Athletic w półfinale Copa del Rey! Skazywani na pożarcie Baskowie wyeliminowali wielką FC Barcelonę fundując jej powtórkę z rozrywki z pierwszej kolejki Primera Division z obecnego sezonu aplikując bramkę w samej końcówce meczu. Tym razem w rolę kata zamiast Aduriza wcielił się Inaki Williams, który delikatnym trąceniem głową zmienił tor lotu piłki centrowanej z prawej flanki przez Ibaia Gomeza i skierował ją w kierunku długiego słupka tak że ta idealnie wpadła w dolny róg bramki bezradnego Ter Stegena. Po drodze futbolówka jeszcze otarła się o głowę Busquetsa i w rezultacie to jemu zapisano to trafienie. San Mames eksplodowało a radość wkróce przeniosła się na ulice miasta. Teraz czas na kolejnego rywala, którym po piątkowym losowaniu będzie Granada. Tym razem jednak nie będzie jednego spotkania a dwumecz. Pierwszy już w środę o 21.00 na La Catedral.

Mecz nie był zbyt emocjonujący a to głównie za sprawą rywali, którzy można powiedzieć dosłownie i w przenośni po prostu przeszli koło meczu. Baskowie przez niemal całą pierwszą połowę wysoko wyszli do rywala pressując już pod bramką Ter Stegen czym mocno utrudniali jakiekolwiek rozegranie piłki. Katalończycy dość nieudolnie próbowali przedostać się pod bramkę Unaia Simona, grając w „chodzonego" czym raczej trudno było zaskoczyć świetnie ustawioną defensywę gospodarzy. W pierwszej części podopieczni trenera Sietiena mieli w zasadzie dwie okazje w tym jedną 100%. W 5 minucie po ładnej akcji Messiego piłkę dostał Ansu Fati, który zdecydował się na uderzenie w krótki róg ale było ono niecelne. Dwie minuty później kolejną sytuację miał Fati, który w polu karnym nawinął aż 3 obrońców i miał właściwie otwartą drogę do bramki. Napastnik rywali uderzył ale świetnie na linii bramkowej znalazł się Nunez i własnym ciałem zablokował drogę piłce. I to w zasadzie wszystko na co było stać przyjezdnych przez pierwsze 45 minut poza bezradnym miotaniem się na swojej połowie lub przed polem karnym Athletic. Athletic nie wypracował sobie zbyt klarownych sytuacji do zdobycia bramki więc z pomocą postanowili przyjść goście a dokładnie bramkarz Ter Stegen, który tak wyprowadzał piłkę że kilka razy podał ją niemal wprost pod nogi zawodników z Bilbao, co kończyło się groźnymi sytuacjami ale niestety żadna z nich nie została wykorzystana.

W drugiej części meczu na boisku już niepodzielnie panowali Katalończycy a Athletic zaczął odczuwać trudy tego meczu i nieco cofnął się na własną połowę. Inna sprawa że być może taki był nakaz trenera Gariano bo wraz z upływem meczu było widać że Baskowie słabną fizycznie. Tyle że Blaugrana dalej grała w „chodzonego" i raczej większość podań szło w poprzek boiska i tylko od czasu do czasu próbowała prostopadłych, które mogły rozerwać dość szczelną defensywę Los Leones. Skoro Barca nie potrafiła to podopieczni trenera Garitano postanowili pomóc i zapewnić kibicom emocje. W 60 minucie ładną akcję prawą flanką przeprowadził Sergi Roberto, dośrodkował spod linii końcowej i Unai Simon próbował chwycić piłkę. Ta niestety mu się wyślizgnęła i pod brzuchem przeszła w pobliże słupka gdzie na szczęście jeden z obrońców zdołał uprzedzić zawodnika Barcelony. Za chwilę Nunez świetną interwencją w polu karnym powstrzymał Grizemanna. W 68 minucie Athletic odpowiedział akcją Williamsa, który wpadł w pole karne i próbował uderzyć na bramkę ale obrońcy zablokowali strzał i piłka wyszła na rzut rożny. W 70 minucie Blaugrana miała 100% okazję do zdobycia bramki. Sergi Roberto znakomicie urwał się na prawym skrzydle, podał futbolówkę w pole karne, ta dotarła do kompletnie nieobstawionego Griezmanna, który próbował strzelić kontrującą piłkę w długi słupek ale świetnie spisał się Simon, który nogami wybił futbolówkę. W 72 minucie doskonała akcję na lewym skrzydle przeprowadził Williams, który wyprzedził Pique ale stoper gości nieprzepisowo powstrzymał Inakiego za co dostał żółta kartkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Szkoda bo byłaby świetna okazja do zdobycia bramki. W 88 minucie Barcelona miała ostatnią sytuację do zdobycia bramki. Messi po indywidualnej akcji wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam z bramkarzem próbował uderzyć w długi róg bramki ale i tym razem Simon był góra w tym pojedynku. Już w doliczonym czasie gry Athletic zaatakował. Najpierw Williams próbował uderzać z woleja ale niestety niecelne. Chwilę później miała miejsce decydująca akcja w tym meczu. Ibai, który zmienił Raula Garcię doszedł do piłki na prawym skrzydle, przełożył futbolówkę na lewą nogę i dośrodkował na krótki słupek. Tam wyskoczył do niej Williams i trącił w kierunku długiego słupka Po drodze futbolówka otarła się jeszcze o Busquetsa i wpadła idealnie w długu róg bramki Ter Stegena, który tylko odprowadził ją wzrokiem. Eksplozja radości na trybunach i załamanie w ekipie Barcelony, której zawodnicy bezradnie padli na murawę. Goście próbowali jeszcze zaatakować robili to kompletnie bez wiary w sukces i arbiter wkrótce zakończył spotkanie. Awans Basków, którzy długo dziękowali kibicom za wsparcie, stał się faktem.

Jak już wspomniałem mecz nie był emocjonujący. Garitano ustawił zespół defensywie w systemie 3-4-1-2 i dotąd aż Baskowie mieli siły to świetnie to się sprawdzało. Obrona była w miarę szczelna a rywale nie mieli pomysłu jak ją sforsować. Owszem Barca przeprowadziła kilka groźnych akcji ale tak naprawdę jedna sytuacja w pierwszej połowie to dobry wynik. Katalończycy jedyne co mogli zrobić i co dobrze im wychodziło to podania w poprzek boiska, bez większego zagrożenia dla bramki Simona. W drugiej wraz z upływem czasu było niebezpieczniej pod bramką Athletic ale nietrudno to zrozumieć gdyż Los Leones byli już bardzo zmęczeni, szczególnie że dużo siły włożyli w pierwszą część meczu. Z Barceloną nigdy się nie gra łatwo i zawsze trzeba w te mecze włożyć ekstremalnie dużo wysiłku. Dużo gorzej było jeśli chodzi o ofensywę bo zdecydowanie za mało było akcji pod bramką Ter Stegena. Garitano zdecydował się oddać piłkę rywalom co m.in. było powodem braków kondycyjnych pod koniec meczu. Pomysł trenera na rozegranie pierwszej połowy był całkiem niezły i szkoda że nie dało się go kontynuować w drugiej. Ale tak jak już napisałem, rywalem była Barca i trzeba brać to pod uwagę w ocenie całego zespołu, który właśnie jako całość spisał się naprawdę świetnie. Tym razem bardzo dobre były zmiany wykonane przez Garitano. Wprowadzenie San Jose i przesunięcie go na lewą flankę gdzie robiła się spora dziura i było coraz więcej akcji ofensywnych rywala dało dużo spokoju w tej części boiska i obrony. Wprowadzenie Ibaia też jak się okazało było świetnym posunięciem, tak samo jak Aduriza, który odciążył Williamsa. Generalnie mecz jak najbardziej na plus trenera, szkoda tylko że nie jest tak częściej. Teraz przed nami Wielkie Derby Kraju Basków i miejmy nadzieję że trener Garitano tutaj stanie na wysokości zadania, choć jak uczy doświadczenie (mecz z Tenerife a później Getafe) mogą być z tym spore kłopoty.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Yeray, Nunez, Martinez – Capa, Dani Garcia, Vesga (65' San Jose) – Muniain (77' Aduriz) – Raul Garcia, (88' Gomez), Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Barcelona: Ter Stegen – Semedo, Pique (79' Umtiti), Langlet, Alba – Busquets – Rakitic (68' Arthur), De Jong – Sergi Roberto, Messi, Ansu Fati (56' Griezmann).
Trener: Quique Setien

Wynik: 1- 0
Bramka: 90' Williams
Żółte kartki: Yeray, Vesga, Dani Garcia – Semedo, Messi, Alba, trener Setien, De Jong, Pique, Arthur
Posiadanie piłki: 32% - 68%
Strzały: 7 – 11
Strzały celne: 1 – 4
Podania: 306 – 672
Faule: 15 – 13
Spalone: 3 – 2
Rzuty rożne: 3 - 4
Widzów: 49154
Sędzia: Martinez Munuera

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus