Ostatnia przerwa na mecze kadry już za nami więc rozpoczynają się czterotygodniowe emocje związane z rozgrywkami La Liga, które potrwają do Świąt Bożego Narodzenia. Przed nami jedno z ciekawszych spotkań tej kolejki a więc starcie derbowe pomiędzy Osasuną a Athletic. O ile obecność Los Leones w czołówce ligowej nie jest czymś niezwykłym, to już beniaminek z Pampeluny, który ma tylko punkt straty do miejsca dającego grę w europejskich pucharach to już spora niespodzianka. Świetna dyspozycja Osy, szczególnie na swoim obiekcie, bardzo dobre występy podopiecznych trenera Garitano w ostatnim czasie i do tego jakby nie patrzeć spotkanie derbowe mogą być zwiastunem naprawdę dobrego meczu na El Sadar i sporych emocji. I tylko szkoda że LFP zrobiła wszystko by zepsuć to święto wyznaczając termin tego pojedynku na niedzielne popołudnie na godzinę 14.00. Również arbiter tego pojedynku wydaje się być dość mocno niefortunny gdyż Pan Sanchez Martinez należy do sędziów bardzo często sięgających po kartki, co jak na spotkania derbowe, gdzie gra raczej do delikatnych nie będzie należeć, jest niezbyt dobrym wyborem.

Obydwa zespoły mogą zaliczyć poprzednią kolejkę do bardzo udanych. Osasuna wyjechała na niezwykle ciężki teren do Getafe, gdzie na Coliseum Alfonso Perez udało im się wywalczyć bezbramkowy remis. Również zadowoleni ze swojego wyniku mogą być zawodnicy z Bilbao, którzy na własnym stadionie podejmowali Levante. Po naprawdę bardzo dobrym widowisku Los Leones pokonali Granotas 2-1 pomimo tego że po pierwszej połowie przegrywali 0-1 tracąc bramkę do szatni, która strzelił Postigo. Na szczęście w drugiej części udało się odwrócić losy meczu dzięki genialnej grze Andera Capy, który najpierw zanotował asystę przy bramce Muniaina a następnie sam przepięknie uderzył z woleja z około 20 metrów trafiając idealnie w róg bramki strzeżonej przez Aitora Fernandeza, który zresztą był bohaterem tego spotkania. Bo właśnie dzięki wychowankowi Athletic Levante zawdzięcza to, że pojedynek nie zakończył się w pierwszej połowie gdyż nie dał się pokonać w kilku doskonałych sytuacjach.

Osasuna to obok Granady jedna z rewelacji obecnych rozgrywek La Liga. Zespół z Pampeluny po dwóch latach nieobecności w najwyżej klasie rozgrywkowej tym razem chce pozostać w niej na dłużej. Drużyna w cuglach wygrała rozgrywki Segunda Division w poprzednim sezonie i z optymizmem może patrzeć w przyszłość, co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze odrobiono lekcję sprzed czterech lat kiedy to drużyna awansowała i natychmiast spadła z powrotem na zaplecze. Wtedy drużyna była nieprzygotowana finansowo i organizacyjnie po szoku jakim był pierwszy spadek, gdyż w pierwszym sezonie ledwo utrzymała status drugoligowca i władze postanowiły dokonać rewolucji w klubie. Wprawdzie głośno mówiono o walce o awans ale było to raczej bardziej na pokaz i żeby „zadowolić" wymagających kibiców. Jednak dość niespodziewanie Osa dostała się do play-off i równie dość niespodziewanie awansowała. Tyle że jej przygoda z Primera trwała tylko jeden sezon. Wtedy będąca w przebudowie drużyna została wzmocniona byle jak i można powiedzieć „byle kim". Na poważne wzmocnienia nie było pieniędzy, pretemporada była krótka i szalona, co odbiło się na przygotowaniach. Do kolejnej batalii o awans klub już przygotował się o wiele lepiej. Po niespodziewanej rezygnacji trenera Diego Martineza, który przeszedł do Granady (i również awansował do La Liga) zdecydowano się zatrudnić Jagobę Arrasate, byłego szkoleniowca Realu Sociedad, który w latach 2015 – 2018 prowadził Numancię, o mało co nie wprowadzając jej do Primera Division. I to jest drugi powód dla którego Osa może w optymizmem patrzeć w przyszłość. Wprawdzie Arrasate mocno się sparzył na prowadzeniu Sociedad ale tam został wrzucony od razu na głęboką wodę zastępując Montaniera i musiał w debiucie w dorosłym futbolu od razu grać w Lidze Mistrzów. Tam wprawdzie zespół zawiódł ale w lidze zajął 7 miejsce i awansował do półfinału Copa del Rey. Niestety w kolejnym sezonie drużynę opuścił Griezmann, przeprowadzono nietrafione transfery i zespół nie sprostał wysokim oczekiwaniom włodarzy, czego ofiarą padł oczywiście trener po serii słabszych występów. Jagoba to jednak dobry i utalentowany trener, który potrzebuje czasu na budowę zespołu i przede wszystkim spokoju oraz zaufania władz. W Numancii mimo słabego drugiego sezonu szefostwo klubu nie zdecydowało się go zwolnić choć w większości klubów gdyby ten walczył rok wcześniej o awans a rok później o utrzymanie to zapewne doszłoby do zmiany trenera. Cierpliwość się opłaciła, bo w klubie zbudowano solidne fundamenty i w kolejnych rozgrywkach o mało co nie wywalczono by awansu. Nawet po odejściu Arrasate Numancia w kolejnym sezonie zanotowała dopiero 17 miejsce ale ponownie spisuje się świetnie i ma tylko 3 oczka straty do 2 miejsca dającego awans do wyższej ligi. Tak więc szefostwo Osy dobrze wiedziało, co robi zatrudniając tego szkoleniowca, który miał dokończyć to co zaczął Diego Martinez. I to się udało i awansowano z pierwszego miejsca. W międzyczasie pracownicy klubowi rozglądali się za kolejnymi wzmocnienia oraz dogrywali transfery wypożyczonych zawodników, którzy sprawdzili się i uzyskali rekomendację szkoleniowca. Patrząc na skład zespołu można powiedzieć że jest to pewnego rodzaju zlepek piłkarzy niechcianych i niesprawdzonych w innych zespołach, których uzupełniają niespełnione talenty hiszpańskiej piłki. Wykupiono dotychczas wypożyczonych Rubena Garcię, wychowanka Levante i swego czasu wielki talent, Roberta Ibaneza, wychowanka Valenci, który zapowiadał się na świetnego skrzydłowego, Brandona, któremu skauci Rennes przepowiadali wielką przyszłość ściągając go z juniorów Mallorki ale przepadł we Francji. Przyszli również Brasanac, którego sprowadził swego czasu Betis licząc że będzie to nowy Robert Jarni oraz Adrian Lopez, który grając jeszcze w Deportivo La Coruna miał być złotym dzieckiem hiszpańskiego futbolu a przepadł w Atletico Madryt. Poza tym ściągnięto jeszcze Facundo Roncaglię z Celty Vigo, Marca Cardonę z rezerw Barcelony oraz Chimiego Avilę z San Lorenzo. I w tym ostatnim przypadku trzeba przyznać, że skauci wykonali genialną wręcz pracę, bo Avila świetnie zaaklimatyzował się w zespole, przebił do czołówki ligowych skrzydłowych i już podwoił swoją cenę jaką zapłacili za niego w Pampelunie. Poza tym w w składzie znajdują się jeszcze Fran Merida, którego swego czasu Arsene Wenger wyciągnął z La Masii do Arsenalu, Roberto Torres a więc niespełnione marzenie Athletic i piłkarz w którym upatrywano nieco słabszą wersję Julena Guerrero oraz Inigo Perez, wychowanek Athletic, który miał być połączeniem Tiko z Pablo Orbaizem ale niestety urazy oraz załamanie nerwowe zniweczyły te plany. Wszystkie wzmocnienia kosztowały łącznie około 13,5 mln euro a więc naprawdę niewiele. Jak więc widać jest to mieszanka piłkarzy, którzy mają coś do udowodnienia nie tylko kibicom ale przede wszystkim sobie. Jagoba Arrasate w sobie tylko znany sposób dotarł do tych piłkarzy i stworzył z nich świetnie rozumiejący się kolektyw walczący do upadłego na boisku, zdolny do naprawdę pięknej i pasjonującej gry. Najlepszym tego przykładem jest pojedynek