Gaizka Garitano na razie zostaje na stanowisku trenera Athletic. Rozmowy jakie odbyły się w poniedziałkowy wieczór w Pałacu Ibaigane pomiędzy zainteresowanymi stronami, oraz które były kontynuowane we wtorek spowodowały że powstrzymano się od radykalnych kroków i zdecydowano się dać szkoleniowcowi ostatnią szansę na zachowanie posady. Wszystko będzie zależało od spotkanie z Betisem na San Mames, które jeśli zakończy się innym wynikiem niż wygrana będzie oznaczało pożegnanie się Garitano z Athletic. Podobno dodatkowym warunkiem pozostania trenera jest również dobra gra zespołu gdyż beznadziejne wyniki w tym sezonie są pochodna koszmarnej gry, żeby nie powiedzieć kompletnego nieprzygotowania zespołu do sezonu. Trener Garitano i przygotowania do pojedynku z Betisem odbywają się pod baczną obserwacją Dyrektora Sportowego Rafa Alkorty, który wraz z Andonim Ayarzą obserwuje każdy trening i to co się na nich dzieje mając za zadanie składać raporty zarządowi klubu. Cóż, ciężkie czasu nastały dla trenera Athletic, ale za to może podziękować tylko i wyłącznie sobie.

Niezależnie od całej sytuacji i pomimo Walnego Zgromadzenia Socios, które ma się odbyć w niedzielę, władze klubu na czele z Prezydentem Elizegi poleciły opracować potencjalnych trenerów, którzy mogliby poprowadzić Los Leones w razie niewykorzystania szansy przez Garitano. Profil trenera jest jasno określony i teraz rozpoczęła się giełda potencjalnych nazwisk szkoleniowców którzy są brani pod uwagę i którzy są bez klubów.

Jeśli wierzyć dziennikarzom to na szczycie listy obecnie znajduje się Argentyńczyk Mauricio Pochettino. Zwolniony w listopadzie 2019 roku z Tottenhamu wciąż nie może znaleźć zatrudnienia. Tutaj jednak pojawia się problem, a mianowicie wynagrodzenie bo nieoficjalnie mówi się że Pochettino żąda sobie 10 mln euro za sezon, a takiej kwoty na trenera Athletic raczej nie wyda. Poza tym konkurencja o niego jest całkiem spora bo kandydaturę Mauricio rozpatrują Manchester United, które szuka następcy Solskjaera oraz PSG, które nie jest zadowolone z Tuchela. Raczej trudno byłoby Baskom przebić ofertę któregokolwiek z tych zespołów i ta kandydatura pozostaje w sferze marzeń. No może gdyby na trybunach byli kibice i klub miał regularne dochody to dałoby się zatrudnić tego szkoleniowca ale w sytuacji gdy trzeba nieco bardziej zacisnąć pasa jest to raczej marzenie.

Kolejni szkoleniowcy, którzy są lub byli brani pod uwagę to Javi Calleja oraz Roberto Moreno. Obaj wpisują się idealnie w profil trenerów jakich potrzebują Los Leones. Pierwszy trenował ekipy młodzieżowe Villarrealu aż awansował do pierwszej drużyny. Jest bardzo dobrym znajomym Raula Garcii z którym grał w Osasunie zanim zakończył karierę w 2012 r. Bardzo dobrze dogaduje się z młodymi piłkarzami, jest niezłym taktykiem i przede wszystkim otwarty na nowe rozwiązania. Jego zespoły grają szybką, techniczną piłkę, bardzo wertykalną i przyjemną dla oka. To samo można powiedzieć o Moreno, który dał się poznac z bardzo dobrej strony w kadrze Hiszpanii gdzie był asystentem Luisa Enrique a po jego odejściu sam poprowadził ekipę La Furia Roja. Z dobrym skutkiem bo drużyna grała naprawdę fajną piłkę, bardzo przyjemną dla oka. Niestety musiał się pożegnać z drużyna gdy wrócił Luis Enrique i tutaj trudno to racjonalnie wytłumaczyć co się tak naprawdę stało ale wyglądało to na „zemstę" starszego kolegi. Z punktu widzenia Athletic byłby chyba nieco lepszym wyborem niż Calleja bo taktyczne rozwiązania jakie wdrożył do kadry naprawdę świetnie się sprawdzały. Potrafi też doskonale dotrzeć do zawodników i przekonać ich do swoich metod.

