanie lub ugra to trzeba będzie wykorzystać w 100%. Marcelino ma również pewne problemy z zawodnikami, a właściwie ich formą, stąd trudno mu dobrać optymalny skład. Yuri gdzieś zatracił swoją zadziorność i skłonności do gry ofensywnej, cała czwórka środkowych pomocników jest bardzo chimeryczna pod względem gry i jak wychodzą w podstawowej jedenastce to grają beznadziejnie, a jak na zmiany to o klasę lepiej. Zawodnicy stracili taką nić porozumienia między sobą bo nawet Iker z Williamsem mają spore problemy ze wspólną grą. Pytanie na ile to jest jakieś załamanie formy u piłkarzy a na ile po prostu znużenie rozgrywkami i pewnego rodzaju zrezygnowanie. Tutaj niestety jest największe wyzwanie dla naszego szkoleniowca, który musi sobie poradzić z tym z czym wielu trenerów na ławce Athletic nie potrafiło rozwiązać. Chodzi o mental zespołu, który jak idzie wszystko dobrze to jest ok a jak tylko coś się zawali to po całości. Nie ma pewnego rodzaju wypośrodkowania w tym co gra zespół na murawie. Zanim do klubu trafiły wynalazki typu Gaizka Garitano czy wcześniej Ziganda, drużyna nawet będąc w słabej formie potrafiła w chwilowym zrywie strzelić gola na wagę zwycięstwa. Tutaj od pewnego momentu tego nie ma, a tak niestety nie uda się nic osiągnąć. Tak samo jak bez dobrych wyników na swoim stadionie przy wsparciu swoich kibiców. Ich brak na trybunach okazuje się bardziej kosztowny niż komuś by się mogło wydawać i pokazuje też jak bardzo Los Leones są uzależnieni od wsparcia swoich fanów. Kluby baskijskie chyba najbardziej odczuwają ich brak bo niejednokrotnie są on ich 12 a nawet 13 zawodnikiem. Nie inaczej jest przed tym i było przed poprzednim finałem, którego atmosfery po prostu nie dało się poczuć. Dlatego tym bardziej trudno się zmobilizować zawodnikom na ten mecz. Przed finałowym pojedynkiem z Barcą Athletic będzie się starał uniknąć zgrupowania swoich fanów i podjęto decyzję o wyjeździe na lotnisko z San Mames a nie z Lezamy. Natomiast żeby bardziej zmobilizować zawodników i pomóc im poradzić sobie z presją zdecydowano się na dość zaskakujący ruch a mianowicie Prezydent Aitor Elizegi pozwolił zawodnikom zabrać na mecz ich rodziny i najbliższych, którzy będą stacjonowały w tym samym hotelu co reszta zespołu. Poza przygotowaniem mentalnym, jeszcze bardziej przyłożono się do odpowiedniego przygotowania zawodników pod kątem kondycyjnym i taktycznym. Trener Marcelino zdecydował się utajnić praktycznie wszystkie treningi, a niektóre z nich były otwarte dla mediów tylko przez pierwszy kwadrans. Jednakże dziennikarzom udało się uzyskać najważniejszą wiadomość a więc tą że Yeray i Yuri w środę dołączyli do reszty zespołu i normalnych treningów i sztab medyczny nie widzi nic przeciwko temu żeby wystąpili w sobotę na La Cartuja. To na pewno bardzo dobra wiadomości dla całej drużyny i chyba jedyna. Żeby nie było tak różowo to na dwa dni przed finałem urazu doznał Iker Muniain, a więc chyba najważniejszy zawodnik w talii trenera Marcelino. Kapitan Athletic pojechał do Sewilli wraz zespołem ale jego występ do końca nie jest pewny. Wprawdzie na konferencji prasowej zapewniał że jest gotowy do walki w finale ale jego optymizmu nie podzielał ani trener ani sztab medyczny. Nikt nie chciał odpowiedzieć na pytanie czy znajdzie się w podstawowej jedenastce czy nie. Kłopoty zdrowotne kapitana zespołu znacznie przyćmiły inny problem ekipy Athletic a więc wybór piłkarzy środka pola, który może być kluczowy w walce z Barcą. Jak już wspomniałem jest to jedna z najbardziej chimerycznych formacji w ekipie Los Leones i prawdziwa loteria. Niby czterech piłkarzy aspirujących do gry, a w sumie nie wiadomo który jak zagra i jaki będzie miał dzień. Zawodnicy odpowiedzialni za wyprowadzanie piłki nie mogą popełnić żadnego błędu przy wyjściu z własnej połowy bo wszyscy wiedzą jak to się może skończyć. Szkoleniowiec Athletic poświęcił całej czwórce kilka indywidualnych treningów i przekazał im dużo uwag na temat gry czy to osobiście, czy to za pośrednictwem swoich asystentów, ale czy to przyniesie jakiś skutek to nie wiadomo. Spekulacje co do zestawienia osobowego w finale są spore w przypadku Athletic. Dziennikarze sugerują że Marcelino może zdecydować się na całkiem spore przemodelowanie zespołu. W ataku obok raczej pewniaka Williamsa może pojawić się Asier Villalibre, który wydaje się być niezłej formie strzeleckiej, szczególnie jeśli rozpiszemy to na minuty spędzone na murawie, co niestety nie jest korzystne dla Inakiego o Raula Garcii. Kolejna zmiana miałaby być na prawej flance gdzie w obronie pojawiłby się Capa a w pomocy Oscar de Marcos. Takie ustawienie miałoby zastopować zapędy ofensywne Alby i Griezmanna. Tyle że trudno by było posadzić na ławce rezerwowych Alexa Berenguera, najlepszego ostatnio strzelca zespołu. Być może taki wariant był trenowany w sytuacji gdyby nie mógł zagrać Iker Muniaina i wtedy Berenguer powędrowałby na lewą flankę. O dziwo to może być nie koniec niespodzianek bo wiele wskazuje na to że na lewej stronie obrony w miejsce Yuriego zagra Mikel Balenziaga. W sumie nie byłoby to dziwne patrząc na formę byłego obrońcy PSG, która w ostatnich meczach jest dramatyczna. Próżno szukać go pod polem karnym rywala mimo że jego żywiołem był atak. Poza tym gra jakby bez wiary we własne umiejętności a to raczej nie pomoże zespołowi. Jak więc widać w zespole dzieje się zbyt dobrze i Marcelino zapewne nie przespał kilku nocy analizując co i jak zrobić by jego zespół po raz pierwszy od 37 lat zdobył Puchar Króla a On sam po raz drugi i to z drugą drużyną. Przed nim tylko 8 szkoleniowców dokonało tego wyczynu a tylko jeden zrobił to z trzema różnymi zespołami. Lista tych trenerów obejmuje następujące nazwiska: Jak Greenwell (Barcelona – 1920, 1922 i Espanyol – 1929), Ramon Encinas Dios (Sevilla – 1935 i Valencia – 1941), Ferdinand Daucik (Barcelona – 1951, 1952 i 1953, Athletic – 1955, 1956 i Saragossa – 1966), Patricio Caicedo (Espanyol – 1941, Sevilla – 1948), Jacinto Quincoces (Real Madryt – 1946, Valencia – 1949, 1954), Baltasar Albeniz (Real Madryt – 1947, Athletic – 1958), Rafael Iriondo (Athletic – 1969, Betis – 1977) i Luis Aragones (Atletico – 1976, 1992, Barcelona – 1988). Jak więc widać nie jest ich wielu a tylko jednemu – legendarnemu Daucikowi udało się to zrobić trzy razy. O tym czy Marcelino zakwalifikuje się do tego elitarnego grona pod numerem 9 przekonamy się dzisiaj grubo po 23.00 gdy zabrzmi ostatni gwizdek sędziego Martineza Munuery.

Faworytem tego spotkanie nie może być nikt inny poza Barceloną. Katalończycy mają wszystkie atuty po swojej stronie. W zasadzie trudno znaleźć jakikolwiek argument za tym że to Athletic miałby wznieść w górę Puchar Króla. No może jedynie takie że w trzech ostatnich spotkaniach z Barcą o trofeum to dwa razy wygrał a raz przegrał. Tyle że te dwie wygrane do Superpuchar a przegrana to właśnie Copa del Rey. W historii spotkań finałowych Los Leones zmierzyli się z Barcą 8 razy i aż 6 z nich zakończyli porażkami. W ostatnich 5 finałach w jakich brali udział przegrali wszystkie i mogą się stać pierwszą drużyną w historii, która przegra mecz nr 6. W historii tego pucharu Barca grała z Athletic 43 razy i aż 23 mecze zakończyły się jej zwycięstwami, padło 6 remisów i 14 razy wygrał Athletic. Blaugrana ma na swoim koncie aż 30 trofeów a Athletic 24. Trzy ostatnie finały pomiędzy tymi drużynami to wyniki 4-1 (2009), 3-0 (2012) i 3-1 (2015). Jak więc widać o optymizm naprawdę ciężko, szczególnie po finale z Realem Sociedad, które nie potrzebowało wiele by wygrać. Jakby nie patrzeć dzisiaj wygrać z Barcą i zdobyć trofeum to będzie prawdziwy cud.

