Przed nami chyba najważniejszy mecz ostatnich lat a więc finał Copa del Rey za sezon 2019/2020. Wprawdzie Los Leones mieli już okazję grać w kilku finałach tych rozgrywek ale jeszcze nigdy w historii nie była to wewnętrzna rywalizacja pomiędzy dwiema największym drużynami Kraju Basków, bo rywalem będzie odwieczny rywal Real Sociedad San Sebastian. W porównaniu do Txuri-Urdin dla których będzie to 8 finał (ostatni w sezonie 1987/1988), Athletic to prawdziwy weteran tych rozgrywek i wystąpi w decydującym meczu po raz 40 (ostatni w sezonie 2014/2015), a dwa tygodnie później dołoży do tego jeszcze jedno spotkanie tym razem z Barcą. Również pod względem zdobytych pucharów Los Leones znacznie dystansują swojego rywala, który zdobył to trofeum tylko 2 razy, natomiast piłkarze z Bilbao podnieśli puchar w górę aż 24 razy (RFEF uznaje tylko 23 tytuły). Z 24 tytułów jakie zdobył Athletic 6 razy pokonywał w finale Real Madryt, 3 razy Barcelonę, po 2 razy Espanyol, Atletico i Valencię oraz po razie Vasconię, Espanię FC, Europę, Betis, Valladolid, Sevillę, Elche i Castellon. W sezonie 1903/1904 rywal nie pojawił się na finale. Najwięcej trofeów dzierży Barcelona, która 30 razy wygrywała te rozgrywki. Za dwa tygodnie będzie miała okazję do powiększenia dorobku ale na razie mamy pojedynek dwóch zespołów z Kraju Basków i liczymy na spore emocje i fantastyczne widowisko jakie miejmy nadzieję że stworzą piłkarze obydwu zespołów.

Jak już wspomniałem to nie będzie zwykły mecz. To spotkanie dwóch najbardziej utytułowanych drużyn w Kraju Basków, jednych z najlepszych w historii La Liga, a także założycieli tych rozgrywek. To również walka dwóch najlepszych szkółek w Hiszpanii, których wychowankowie wręcz hurtowo zasilają swoje drużyny. W kadrach obydwu zespołów jest grubo ponad 30 zawodników, którzy przeszli przez szkółki tych klubów bezpośrednio lub po wojażach w innych zespołach. Oba zespoły najdłużej dochowały zasady Cantery czyli zatrudniania tylko rodzimych zawodników, która w przypadku Athletic trwa do dzisiaj a Sociedad wyłamał się z niej w 1989 roku zatrudniając snajpera Liverpoolu Johna Altridge'a, choć teoretycznie zrobił to wcześniej w sezonie 1961/1962 gdy wypożyczył z Realu Madryt Szweda Agne Simonssona. To też jeden z hiszpańskich klasyków, Wielkie Derby Kraju Basków, które rozgrzewają publiczność nie tylko w Bizkai i Gipuzkoi ale również w całym kraju. Bogata historia spotkań liczy sobie 165 pojedynków. Oczywiście zdecydowana większość miała miejsce w lidze w której rozegrano 147 mecze z czego Athletic wygrał 59 pojedynków a 51 przegrał, padło 37 remisów. W Pucharze Króla rywalizacja jest również bardzo wyrównana bo na 18 pojedynków Los Leones wygrali 8, 6 przegrali i padły 4 remisy. To też trzecie derby z największą ilością spotkań po Barcelonie (172) i Madrycie (168). Pierwsze derby pomiędzy Athletic a Sociedad miały miejsce 10 lutego 1929 roku w San Sebastian i zakończyły się remisem 1-1. Wynik otworzył w 30 minucie zdobywca pierwszej korony króla strzelców, zawodnik Erreala – Paco Bienzobas. Wyrównał w 43 minucie Luis Bergareche, który po zakończeniu kariery w latach 1955 – 1978 był dyrektorem wyścigu Vuelta de Espana. Ten mecz to w końcu też starcie fanów którzy wspierają swoje zespoły ile tylko mają sił i zdrowia. To co się dzieje w ostatnich dniach w Kraju Basków to nawet trudno opisać. Nazwać to szaleństwem, wariactwem, obłędem to i tak nie odda tego co wyprawia się w obydwu miastach i prowincjach. Bilbao jest niemal w całości czerwono-białe i znaleźć miejsce, gdzie nie ma barw Athletic to jak wygrać szóstkę w totka. W San Sebastian wcale nie chcą być gorsi i również miasto jest udekorowane na niebiesko – biało. Mimo obostrzeń covidowych fani gorąco pożegnali swoich ulubieńców. Według władz Bilbao w Lezamie Athletic żegnało ponad 8 tys. fanów, a w drodze na lotnisko i na nim samym kolejne tysiące. W Zubiecie również kilka tysięcy kibiców żegnało swoich ulubieńców.

Historia obydwu klubów to wspaniałe mecze, legendarni piłkarze, niezapomniane i przełomowe wydarzenia. Poza wspomnianymi derbami na początku istnienia ligi do historii przeszły niesamowite pojedynki z lat 30 gdzie padały wręcz hokejowe wyniki, do dzisiaj nie pobite w kolejnych latach. To słynne wyczyny Agustina Sauto „Baty" i Iraragorriego, który raz po raz karcili Sociedad swoimi bramkami mają udział w najwyższych jak dotychczas zwycięstwach pomiędzy tymi drużynami (7-0 dla Athletic na San Mames w sezonie 1934/1935, taki sam wynik później w Mistrzostwach Regionu) oraz najwyższym wyniku w meczu pomiędzy obydwoma zespołami 7-1 dla Athletic, który miał miejsce 16 lutego 1930 w San Sebastian (trzy trafienia Gorostizy, trzy Iraragorriego i jedno Unamuno) oraz 4 marca 1951 gdy prawdziwe show na San Mames dał legendarny Telmo Zarra, najskuteczniejszy zresztą zawodnik derbów z 14 bramkami na swoim koncie. Po stronie Erreala katem Athletic był Jesus Maria Satrustegui, genialny napastnik z lat 1973 – 1986 który dla Realu strzelił 13 bramek w meczach z Los Leones i który przedwcześnie skończył karierę ze względu na kłopoty zdrowotne. W meczu z Saragossą w listopadzie 1982 roku doznał skomplikowanego zerwania więzadeł krzyżowych i przez 4 lata walczył o powrót na boisko kończąc swoją karierę w wieku 32 lat po sezonie 1985/1986. To dzięki jego bramkom Txuri – Urdin zdobyli dwa tytuły pod rząd w sezonach 1980/1981 i 1981/1982. Na przeciwległym biegunie do w zasadzie krótkiej kariery Sartrusteguiego (ostatnie cztery lata praktycznie nie grał) jest kariera Aritza Aduriza, który dociągnął do 39 lat a gdy skończył swoja karierę mając na koncie 172 bramki w 407 meczach, co jest szóstym wynikiem w historii klubu i trzecim po wojnie domowej zaraz za Zarrą i Danim. Przez 8 sezonów Aritz był najlepszym strzelcem klubu, co daje mu drugie miejsce za legendarnym Telmo Zarrą (10 sezonów z rzędu). Był też najstarszym zawodnikiem, który strzelił bramkę dla klubu i jedynym w historii, który karcił aż 48 rywali Los Leones. Pozostali w tej ostatniej klasyfikacji nawet nie osiągnęli 40 spotkań.

Ekipy Athletic i Sociedad to nie tylko fantastyczni snajperzy ale przede wszystkim dwie legendy bramkarskie. Athletic miał Jose Angela „Txopo" Iribara, który przez 18 lat strzegł bramki Los Leones, w którego barwach rozegrał aż 614 spotkań, co jest do dzisiaj rekordem klubu. Zdobył ze swoim zespołem dwukrotnie Copa del Rey, indywidualnie Trofeo Zamora oraz grał w finale PUEFA w 1977 roku z Juventusem. W barwach Erreala jako portero grał Luis Arconada, który rozegrał w klubie 551 spotkań przez 15 sezonów, co daje mu 4 miejsce w historii Txuri-Urdin. Wydatnie pomógł zdobyć dwa tytuły Mistrza Hiszpanii i jedno Copa del Rey. Obaj też byli słynni ze spektakularnych interwencji i szalonej odwagi w bramce. Obaj też doczekali się oficjalnych przyśpiewek na trybunach. Podczas gdy kibice na San Mames śpiewali „Iribar es cojonudo" (Iribar jest wielki), ich odpowiednicy na Anoeta nucili „No pasa nada, tenemos es Arconada" (Nic się nie stanie, mamy Arconadę). To też Jose Angel Iribar wraz ze stoperem Inaxio Kortabarrią Abarrategim 5 grudnia 1976 roku, niedługo po śmierci znienawidzonego gen. Franco wzniósł na Anoeta Ikurrinę, oficjalną flagę Kraju Basków. Obecnie flaga ta znajduje się w muzeum klubu z San Sebastian. Z flagą wiąże się ciekawa historia bo pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był inny gracz Erreala – Uranga, który nawet nie zagrał w tym meczu. Ponieważ trudno było znaleźć taką flagę to Uranga powierzył jej uszycie swojej siostrze Ane Miren, która była krawcową. Jako piłkarz nie podlegał kontroli na stadionie i mógł przemycić ją wraz ze swoimi rzeczami. Wynik tego historycznego meczu raczej chluby Athletic nie przynosi bo Sociedad odniósł swoje najwyższe zwycięstwo w derbach – aż 5-0.

Real Sociedad i Athletic łączy wielu wspaniałych piłkarzy ale i tych słabszych co się nie sprawdzili, którzy grali w obydwu zespołach przenosząc się z jednego do drugiego. Zwykle to Athletic korzystał na takich transferach ale niejednokrotnie piłkarze – legendy Athletic, którzy zaczynali w San Sebastian i na koniec swoich wspaniałych lat gry wracali do domu. Warto tutaj przypomnieć choćby Bittora Alkizę, doskonałego skrzydłowego, który przeniósł się na San Mames gdzie miał najlepszy etap swojej kariery ale na jej zakończenie wrócił na Anoeta. W zamierzchłych już czasach do San Sebastian na zakończenie kariery trafił słynna Rafa Iriondo,, który grał w jednym zespole z Telmo Zarrą i reprezentował barwy Los Leones w latach 1940 – 1953. Podobna drogę co Iriondo przebył Ricardo Arrien, który zadebiutował w Athletic w sezonie 1982/1983 a do Txuri-Urdin przeniósł się w sezonie 1986/1987. W tym samym roku po siedmiu latach gry na Anoeta do Athletic przeniósł się Pedro Uralde, gdzie występował do 1990 roku. Dwa lata na wypożyczeniu do Sociedad z Barcelony spędził Jon Andoni Goikoetxea zanim w 1994 roku trafił na kolejne 3 lata na San Mames ale już w formie transferu definitywnego. Podobna drogę co Alkiza przebył bramkarz Vicente Biurrun, który w sezonie 1985/1986 przeniósł się bezpośrednio ze szkółki w Zubiecie do Athletic. Zadebiutował w swoim macierzystym klubie dopiero w sezonie 1993/1994. Naprawdę wielu piłkarzy przewinęło się przez oba klub i bezpośrednio przechodziło z jednego do drugiego, czasami w okolicznościach budzących wątpliwości, oburzenie jednej ze stron i w konsekwencji zerwanie jakichkolwiek stosunków pomiędzy klubami. Tak jak w przypadku transferu Joseby Etxeberrii w 1995 roku gdy Los Leones zapłacili klauzulę odstępnego wynoszącą 550 mln peset. Podobnie było w 2006 roku gdy Fernando Lamikiz podpisał umowę z Ibanem Zubiaurre a cała sprawa oparła się o LFP i sądy, które przyznały rację Sociedad i że Athletic nie miał prawa zakontraktować Ibana bez kwoty odstępnego. Lamikiz krótko po tym został pozbawiony władzy, Athletic musiał zapłacić odszkodowanie, co spowodowało dość spore kłopoty natury finansowej dla klubu z San Mames. Zawodnik okazał się niewypałem. Zresztą jak wielu innych na czele z Inigo Diazem de Cerio, napastnikiem, który miał zbawić atak Los Leones a okazał się „kapiszonem". Ostatnie transfery pomiędzy klubami to również potężna kłótnia i wzajemne oskarżenia. A poszło o Inigo Martineza, które Los Leones wykupili za klauzulę odstępnego wynoszącą 32 mln euro po tym jak do ManCity poszedł Aymeric Laporte za 65 mln euro. W drugą stronę w dość kontrowersyjnych okolicznościach, tyle że za darmo poszedł bramkarz Alex Remiro, który długo zwodził klub w sprawie nowej umowy aż się okazało że dogadał się wcześniej właśnie z włodarzami Txuri – Urdin.

Trenerzy obydwu zespołów na pewno wytoczą na ten mecz najcięższe armaty jakie tyko mają w swoich zespołach. Pytanie czy pozwoli im na to zdrowie zawodników bo z tym było kiepsko, szczególnie w ekipie Erreala. Najpoważniejsza sytuacja jest na lewej obronie gdzie praktycznie nie było zdrowego zawodnika. Nacho Monreal nie grał przez miesiąc z powodu urazu mięśnia czworogłowego uda jakiego nabawił się w pojedynku z Realem na początku marca. W tamtym pojedynku zmienił go Aihen Munoz i spisywał się bardzo dobrze ale przed meczem z Barcą doznał urazu mięśnia przywodziciela i jego występ jest wykluczony. Nacho Monreal w miniony poniedziałek wrócił do treningów z całym zespołem ale nie wiadomo w jakiej jest dyspozycji. Nie wykonuje również wszystkich ćwiczeń i trener bardzo go oszczędza. Problemy nie ominęły Moyi, Sangalliego, Davida Silvy, Aritza Elustondo, Igora Zubeldii, Jona Guridiego, Mikela Merino i Le Normada. Ostatnia dwójka odpoczywała kilka dni i początkowo sądzono, że jest to spowodowane zwykłym przemęczeniem bo są to zawodnicy z największą liczbą minut na murawie w ekipie Erreala. O ile Le Normad wrócił do zajęć w ostatnim tygodniu to Merino nie trenował przez prawie półtorej tygodnia więc najprawdopodobniej chodziło o problemy zdrowotne, być może jakiś uraz mięśniowy. Ostatecznie na dwa dni przed finałem udało się wyleczyć Merino i będzie do dyspozycji trenera Alguacila. W obecnym tygodniu powoli do zajęć wracali David Silva i Zubeldia a szkoleniowiec być może odzyska jeszcze Elustondo. Czasu jest jednak coraz mniej i do końca będzie trwała walka o jak najlepsze przygotowanie jak największej liczby zawodników do tego pojedynku. Niestety bez kapitana zespołu Illarramendiego, który na ostatnim treningu doznał urazu i jego występ jest wykluczony. Nie wiadomo w jakiej formie wrócą ze zgrupowań kadry Zubimendi, Barrenetxea, Januzaj, Isak i Mikel Oyarzabal Na pewno jednak do Sewilli pojadą wszyscy tak jak i w ekipie Los Leones. Drugą sprawą jak już wspomniałem jest forma poszczególnych zawodników. Tutaj jest kilka znaków zapytania, szczególnie jeśli popatrzymy na ostatni mecz z Barceloną sprzed przerwy reprezentacyjnej, który został przegrany na Anoeta aż 1-6. To była prawdziwa katastrofa. Real Sociedad bardzo liczy na swojego superstrzelca Alexa Isaka. Reprezentant Szwecji miał w lutym świetną serię 5 spotkań w których strzelił 7 bramek. W pod koniec lutego i w marcu jednak trochę się zaciął i nie trafił ani razu. Kibice mieli nadzieję że wyjazd na kadrę, gdzie na pewno dostanie szansę pokazania swoich umiejętności, dobrze na niego wpłynie i tam zacznie ponownie strzelać. No i wygląda na to że zawodnik przełamał się bo trafił już przeciwko kadrze Kosowa więc jest nadzieja że zacznie znowu strzelać jak wcześniej. Podobną serię bez gola zawodnik ten miał w ubiegłym roku w tym samym okresie gdy na przełomie stycznia i lutego trafił 8 razy do bramki rywali w 6 meczach a potem znowu się zaciął. Teraz jednak trener Alguacil zrobi wszystko by Ishak był w dobrej formie, szczególnie strzeleckiej na to jakże ważne spotkanie. A jeśli Isak nic nie strzeli to i tak Txuri-Urdin mają mnóstwo jakości w swoim zespole i mogą być groźni dla każdej drużyny na świecie. .

W przeciwieństwie do swoich rywali trener Marcelino nie mógł narzekać na problemy kadrowe w czasie przerwy reprezentacyjnej. Na kadrę wyjechali tylko Martinez z Simonem. W pierwszym tygodniu problemy z palcem u nogi miał Unai Nunez i jego występ do końca stał pod znakiem zapytania, choć wziął udział w ostatnim treningu przed wylotem do Sewilli. Na kwarantannie przybywał Nolaskoain i w przyszłym tygodniu jeśli test będzie negatywny to dołączy do zespołu ale jego występ jest wykluczony gdyż musi nadrabiać zaległości treningowe. W zasadzie tylko jeden piłkarz wypadł ze składu ale za to do końca sezonu. Jest nim Oier Zarraga. Pomocnik w pierwszym tygodniu przerwy miał w poniedziałek problemy z kolanem ale następnego dnia już wrócił do zajęć i nic nie wskazywało na poważny uraz. Kolejnych zajęć jednak też nie dokończył, a w kolejnych uraz się nasilił. Sztab medyczny szybko zdecydował się na bardziej szczegółowe badania. Niestety diagnoza okazała się niepomyślna bo uszkodzeniu uległ menisk w kolanie i niezbędna będzie zabieg artroskopii. Zostanie on wykonany po powrocie z finału w Sewilli na który Zarraga pojedzie jako widz. Do treningów zawodnik będzie mógł wrócić dopiero w nowym sezonie. Pod nieobecność kadrowiczów i niedysponowanych zdrowotnie zawodników trener korzystał z młodych piłkarzy ekipy Baskonii w osobach obrońcy Llorente i Trespalaciosa. Pod koniec tygodnia zdecydował się również na zaproszenie na zajęcia skrzydłowego Nico Serrano z Bilbao Athletic. Zespół trenował na obiektach w Lezamie do czwartku gdzie wszyscy piłkarze, trenerzy, sztab medyczny i pracownicy z Lezamy, którzy są na co dzień związani z pierwszym zespołem pojechali do Sewilli gdzie odbyły się dwa ostatnie treningi przed finałem. Do zespoły dołączyli również członkowie zarządu oraz zaproszeni goście. Wśród nich jest pięciu zwycięzców Copa del Rey z 1984 roku – Goikoetxea, Urkiaga, Patxi Salinas, Gallego i Melendez. Jest również trzech byłych prezydentów klubu – Jose JulianLertxundi, Ana Urquijo i Fernando Garcia Macua. Nie chciał przyjechać Josu Urrutia oraz Lamikiz Ugartetxe. Zaproszony został również socio z numerem 1 – Juan Antonio Virubrales ale niestety nie mógł przyjechać wraz z klubem do Sewilli. Na pozostanie w domu z powodu covid'a zdecydowali się Clemente oraz Dani, którzy argumentowali że skoro kibice nie mogą przyjechać na finał to oni razem z nimi pozostaną przed telewizorami. Do zespołu dołączył również Aritz Aduriz. Ci którzy udali się do Sewilli zamieszkali w tym samym hotelu w którym zespół przebywał w czasie turnieju o Superpuchar Hiszpanii. Oby to był dobry znak przed finałem z Realem Sociedad. Mercelino ma w zasadzie jeden dylemat przed tym meczem. Jest nim obsada środka pomocy. Tutaj niestety w Athletic jest prawdziwa loteria i nie wiadomo która para zawodników akurat będzie miała dobry dzień. Dani Garcia z Vencedorem czy Unaiem Lopezem. A może duet VV czyli Vesga i Vencedor lub Vesga – Unai Lopez. Ostatnie niestety szkoleniowiec Athletic nie może tutaj trafić i dość często dokonuje zmian w trakcie meczu, o dziwo wtedy zespół zaczyna grać lepiej. Na pewno jednak dobrze byłoby gdyby od pierwszej minuty zagrał Dani Garcia. Defensywny pomocnik Athletic i wychowanek Realu Sociedad jest w zdecydowanie najlepszej formie i daje wiele opcji zarówno w defensywie jak i ofensywie. Pozostała obsada pozycji raczej nie powinna budzić wątpliwości i zagrają wszyscy najlepsi.

Faworyt tego meczu? Każdy kibic powie że jego zespół. Gdyby finał odbywał się zgodnie z planem czyli w minionym roku to można by wskazać zdecydowanie na Real Sociedad, który doskonale spisywał się zarówno w Copa del Rey jak i La Liga awansując do Ligi Europy. Los Leones pod wodzą Gaizki Garitano grali brzydko i w kratkę. Do tego w meczach z Sociedad było widać zdecydowaną przewagę taktyczną i strategiczną po stronie Imanola Alguacila. To samo powtarzają dziennikarze zarówno w San Sebastian jak i Bilbao. Teraz jednak sytuacja się zmieniła i zdecydowanie więcej optymizmu jest po stronie Athletic. Marcelino wykonał doskonałą robotę z zespołem i ma już jeden finał za sobą gdzie przechytrzył FC Barcelonę, a wcześniej w półfinale Real Madryt. Zawodnicy też wydają się być w o wiele wyższej formie niż jeszcze kilka miesięcy temu. Tutaj można powiedzieć że jest remis i chyba największa walka odbędzie się właśnie na ławkach trenerskich obydwu zespołów. Drużyny mają mnóstwo atutów i potrafią zagrać naprawdę genialną piłkę. Miejmy nadzieję że po 90 lub 120 minutach nie będziemy zawiedzeni baskijskim finałem Copa del Rey. Piłkarze zdają sobie sprawę o co grają bo praktycznie wszyscy bez wyjątku w obydwu zespołach twierdzą, że jest to mecz ich życia.

Pojedynek pomiędzy Los Leones a Erreala to nie jedyny finał baskijski w historii Copa del Rey, tyle że do 1930 roku pełnił on funkcję turnieju o tytuł najlepszej drużyny w kraju. Dopiero po powstaniu La Liga, Copa del Rey przyjęła formę rozgrywek pucharowych i początkowo nazywała się Pucharem Republiki (1931 – 1936), Krajowym Turniejem Piłkarskim (1939) Pucharem Generała (1940 – 1976) i dopiero od 1977 roku oficjalnie nosi nazwę właśnie Copa del Rey czyli Puchar Króla. Ostatnia konfrontacja pomiędzy Athletic a Realem Sociedad w Copa del Rey i chyba jedyna jak dotychczas miała miejsce w 1987 roku w półfinale tych rozgrywek, które Los Leones przegrali po dwumeczu i w rezultacie Txuri-Urdin awansowali do finału i tam wygrali z i wznieśli w górę puchar. Jeśli uwzględnimy rozgrywki przed 1930 rokiem to dzisiejszy finał będzie numerem cztery w historii. Dwa z nich wygrali piłkarze Athletic, którzy pokonali w 1910 roku Vasconię a trzy lata później Real Union de Irun. Za to w 1927 roku przeciwko sobie zagrali Real Union de Irun z Arenas. Po zażartym boju 0-1 wygrała ekipa z Irun a strzelcem jedynej bramki był Echeveste.

Spotkanie pomiędzy baskijskimi ekipami poprowadzi sędzia Estrada Fernandez a jego asystentami będą Roberto Alonso oraz Guadalupe Porras, która będzie pierwszą kobietą w historii finałów Copa del Rey. O ile pozostali dwaj sędziowie są już doświadczonymi arbitrami to dla Porras to dopiero drugi sezon w Primera Division. Sędzina ta w tym roku zadebiutowała już w rozgrywkach europejskich. Jeśli chodzi o głównego arbitra to doświadczony sędzia, który do Primera Division awansował w 2009 roku i który od 2013 roku prowadzi również rozgrywki międzynarodowe z ramienia FIFA. To będzie jego pierwszy finał Copa del Rey jaki poprowadzi. Zapewne byłyby wyznaczony dużo wcześniej do prowadzenia tego drugiego najważniejszego meczu w Hiszpanii ale z racji tego że pochodzi z Katalonii i to właśnie Barca uczestniczyła w finałach nie mógł być wyznaczany. Jedyny mecz w jakim mógł wziąć udział jako główny sędzia miał miejsce w 2013 roku kiedy w finale zmierzyły się drużyny z Madrytu – Atletico i Real. Tyle że był to jego pierwszy rok jako sędzia międzynarodowy i uznano że ma po prostu za mało doświadczenia. Teraz doświadczenia mu nie braku a do tego ma koncie tytuł najlepszego arbitra sezonu 2018/2019. Estrada Fernandez prowadził jak dotychczas 33 spotkania Athletic z których Los Leones wygrali 20, 5 zremisowali i 8 razy przegrali. Gorszy bilans ma drużyna Txuri-Urdin, która miała okazję zagrać 27 razy w spotkaniach prowadzonych przez tego arbitra i przegrała z nich aż 14, 4 razy zremisowała i 9 razy wygrywała. Komplet arbitrów w tym spotkaniu zapewnią dwaj sędziowie na VARze i będą to Iglesias Villanueva oraz Gonzalez Gonzalez. Czwartym arbitrem, technicznym będzie Munuera Montero.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa/De Marcos, Yeray, Martinez, Yuri – Berenguer, Unai Lopez/Vencedor, Dani Garcia/Vesga, Muniain – Raul Garcia, Williams.
Trener: Marcelino Garcia Toral

Sociedad: Remiro – Gorosabel, Aritz Elustondo, Le Normand, Monreal – Merino Guevara, Silva – Oyarzabal, Isak, Portu.
Trener: Imanol Alguacil

Data: 03.04.2021 godz. 21.30
Miejsce: Sewilla, Estadio La Cartuja
Sędzia: Estrada Fernandez.