^Powrót na górę!
Athletic jest już w półfinale Copa del Rey i czwartek czeka ich pierwsze spotkanie z Levante na San Mames ale w międzyczasie jeszcze pojedynek z Valencią w ramach 22 kolejki Primera Division. Rywal z tych niewygodnych choć grający w kratkę i targany potężnymi problemami natury organizacyjno – finansowej, ale niezwykle groźny i posiadający naprawdę spory potencjał o ile oczywiście wyjdzie im dany mecz. Obydwa zespoły potrzebują punktów w tabeli bo niestety bliżej im do strefy spadkowej niż do górnej połowy tabeli tak więc na La Catedral możemy się spodziewać naprawdę sporych emocji. Początek spotkania w niedzielne popołudnie o godzinie 16.15. a poprowadzi je Munuera Montero.
W poprzedniej kolejce tylko Valencia zdołała zdobyć punkty. Na Estadio Mestalla podejmowała lokalnego rywala z Elche. Beniaminek postawił twarde warunki ale dzięki bramce Wassa udało się wygrać w najmniejszym z możliwych rozmiarów. Wygrana byłaby okazalsza gdyby Soler wykorzystał rzut karny ale niestety uderzył fatalnie i do końca meczu wszyscy drżeli o końcowy wynik. Wy grana ta pozwoliła Los Ches nieco oddalić się od strefy spadkowej i awansować na 14 miejsce w tabeli. Athletic miał o wiele trudniejszego rywala bo na Nou Camp zmierzył się z Barceloną. Mimo walki do końca i całkiem niezłej gry niestety ale nie udało się zdobyć nawet punktu. Dwie bramki strzelił Antoine Griezmann a trafienia te przedzielił golem Oscar de Marcos. Po 21 kolejkach ligowych Los Leones zajmowali miejsce idealnie w środku tabeli czyli 10.
W ekipie Valenci cyrku na kółkach ciąg dalszy. I co najgorsze końca nie widać. W sumie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać patrząc na to co się wyprawia w jednym z największych klubów La Liga, prawdziwej ikony Primera Division. Pisarze szukający natchnienia na tragedie lub komedie znaleźli by tutaj sporo natchnienia, a na przykładzie Los Ches można by prowadzić wykłady jak w pokazowy sposób rozwalać klub, którego jest się właścicielem. Albo po prostu jak nie prowadzić jednego z największych klubów nie tylko w La Liga ale i Europie. Część ciekawostek w tym temacie poruszyłem przy okazji meczu w poprzedniej rundzie. Od tego czasu pojawiło się kilka kolejnych. Trener Javier Gracia postanowił podać się sam do dymisji ale zarząd nie przyjął jego rezygnacji więc jest dalej związany kontraktem z drużyną i musi ja prowadzić. O dziwo w zimowym okienku transferowym klub doznał kilku.... nazwijmy to wzmocnień. Mianowicie na wypożyczenie przyszli środkowy napastnik Patrick Cutrone, defensywny pomocnik Christian Oliva oraz stoper Francisco Ferreira „Ferro". Raczej trudno spodziewać się po pikłarzu nie łapiącym się do Wolverhamton i głębokich rezerwowych Cagliari i Benfiki Lizbona aby byli zbawcami Los Ches. No ale to nie byłoby problemem bo drużyna potrzebuje piłkarzy do pierwszej drużyny gdyż Gracia łata wszystko co może wychowankami, ale jak stwierdził szkoleniowiec na konferencji prasowej to nie miał zielonego pojęcia o jakichkolwiek negocjacjach i to że ma ktokolwiek przyjść do zespołu bo nic z nim nie było uzgadniane. No ale fakt jest taki że drużyna ma trzech nowych piłkarzy, którzy na pewno wzmocnią rywalizację w walce o podstawowy skład. Przy okazji zatrudnienia nowych zawodników a dokładnie Olivy wyszła dosyć nieprzyjemna sprawa. Urugwajczyk dostał nr 10 po Danim Parejo. Wcześniej numer ten chciał Soler, wychowanek i tak naprawdę motor napędowy drużyny oraz najlepszy strzelec. Władze klubu odmówiły tłumacząc to niby względami marketingowymi. Chciano dać ten numer Kang-inowi Lee ale Koreańczyk odmówił obawiając się o reakcję szatni. To na pewno nie zostało dobrze przyjęte przez kibiców a i Soler, czy też inni wychowankowie klubu, mówiąc brutalnie mogą to poczuć jako swoistego rodzaju splunięcie w twarz. Za to bez problemu oddano ten numer piłkarzowi, który dopiero co przyszedł do drużyny. Jeszcze można by było to zrozumieć gdyby to była jakaś gwiazda światowej sławy ale rezerwowy Cagliari? Jest to co najmniej dziwne no ale patrząc na to co wyprawia Lim z klubem tutaj wszystko jest możliwe. I to boli najbardziej bo Valencia zawsze słynęła z wielu fantastycznych wychowanków klubu, którzy wybijali się tutaj i szli do największych zespołów w Europie a w klubie zawsze darzono ich szacunkiem. Teraz jest odwrotnie o czym najlepiej przekonał się Ferran Torres. Może i zawodnik ten trochę przesadził ze swoim zachowaniem ale jego talent i to co mógł dać zespołowi były na pewno warte dużo większego kontraktu i opaski kapitańskiej. Nie dziwne więc będzie jeśli Soler będzie kolejnych wychowankiem, który ucieknie z klubu bo po prostu nie będzie chciał współpracować przez kolejne lata z kimś takim jak Lim i jego zarządzający klubem. Zresztą chyba wszyscy z zespole są na sprzedaż więc to jest raczej kwestia ceny. Całość chaosu i całej tragedii jaką gnębi Valencię zamyka fakt że Lim najchętniej by się pozbył klubu i sprzedał go komukolwiek kto zaoferuje odpowiednią cenę. I tutaj ciekawostka bo Lim chce jeszcze zarobić na sprzedaży ale czy ktokolwiek kupi Valencię za większą kasę niż zrobił to Singapurczy? Szczególnie mając na uwadze to co ten człowiek zrobił z Valencią i doprowadził ją na skraj upadku. Bo tak naprawdę Los Ches walczą o przeżycie a hasła o walce o europejskie puchary można włożyć między bajki. Zresztą klub nie ma już atutów jakimi przyciągnąłby kogokolwiek z większą kasą, szczególnie taką jaką żąda Singapurczyk. Gdy kupował go Lim, wszystko było poukładane a skład był naprawdę mocny i nie wymagający żadnych prawie nakładów finansowych. Zresztą tuż po przejęciu przez Singapurczyka Los Ches zajęli 4 miejsce z rekordową liczbą 77 punktów i awansowali do Ligi Mistrzów. A teraz kto kupi klub bez zawodników, zdezorganizowany i mający jeszcze większe długi za większe pieniądze niż zapłacił Lim gdy klub był w o wiele lepszej kondycji? Tutaj trudno być optymistą. Naprawdę szkoda bo z wielką przykrością patrzy się na to jak jest traktowana przez swojego właściciela tak wielka marka piłkarska jak Valencia i ile to jeszcze potrwa. Na razie jednak trzeba dograć do końca sezon i zobaczyć następne ruchy właścicieli klubu bo przyszłość jest naprawdę nieciekawa. Skład wprawdzie wciąż jest niezły, jeśli nie nawet dobry i drużyna spokojnie powinna się utrzymać z Javim Gracią za sterami a może w sprzyjających okolicznościach ugrać górną połowę tabeli ale jak dalej będzie taka wyprzedaż jaka miała miejsce w letniej pretemporadzie to trudno wróżyć klubowi świetlaną przyszłość. Bo jak odejdzie Javi Gracia to jaki trener z nazwiskiem i warsztatem po takim traktowaniu poprzednika zechce się pakować w takie coś jak trenowanie Los Ches? A jak widać po Athletic to szkoleniowiec jest niezwykle ważnym elementem zespołu, jeśli nie jednym z kluczowych. Hiszpan ma jeszcze sezon pracy na Mestalla, jeśli oczywiście klub wcześniej go nie zwolni i raczej trudno się spodziewać, że przedłuży umowę po tym co wyprawa z nim zarząd klubu. Na razie jednak prowadzi zespół jak potrafi najlepiej i musi sobie radzić z kadrą jaka ma. Trójka zawodników, która przyszła do klubu, pomijając ich jakoś na pewno zwiększy jego pole manewru przy ustalaniu składu gdyż coraz częściej Gracia był zmuszony do korzystania z piłkarzy rezerw w celu uzupełnienia kadry meczowej. Zresztą gdyby nie ta trójka to w kadrze na dzisiejszy mecz trzeba by było skorzystać z trzech piłkarzy Mestallety bo kontuzjowani są Cillessen, Mangala, Diakhaby i Gameiro. Udało się za to odzyskać Cherysheva, jednakże wątpliwe by wystąpił w dzisiejszym pojedynku. Trener Javi Gracia i tak będzie mógł wystawić najsilniejszy skład na jaki obecnie stać Valencię. W bramce stanie Domenech. W obronie dwójka Paulista – Guillamon na środku oraz Correira i Gaya po bokach. W drugiej linii Soler i Racić na środku oraz Guedes z Wassem na skrzydłach a w ataku Vallejo z Maxi Gomezem na środku. Trener Gracia ustawia zespół raczej bardziej pod 4-4-2 choć dość często w ataku wygląda to jak klasyczne 4-3-3 z Guedesem pełniącym funkcję jednego z bocznych napastników. Kluczem do pokonania ekipy z Walencji będzie ograniczenie poczynań Solera, głównego reżysera gry Los Ches oraz odcięcie bardzo groźnych skrzydeł. Athletic musi tez uważać na schodzenie do środka dwójki skrzydłowych, którzy często lubią zamykać akcje na skrzydle.
Radość z wygranej i awansu do półfinału trwała krótko. Piłkarze noc spędzili w Sewilli i rano udali się w drogę powrotna do Bilbao gdzie popołudniu odbyła się sesja odnowy biologicznej. Niestety w meczu przeciwko Betisowi nie obyło się bez strat gdyż z boiska z powodu kontuzji musiał zejść Villalibre. To szalenie komplikuje sytuacje zespołu w meczu z Valencią gdyż Marcelino zostaje praktycznie z tylko jednym piłkarzem formacji ataku czyli Williamsem. Niestety ale Raul Garcia musi odcierpieć karę za kartki. Jesli dodamy do tego problemy ze zdrowiem Ikera Muniaina, który również nie wystąpi na San Mames to sytuacja powoli staje się dramatyczna. Już więc w piątek do zespołu dołączył Nico Williams, brak Inakiego i była poważnie rozważana opcja by w przedniej formacji wystąpili dwaj bracia - po raz pierwszy w historii Athletic. Niestety nic z tych rzeczy gdyż w sobotę pomimo wstępnego powołania na dzisiejszy mecz, Marcelino odesłał Nico do rezerw i ten wystąpił w bardzo ważnym spotkaniu rezerw trenera Etxeberii z liderem tabeli grupy Segunda B z Amorebiety. Nico wydatnie przyczynił się do wyjazdowej wygranej 2-3 i dzięki temu Bilbao Athletic zajmuje pierwsze miejsce w tabeli i ma otwartą drogę do walki o awans na zaplecze Primera Division. Tak więc pomysł na uzupełnienie ataku musi być inny. Wszystko wskazuje na to że będzie to Oihan Sancet. Problem w tym że nasz ofensywny pomocnik grał już dwukrotnie w ataku w meczach Copa del Rey i dość słabo to wyglądało. Inna sprawa że grały wtedy bardziej rezerwy ale niestety nie inaczej będzie w pojedynku z Valencią gdyż jak już wspominałem nie będzie ani Raula Garcii ani Muniaina. Zapewne odpoczywać będzie również De Marcos i Yuri. Tego pierwszego łapały mocne skurcze w czwartkowej dogrywce a Yuriego po urazie trener raczej forsować nie będzie. W każdym razie do dyspozycji szkoleniowca pozostaje zaledwie 20 piłkarzy pierwszej drużyny i trzeba będzie z tego wybrac jakiś sensowny skład na dzisiejszy mecz no i rozegrać to tak by zgarnąć komplet punktów o co może być bardzo trudno. Na szczęście urazy nie są poważne i już na czwartkowy mecz z Levante zarówno Villalibre jak i Muniain powinni być dostępni ale na razie trzeba sobie radzić bez nich. I szkoda że trener nie mógł wziąć kilku zawodników z zespołu rezerw. Cóż, taki czas i trzeba jakoś przetrwać jeszcze tydzień bo później zaczną się rozgrywki europejskich pucharów a ponieważ Athletic w nich nie bierze udziału to będzie miał cały tydzień przerwy na doprowadzenie zespołu do stanu pozwalającego walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli. No i w końcu Marcelino będzie miał chwilę wolnego czasu by poszukać jakiegoś lokum do zamieszkania bo pomimo tego ze jest już 34 dni w klubie to póki co większość czasu spędza w Lezamie gdzie niejednokrotnie nawet śpi albo w hotelu wynajętym mu przez klub. A do końca kontraktu jeszcze sporo czasu bo bez mała 17 miesięcy. A może i więcej bo jeśli dalej trener będzie osiągał takie wyniki to Prezydent Elizegi może sobie przedłużyć kadencję tylko w jeden sposób. No ale to kwestia przyszłości a teraz należy się skupić na najbliższych spotkaniach i jakoś jak najmniej boleśnie przejść przez ten trudny okres.
Ciężko wskazać faworyta tego spotkania. Gdyby nie osłabienia jakich doznał Athletic to byłaby to ekipa Los Leones ale bez Muniaina i Raula Garcii, z eksperymentalnie zestawioną formacją ataku i po 120 minutach czwartkowego meczu w nogach może być różnie. Valencia będzie w optymalnym składzie i po tygodniowym odpoczynku. Pozostaje mieć nadzieję, że Marcelino wymyśli coś ciekawego na ten mecz, zestawi skutecznie skład oraz dobierze odpowiednią taktykę pozwalającą na zdobycie kompletu jakże potrzebnych punktów. Będzie o to jednak bardzo trudno i wobec czekającego nas spotkania z Levante w czwartkowy wieczór nawet punkt będzie wartościowy. Oby też obyło się bez kontuzji, które zaczynają coraz bardziej doskwierać ekipie Los Leones.
Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa, Nunez, Martinez, Balenziaga – Berenguer, Vencedor, Vesga, Morcillo – Williams, Sancet.
Trener: Marcelino Garcia Toral
Valencia: Jaume – Correira, Paulista, Guillamon, Gaya – Wass, Racic, Soler, Guedes – Maxi Gomez, Manu Vallejo.
Trener: Javi Gracia
Data: 07.02.2021 godz. 16.15
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames
Sędzia: Munuera Montero
Komentarze
Ale to co za głupoty pierdzielą Laboga z Orłowskim to nawet nie wiem jak skomentować bo nawet nie jest dziennikarstwo. ... chyba że takie cebulackie made in Poland.... masakra jakaś..
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.