Poprzednie rozgrywki zakończyły się spektakularną klapą bo wynik 4-0 z Granadą, nawet na wyjeździe jest słaby a jak do tego dołożymy grę Los Leones w tym meczu jak i w poprzednim przeciwko Leganes to niestety ale nie ucieknie się od pytań odnośnie trenera Gaizki Garitano i jego przyszłości na ławce Los Leones. Dało się również słyszeć głosy dziennikarzy i kibiców o jednak zbyt wczesnym prolongowaniu umowy ze szkoleniowcem albo co najmniej uzależnienie jej od osiągnięcia konkretnych wyników na jakie spokojnie stać drużynę. No i tutaj pojawia się problem bo o ile zespół ma olbrzymie wręcz możliwości to już chyba przekraczają one umiejętności i kwalifikacje trenera Garitano, który okazał się minimalistą. Owszem awans do finału Copa del Rey jest sporym osiągnięciem ale powiedzmy sobie szczerze, że zespół miał na swojej drodze tylko jednego poważnego rywala, którym była Barcelona, i którą udało się dość fartownie pokonać. Pozostałe mecze a właściwie styl ich rozgrywania jak również obsada kadrowa w nich wołają o pomstę do nieba i zdaje się, że władze Los Leones doszły do takiego samego wniosku. Wprawdzie Rafa Alkorta starał się bronić szkoleniowca po klęsce z Granadą ale było widać że oczekiwania są większe i taryfa ulgowa raczej się skończyła. W zbliżających się rozgrywkach warunkiem koniecznym, i z tego ma być głównie rozliczany Garitano, ma być awans do europejskich pucharów. Dziennikarze będący blisko klubu twierdzą nawet że już po tym sezonie chciano pożegnać obecnego trenera ale uratowała nietypowa przerwa w rozgrywkach, krótki okres przygotowawczy do kolejnego sezonu oraz awans do finału Copa del Rey.

Garitano na razie jest trenerem na kolejny sezon i będzie prowadził zespół ale w klubie myślą już dużo dalej i być może nawet potencjalny awans do Ligi Europy nic Gaizce nie da. Tuż po zakończeniu rozgrywek prezydent Elizegi spotkał się z Rafą Alkortą ale mieli szczegółowo omawiać nie tylko wyniki zespołu ale również styl gry jak również wykorzystanie zawodników. Te dwie ostatnie sprawy również zaprzątały uwagę decydentów bo w kadrze pierwszej drużyny było 25 zawodników a trener faktycznie korzystał z najwyżej 16 – 17, co widać po minutach rozegranych na boisku. Brak gry dla młodych piłkarzy powoduje że nie rozwijają się oni tak jakby chcieli tego włodarze klubu i mogą stanowić kolejne zmarnowane talenty a na to klub nie może sobie pozwolić. Stąd szukanie alternatyw. Zresztą Garitano nie ma zbyt dobrej opinii wśród fanów zespołu za swój ultradefensywny styl gry, który bardzo męczy oczy a kibice nie są do takiego czegoś przyzwyczajeni, szczególnie na San Mames, które pod kierunkiem Garitano nie jest już twierdzą nie do zdobycia.

Być może taka alternatywa pojawi się w niedalekiej przyszłości. Jak donosi Radio Marca Bilbao, w dniu 24 lipca Rafa Alkorta miał spotkać się z Andonim Iraolą i rozmawiać z nim o jego planach na przyszłość. Nasz prawy obrońca po świetnym sezonie w Mirandes gdzie otarł się o finał Copa del Rey, zajął wysokie 11 miejsce w tabeli i przez spory czas walczył nawet o awans do baraży o Primera Division, zdecydował się na odejście z klubu. Miał wprawdzie ofertę ze spadkowicza Leganes ale nie zdecydował się na jej przyjęcie. Była również oferta z Mallorci ale władze tamtejszego klubu najpierw musiały rozwiązać kontrakt z Vicente Moreno, co się przedłużało niemiłosiernie. Władze Athletic chciały wykorzystać ten czas i porozmawiać z nim w sprawie potencjalnego przejęcia zespołu. Miałoby to nastąpić po obecnym sezonie. Podobno sporym entuzjastą tego pomysłu jest właśnie prezydent Elizegi, który chciałby jak najwięcej byłych zawodników zgromadzić w klubie i pozwolić im tworzyć wspólnotę Athletic będąc jednocześnie wzorem i odnośnikiem dla młodzieży dla której są autorytetami. Na razie jednak Iraola zdecydował się na pracę w Rayo Vallecano, które poprowadzi do końca przyszłego sezonu.

Trudno jednoznacznie ustosunkować się do tego pomysłu, o ile oczywiście jest prawdziwy. Z jednej strony Andoni jest jeszcze mało doświadczonym trenerem bo ma za sobą nieudaną przygodę na Cyprze z AEK Larcnaca gdzie po świetnym początku miał dwa miesiące bez wygranej w lidze i w efekcie w styczniu 2019 roku został zwolniony oraz właśnie w Mirandes. Widać że w Hiszpanii nasz były zawodnik czuje się o wiele lepiej. Patrząc na jego warsztat przez pryzmat ekipy Mirandes to na pewno da się zauważyć fakt że jest bardzo dobrym motywatorem, potrafi ustawić zespół pod konkretnego rywala oraz dobrze współpracuje z młodymi piłkarzami. To na pewno by zaprocentowało w Athletic gdzie jest prawdziwą legendą. Z drugiej strony Andoni ma problem z optymalnym zestawieniem składu i rotacjami w czym jest dość podobny do Gaizki Garitano. Tyle że akurat w Mirandes miał dość ograniczone pole manewru ze względu na szczupłość kadry jaką miał do dyspozycji. I tak to nie wyglądało źle patrząc na to co wyczyniał szkoleniowiec Athletic.

Na pewno miło by było przywitać z powrotem na San Mames Andoniego Iraolę. Może okaże się strzałem w przysłowiową dziesiątkę i wypali na tyle by być szkoleniowcem na lata. Na pewno byłaby to ciekawa opcja i raczej gorsza od Garitano nie będzie. Tym bardziej że Iraola dość szybko się uczy, jest pojętnym uczniem i wciąż młodym trenerem przed którym sporo lat prowadzenia zespołów. Poza tym grając miał okazję podpatrzeć warsztat takich szkoleniowców jak Valverde, Caparros czy Bielsa i wyniesione stąd doświadczenie stara się przekazać swoim podopiecznym. Patrząc na grę Mirandes, z lepszym bądź gorszym skutkiem było widać wszystkie szkoły jakie przeszedł Andoni podczas swojej kariery piłkarskiej. Może to dałoby również efekt na La Catedral? Na to musimy jeszcze poczekać, być może co najmniej sezon. Na pewno warto przyglądać się Andoniemu pod kątem pracy w Athletic gdy będzie prowadził ekipę Błyskawic w kontekście ewentualnej pracy na San Mames.