Derby przyjaźni, jak nazywane są pojedynki pomiędzy Athletic a Eibarem, zakończyły się również przyjaznym wynikiem bo remisem i do tego bezbramkowym. Samo spotkanie zawiodło i to bardzo mocno bo nie dość że nie było goli to jeszcze piłkarze uraczyli wszystkich mizerną grą, praktycznie zerową wolą walki, a zagrożenie pod bramką obydwu zespołów to można praktycznie policzyć na palcach jednej ręki, a i to chyba będzie mocno na wyrost bo szczerze powiedziawszy trudno sobie przypomnieć więcej niż 2 może 3 takie akcje. Patrząc na to spotkanie trudno się nie oprzeć wrażeniu, że ten remis to tak naprawdę „prezent" dla Rusznikarzy od trenera Garitano, który sabotował jak mógł poczynania Los Leones począwszy od składu osobowego podstawowej jedenastki, poprzez ruchy taktyczne w trakcie meczu a na zmianach skończywszy. Pokonanie Eibaru, zdziesiątkowanego kontuzjami i kartkami to był obowiązek Garitano, z którego przez własną nieudolność po prostu się nie wywiązał.

Jako podsumowanie meczu można w zasadzie napisać tylko to że się odbył. W pierwszej połowie jedyne emocje jakie były to ładna interwencja Simona po strzale Pedro Leona oraz bolesne kontuzje Bigasa oraz Estebana Burgosa, którzy nie sprostali twardej głowie Raula Garcii. Co ciekawe nie było w tym żadnej winy naszego zawodnika bo piłkarze po prostu zderzyli się głowami przy walce o górną piłkę. Efekt był taki że Bigas, prawdopodobnie ze wstrząśnieniem mózgu musiał opuścić murawę po 22 minutach gry a Burgos dograł mecz z wielkim opatrunkiem pod okiem. Druga część meczu różniła się od pierwszej tym, że Los Leones trochę więcej próbowali atakować. Szansę miał Ibai w sytuacji sam na z Dmitroviciem ale górą był portero gości. Tak samo jak po strzale głową Raula Garcii, który również mógł trafić do siatki. Niestety na więcej nie pozwolili zawodnicy gości jak i trener Garitano, który w kolejnym meczu robił niemal wszystko by jego zespół nie zrobił krzywdy rywalom, tym razem ekipie Los Armeros.

To się nie mogło udać już patrząc na podstawową jedenastkę. Athletic wyszedł z Unaiem Lopezem na pozycji mediapunta oraz dwoma defensywnymi pomocnikami w osobach San Jose oraz Danim Garcią. Nie mówiąc już o Cordobie, który w kolejnym meczu pokazał że jego miejsce jest nawet nie na ławce rezerwowych ale w ogóle na trybunach albo nawet poza Bilbao. Przykro to mówić o wychowanku klubu ale jeśli do końca sezonu piłkarz ten nie poprawi swojej gry to władze klubu po prostu powinny się go pozbyć. Zero progresu a raczej regres z sezonu na sezon, a to już trzecie rozgrywki w pierwszym zespole. Ibai, który wszedł na boisko w drugiej części meczu, zrobił w kilkanaście minut więcej niż Inigo przez kilka ostatnich spotkań. Cordoba więc tradycyjnie nic nie grał a Unai Lopez nie miał szans w walce z rosłymi obrońcami i środkowymi pomocnikami Eibaru. Pozycja mediapunta jest dla zawodnika o zupełnie innych predyspozycjach niż nasz rozgrywający. Zresztą przykład tego jak radził sobie (a raczej kaleczył grę) na tej pozycji o wiele bardziej doświadczony Benat może być najlepszym wyznacznikiem. Opcja z mierzącym niemal 20 cm więcej Sancetem, który jest jeszcze dobry technicznie, szybki i dość zwrotny jak na swój wzrost byłaby o wiele lepszym wyjściem. No ale Garitano postanowił pokombinować. Jakby tego było mało w pewnym momencie trener postanowił jeszcze bardziej namieszać bo przesunął Lopeza na prawe skrzydło, co już było totalną abstrakcją, Raula cofnął na mediapunta a Williamsa wystawił na środek ataku. Naprawdę trudno powiedzieć co to miało zmienić i jak pomóc zespołowi skoro z wiadomego powodu sam Garitano przesunął go z powrotem na prawe skrzydło. Skoro Inaki przez sześć sezonów w pierwszej drużynie nic nie grał na środku ataku, o czym zresztą przekonał się również Gaizka, to raczej w meczu z Eibarem trudno żeby okazał się nagle zbawcą. Jeśli taka roszada miała pomóc w zdobyciu gola i wygraniu meczu to szkoleniowiec liczył chyba na cud ponieważ na lewej stronie pomocy grał beznadziejny Cordoba, na prawej nie grający na tej pozycji Unai Lopez a jako snajper człowiek, który napastnikiem nie jest. Zaiste genialna taktyka. Do tego dochodzą jeszcze „genialne" zmiany a także ich brak. Pierwsza sprawa to czemu Garitano nie wykorzystał wszystkich zmian? Można to zrozumieć gdyby zespół grał dobrze, był w uderzeniu i trener nie chciał psuć koncepcji gry. Ale drużyna grała po prostu beznadziejnie, żeby nie powiedzieć gorzej. Można było wycofać jednego defensywnego pomocnika i wstawić kogoś kreatywnego (Sancet/Benat). Albo wycofać któregoś z graczy zagrożonych kartką (Dani Garcia/Capa). W ostateczności można było zagrać ustawieniem 3-4-3 cofając San Jose do obrony (lub wymienić na Nuneza), Capę z Yurim ustawić wyżej, Ibaia z Williamsem ustawić obok Villalibre w ataku a nieco cofniętego Raula Garcię, który mógłby razić rywala z dystansu. Mocne skrzydła, centry w pole karne i duża ilość atakujących z jednoczesnym zabezpieczeniem tyłów. Opcji było naprawdę mnóstwo a Garitano nie zmienił nic poza wprowadzeniem dwóch zawodników i kompletnym braku zmiany stylu, nie mówiąc już o taktyce. W takich meczach jak ten z Eibar właśnie te dwa ostatnie elementy są najważniejsze, a tego obecny trener Athletic nie potrafi. Tak więc można zaryzykować stwierdzenie że Baskowie stracili w ostatnich dwóch meczach 5 oczek, które były spokojnie w ich zasięgu. Gdyby tak je dodać do obecnego stanu posiadania to Los Leones byliby na 3 miejscu w tabeli.