Choć brzmi to nieprawdopodobnie to opcją na ławkę Los Leones jest lub był Ernesto Valverde. Trener, który doprowadził Athletic do zdobycia Superpucharu Hiszpanii w 2015 roku. Byłby to trzeci raz Txingurriego na ławce Athletic. Nie wiadomo jak na to zapatrywałby się sam zainteresowany ale raczej nie chciałby wiązać się z Los Leones mimo tego że od początku 2020 roku pozostaje bez pracy po zwolnieniu go ze stanowiska przez Barcelonę. 56 letni szkoleniowiec na niedawnej konferencji na San Mames na temat futbolu odpowiadał na pytania dziennikarzy właśnie o możliwość ponownej pracy w Bilbao gdzie mieszka w samym centrum miasta. Txingurri miał stwierdzić że ma już swoje lata i wolałby aby jego miejsce zajęli już młodsi trenerzy a takimi są Garitano, Etxeberria czy też Iraola i że przyszłość należy do nich. Trudno się z tym nie zgodzić z tym że jak na razie nie dorastają do pięt Ernesto. Być może jednak zgodziłby się na poprowadzenie drużyny do końca sezonu jako takie typowe „koło ratunkowe", zanim władze klubu znajdą najlepszą kandydaturę na to stanowisko przed kolejnym sezonem.

Największe jednak szanse ma przywołany w poprzednim newsie Marcelino Garcia Toral. Władze Los Leones zwróciły uwagę przede wszystkim na trzy rzeczy. Pierwsza z nich to duża elastyczność w prowadzeniu zespołu i dobieraniu taktyki. Marcelino nie robi nic na siłę a dopasowuje się do tych piłkarzy co ma i wybiera dla nich odpowiednie ustawienie. Nie ma usilnego przestawiania zawodników na inne pozycje, no chyba że takowych nie ma to wtedy siłą rzeczy musi kogoś znaleźć by grał w tym miejscu boiska gdzie potrzeba. Potrafi poprowadzić zespół grający ustawieniem 4-4-2, 4-2-3-1 i 4-3-3, które to taktyki stosuje zamiennie a jego zespoły potrafią płynnie przejść pomiędzy nimi w zależności od sytuacji. Drugim ważnym argumentem przemawiającym za Asturyjczykiem jest wyszukiwanie perełek z niższych kategorii wiekowych klubu. Gdziekolwiek nie pracował czy to w Villarrealu, Saragossie, Valencii czy to w Sevilli to zawsze można było go spotkać na meczach rezerw czy drużyn młodzieżowych. Jego kariera w innych klubach to zawsze szereg debiutów albo duży rozwój młodych piłkarzy. Można tutaj wspomnieć o Marcano, Alvaro Gonzalezie, Ivanie Bolado w Racingu Santander, Rodrim w Villarrealu, Laguardii i Anderze Herrera w Saragossie czy też Gaya, Rodrigo, Soler i Ferran Torres w Valencii. Do Basków i stylu prowadzenia drużyny z San Mames taki trener wydaje się być idealny. Ostatni aspekt pracy, który przypasował władzom Athletic w przypadku Torala to sztab szkoleniowy. Trener od 2005 r. współpracuje z Rubenem Urią, który jest jego asystentem i doskonałym analizatorem gry rywali, którzy potrafią być rozpracowani w najdrobniejszych szczegółach. Doskonale potrafi też prowadzić treningi często wyręczając swojego szefa. Razem też podejmują decyzje odnośnie prowadzenia zespołów i projektów w jakich mają brać udział dokładnie analizując każdy jego aspekt. Podobno właśnie wątpliwości Rubena Urii spowodowały że Marcelino nie zdecydował się na podjęcie pracy w Celcie Vigo. Czy rekomendowałby swojemu szefowi pracę w Athletic? Najprawdopodobniej tak i być może dlatego Marcelino zdecydował się poczekać na rozwój wypadków. Ze swoim warsztatem i tak znajdzie pracę, a póki co bycie trenerem w Athletic i sprawdzenie się tutaj stanowi dobry i wartościowy wpis do trenerskiego cv. W sumie z powyższych kandydatów wydaje się to najlepszą opcją. Zresztą trudno sobie wyobrazić gorszą niż ta co jest obecnie.

Zmiana trenera wiąże się również z kwestiami finansowymi. Według dziennikarzy całość operacji wymiany szkoleniowca, który poprowadziłby Athletic do końca rozgrywek to kwota około 4 mln euro. Wchodziłoby w to odszkodowanie dla Garitano oraz wynagrodzenie dla nowego trenera.