Finał poprowadzi Juan Martinez Munuera, 39 letni arbiter z Benidorm. Jest to doświadczony sędzie, który ma za sobą prowadzenie 30 spotkań w Copa del Rey i 164 w rozgrywkach La Liga. Od 2015 roku jest arbitrem międzynarodowym. Będzie to dla niego pierwszy finał Copa del Rey w karierze. Oba zespoły bardzo dobrze go znają. Baskom prowadził 22 spotkania z których wygrali 12, 2 zakończyły się remisami i aż 8 porażkami. Nieco bardziej pozytywną statystykę mają Katalończycy, którzy grali w 23 meczach prowadzonych przez tego arbitra i aż 15 z nich zakończyło się wygraną oraz padło po 4 remisy i przegrane. Barcelona nie ma jednak ostatnio po drodze z tym sędzią bo gwizdał im pierwsze El Classico i podyktował karnego za faul Lengleta na Ramosie, co spotkało się ze sporym oburzeniem zespołu z Nou Camp i samego Koemana. Poza tym prowadził również zremisowany 1-1 mecz z Cadiz, gdzie Blaugrana również miała sporo uwag do pracy tego szkoleniowca. O wiele lepiej w tym sezonie wspominają sędziego Baskowie bo udało im się wygrać obydwa pojedynki pod jego kierunkiem. Pierwszym był półfinał Supercopa gdzie pokonali Real Madryt 2-1, a drugim mecz z Granadą, również zwycięski w takich samych rozmiarach. Asystentami Munuery Martineza będą na liniach Barbero Sevilla i Cabanero Lopez. Bardzo mocna będzie obsada VAR gdzie zasiądą Gonzalez Gonzalez, który w zeszłym roku zakończył swoją karierę sędziowską na murawie oraz Iglesias Villanueva.

Przewidywane składy:
Barcelona: Ter Stegen – Mingueza, Pique, Lenglet, Alba – Busquets – Pedri, De Jong – Dembele, Messi, Griezmann.
Trener: Ronald Koeman

Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – De Marcos, Unai Lopez, Dani Garcia, Muniain – Williams, Raul Garcia.
Trener: Marcelino Garcia Toral

Data: 17.04.2021, godz. 21.30
Miejsce: Sewilla, Estadio La Cartuja
Sędzia: Martinez Munuera