z Valencią gdzie drużyna z El Sadar oddała prawie 30 strzałów na bramkę Ches z tego mnóstwo celnych i wygrała 3-1 po naprawdę świetnym meczu. Zresztą powtórzyli to później w kolejnym wygranym pojedynku na własnym obiekcie – z Alaves gdzie zaaplikowali rywalom 4 bramki tracąc tylko 2. Jest to naprawdę dobrze naoliwiona maszyna a szkoleniowiec dysponuje 25 doświadczonymi zawodnikami w zasadzie na dobrym równym poziomie, więc żadne absencje teoretycznie nie powinny być im straszne. No właśnie teoretycznie bo chyba nie można do tego zaliczyć prawdziwej plagi kontuzji jaka ostatnio nawiedziła Osę. Raul Navas, Unai Garcia, Barja, Ruben Martinez, Nacho Vidal, Aridane, Robert Ibanez to siódemka zawodników, których obecność z powodów zdrowotnych w meczu z Athletic stała pod wielkim znakiem zapytania. Do tego dochodzi jeszcze Oier, który musi odcierpieć karę za kartki. To daje 7 piłkarzy a więc trenerowi Arrasate pozostało tylko 17 zawodników w tym powracający po sankcjach kartkowych Chimy Avila. No ale to był stan na czwartek a przez kolejne dni może udało się szkoleniowcowi odzyskać jeszcze jakichś zawodników, bo paru było na końcowym etapie rekonwalescencji. Jest też druga strona medalu a więc ryzyko związane z występem w tak wymagającym meczu jakim są derby i odnowienie kontuzji. Tutaj zadecyduje Jagoba Arrasate, choć jego szczęście w nieszczęściu jest takie, że urazy dotyczą głównie piłkarzy rezerwowych, a ci najważniejsi raczej nie narzekają na zdrowie. W sobotę okazało się, że udało się doprowadzić do stanu „używalności" Raula Navasa i Unaia Garcię. Pytanie na ile jednak są zdolni do gry bo np. Unai Garcia przez 7 miesięcy leczył zerwane więzadła i trudno spodziewać się go od pierwszych minut, o ile w ogóle znajdzie się w protokole meczowym, bo trener Arrasate zdecydował się na powołanie wszystkich dostępnych zawodników, a więc łącznie 20 wliczając w to bramkarza rezerw. Lista ta prezentuje się następująco:
Bramkarze: Herrera, Juan Perez,
Obrońcy: Raul Navas, Unai Garcia, David Garcia, Roncaglia, Lillo, Estupinan
Pomocnicy: Merida, Roberto Torres, Ruben Garcia, Inigo Perez, Brasanac, Moncayola, Luis Perea
Napastnicy: Chimy Avila, Brandon, Cardona, Adrian, Villar.
I to była ta łatwiejsza część przed meczem z Athletic, bo w podstawowej jedenastce będzie potrzebne aż 4 zmiany w porównaniu do poprzedniego spotkania. Aridane, Oier, Nacho Vidal i Ruben to właśnie tych zawodników trzeba zastąpić. Najłatwiej będzie z bramkarzem bo już w pojedynku z Getafe świetnie pokazał się Herrera. W defensywie trzeba znaleźć zastępstwo za Aridane i Nacho Vidala natomiast w drugiej linii za Oiera. Tutaj prawdopodobnie dojdzie do zmiany taktyki z 3-5-2 na 4-2-3-1 więc trenerowi Arrasate pozostanie znalezienie bocznego obrońcy na prawą flankę. I tutaj najprawdopodobniej będzie to Lillo. Problem pojawia się w drugiej linii, gdzie właściwie jedynym zastępcą Oiera jest Inigo Perez gdyż reszta to albo młodzież albo ofensywni pomocnicy. Najbardziej klarowna sytuacja wydaje się w ataku gdzie wróci do składu Chimy Avila, a resztę formacji stworzą Ruben Garcia, Roberto Torres i najbardziej wysunięty Cardona. Athletic musi zwrócić uwagę szczególnie na trójkę niezwykle kreatywnych ofensywnych pomocników – Avila, Torres i Ruben Garcia, która świetnie rozprowadza piłkę i wzajemnie się uzupełnia w ataku. Dodatkowo są bardzo bramkostrzelni gdyż pierwsza dwójka strzeliła solidarnie po 3 bramki, a ostatni aż 4 razy dziurawił siatkę rywali. Jak więc widać Osasuna ma czym postraszyć i bez zatrzymania powyższych piłkarzy nie ma co marzyć o remisie nie mówiąc już o 3 oczkach.

Trzy ostatnie spotkania przed przerwą na mecze reprezentacji w wykonaniu Athletic były naprawdę niezłe i udało się ugrać 7 bezcennych punktów. Forma zawodników poszła wyraźnie w górę i wydawało się, że trener Garitano znalazł w końcu optymalne ustawienie dla zespołu. Niestety w środę z Lezamy doszły bardzo niepokojące wieści. Z boiska w trakcie treningu, przy pomocy lekarzy musiał zejść Iker Muniain. Nawet nie pozostał gdzieś z boku by obserwować poczynania kolegów tylko od razu został przeniesiony do gabinetów lekarskich. Jeśli wierzyć dziennikarzom to zawodnik próbował sam iść ale nie był za bardzo w stanie i generalnie wyglądało to dość nieciekawie. Pierwsza diagnoza brzmiała - uraz mięśnia przywodziciela lewej nogi. Dokładniejsze badania jednak nie potwierdziły tego, natomiast lekarze stwierdzili uraz drugiego stopnia mięśnia dwugłowego uda. Czas leczenie to około miesiąca w zależności od postępów rekonwalescencji i przy maksymalnym okresie absencji to byłaby szansa na powrót Ikera na mecz z Realem Madryt na San Mames, który będzie rozegrany tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Uraz ten mocno komplikuje sprawę trenerowi Garitano. Teraz wypada mu z gry najważniejszy element układanki i trzeba szukać zastępstwa. Opiekun Los Leones dostał na to trzy dni i miejmy nadzieję że nie powróci do jakichś dziwnych pomysłów z Williamsem na środku ataku. Według dziennikarzy absencja Muniaina to szansa dla kogoś z dwójki Villalibre – Kodro. Obaj świetnie spisali się w meczu sparingowym z Eibar i paradoksalnie każdy z nich dał pewną alternatywę pod nieobecność Muniaina. Mianowicie Kodro zagrał na pozycji mediapunta za plecami Gorki Guruzety i strzelił dwie bramki, natomiast Villalibre jako środkowy wysunięty napastnik. Jeśli Garitano chciałby utrzymać ustawienie z Raulem na środku ataku i Williamsem na skrzydle to lepszy byłby chyba Kodro w miejsce Ikera, natomiast gdyby chciał cofnąć do tyłu Garcię to na szpicy lepszy byłby Villalibre. Niby proste ale w przypadku trenera Athletic niestety nic nie jest proste, o czym najlepiej świadczy fakt, że dopiero od 11 kolejki zespół z Bilbao zaczął grać tak jak powinien to robić od początku sezonu i chyba każdy to widział poza osobą, która powinna to wiedzieć jako pierwsza czyli właśnie Garitano. Znając więc naszego trenera to można się spodziewać jakiegoś dziwacznego ustawienia np.: z Sancetem na pozycji mediapunta ale jeszcze innych pomysłów, które niekoniecznie zadziałają. I chyba niestety ale ten ostatni może się ziścić gdyż Oihan znalazł się wśród powołanych na to spotkanie a lista ta prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Herrerin,
Obrońcy: Nunez, Martinez, Yeray, San Jose, Yuri, Capa, Lekue
Pomocnicy: Unai Lopez, Cordoba, Larrazabal, Dani Garcia, Raul Garcia, Sancet,
Napastnicy: Williams, Ibai, Kodro.
Poza kontuzjowanym Ikerem również Aduriz nie był uwzględniany przy powołaniach gdyż nie wyleczył jeszcze swojego urazu. Reszta zawodników była do dyspozycji trenera choć kilku z nich narzekało na problemy zdrowotne w trakcie tygodnia (Yuri, De Marcos, Nunez) albo wróciła po wyleczeniu kontuzji (Benat, Guruzeta). Tak więc w Bilbao pozostali jeszcze z przyczyn technicznych Oscar, Benat, Guruzeta, Villalibre, Ganea, Balenziaga i Vesga. 10 z 11 zawodników, którzy wyjdą na murawę El Sadar wydaje się już wybranych i pozostaje zastąpić Ikera Muniaina. Patrząc na powołania można spodziewać się skłonić do dwóch wersji. Pierwsza to Sancet na pozycji mediapunta i reszta zestawienia bez zmian a w drugiej Williams w ataku, Raul na pozycji mediapunta a najprawdopodobniej Larrazabal na skrzydle. I szczerze powiedziawszy to ten pierwszy wariant wydaje się najbardziej sensowny z dwóch i tak słabych. Szkoda że Garitano nie zdecydował się powołać Villalibre bo wtedy można by powtórzyć wariant z meczu sparingowego z Eibar i Kodro jako drugi, cofnięty napastnik a tak raczej wątpliwe by Gaizka pozostał bez napastnika na ławce rezerwowych.

