Przed nami ostatnie spotkanie przed Świętami Bożego Narodzenia, ale nie ostatnie w roku gdyż jeszcze w Sylwestra pozostanie nam pojedynek derbowy z Realem Sociedad. Na początek jednak idzie równie groźna i dobra ekipa zajmująca miejsce dające grę w europejskich pucharach, na dzień dzisiejszy zajmująca 4 miejsce w tabeli z niewielką stratą do ścisłej czołówki. To będą niezwykle ciężkie zawody dla Basków gdyż Żółta Łódź Podwodna nie tylko jest niezwykle niewygodnym rywalem dla przybyszów z Bilbao ale naprawdę doskonale radzi sobie w lidze i nie przegrała meczu od 27 września gdy uległa FC Barcelonie na wyjeździe aż 4-0. Podopieczni trenera Garitano niestety nie mogą tego o sobie powiedzieć, tym bardziej jeśli chodzi o mecze w delegacji. Tak więc można się spodziewać raczej bólu zębów oglądając mecz na La Ceramica, chociaż jakiś tam wewnętrzny optymizm po pojedynku z Realem Madryt może podpowiadać że przy sporym łucie szczęścia dało by się wywieźć pozytywny wynik. Początek spotkania we wtorkowy wieczór a pierwszy gwizdek sędziego Medie Jimeneza zabrzmi o godzinie 22.00.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły odniosły planowe zwycięstwa. Villarreal rozprawił się na wyjeździe z czerwoną latarnią La Liga a więc ekipą Osasuny. Nie było to łatwe zwycięstwo bo pomimo tego że rywal grał w 10 od 19 minuty po bezpośredniej czerwonej kartce dla Aridane. Na trafienia Gerarda Moreno z 7 i Fera Nino z 29 minuty odpowiedział Roberto Torres, wykorzystując rzut karny w 70 minucie. Ostatecznie wynik rozstrzygnął na 4 minuty przed końcem Moreno strzelając swoją drugą bramkę. Dzięki tej wygranej ekipa z Lewantu umocniła się na 4 pozycji w tabeli. Athletic z kolei szukał przełamania w pojedynku z Huescą. Nie bez problemów ale udało się pokonać beniaminka strzelając bramki w samej końcówce meczu, których autorami było Kodro z karnego oraz Unai Nunez. Obaj zaliczyli swoje premierowe trafienia w tym sezonie i zapewnili wygraną swojej drużynie. Dzięki temu Athletic zdołał awansować na 10 pozycję w tabeli ale wciąż trzeba się oglądać za plecy gdyż strefa spadkowa jest zaledwie 3 oczka niżej.

Villarreal w tym sezonie może w końcu zrealizować swoje marzenie o grze w Lidze Mistrzów. Podporządkowano temu niemal wszystko. Fernando Roig, szef klubu nie oszczędzał na transferach mimo pandemii ale też nie wydawał szalonych sum. Przy okazji udało mu się wyciągnąć kilku naprawdę ciekawych zawodników. Przede wszystkim z Valencii ściągnięto duet środka pola – Francisa Coquelina oraz Daniego Parejo, przy czym ten pierwszy kosztował zaledwie 6,5 mln euro a drugi przyszedł za darmo. Deal znakomity. Z Sociedad ściągnięto na bramkę Geronimo Rulliego za jedyne 5 mln euro. Najwięcej kosztował Pervis Estupinan za którego zapłacono aż 16 mln euro. Poza tym na wypożyczenie przyszedł Takefusa Kubo, bardzo młody i utalentowany Japończyk, który dał się poznać z dobrej strony w barwach Mallorci. Z wypożyczeń wrócili Jaume Costa oraz Alfonso Pedraza. Tradycyjnie już resztę składu uzupełniono zawodnikami ze szkółki, Po stronie strat jedynie można wymienić Toko Ekambiego, którego wykupił Lyon za 11,5 mln euro. Pozbyto się też Enesa Unala, który kolejny rok nie potrafił odpalić mimo naprawdę olbrzymiego talentu i poszedł do Getafe za 9 mln euro. Poza tym odeszli jeszcze Afif i Alvaro Gonzalez za kolejne 5 mln euro. Jedyną odczuwalną stratą może być brak Santiego Cazorli, który postanowił wybrać się do Kataru by zarobić jeszcze kilka milionów euro do emerytury. Patrząc więc na skład można powiedzieć że jest niemal kompletny gdyż szkoleniowiec dysponuje niemal dwoma piłkarzami o zbliżonych umiejętnościach na każdą pozycję. Do tego jest trochę młodzieży, którą szybko się uczy. Kolejne zmiany zaszły na ławce trenerskiej. Poświęcono Javiego Calleję, który doprowadził drużynę do Ligi Europy i zatrudniono specjalistę od awansów do Ligi Mistrzów w Hiszpanii a więc Unaia Emerego. Były szkoleniowiec Valencii i Sevilli uchodzi za co najmniej solidnego szkoleniowca, który potrafi zapewnić drużynie wyniki. Może gra nie jest porywająca i zapadająca w pamięć ale to co ma zrobić to robi i to bez specjalnego narzekania na braki kadrowe czy też brak transferów. Jeśli ich nie ma to potrafi wykorzystywać młodzieżowców. Unai Emery to typowy zadaniowiec i człowiek dla którego nadrzędnym celem jest osiągnięcie zakładanego celu. Może dostać bęcki od wszystkich topowych klubów w La Liga ale odrobi to z nawiązką wśród tych mniejszych. Bo tak naprawdę w ten sposób się realizuje cele. Wygranie z Realem Madryt i Barceloną jest niezwykle trudne i wyżyłowanie się na nich gdzie ryzyko zdobycia kompletu oczek jest niewielkie według Emerego raczej nie ma sensu a można zbierać punkty z teoretycznie gorszymi zespołami. Szeroka kadra temu sprzyja i to widać po wynikach. Żółta Łódź Podwodna jak dotychczas przegrała tylko 4-0 z FC Barceloną i to na Nou Camp. Reszta to remisy lub wygrane. Oczywiście zdarzały się wpadki jak Huescą na inaugurację u siebie czy też z Elche również u siebie, gdzie zanotowano remisy. Jednak były też wartościowe wyniki jak remisy z Atletico czy też Sociedad ale również wygrana z Getafe na wyjeździe i remis u siebie z Realem Madryt. W fazie grupowej Villarreal też dal do wiwatu bo bez problemu już po pierwszej rundzie niemal zapewnił sobie wyjście z grupy wygrywając trzy spotkania pierwszej rundy a w rewanżowej mógł sobie pozwolić na lżejszą grę a i tak bez problemów awansował dalej. Ogólny bilans wynoszący 6 wygranych, 7 remisów i 1 porażka to naprawdę bardzo dobry wynik a seria bez przegranej od września jest imponująca, co pozwoliło awansować na 4 miejsce w tabeli La Liga. Styl gry może nie jest porywający, co zarzuca trenerowi wielu kibiców ale i tak jest całkiem niezły i póki są wyniki to jest wszystko w najlepszym porządku. Problem jednak z Unaiem Emerym jest taki, że jego drużyny zwykle nieco gorzej grają w drugiej części sezonu nie wytrzymując narzuconego przez siebie tempa, a kontuzje często mocno utrudniają szkoleniowcowi pracę. Na razie jednak rotacje idą dobrze aczkolwiek nie udało się uniknąć urazów. W meczu z Athletic nie zagrają Bacca, Iborra, Alcacer, Moreno i Coquelin. Lista niby pokaźna i zapewne w innym zespole byłyby to poważne osłabienia ale akurat w przypadku Żółtej Łodzi Podwodnej to nie stanowi problemu. Jakości tutaj jest bardzo dużo i spokojnie można znaleźć zastępstwo. Zresztą rezerwiści pokazali pazur w meczu Copa del Rey z Leioą w Copa del Rey wygranym 6-0 czy też 3-1 z Osasuną gdzie również kilku się znalazło. Zresztą w przypadku Villarrealu trudno mówić o rezerwowych i graczach podstawowego składu tak bardzo jest to wyrównana drużyna. I nie powinno dziwić nikogo jeśli Unai Emery w swoim kolejnym sezonie w La Liga osiągnie kolejny sukces, choćby na miare tego z Sevilli. Potencjał w każdym razie jest naprawdę spory. Szkoda że Prezydent Athletic Aitor Elizegi nie widzi ile potrafi zrobić z zespołem o sporym potencjale odpowiedni trener. Fernando Roig nie bał się coś zmienić i zrobić krok do przodu czego boi szef Los Leones. Oczywiście pod warunkiem że zatrudnia się na stanowisku trenera prawdziwego szkoleniowca a nie człowieka, którego największym atutem jest znajomość klubowych realiów a nie taktyka, strategia i inne tego typu przymioty.

Wygrana z Huescą dała trenerowi Garitano i zawodnikom nieco wytchnienia ale to nie koniec batalii o głowę szkoleniowca. Niby według dziennikarzy decydujący miałby być mecz przeciwko Sociedad, który będzie rozegrany w Sylwestra. Część prasy twierdzi jednak że może to być już pojedynek z Villarrealem gdyż o ile wynik z Huescą był dobry to coraz częściej nawet Prezydent Elizegi ma obiekcje co do gry zespołu, który niemiłosiernie męczył się z beniaminkiem zajmującym miejsce w strefie spadkowej. Z tej mąki ciężko będzie ulepić coś sensownego skoro drużyna ma kłopoty nawet z takimi drużynami jak wspomniana Huesca i to na własnym stadionie. A za to obrywa już nie tylko Garitano ale również coraz częściej władze klubu. O ile jednak sprawa między zarządem a trenerem jest dość napięta to jednak nie ma ona raczej wpływu na zawodników Los Leones, którzy murem stoją za trenerem i wypruwają sobie żyły na treningach. To dobrze bo w takiej sytuacji profesjonalizm jest niezwykle ważny. Poza tym sytuacja kadrowa wydaje się być naprawdę dobra bo właściwie jedynym nieobecnym w dzisiejszym meczu z powodu kontuzji będzie Peru Nolaskoian. Komfort przygotowań trenera jest więc pełny i może praktycznie robić co chce. A co chce to chyba sam nie wie bo to co prezentuje zespół jest po prostu żałosne. Do tego ciągle dochodzą z Lezamy informacje że jest próbowane ustawienie z trzema środkowymi obrońcami i Garitano chce wrócić do prób z taką taktykę w którymś z meczów. Na razie jednak pozostaje to pogłoską albo po prostu szkoleniowiec się boi gdyż jego posada wisi na włosku. W pojedynku z Villarrealem raczej nie ma co liczyć na taką zmianę i w kolejnych tez raczej nie więc po co zajmować zawodnikom czas? Czy nie lepiej szlifować to co się zna bo i tak nawet to niezbyt wychodzi patrząc na kolejne przegrane mecze? Naprawdę trudno zrozumieć trenera Garitano. I tak ma więcej szczęścia niż rozumu że mu się skład jako tako zdrowotnie trzyma i nie ma większej ilości urazów. I oby tak dalej bo patrząc na te zapowiadane „rotacje" to raczej niewiele z nich wychodzi ostatnio. Jednego nie można odmówić jednak Garitano a więc tego że choć trochę stara się stawiać na wychowanków Los Leones i na młodych piłkarzy. Nie inaczej będzie w meczu z Villarrealem bo dość niespodziewanie do pierwszego skłądu został powołany na treningi Nico Williams a więc młodszy brak Inakiego Williamsa, który świetnie spisuje się w rezerwach. Na tyle zrobił wrażenie u trenera Garitano że po dwóch dniach zajęć zdecydował się na powołanie go na mecz na La Ceramica. Raczej trudno spodziewać się żeby wyszedł od pierwszego gwizdka ale może spełni się marzenie Inaki Williamsa a więc wspólna gra z bratem choćby przez kilka minut. Kto wie, wszystko jest możliwe. Na liście powołań jest więcej zmian bo wypadli Inigo Vicente i Ibai a ich kosztem weszli Zarraga oraz powracający po pauzie za kartki Yeray. Powołania nie dostał też Asier Villalibre, który wciąż odczuwa skutki walki ze stoperem Huesci – Grekiem Siovasem. Villalibre ma mocno poobijane plecy oraz potężne stłuczenie pod okiem i lekarze odradzili trenerowi powołanie go na mecz z racji tego że mogą pogłębić się te urazy z racji pozycji na jakiej gra i samego stylu gry naszego napastnika. Na pewno szkoda tej absencji gdyż akurat Asier prezentował się ostatnio całkiem nieźle i była nadzieja że może zacznie więcej strzelać rozwiązując tym samym problem napastnika w zespole. No ale cóż, zdrowie ważniejsze a trener Garitano ma kim grać bo opcji na środek ataku jest sporo jak choćby Kenan Kodro, który w ostatnim meczu wszedł jako zmiennik i zaprezentował się naprawdę dobrze. Tak więc do Lewantu pojechali następujący zawodnicy:
Bramkarze: Simon, Ezkieta,
Obrońcy: Nunez, Yeray, Martinez, Capa, Balenziaga, Lekue, Yuri
Pomocnicy: Vesga, Unai Lopez, Berenguer, Dani Garcia, Sancet, De Marcos, Raul Garcia, Vencedor, Zarraga,
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Kodro, Nico Williams, Morcillo.
Pozostaje z tego więc zmontować jakąś sensowną jedenastkę co w przypadku Garitano jest czasami czymś z gatunku Mission Impossible, choć ostatnio, co trzeba uczciwie przyznać nie wygląda to źle. Miejmy nadzieję że to nie jest jakiś przejściowy okres dający nadzieję kibicom na to że może Gaizka w końcu zacznie być trenerem a nie jego parodią tworzącą jakieś autorskie i bezsensowne ustawienia i robiącym zmiany wbrew logice. Pojawia się też pytanie co z rotacjami, które są zapowiadane, a które mało widać. W meczu z Villarrealem powinny jakieś być ale niewielkie i bardziej związane z nastawieniem zespołu w tym meczu, który będzie się raczej skupiał na kontrach. Dlatego można się spodziewać Williamsa na szpicy. Reszta składu to raczej niezmieniona obrona w osobach Yuriego, Martineza, Yeraya i Capy, pomoc to Vencedor i Vesga oraz uzupełnienia ataku o Muniaia, Berenguera i De Marcosa na skrzydle.

Faworytem tego spotkania będzie ekipa Villarrealu. Żółta Łódź Podwodna jest w bardzo dobrej formie i ma doskonałą serię meczów bez porażki. Athletic gra na wyjazdach po prostu beznadziejnie i raczej trudno się spodziewać żeby inaczej było na La Ceramica. Tym bardziej że ten obiekt i drużyna na nim grająca wyjątkowo Baskom nie leżą. Na 20 ligowych potyczek az 11 zakończyło się wygraną gospodarzy a goście odnieśli tylko 3 zwycięstwa. Poza tym Villarreal ma naprawdę dobrego fachowca na ławce trenerskiej, który nie raz dał się we znaki Athletic a Garitano ze swoimi pomysłami nie jest w stanie nikogo zaskoczyć. Dość powiedzieć że Emery nigdy jeszcze nie przegrał z Athletic na własnym boisku. Tak więc trudno liczyć na coś więcej niż remis i to w bardzo sprzyjających okolicznościach. No chyba że Baskowie powtórzą postawę z meczu z Realem Madryt a Żółta Łódź Podwodna będzie miała zły dzień lub sporego pecha. Metodą na Villarreal jest wysoki pressing i praktycznie siedzenie im na głowie przez 90 minut meczu co będzie naprawdę bardzo trudne do osiągnięcia. Do tego brak błędów w defensywie o co ciężko jest w ekipie Los Leones.

Przewidywane składy:
Villarreal: Asensjo – Gaspar, Albiol, Pau Torres, Pedraza – Foyth – Parejo, Trigueros – Gerard Moreno, Fer Nino, Moi Gomez.
Trener: Unai Emery

Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – Vencedor, Vesga – De Marcos, Muniain, Berenguer – Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Data: 22.12.2020 r. godz. 22.00
Miejsce: Vila-real, Estadio La Ceramica
Sędzia: Medie Jimenez