Emocje Copa del Rey możemy już odłożyć na niespełna miesiąc, bo pierwszy finał zostanie rozegrany 4 kwietnia z Realem Sociedad, a trzeba się skupić na najbliższym rywalu w La Liga. A nie będzie łatwo bo na San Mames przyjedzie rewelacja ubiegłego sezonu w La Liga oraz tegoroczny beniaminek i również rewelacja Ligi Europy czyli Granada. Ekipa trenera Diego Martineza zajmuje wysokie miejsce w tabeli i chce na stałe zagościć w górnej połówce tabeli walcząc o europejskie puchary. Ponieważ są bezpośrednim rywalem Basków w walce o Ligę Europy poprzez rozgrywki ligowe tak więc mecz ten jest niezwykle istotny dla obydwu drużyn. O emocje może być jednak trudno bo piłkarze Athletic zapewne będą powłóczyć nogami po 120 minutach gry w czwartkowy wieczór, a Granada jest nie tylko zmęczona godzeniem gry na 2 a później 3 frontach ale i jest koszmarnie przetrzebiona kontuzjami, a liczba kontuzjowanych sięgała nawet 11 piłkarzy pierwszej drużyny, a w tym tygodniu było jeszcze 9 urazów. Jak będą wyglądały zawody dowiemy się w niedzielny wieczór, a pierwszy gwizdek arbitra tego pojedynku Martineza Munuery zabrzmi w niedzielę o godzinie 21.00.

W poprzedniej kolejce o wiele lepiej spisała się ekipa El Grany, która na swoim obiekcie nie bez problemów, ale pokonała beniaminka z Elche 2-1. Bramki strzelali Quina i Puertas dla gospodarzy tego meczu a ich trafienia przedzieliła bramka Boye. Tym samym Andaluzyjczycy przerwali kiepską serię meczów bez wygranej ciągnącą się od 20 stycznia i poprawili swój dorobek punktowy pozwalający marzyć o ponownym awansie do europejskich pucharów. Athletic miał dużo cięższego rywala i przede wszystkim mecz wyjazdowy gdzie rywalem była drużyna Levante. Pojedynek zakończył się wynikiem 1-1 a bramkami podzielili się Roger Marti oraz Raul Garcia. Obydwie bramki padły po rzutach karnych.

Granada to ubiegłoroczna rewelacja rozgrywek ligowych, która po raz pierwszy w swojej historii załapała się do europejskich pucharów. Wydawało się że może to być jednorazowy wyskok zespołu z Andaluzji ale szefostwo, trener i zawodnicy są innego zdania. Pomimo gry na dwóch a w zasadzie trzech frontach drużyna trenera Diego Martineza daje radę. W Pucharze Króla odpadli dopiero w ćwierćfinale po pasjonującym pojedynku z Barceloną, przegranego u siebie 3 – 5. O wiele lepiej wiedzie im się w Lidze Europy bo skazywani na pożarcie popularni Nasrydzi nie dość że wyszli z grupy to jeszcze w pierwszej rundzie play-off wyeliminowali faworyzowane Napoli, najpierw pokonując ich u siebie 2-0 by w rewanżu przegrać, ale tylko 1-2 i dzięki bramce strzelonej na wyjeździe będą grali dalej. Kto wie czy nie przejdą kolejnej przeszkody bo losowanie było dla nich bardzo dobre i zmierzą się z drużyną Molde, a pierwszy mecz będzie na Estadio Los Carmenes. Co ciekawe drużyna bardzo dobrze spisuje się również w lidze bo dotychczas zebrała na swoim koncie 33 oczka, zaledwie 6 mniej od zajmującego szóstą pozycję Betisu. I to wszystko przy naprawdę olbrzymim pechu jaki od początku sezonu prześladuje zespół. Chodzi o kontuzje i covid. Były momenty że niemal połowa składu to byli młodzieżowcy z zespołu rezerw bo po prostu nie za bardzo miał kto grać. Drużyna jednak dawała radę na wszystkich frontach. I tutaj można powiedzieć że mamy kolejny dowód na to jak ważną sprawą jest dobry szkoleniowiec na ławce rezerwowych. Diego Martinez pokazuje jak bardzo jest utalentowanym szkoleniowcem i kwestią czasu jest kiedy pójdzie do lepszego klubu i osiągnie sukces. Oczywiście o ile szefostwo innych zespołów wykaże się odpowiednią cierpliwością i zaufaniem bo to niestety różnie bywa o czym można przekonać się na podstawie wielu przypadków szkoleniowców, którzy nie poradzili sobie nie zawsze z własnej winy albo po prostu nie dostali odpowiedniej ilości czasu. Nie będzie jednak łatwo wyciągnąć Martineza z Granady bo szefostwo klubu bardzo go ceni i zrobi naprawdę wiele by go zatrzymać. Poza tym tutaj ma spory komfort pracy a to też jest ważne w zawodzie trenera, który wprawdzie chwilowo jest zakłócony przez nieciekawą sytuację kadrową ale zapewne wielu trenerów zamieniłoby się bez wahania by mieć takie warunki jakie ma właśnie Diego Martinez. Bo ten musi się mierzyć tylko i wyłącznie z problemem kontuzji choć i tak najgorsza sytuacja jest już za zespołem. Wprawdzie lista graczy kontuzjowanych wciąż jest pokaźna ale i tak powoli się zmniejsza, być może za powoli ale i tak nie ma na co narzekać. Trzeba też szukać pozytywów w tej całej sytuacji bo chcąc nie chcąc trener robi przegląd potencjalnych wzmocnień z rezerw i trzeba przyznać że dają one radę. W przyszłości powinno to zaprocentować, tym bardziej że co jak co ale młodzi piłkarze mają się od kogo uczyć. W meczu z Athletic lista nieobecnych zamyka się ośmioma nazwiskami i są to Luis Suarez, Soro, German, Machis, Gonalons, Neva i Milla. W ostatniej chwili wyleczył się Montoro i mógł dołączyć do składu choć jego występ jest niepewny gdyż trener Martinez raczej nie będzie ryzykował przedwczesnego wpuszczenia piłkarza na murawę by nie odnowić kontuzji w i tak delikatnej sytuacji kadrowej jaka jest w zespole. Nie wiadomo jaka jest sytuacja w przypadku Neydera Lozano ale raczej trudno liczyć na jego występ. Wobec tak sporej ilości absencji resztę składu uzupełniono o piłkarzy z rezerw, na tę chwilę dołączono czterech młodzieżowców by na Athletic trener miał jakiś wybór. Są to Barcia, Torrente, Isma Ruiz i Aranda. Raczej żaden z nich nie wystąpi od pierwszej minuty, chociaż z drugiej strony trener będzie miał trochę kłopotów z zestawieniem składu mając w perspektywie czwartkowy mecz z Molde na Los Carmenes gdzie trzeba będzie walczyć o jak najwyższą zaliczkę przed rewanżem na dalekiej północy kontynentu i na sztucznej murawie gdzie kluby z Hiszpanii są nieprzyzwyczajone do gry na takiej nawierzchni. Można więc spodziewać się pewnych niespodzianek. Pierwsze pytanie jakie się nasuwa to taktyka jaką wyjdzie zespół na ten mecz. Trener Martinez stosuje zamiennie dwie, 5-3-2 głównie na wyjazdy oraz 4-3-3 jako bardziej ofensywną, głównie na własnym terenie. W pierwszej z nich kluczem są dwaj boczni obrońcy oraz dwójka środkowych napastników wspomagana przez jednego ze środkowych pomocników, grającego zwykle bardziej ofensywnie – taki fałszywy mediapunta. W drugiej zwykle gra jeden typowy snajper z bardzo ofensywnie ustawionymi skrzydłowymi, którzy schodzą do środka na pozycje bocznych napastników oraz w drugiej linii typowi zawodnicy box to box. Pierwsza taktyka niestety ale będzie wymagała raczej wykorzystania podstawowych zawodników, natomiast druga pozwoli bardziej na wykorzystanie rezerwowych. Dziennikarze bardziej skłaniają się do ustawienia 4-3-3 z racji tego że Granada miała cały tydzień na odpoczynek, a do meczu z Molde są cztery dni więc czas na jakie takie przygotowanie fizyczne będzie. A to by oznaczało wystawienie w ofensywie największych armat czyli Soldado, Kenedy'iego i Puertasa wspomaganych przez Yangela Herrerę. Oczywiście tych zdrowych bo kontuzje wyeliminowały innego snajpera, autora 5 bramek czyli Luisa Suareza. Tak czy tak Athletic czeka naprawdę ciężka przeprawa bo Granada to niezwykle wyrównany zespół i grający ciekawą, dobrą piłkę gdzie każdy zawodnik może stanowić zagrożenie dla bramki rywala. Jedyna słabość to obrona, która potrafi popełniać kuriozalne błędy gdy ją się mocniej przyciśnie. Tyle że wątpliwe jest by Athletic miał na tyle sił by zagrać wysokim pressingiem i zmusić rywali do tylu błędów, mając w nogach 120 minut pojedynku w Copa del Rey.

Najważniejsze zadania jakie stały przed trenerem Marcelino w ostatnich dwóch dniach to po pierwsze odnowa biologiczna po czwartkowym niezwykle wyczerpującym meczu Pucharu Króla, po drugie zmobilizowanie graczy i skoncentrowanie się na meczu, a w końcu po trzecie zmontowanie jako takiego składu zdolnego powalczyć o komplet punktów. Jak to nazwał trener w wywiadzie przedmeczowym, że będzie to test Athletic na dorosłość. Tak więc zobaczymy czy zespół zda go czy nie i czy faktycznie będzie to właściwy test o jakim wspomina szkoleniowiec. Na pewno będzie to niezwykle trudne spotkanie ale ciężko będzie winić piłkarzy za ewentualną stratę punktów po tak wielkim wysiłku i awansie do kolejnego finału w tym roku. Kibice zdają się potwierdzać to bo przed Lezamą i na lotnisku zgromadziła się spora ilość fanów by powitać swoich ulubieńców. Szykuje się więc niezwykle ciężki spotkanie, szczególnie pod względem fizycznym i całe szczęście że póki co nie ma żadnych kontuzji. Dodatkowo trener Marcelino musi już myśleć o kolejnym pojedynku, który będzie miał miejsce już w najbliższą środę gdy drużyna będzie odrabiała zaległości z aktualnym liderem tabeli na Wanda Metropolitano. Ciężki czas czeka więc Athletic. Na dzisiejsze spotkanie trener Marcelino zdecydował się na powołanie następujących piłkarzy:
Bramkarze: Simon, Ezkieta
Obrońcy: Nunez, Yeray, Lekue, Capa, Balenziaga
Pomocnicy: Vesga, Unai Lopez, Berenguer, Dani Garcia, Sancet, De Marcos, Zarraga, Raul Garcia, Nolaskoain, Vencedor
Napastnicy: Morcillo, Ibai, Williams, Muniain, Villalibre. Inigo Vicente.
Poza kadrą znaleźli się tradycyjnie już Herrerin, Inigo Martinez z powodów dyscyplinarnych oraz dość niespodziewanie Yuri Berchiche. Trochę to dziwne bo Yuri jest jednym z podstawowych zawodników, a klub nie wydał żadnego oświadczenia o niedyspozycji zdrowotnej zawodnika. Być może powodem jest jakiś drobny uraz i szkoleniowiec po prostu nie chce go pogłębić a ponieważ zastępstwo jest i do tego Balenziaga spisuje się co najmniej poprawnie na lewej stronie obrony to raczej nie będzie problemów z pokryciem braku Berchiche. Pozostaje więc ustalenie składu na dzisiejszy mecz co na pewno nie będzie łatwym zadaniem. Rotacje będą i muszą być gdyż męczenie wszystkich zawodników co rozegrali czwartkowe spotkanie z Levante nie tylko byłoby bezsensowne ale i narażałoby na niepotrzebne kontuzje. Są jednak pewniacy i takimi są Yeray oraz Nunez na środku obrony bo wobec nieobecności Martineza raczej nie ma dla nich alternatywy. No chyba że trener zdecydowałby się wystawić Nolaskoaina za jednego z nich ale gra w pierwszym składzie po tak długiej nieobecności i bez sprawdzenia dyspozycji to spore ryzyko. Trudno powiedzieć na jakie zmiany szykuje się Marcelino ale te być po prostu muszą. Może w końcu szansę dostanie Ibai Gomez lub Inigo Vicente, szczególnie że Muniain i Williams swoje już mają w nogach a Inaki w pojedynku z Ciutat de Valencia, w końcówce meczu już niemal słaniał się na nogach. Tym bardziej że jest to zawodnik bazujący na szybkości i zwinności a tacy są bardzo często narażeni na urazy mięśniowe. O punkty będzie ciężko ale łatwiej wytłumaczyć stratę punktów w rezerwowym składzie niż w podstawowym.

Trudno wskazać faworyta tego meczu. Z jednej strony Granada nie jest w najwyższej formie i ma prawdziwą plagę kontuzji w zespole przez co zawodnicy odczuwają już trudy sezonu, ale udało się wygrać z Elche i przełamać passę sześciu spotkań w lidze bez wygranej. Poza tym mieli cały tydzień na odpoczynek więc na pewno będą świeżsi od Basków. Athletic ma z kolei niemal pełny skład, ale w nogach 120 minut meczu z Levante. To oznacza niezbędne rotacje a więc teoretyczne osłabienie składu i niepewność jak spiszą się zmiennicy o ile takowi pojawią się w składzie. Dużo jest znaków zapytania jeśli chodzi o ten pojedynek ale jeśli Los Leones chcą powalczyć o miejsca dające grę w europejskich pucharach bez mówiąc trywialnie spinania się i olbrzymiej presji w finale Copa del Rey z Barceloną to to spotkanie po prostu muszą wygrać gdyż nawet remis nic im nie daje. Dobrze by było wykorzystać porażkę Villarrealu z Valencią jak również odrobić straty do ekipy Nasrydów, która ma o trzy punkty więcej od Athletic.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa, Nunez, Yeray, Balenziaga – Morcillo, Dani Garcia, Vencedor, Berenguer – Villalibre, Williams.
Trener: Marcelino

Granada: Rui Silva – Foulquier, Duarte, Nehuen, Victor Diaz, Aaron Martin – Eteki, Yangel Herrera, Quina – Molina, Soldado.
Trener: Diego Martinez

Data: 07.03.2021 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames
Sędzia: Martinez Munuera