Patrząc na to co ostatnio wyczynia u siebie Osa, to właśnie ten zespół należy uznać za faworyta spotkania. I nie zmieni tego fakt, że będzie to spotkanie derbowe ani to że w ostatnich pięciu meczach na El Sadar w których Athletic mierzył się z gospodarzami wygrał aż cztery starcia. Dodatkowo za gospodarzami przemawia fakt, że nie przegrali meczu u siebie od 31 spotkań wliczając w to obecny sezon. Są nie tylko niezwykle skuteczni ale również grają naprawdę efektowny futbol. Niestety na przeciwległym biegunie jest Athletic, który nie potrafił wygrać w tym sezonie na wyjeździe, a ostatni sukces w delegacji zanotowali jeszcze w ubiegłym sezonie gdy 24 kwietnia udało im się zdobyć Estadio Butarque. Trudno też być optymistą gdy z perspektywy trybun mecz obejrzy Iker Muniain a więc najbardziej kreatywny zawodnik zespołu i motor napędowy wszystkich akcji ofensywnych. No ale Osasuna również ma swoje problemy głównie chodzi o kontuzje, ale mimo wszystko raczej wydaje się że każdy punkt ugrany na El Sadar będzie w przypadku Athletic sporym sukcesem. Na więcej trzeba mieć naprawdę konkretny pomysł na grę, gryźć murawę od pierwszej do ostatniej minuty i to na naprawdę olbrzymiej intensywności. No i to wszystko musi razem zagrać bez żadnego marginesu błędu. O ile na San Mames jest to możliwe to wyjazdy to niestety już kompletnie inna historia, choć paradoksalnie stadion na którym będzie rozgrywany mecz jest niezwykle przyjazny dla ekipy z Bilbao, która 16 razy w historii wywoziła stąd komplet punktów a tylko 11 razy schodziła pokonana.

Przed niedzielnym meczem doszło do ciekawego spotkania. Pojedynek pomiędzy Osasuną a Athletic to nie jedyne derby tego dnia. Tuż po zakończeniu spotkania na El Sadar na murawę Estadio Ipurua wybiegną jedenastki Eibaru i Alaves. Szkoleniowcy zespołów wpadli więc na ciekawy pomysł a więc wspólny obiad w piątkowe późne popołudnie. W sumie w Pena Manix Laguntaldea gdzie miało odbyć się spotkanie było zaproszonych pięciu szkoleniowców ale Imanol Alguacil niestety nie mógł się zjawić gdyż Sociedad w sobotni wieczór gra na Santiago Bernabeu z Realem. Za to w komplecie zjawili się Gaizka Garitano, Jagoba Arrasate, Jose Luis Mendilibar i Asier Garitano, którzy cały wieczór spędzili na wspólnej rozmowie i jak zapewniają dziennikarze, futbol był ostatnim tematem jakim był na nim poruszany. Po inicjatywie obniżenia biletów dla kibiców drużyn przeciwnych w spotkaniach pomiędzy zespołami z Kraju Basków to kolejny dowód na pozytywną „inność" tego regionu i stosunków panujących pomiędzy klubami. Zresztą nawet sprawy pomiędzy Athletic a Osasuną w pewien sposób unormowały się (zapewne do kolejnego transferu z Tajonar do Lezamy), co potwierdził Prezydent klubu z Pampeluny.

Przewidywane składy:
Osasuna: Herrera – Lillo, Roncaglia, David Garcia, Estupinan – Inigo Perez, Brasanac – Avila, Ruben Garcia, Torres – Cardona.
Trener: Jagoba Arrasate

Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – Unai Lopez, Dani Garcia – Williams, Sancet, Ibai – Raul Garcia.
Trener: Gaizka Garitano

Data: 24.11.2019 r. godz. 14.00
Miejsce: Pampeluna, Estadio El Sadar (poj. 19800)
Sędzia: Sanchez Martinez