Athletic poniósł drugą porażkę z rzędu, tym razem z Sevillą i nieco oddalił się od europejskich pucharów, jednakże wciąż są szanse na awans dzięki wygranej Granady nad Realem Sociedad. Tyle że margines błędu jest praktycznie zerowy. Sevilla dokonała tradycyjnej remontady pomimo tego że przegrywali po bramce Capy w 28 minucie meczu. W drugiej połowie dzięki trafieniom Banegi z rzutu wolnego oraz Munira po dośrodkowaniu Argentyńczyka z wolnego. Niestety w tym meczu po raz drugi nie popisał się VAR bo faulu po którym padła pierwsza bramka po protu nie było, a sam Munir kilka minut po objęciu prowadzenia przez Los Nervionenses faulował w polu karnym Inigo Martineza za co powinna być podyktowana jedenastka. To już drugi mecz w którym wideo weryfikacja popełnia rażące błędy na niekorzyść Los Leones. Inna sprawa to koszmarna postawa Basków w drugiej połowie meczu, w której zespół po prostu przestał grać. No i kontuzje bo po Yerayu do zawodników, którzy być może zakończyli już sezon mogą dołączyć Yuri zmieniony w pierwszej połowie przez Balenziagę oraz Capa, który również musiał zejść z boiska z powodu urazu. Swoje dołożył również Gaizka Garitano, który fatalnie przygotował zespół do tego meczu pod względem taktycznym a i zmiany, poza wymuszonymi pozostawiały wiele do życzenia.

Pierwsza połowa była całkiem niezła w wykonaniu Athletic. Sevilla wprawdzie przeważała ale Baskowie kiedy tylko mogli bardzo niebezpiecznie atakowali. Tak było w 10 minucie kiedy przyjezdni popełnili błąd w defensywie, futbolówkę przejął Williams ale jego strzał był niecelny. W odpowiedzi ładną akcję przeprowadzili Jordan z Ocamposem ale ten ostatni w dogodnej sytuacji również spudłował. W 20 minucie po ładnej akcji całego zespołu nie popisał się Suso, który również uderzał niecelnie. Sevilla posiadała w tym czasie olbrzymią wręcz przewagę na murawie (16% - 84% posiadania piłki) ale Los Leones byli bardzo dobrze zorganizowani w defensywie i na niewiele pozwalali rywalom. Ale tak jak napisałem wcześniej bardzo groźnie kontrowali. W 27 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Vesga ale uderzył niecelnie. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik uderzał ponownie na bramkę z lewego narożnika pola karnego, piłkę po rykoszecie trafiła do kompletnie nieobstawionego Capy, który strzałem z pierwszej piłki nie dał szans Bono. 1-0 na San Mames. Po tej bramce Sevilla straciła koncept na grę i gra się wyrównała ale bez specjalnego zagrożenia pod jedną czy też drugą bramką. Dopiero w doliczonym czasie gry doskonałą szansę miał Muniain, który nie trafił z około 6 – 7 metrów gdy dostał prezent od Kounde. To była 100% szansa na podwyższenie rezultatu.

Na drugą część meczu zespół gospodarzy został po prostu w szatni. O ile w pierwszej połowie Baskowie mieli ściśle określoną taktykę i skutecznie ją realizowali to w drugiej połowie chyba przestała ona obowiązywać. Trudno powiedzieć co zrobił z zawodnikami Gaizka Garitano ale po prostu przestali grać. Szkoleniowiec Los Leones na dodatek dokonał drugiej zmiany gdzie za Oihana Sanceta, wszedł Oscar de Marcos. Trudno powiedzieć co kierowało trenerem ale Oihan całkiem nieźle radził sobie w ofensywie i skutecznie blokował zapędy pomocników rywali a Oscar po prostu przeszedł koło meczu i w sumie nie wiadomo na jakiej pozycji grał bo niby miał być na prawej flance a jakoś w ogóle go nie było widać na murawie. W 53 minucie po błędzie defensywy Sevilli 100% okazję miał Cordoba ale koszmarnie uderzył na bramkę i była to jedyna sytuacja w meczu gdzie było widać tego piłkarza, który mimo tego aż do 78 minuty pozostał na murawie. Później nastąpiła totalna ofensywa przyjezdnych, którzy dosłownie zamykali gospodarzy na ich połowie. W 57 minucie szansę miał Reguilon po dośrodkowaniu Suso ale nie zdążył zamknąć akcji na długim słupku. W 62 minucie kolejny raz ładną akcją popisała się dwójka Ocampos – Jordan i ten ostatni miał 100% okazję do wyrównania ale świetnie spisał się Simon. Niestety w 69 minucie Sevilla wyrównała. Munir zanurkował przed polem karnym po interwencji Daniego Garcii, sędzia dał się na to nabrać i podyktował rzut wolny z około 18 metrów. Do piłki podszedł Banega i ładnych technicznym uderzeniem umieścił futbolówkę w górnym rogu bramki Simona. Niestety pięć minut później było już 1-2. Kolejny faul w okolicach pola karnego rozegrany krótko przez zawodników Sevilli, kolejne podejście Banegi, tym razem centra na około 7 – 8 metr gdzie najsprytniejszy okazał się Munir, który głową skierował piłkę do siatki. W samej końcówce Baskowie próbowali jeszcze przycisnąć ale niestety nie sprzyjało im szczęście a i VAR nie wykonał należycie swojej pracy. W 85 minucie ładnie sprzed pola karnego uderzał Muniain ale Bono sparował piłkę na rzut rożny, natomiast w 89 minucie po rzucie rożnym bitym przez Ibaia ewidentnie w polu karnym łapany przez Munira był Inigo Martinez ale z niezrozumiałych względów VAR milczał choć faul był ewidentny. Remontada Sevilli stała się faktem i Los Leones przegrali drugi kolejny mecz na swoim stadionie.

O ile pierwsza połowa była całkiem niezła w wykonaniu Los Leones to druga była po prostu fatalna. W pierwszej wprawdzie gra pozostawała wiele do życzenia ale przynajmniej zespół trzymał się ustalonej taktyki, która przynosiła skutek gdyż Sevillą niewiele była w stanie zrobić. A udało się strzelić bramkę. W drugiej było już fatalnie i drużyna kompletnie przespała przerwę. Co robił w niej Garitano tego nie wie nikt. Może sobie uciął drzemkę z zawodnikami bo piłkarze wyglądali na murawie jakby zostali w szatni. W zasadzie trudno kogokolwiek wyróżnić w zespole. No może poza Simonem, który robił co mógł w bramce by uniknąć porażki. Nieźle spisali się obaj stoperzy i Vesga, którzy dwoili się i troili w obronie. Dodatkowo Vesga całkiem nieźle spisywał się w ataku na pozycji rozgrywającego. Szkoda że mało wykorzystywany był Sancet, który zaliczył kilka ciekawych zagrań ale na długo znikał z pola widzenia z prostego powodu – nie dostawał piłek. Reszta zawodników mecz ten może po prostu zapomnieć. Nad Garitano pastwił się już nie będę bo po dwóch względnie dobrych meczach pod kątem taktyki i ustawienia zespołu popadł chyba w samouwielbienie i postanowił przypomnieć kibicom swoje słabości i to dlaczego nigdy nie będzie dobrym czy nawet bardzo dobrym trenerem a co najwyżej średniakiem. Tak to już jest z Garitano, który świetnie spisze się w 1 – 2 meczach by w kolejnych 2 - 3 wszystko zepsuć. Szkoda bo ten zespół naprawdę stać na grę w europejskich pucharach a jego potencjał jest w straszny sposób marnowany. Cordoba idealnie wpisuje się w sposób prowadzenie zespołu przez Garitano bo gra dokładnie tak samo a więc 1 – 2 mecze względnie dobre a kolejne 2 – 3 beznadziejne. To był kolejny mecz do zapomnienia przez Inigo i aż dziwne że wytrwał do 78 minuty na boisku, zapewne tylko Garitano wie dlaczego. Poza tym trener chyba do końca nie jest świadom formy swoich piłkarzy bo inaczej nie wpuszczał by De Marcosa na murawę, tak samo jak Kodro a nie zdejmował Sanceta. Athletic w końcówce potrzebował gry ofensywnej a jedyny rozgrywający siedział sobie na ławce rezerwowych cały mecz. Mowa tutaj oczywiście o Unaiu Lopezie, który w ostatnich meczach spisywał się co najmniej dobrze. W samej końcówce meczu Garitano niby rzucił wszystko na jedną kartę wprowadzając dwóch napastników ale na boisku wyglądało to żałośnie bo zespół kompletnie nie wiedział co ma grać bo po prostu na treningach nie był przygotowany na takie zestawienie. No cóż, zostały nam jeszcze 3 kolejki do końca sezonu i chyba trzeba się pogodzić z tym że puchary kolejny raz przejdą nam koło nosa. No chyba że stanie się jakiś cud. Na razie inne zespoły grają pod Athletic i tylko szkoda że Baskowie tego nie wykorzystują.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Capa (78' Ibai), Nunez, Martinez, Yuri (25' Balenziaga) – Dani Garcia, Vesga – Muniain, Sancet (46' De Marcos), Cordoba (78' Kodro) – Williams (78' Villalibre).
Trener: Gaizka Garitano

Sevilla: Boono – Navas, Kounde, Diego Carlos, Reguilon – Gudelj – Jordna (64' Munir), Banega – Ocampos (88' Vazquez), En Nesyri (64' De Jong), Suso (78' Fernando).
Trener: Julen Lopetegui

Wynik: 1 – 2
Bramki: 29' Capa – 69' Banega, 74' Munir
Żółte kartki: Nunez, De Marcos, Dani Garcia – Banega, Ocampos
Posiadanie piłki: 33% - 67%
Strzały: 13 – 20
Strzały celne: 4 – 6
Rzuty rożne: 4 – 7
Dośrodkowania: 14 – 20
Spalone: 1 – 0
Faule: 18 – 9
Sędzia: Alberola Rojas jako główny oraz Barranco Trejo i Mendez Mateo na liniach.