Oczywiście to nie wpływa na ogólną pozytywną ocenę tego co robi w Athletic Gaizka Garitano, który wyciągnął Basków z naprawdę czarnej dziury w jakiej byli pod wodzą Berizzo czy też Zigandy, ale naprawdę czasami trudno zrozumieć to co wyprawiają trenerzy na ławce Athletic. Drużyna z Bilbao raczej nie należy do wirtuozów gry piłkarskiej ale jak już zawodnicy nauczą się grać na swoich pozycjach i nauczą się taktyki i stylu gry to są naprawdę świetnym zespołem, który jest groźny dla każdego. A jeśli coś się sprawdza to po co to zmieniać na siłę lub rzucać piłkarzy po pozycjach na których nie umieją grać lub na których nigdy nie grali albo kazac im grac taktykę, którą nigdy nie grali i nigdy nie potrafili się nauczyć. To owszem może wypalić ale przy wybitnych fachowcach sztuki trenerskiej jak Bielsa. Rodzimi trenerzy na ławce Athletic zawsze w pewnym momencie swojej kariery zaczynają kompletnie niepotrzebnie „rzeźbić". Robił to swego czasu Caparros, nawet czasami Bielsa choć akurat u niego było to najmniej widoczne, tak samo Valverde, Ziganda, Berizzo (słynne 3-5-2 w meczu o być albo nie być) czy teraz Garitano. W poprzednim sezonie kiedy Gaizka wyciągał Athletic ze strefy spadkowej zastosował najprostsze metody, które pozwoliły nawet powalczyć o puchary. Tyle że w tym momencie trener zaczął „kombinować" i puchary diabli wzięli. Teraz na początku sezonu również zaczął wyczyniać cuda i wprawdzie Baskom udawało się zdobywać punkty ale gra była koszmarna. Gdy Garitano ponownie postawił na proste rozwiązania to i gra wyglądała fajnie i punkty zaczęły wpadać seriami. Teraz znowu zaczyna „rzeźbić" i zamiast 6 oczek w dwóch ostatnich meczach mamy na swoim koncie tylko 1. Futbol to jest naprawdę prosta gra w której szukanie jakichś specjalnych skomplikowanych rzeczy nie ma żadnego sensu a często można naprawdę przedobrzyć.

Teraz przed nami przerywnik w postaci meczu Copa del Rey z Intercity CF na wyjeździe gdzie można wystawić w komplecie głębokie rezerwy, które przy maksymalnym zaangążowaniu bez problemu powinny sobie poradzić z drużyną grającą w obecnym sezonie w Tercera Division. Tyle że w niedzielę czeka Basków o wiele groźniejszy rywal bo Real Madryt na Santiago Bernabeu. Tam każde „rzeźbiarstwo" Garitano może zakończyć się tragicznie gdyż Królewscy nie wybaczają błędów. A niestety ale Gariano przez własną bezmyślność w meczu z Eibarem będzie musiał sobie poradzić bez Andera Capy, który ujrzał kartkę nr 5 w tym sezonie a to oznacza jeden mecz pauzy. Wobec kontuzji De Marcosa pozostaje tylko Inigo Lekue, chyba że Gaizka coś wymyśli innego, tyle że tego aż strach się bać. Nawet z Lekue może wyglądać to nieciekawie.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – San Jose, Dani Garcia – Williams, Unai Lopez (64' Villalibre), Cordoba (46' Ibai) – Raul Garcia.
Trener: Gaizka Garitano

Eibar: Dmitrović – Correa, Oliveira, Bigas (20' Burgos), Tejero – Pedro Leon (82' De Blasis), Escalante, Exposito, Inui – Kike Garcia (86' Charles), Sergi Enrich.
Trener: Jose Luis Mendilibar

Wynik: 0 – 0
Żółte kartki: Raul Garcia, San Jose, Capa – Kike Garcia, Dmitrović, Tejero
Posiadanie piłki: 56% - 44%
Strzały: 8 – 8
Strzały celne: 3 – 2
Podania: 373 – 295
Faule: 7 – 12
Spalone: 9 – 3
Rzuty rożne: 6 - 7
Widzów: 43203
Sędzia: Melero Lopez jako główny oraz Torre Cimianio i Martinez Serrato.