Mecz w Copa del Rey z Intercity FC miał być formalnością i taki też był. Athletic bez najmniejszych problemów pokonał rywali grających w rozgrywkach Tercera Division i awansował do kolejnej rundy. Bramki padły tylko trzy autorstwa Ibaia, Benata i Kodro z rzutu karnego ale mogło być ich o wiele więcej. Przeciwnik grający gościnnie na Estadio Martinez Valero, gdzie swoje mecze rozgrywa zwykle miejscowe Elche, niewiele był w stanie zrobić i choć kilka razy udało mu się podejść pod pole karne i nawet oddać celne strzały, to jednak tak naprawdę nie stworzył żadnego zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Iago Herrerina. Za to trener Gaizka Garitano mógł dać pograć w dużej mierze rezerwowym, bo z podstawowego składu wyszli tylko Inigo Martinez i Raul Garcia, którzy zostali zmienieni w drugiej połowie meczu. Najważniejsze jednak było to, że obyło się bez kontuzji.

Mecz zanim tak naprawdę się zaczął to został już rozstrzygnięty. Dokładnie 50 sekund zajęło Baskom rozmontowanie defensywy rywali. Inigo Martinez posłał świetnego crossa do Larranzabala, obrońca rywali wprawdzie zdołał zagrać piłkę głową ale zrobił to na tyle nieudolnie, że nasz skrzydłowy przejął piłkę, podciągnął kilka metrów i dośrodkował na drugi słupek gdzie Ibai świetnie uderzył kontrująco w długi róg nie dając szans bramkarzowi. 0-1 i mecz był praktycznie ustawiony. Intercity próbowało odrobić straty i atakować ale brakowało przede wszystkim umiejętności. Zespołowi trenera Lledo udało się wprawdzie parę razy dojść do pola karnego ale to było w zasadzie wszystko co byli w stanie zrobić w całym meczu. 5 strzałów na bramkę w całym meczu, wszystkie z dystansu i do tego 2 celne przeciwko 22 uderzeniom podopiecznych trenera Garitano ale tylko 4 celnym. Bramek mogło być więcej bo sam Villalibre miał bodajże 3 doskonałe okazje do zdobycia bramki i ale zabrakło wszystkiego po trochu by zdobyć gola: doświadczenia, ogrania i szczęścia. To samo można powiedzieć o Benacie, który w pierwszej połowie oddał przepiękne uderzenie bez przyjęcia z dystansu ale niestety piłka trafiła w słupek. W drugiej połowie jednak był bardziej precyzyjny bo po kolejnej świetnej akcji na prawej flance Larrazabala, który podał przed pole karne Benat przymierzył idealnie w dolny róg bramki. Bramkarz nawet nie zareagował. Świetną okazję miał Benat po dośrodkowaniu Lekue ale po strzale głową futbolówka minimalnie minęła słupek. Ostatnia bramka padła w końcówce meczu kiedy na indywidualną akcje zdecydował się Kodro ale przy próbie minięcia rywala w polu karnym został sfaulowany. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość i ustalił wynik meczu na 0-3.

To było na pewno niezłe spotkanie jak na rywala z jakim przyszło grać jak również skład w jakim Baskowie wyszli na ten mecz. Powiedzmy sobie szczerze że różnica umiejętności była aż nadto widoczna a samo spotkanie było raczej przeglądem kadry i formy zawodników. Na pewno wyróżnili się obaj skrzydłowi a więc Larrazabal oraz Ibai. Ten pierwszy zakończył mecz z bramką a drugi z dwiema asystami. Obaj byli bardzo groźni na swoich flankach i często napędzali akcje ofensywne zespołu. Całkiem nieźle spisał się Benat, który nieźle rozgrywał ale też miał mnóstwo czasu na pomyślenie nad schematem rozegrania akcji czego w La Liga nie ma. Podobać mógł się Villalibre, który szedł na każdą piłkę która trafiła w pole karne i miał dwie sytuacje do zdobycia gola gdy zabrakło trochę szczęścia, umiejętności i chyba formy. Paradoksalnie mimo tego ze to Kodro strzelił bramkę i wypracował sytuację w której był faulowany to bardziej mógł się podobać właśnie Asier. Nasz wychowanek agresywnie szedł na każda piłkę, do każdego dośrodkowania, w którym starał się za wszelką cenę sięgnąć futbolówkę i spróbować wbić do siatki. Był bardzo aktywny czego nie można powiedzieć o Kodro, który gra po prostu „bezpłciowo". Villalibre miał dwie sytuacje podobne jak Kodro z Eibarem gdzie futbolówka leciała może z pół metra od niego i pomimo niewielkich szans na trafienie Asier próbował strzału albo po prostu zmienić jej kierunek w światło bramki. Dwa razy się udało i wprawdzie było blisko ale ostatecznie piłka nie trafiła do siatki. Jestem przekonany że gdyby zamiast Kodro w meczu z Eibarem zagrał właśnie Villalibre to jedna z akcji, które zaprzepaścił Kenan swoją „bezpłciowością", mogłaby zakończyć się sukcesem. Reszta zawodników zagrała co najwyżej średnio bo i więcej nie trzeba było do wygrania. Najważniejsze jednak jest to że udało się rozegrać ten mecz jak najmniejszym nakładem sił i obyło się bez kontuzji.

W piątek odbyło się losowanie kolejnej rundy Copa del Rey. I tym razem było ono łaskawe dla Athletic bo ponownie udało się wylosować o wiele słabszego rywala. Dodatkowym plusem będzie chyba najkrótsza z możliwych podróży bo do oddalonego o zaledwie 7 kilometrów od Bilbao – Sestao. Właśnie klub Sestao River, grający w Tercera Division będzie kolejnym rywalem w Copa del Rey a spotkanie odbędzie się na mogącym pomieścić 7,5 tys. widzów estadio Las Llanas. Dość nietypowo odbędzie się kolejna runda Copa del Rey bo zaplanowano ją na weekend 11 - 12 stycznia. Wstępnie mówi się o niedzieli i godzinie 17.00 ale ostateczna decyzja będzie należała do stacji telewizyjnych, które będą chciały transmitować spotkania Pucharu Króla.

Statystyka meczu:
Składy:
Intercity: Poveda – Baldo Santana, Egea, Fomeyem, Pena (5' Inaki Pardo, 72' Hadzic) – Herrera (66' Candela), Jos Garcia, Carrasco – Gaspar, David Torres, Oscar Rico.
Trener: Jose Lledo

Athletic: Herrerin – Lekue, Nunez, Martinez, Balenziaga – Benat, Vesga – Larrazabal (83' Kodro), Raul Garcia (68' Sancet), Ibai – Villalibre (68' Williams).
Trener: Gaizka Garitano

Wynik: 0 – 3
Bramki: 1' Ibai, 52' Benat, 87' Kodro
Żółta kartka: Carrasco – Intercity
Posiadanie piłki: 35% - 65%
Strzały: 5 – 22
Strzały celne: 2 – 4
Faule: 13 – 9
Spalone: 0 – 6
Rzuty rożne: 1 - 11
Widzów: ok. 5 tys.
Sędzia: Del Cerro Grande

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus