Tylko cztery dni trwała przerwa Athletic od ostatniego meczu ligowego i Baskowie już wracają do gry. Tym razem na San Mames gdzie podejmą znajdującą się w strefie spadkowej Celtę Vigo. Ekipa Celestes nie spisuje się jakoś specjalnie w obecnych rozgrywkach i raczej trudno ją podejrzewać o grę o coś więcej niż tylko utrzymanie, tak więc trener Garitano ma idealną okazję na to by podreperować nie tylko dorobek punktowy zespołu ale przede wszystkim swoją reputację w zarządzie klubu, która wciąż nie jest najlepsza i nie zmieniło tego nawet wysokie zwycięstwo z Betisem, które zgodnie z umową uratowało jego posadę. Pytanie czy na długo bo grudzień zapowiada się bardzo ciekawie pod względem spotkań a ekipa Celty na pewno nie ułatwi zadania Baskom i będzie walczyła o jakże potrzebne trzy punkty by wydostać się ze strefy spadkowej. A że Celestes zmienili trenera i ich gra już uległa poprawie to na pewno powalczą o punkty na La Catedral. Miejmy nadzieję na ciekawe spotkanie, którego początek zaplanowano na piątek na godzinę 21.00 a poprowadzi je Figueroa Vazquez, debiutant w La Liga. Pojedynek ten będzie również otwierał 12 kolejkę La Liga.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły zapunktowały. Celta podejmowała na swoim obiekcie Granadę i mimo tego że jako pierwsza straciła bramkę za sprawą Suareza to udało się jej odwrócić losy meczu i wygrać 3-1 dzięki trafieniom Nolito, Baezy oraz Beltrana. Dzięki tej wygranej Celestes opuścili ostatnie miejsce w tabeli łapiąc kontakt punktowy z zespołami środka tabeli. Baskowie z kolei grali w delegacji na dość niegościnnym terenie Getafe gdzie udało się wydrzeć punkt, choć przy odrobinie szczęścia i właściwym człowieku na ławce rezerwowych pewnie ugrałoby się więcej. A tak skończyło się na wyniku 1-1. Mecz otworzył bramką Asier Villalibre i aż do ostatniego kwadransa meczu Los Leones prowadzili, ale niestety koszmarna strata Sanceta zakończyła się bramką Angela. To był pierwszy remis w sezonie dla ekipy Gaizki Garitano.

Strach pomyśleć co się stanie z Celtą Vigo gdy zabraknie Iago Aspasa. Trudno znaleźć drużynę którą byłaby tak zależna od jednego zawodnika i który by ciągnął ją cały czas na własnych barkach. No może trochę jest tak w przypadku FC Barcelony i Leo Messiego, tyle że o ile Katalończycy mają w swoich szeregach inne gwiazdy, która są w stanie udźwignąć ciężar odpowiedzialności i przy odpowiednim trenerze pociągnąć za sobą zespół, to niestety w przypadku Celestes jest to raczej trudne do wyobrażenia. Od kiedy Aspas w 2015 roku wrócił do klubu w którym się wychował to ciągnie ten wózek sam. Jest nie tylko najlepszym strzelcem zespołu ale również asystentem, wykonuje stałe fragmenty gry, rozgrywa. Generalnie człowiek do wszystkiego i jego słabsza gra albo jakakolwiek kontuzja to prawdziwy dramat dla zespołu. A ponieważ drużyna tak bardzo polega na jednym piłkarzu i jest od niego właściwie uzależniona to niestety przy całym swoim naprawdę sporym potencjale wciąż walczy o utrzymanie. Inna sprawa to taka, że grę o wyższe cele skutecznie uniemożliwia koszmarna wręcz defensywa zespołu. I tutaj jest kolejny niezrozumiały paradoks tej drużyny, której nazwiska w obronie prezentują się naprawdę nieźle ale już gra woła o pomstę do nieba. 20 bramek straconych to drugi po Betisie najgorszy wynik w La Liga. Wprawdzie w obecnym sezonie nie udało się nikogo ściągnąć ze względu na dość skąpe finanse ale przynajmniej udało się przedłużyć wypożyczenia zawodników i uzupełnić stratę w ataku po odejściu Rafinhii. Z wzmocnień składu należy wymienić na pewno defensywnego pomocnika Tapię, który przyszedł z Feyenoordu. To newralgiczna pozycja w każdym zespole a w Celcie zdecydowanie najsłabiej obsadzona żeby nie powiedzieć że praktycznie w ogóle jej nie ma. W drużynie do niedawna był tylko jeden defensywny pomocnik – Turek Yokuslu ale spisywał się co najwyżej średnio. Resztę składu uzupełniono utalentowanymi wychowankami jak Veiga, Carreira czy też Miguel Rodriguez. Na papierze więc drużyna prezentuje się co najmniej solidnie. Może bez szału na rezerwie ale z tego co jest można sklecić naprawdę bardzo mocną jedenastkę. Atak to Santi Mina, Aspas, Brais Mendez, Nolito, pomoc to Fran Beltran, Denis Suarez czy też wspomniany Tapia, obrona to Hugo Mallo, Junca, Olaza, Nestor Araujo, Jeison Murillo czy Joseph Aido a na bramce Ruben Blanco czy też Sergio Alvarez. Jak więc widać prezentuje się to naprawdę dobrze. Tyle że jak łatwo policzyć to zaledwie 15 zawodników w tym 13 z pola, którzy stanowią jakąś wartość dodaną do zespołu. Reszta to niestety rezerwa, żeby nie powiedzieć raczej zapchajdziury. I być może tutaj jest problem w drużynie bo rywalizacji nie ma praktycznie żadnej i trenerzy muszą liczyć na profesjonalizm zawodników, ich chęci pracy na najwyższych obrotach oraz poświęcenie dla klubu. W zasadzie można powiedzieć że Celta ma gołą jedenastkę. Nie wiadomo co jest tego powodem i dlaczego zarząd już w kolejnym sezonie nie zapewnia odpowiedniej głębi składu w którym byłaby zdrowa i mocna rywalizacja. Do tego dochodzą eksperymenty z trenerami. Ostatnim, który miał jaki taki komfort pracy i spędził dłuższy czas na ławce był Eduardo Berizzo. Później kolejno stery przejmowali Juan Carlos Unzue, Antonio Mohamed, Miguel Cardoso, Fran Escriba i ostatnio Oscar Garcia Junyent, który wyleciał ze stanowiska na początku listopada. A więc po niespełna dwóch miesiącach rozgrywek. Trudno powiedzieć o co chodzi z tymi eksperymentami na ławce trenerskiej ale coś musi być na rzeczy jeśli chodzi o współpracę z zarządem i wizję klubu bo zanim na stanowisku został zatrudniony obecny szkoleniowiec to ekipie z Balaidos odmówił Marcelino Garcia Toral uważając projekt za niepoważny. Być może stąd te „wynalazki" trenerskie z nadzieją na to że któryś wypali i znajdą drugiego Eduardo Berizzo. Obecnie wybór padł na Eduardo Germana Coudeta. To kolejny Argentyńczyk na tym stanowisku i szczerze powiedziawszy mający spora szansę na sukces jeśli oczywiście nie zdarzy się nic nieprzewidzianego i zespołowi dopisze zdrowie. Coudet to były zawodnik Celty, który spędził tutaj jedynie rok zanim wrócił do Ameryki Południowej do River Plate z którym trzykrotnie zdobyła tytuł mistrzowski zanim trafił do Hiszpanii. Swoją karierę piłkarską zakończył w USA gdzie zrobił to w atmosferze skandalu bo miał ciągłe problemy dyscyplinarne spowodowane swoją wybuchową natura. Karierę trenerską rozpoczął w klubie Rosario Central i dał się poznać z naprawdę dobrej strony. Klub notował bardzo dobre wyniki zajmując 3 miejsce na koniec sezonu i o mało co a awansował by do finału Copa Argentina, ale niestety w skandalicznych okolicznosciach przegrał decydujący mecz z Boca Juniors 2-0 po bramkach z kontrowersyjnego rzutu karnego i ze spalonego. Po roku odszedł i związał się z Club Tijuana w Meksyku ale tam spędził zaledwie niewiele ponad 4 miesiące gdyż dostał ofertę z Racingu Club de Avellaneda. Tutaj spędził 2 lata i wywalczył swój pierwszy i jak na razie jedyny tytuł mistrzowski jako trener stając się przy tym najbardziej efektywnym trenerem w historii tego klubu. Po wygraniu ligi przeniósł się do Internacionalu Porto Alegre i również w lidze brazylijskiej radził sobie bardzo dobrze bo gdy odchodził 9 listopada ze stanowiska (rozwiązanie umowy za porozumieniem stron) to klub zajmował 1 miejsce w tabeli. Trzy dni później podpisał umowę z Celtą Vigo. Czy był to dobry wybór zobaczymy ale na pewno patrząc na to jakich szkoleniowców zatrudniała ostatnio Celta to ten ma przynajmniej konkretny warsztat i osiągnięcia. Do tego powinien pasować do klubu stylem gry jaki preferuje a więc szybkim, efektownym i atrakcyjnym dla oka. Pytanie tylko jak będzie wyglądało zderzenie z piłką europejską bo tutaj jednak trzeba też być specjalistą odnośnie taktyki jak również odpowiedniego zarządzania drużyną, co w przypadku Celty może być szczególnie trudne. Kadry drużyn brazylijskich czy argentyńskich są zwykle szerokie a do tego jest dostęp do sporej ilości młodzieży trenującej w niższych zespołach dla której przeskok do dorosłej drużyny nie jest takim wyzwaniem jak w Europie. Celta ma kadrę wąską i wprawdzie dobrą szkółkę szkoleniową to jednak tutaj nie będzie zbyt różowo. No ale Coudet już próbuje coś z tego wycisnąć zabierając się ostro do pracy. Drużynę czeka przestawienie na system 4-1-3-2 a więc ulubiona taktykę Argentyńczyka. I chyba tutaj szkoleniowiec trafił z ustawieniem bo zawodnicy dość szybko się do niego przystosowali. Już w pierwszym meczu pod jego wodzą było widać poprawę gry aczkolwiek nie udało się uniknąć porażki i to dość wysokiej aż 4-2 z Sevillą na Ramon Sanchez Pizjuan. Celta grała naprawdę dobrze i po stracie bramki dość szybko się podniosła i nawet wyszła na prowadzenie, które straciła w doliczonym czasie gry pierwszej połowy meczu. Andaluzyjczycy długo bili głową w mur i dopiero w samej końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść dzięki trafieniom Escudero i Munira. Z Granadą było już całkiem dobrze i wprawdzie Celta ponownie straciła bramkę jako pierwsza ale również dość szybko udało się wyrównać i tym razem dobić rywala pod sam koniec meczu. Niestety obrona nie powala na kolana ale jest znaczna poprawa gry w ataku gdzie zaczęli grać wszyscy zawodnicy a nie tylko Aspas. No i gra jest atrakcyjna dla oka. To na pewno dobry prognostyk na przyszłość dla Celestes i nieco gorszy dla ich rywali w tym Athletic, który zmierzy się dzisiaj z nimi na San Mames. Wprawdzie po dwóch meczach trudno jest do końca wyrokować czy drużyna z Estadio Balaidos utrzyma się w lidze ale jeśli trener Coudet będzie dalej tak pracował i będą takie postępy to na pewno można optymistycznie patrzeć w przyszłość. Miejmy tylko nadzieję że do poziomu tego dostosuje się zarząd, który niestety czasami chyba sam nie wie co ma robić i jaki ma plan na zespół. Bo drużynie przede wszystkim teraz trzeba wzmocnień i spokoju, a nie hurtowych zmian na stanowisku szkoleniowca. Te pierwsze mogą się okazać niezbędne już w styczniu gdyż Coudet ma spore problemy kadrowe związane z kontuzjami i nie tylko. W meczu z Athletic nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Junci, Mor'a, Kevina Vazqueza oraz bramkarza Sergio Alvareza. Do tego dochodzi Yokuslu, pauzujący za czerwoną kartkę, która otrzymał w końcówce meczu z Granadą. Pięciu zawodników przy tak wąskiej kadrze to spory ubytek a dodatkowo ekipy Coudeta hurtowo potrafią łapać żółte kartki i jak trochę tak połapią to piłkarze zaczną pauzować za kumulacje kar a to będą kolejne absencje. Trzech zawodników z defensywy już jest zagrożony pauza w kolejnym spotkaniu z powodu kartek i są to Olaza, Murillo i Tapia. Z 20 osobową kadrą daleko się nie zajdzie niestety. Trener zdaje sobie z tego sprawę i już uzgadniał ewentualne ruchy kadrowe w styczniu choć na razie nie chciał o nich mówić twierdząc, że jest jeszcze na to czas. Na razie jednak trzeba dograć mecze do końca roku a więc pięć spotkań w niespełna 3 tygodnie. Trener Coudet zabrał praktycznie wszystkich zdrowych zawodników do Bilbao uzupełniając kadrę o młodzież zgłoszoną do drugiej drużyny. Tym razem było to aż siedmiu piłkarzy – Baeza, Fontan, Veiga, Rodriguez, Carreira, Fernandez i Lautaro Skład raczej nie będzie trudny do odgadnięcia bo trener za bardzo wyboru nie ma. W bramce stanie Ruben Blanco, przed nim w obronie Aidoo i Murillo wspierani po bokach przez Olazę oraz Hugo Mallo. Pozycję defensywnego pomocnika powinien zająć Tapia. Piątkę ofensywną stworzą Nolito i Mendez na skrzydłach oraz Suarez za plecami Miny i niezastąpiony Iago Aspas. Kluczm do wygranej z Celtą będzie przede wszystkim zatrzymanie tego ostatniego oraz ograniczenie do minimum gry skrzydłami gdyż zrówno Nolito jak i Mendez potrafią świetnie podać w pole karne jak i zdecydować się na indywidualną akcję. Generalnie Celta gra bardzo szybką piłkę i dysponuje bardzo szybkimi zawodnikami co dla Basków może być sporym kłopotem.

Mecz z Getafe spowodował spory niedosyt w ekipie Los Leones choć trener Garitano na pomeczowej konferencji wydawał się zadowolony z występu swoich podopiecznych i remisu z jakby nie patrzeć niewygodnym i mocnym rywalem. Jak stwierdził z kolei na konferencji przed dzisiejszym meczem to jego drużyna dzięki temu nabrała pewności siebie i powinna się prezentoać lepiej. Cóż, pożyjemy, zobaczymy bo na dzień dzisiejszym największym przeciwnikiem Athletic jest sam trener, który w niewiarygodny sposób potrafi storpedować wszystko co dobre w tej ekipie. Oczywiście wszystko w przerwie meczu po której drużyna rzadko wychodzi zmobilizowana i rzadko kiedy gra tak jak przed przerwą. To na pewno nie sprzyja stabilizacji w grze i uzyskaniu dobrej, wysokiej formy. Przed meczem z Celta w drużynie było kilka znaków zapytania, szczególnie dotyczyły one boków defensywy gdyż zarówno Capa jak i Yuri ucierpieli w pojedynku z Getafe i musieli wcześniej zejść z boiska. Na szczęście nic groźnego się nie stało choć krótki czas pomiędzy obydwoma meczami powodował że istniało ryzyko iż nie zdążą się wyleczyć na dzisiejszy pojedynek. Capa miał stłuczony mięsień po jednym ze starć a Yuriemu po prostu zrobiło się niedobrze i lekko zasłabł. W środę obydwa już trenowali wraz zresztą zespołu a przeprowadzone badania nie wykazały żadnych problemów. To oznacza że trener Garitano nie będzie musiał przemeblowywać całej defensywy gdyż z powodu kartek nie będzie mógł wystąpić Inigo Martinez a zastąpi go Unai Nunez. Dla wychowanka Athletic będzie to pierwszy mecz w podstawowej jedenastce od czasu podpisania nowej umowy. Może uda mu się strzelić kolejną bramkę Celcie bo jak na razie tylko jedną na swoim koncie i to strzeloną właśnie ekipie Celestes. Jedynym kontuzjowanym zawodnikiem w kadrze jest więc Peru Nolaskoain, którego sytuacja z kostką wygląda dość nieciekawie. Tak więc w przeciwieństwie do swojego rywala na ławce trenerskiej Garitano miał o wiele większy komfort przy wyborze zawodników. Lista powołanych na dzisiejszy mecz prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Ezkieta
Obrońcy: Nunez, Yeray, Balenziaga, Capa, Yuri, Lekue
Pomocnicy: Vesga, Unai Lopez, Berenguer, Dani Garcia, Sancet, De Marcos, Raul Garcia, Vencedor
Napastnicy: Ibai, Williams, Muniain, Kodro, Villalibre, Inigo Vicente.
Trener zrezygnował z Inigo Cordoby, Oiera Zarragi oraz Inigo Herrerina. Nowością na liście jest Kenan Kodro, który wrócił po kontuzji i wprawdzie był gotowy już na mecz w miniona niedzielę ale trener zdecydował się dać mu więcej czasu na odzyskanie formy. Trochę dziwi brak powołania dla jakiegoś środkowego obrońcy z rezerw w razie kontuzji kogoś z dwójki Yeray – Nunez, ale możliwe że gotowy do gry na środku jest któryś z defensywnych pomocników a więc Vesga lub Dani Garcia. Również Yuri może grać na tej pozycji. Tym bardziej szkoda kłopotów zdrowotnych Peru Nolaskoaina, który może spokojnie grać nie tylko na pozycji ofensywnego pomocnika ale również w środku pomocy oraz jako stoper. No ale miejmy nadzieję że Athletic w tym meczu nie będzie miał takich kłopotów. Za to problem może być ze składem. Tydzień temu Garitano chyba po raz pierwszy za swojej kadencji powtórzył w dwóch meczach z rzędu ten sam skład. Czy zdecyduje się na powtórkę i wystawi trzeci raz z rzędu tą sama jedenastkę? Zapewne nikt nie miałby nic przeciwko temu bo chyba każdy z kibiców ma już dość kombinatorstwa szkoleniowca ze składem, ustawieniem, taktyką i słynnymi rozmowami w przerwie po których piłkarze wychodzą zupełnie bez chęci gry. Na San Mames trzeba wygrywać, tym bardziej że do końca miesiąca czekają Basków bardzo ciężkie mecze wyjazdowe z Realem Madryt, Valencią i Villarrealem z małym przerywnikiem na Huescę, która przyjedzie na San Mames.

Faworytem tego pojedynku powinna być ekipa Los Leones. Na swoim boisku od pewnego czasu zespół prezentuje się naprawdę dobrze i regularnie punktuje. Szczególnie jeśli w grę i skład za bardzo nie miesza się trener Garitano, który jest chyba największym przeciwnikiem własnej drużyny. Szczególnie na wyjazdach gdzie potrafi zepsuć dobrą grę i co za tym idzie również wynik. No ale na La Catedral powinno być inaczej. Tym bardziej że Celta wyjątkowo nie lubi obiektu Athletic. Celestes zanotowali tylko 3 wygrane w 54 spotkaniach w Bilbao co jest wręcz tragicznym osiągnięciem. Ostatnia wygraną zanotowali 14 lat temu za sprawą trafienia Fernando Baiano. Pierwsze zwycięstwo odnieśli za to dopiero w 1993 roku za sprawą bramki Gudelja, obecnie delegata klubu. Najlepsze wspomnienia z San Mames ekipa z Galicji ma z marca 2002 roku gdy pokonała Basków aż 1-6. Wszystkie te wygrane miały miejsce jeszcze na starym stadionie. A nowym obiekcie bilans wynosi 4 porażki i 3 remisy. Oczywiście to wszystko w rozgrywkach ligowych bo w Copa del Rey w 2015 roku udało się wygrać z Athletic 0-2 w pierwszym meczu. Tyle że w rewanżu na Balaidos padło wynik 2-4 i dalej awansowała ekipa prowadzona przez trenera Valverde. Athletic też wydaje się być w nieco wyższej formie od rywali chociaż dyspozycja Celty rośnie praktycznie z meczu na mecz. Miejmy nadzieję że Baskowie przede wszystkim nie zlekceważą rywala a i Garitano ograniczy swój wpływ na drużynę to wtedy wynik powinien być jak najbardziej satysfakcjonujący. I oby tak było.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa, Yeray, Nunez, Yuri – Vesga, Vencedor – Williams, Muniain, Berenguer – Villalibre.
Trener: Gaizka Garitano

Celta: Blanco – Mallo, Murillo, Araujo, Olaza – Tapia – Brais Mendez, Suarez, Nolito – Mina, Aspas.
Trener: Eduardo Coudet.

Data: 04.12.2020, godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames
Sędzia: Figueroa Vazquez