Estadio Mestalla zdobyte! Athletic po naprawdę dobrym meczu pokonał Valencię 2-0 a katem popularnych nietoperzy okazał się Raul Garcia, autor dwóch bramek. Oba trafienia miały miejsce po koszmarnych błędach rywali w obronie, a na uwagę zasługuje szczególnie bramka nr 2 zdobyta pięknym strzałem z około 25 metrów w górny róg bramki bronionej przez Cillessena. Valencia nie stawiła specjalnego oporu i zagrała dramatycznie słabo. Ches wprawdzie stworzyli sobie kilka sytuacji pod bramką Simona w tym 3 stuprocentowe po których powinny paść gole ale dał o sobie znać kompletny brak formy i jeszcze większa indolencja strzelecka. Połączona z totalnym niechciejstwem zawodników z których może tylko Cheryshevowi, który wszedł w drugiej połowie, Maxi Gomezowi i Florenciemu cokolwiek się chciało na murawie. Athletic nie został zmuszony do jakiegoś dużego wysiłku, co na pewno jest na plus przed kolejnym pojedynkiem – z Realem Madryt na San Mames w najbliższą niedzielę.

Mecz był bardzo otwarty z obydwu stron. Athletic już w 4 minucie mógł objąć prowadzenie. Capa dośrodkował z prawej flanki w pole karne, piłkę przyjął Raul Garcia i z około 11 metra wypalił na bramkę ale niestety niecelnie. W odpowiedzi Valencia skutecznie założyła pressing przy wyjściu Basków spod własnego pola karnego, Dani Garcia stracił piłkę, która trafiła w pole karne pod nogi Maxi Gomeza. Wprawdzie nasz defensywny pomocnik próbował odzyskać futbolówkę ale tak nieszczęśliwie ją wybił że ta doszła do ustawionego na około 16 metrze Gonzalo Guedesa, który uderzył w górny róg bramki. Na szczęście Simon wykazał się sporym refleksem i końcówkami palców odbił ten strzał na rzut rożny. Po chwili na bramkę Ches szarżował Yuri, który z linii końcowej pola karnego posłał futbolówkę w pole karne ale obrońcy zdołali wybić piłkę na aut. W 9 minucie ładnie na prawej flance znalazł się Guedes, który dośrodkował na krótki słupek ale Maxi Gomez uderzył głową ponad bramką. W 13 minucie to Athletic założył wysoki pressing. Opłaciło się bo Kondogbia fatalnie podał i stracił futbolówkę przed własnym pole karnym na rzecz Muniaina, który od razu uruchomił na prawej flance Williamsa. Inaki dojrzał wchodzącego w pole karne Raula Garcię i posłał plasowane podanie na 7 – 8 metr od bramki gdzie Florenzi spóźnił się z kryciem naszego pomocnika a Rulo ładnym, kontrującym strzałem posłał piłkę do siatki obok bezradnego Cillessena. 0-1 na Mestalla. Los Leones poszli za ciosem i już pięć minut później po kolejnej stracie przed polem karnym, tym razem Parejo Baskowie znowu groźnie zaatakowali ale tym razem skończyło się na obrońcach rywali. W 21 minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Cordoba i piłką po rykoszecie o mało co a nie padła do bramki gospodarzy. Podopieczni Voro byli w stanie odpowiedzieć dopiero po przerwie na uzupełnienie płynów. Florenzi dośrodkował z prawej strony a Maxi Gomez wyprzedził, trochę kryjącego na radar Capę i uderzył piłkę głową ale ta poleciała ponad bramką. Zespół Garitano odwdzięczył się już 2 minuty później. Cordoba urwał się na lewej flance i posłał ostre dośrodkowanie po ziemi wzdłuż linii bramkowej. Niestety Muniain nie zrozumiał się z Williamsa i zarówno jeden jak i drugi w świetnej sytuacji przepuścili piłkę. Athletic starał się dalej atakować i o mało co a nie zapłacić za to stratą bramki. Błąd popełniła cała obrona Los Leones, która w polu karnym pozostawiła nieobstawionego Florenziego, który dostał podanie od Ferrana Torresa. Boczny obrońca wypatrzyła atakującego długi słupek Maxi Gomeza i idealnie wystawił piłkę Urugwajczykowi, który na szczęście pokazał że jest daleko od swojej optymalnej formy pudłując w zasadzie na pustą bramkę. Ani dośrodkowujący ani strzelający nie mieli przy sobie żadnego obrońcy. Koszmarny babol całej formacji obronnej przyjezdnych i kolejne krycie na radar Capy, który zgubił Gomeza. To była druga sytuacja bramkowa Valencii w tej części meczu. Po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia zaprosił zawodników na kilkunastominutową przerwę.

Jeśli Valencia miała jakiś plan na odrobienie strat w drugiej połowie i uniknięcie pierwszej porażki na swoim stadionie w obecnym sezonie, to legł on w gruzach niespełna dwie minuty po wznowieniu gry. Wysoki pressing Athletic opłacił się po raz kolejny bo tym razem Jaume Costa popełnił błąd przy wyprowadzeniu piłki pod presją Muniaina. Futbolówkę przejął Cordoba, podał do Raula Garcii, który z około 25 metrów przymierzył w górny róg bramki Cillessena. Holenderski portero nie miał żadnych szans. W 52 minucie Los Leones mogli podwyższyć na 0-3 ale Jaume Costa w ostatniej chwili powstrzymał Williamsa, który wyszedł sam na sam z Cillessenem po świetnej kombinacyjnej akcji z Cordobą. Po chwili chrapkę na hattricka miał Rulo, który wypalił zza pola karnego ale tym razem Cillessen nie miał problemów z wyłapaniem piłki. Ches zagrozili Athletic po centrze z lewej flanki Cherysheva w 71 minucie gdy ponownie niepilnowany na długim słupku był Maxi Gomez ale ponownie Urugwajczyk strzelił beznadziejnie w 100% sytuacji. Dwie minuty później ponownie w roli głównej był Maxi Gomez (znowy krycie na radar Capy), który zgrywał w polu karnym piłkę po centrze Solera ale Rodrigo Moreno z kilku metrów przestrzelił gdy na szczęście był dobrze kryty przez Yeraya i nie zdołał wcelować w bramkę. W końcówce meczu bliżej strzelenia bramki na 0-3 byli Baskowie niż Valencia zdobycia bramki kontaktowej. Niewiele zabrakło Sancetowi, który przedryblował niemal całą obronę Ches ale niestety potknął się i zatrzymał na ostatnim defensorze. Athletic komfortowo utrzymał prowadzenie do końca i zapisał na swoje konto zasłużone 3 punkty. Była to pierwsza porażka Valencii w tym sezonie na własnym stadionie.

Przede wszystkim po tym meczu trzeba oddać jedno Gaizce Garitano, a mianowicie to że dobrze dobrał taktykę i świetnie ustawił zespół pod rywala pozbawiając go praktycznie wszystkich argumentów. Inna sprawa że Valencia zagrała beznadziejnie mimo tych sytuacji Maxi Gomeza i popełniała wręcz szkolne błędy przy wyprowadzaniu piłki. Całkiem niezłe były też zmiany, gdyż ściągnął z murawy swoich najlepszych zawodników dość wcześnie bez negatywnego skutku dla gry zespołu i przede wszystkim szkoleniowiec nie czekał z nimi do końca meczu. Trzeba przyznać że ostatnie mecze w wykonaniu naszego trenera to olbrzymia poprawa pod tym względem. Jeśli chodzi o zawodników to na pierwszym miejscu oczywiście jest Raul Garcia a więc autor dwóch bramek. Nasz ofensywny pomocnik zagrał w końcu na środku ataku, nie będąc zmuszanym do biegania na skrzydle co skończyło się tak jak powinno a więc bramkami. Zresztą Rulo był bardzo aktywny w ofensywie bo cofał się po piłkę, rozgrywał i kiedy trzeba to wymieniał się z kolegami na skrzydle. Bardzo dobre zawody rozegrał również Unai Lopez, który coraz lepiej czuje się na pozycji rozgrywającego. W zasadzie to trudno wychowanka Los Leones jednoznacznie zakwalifikować bo w zasadzie gra takiego zawodnika pomocnika box to box bo zalicza też sporo odbiorów. Bardzo dobrze reguluje tempo akcji Basków, kiedy trzeba potrafi strzelić na bramkę, co też mu coraz lepiej wychodzi, a także lepsze są w jego wykonaniu stałe fragmenty gry. Przy młodym Vencedorze na rezerwie trudno się dziwić że Benat został poinformowany o tym że będzie musiał sobie poszukać nowego klubu. Reszta zawodników ze środkowej formacji i ataku spisała się co najmniej dobrze na czele z Inigo Cordobą. Może jednak nasz lewoskrzydłowy złapie formę i okaże się że warto na niego stawiać, ale do tego trzeba mniej chimeryczności a to jest najwiekszy problem Cordoby. Nieco słabiej spisała się defensywa choć nie była tak źle. Przede wszystkim chodzi tutaj o krycie Maxi Gomeza, który zbyt łatwo dochodził do sytuacji strzeleckich. Zbyt dużo było krycia na radar zarówno przez bocznych obrońców jak i środkowych. Przy obydwu 100% sytuacjach Gomeza to właśnie Yuri i Capa zgubili krycie. To przy zespołach grających skrzydłami i mających wysokich napastników jest wręcz karygodne i na pewno nie może się powtórzyć z Realem Madryt, który również bryluje w tej grze. Poza tym elementem reszta gry formacji defensywnej była bez zarzutu, szczególnie że udało się zniwelować niemal całkowicie zagrożenie sprzed pola karnego.

Statystyka meczu:
Składy:
Valencia: Cillessen – Florenzi (84' Vallejo), Paulista, Diakhaby, Jaume Costa – Ferran (61' Cheryshev), Parejo (84' Wass), Kondogbia, Guedes (61' Soler) – Rodrigo, Maxi Gomez (74' Gameiro).
Trener: Voro Fernandez

Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – Unai Lopez (65' Villalibre), Dani Garcia – Williams (65' Vesga), Muniain (82' De Marcos), Cordoba (90' Balenziaga) – Raul Garcia (82' Sancet).
Trener: Gaizka Garitano

Wynik: 0 – 2
Bramki: 13' i 47' Raul Garcia
Żółta kartka: Diakhaby
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Strzały: 10 – 12
Strzały celne: 1 – 4
Rzuty rożne: 3 – 5
Spalone: 6 – 1
Podania: 459 – 438
Faule: 9 - 12
Sędzia: Estrada Fernandez jako główny oraz Alonso Fernandez i Porras Ayuso na liniach.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus