Przed nami 13 kolejka La Liga. Czy okaże się szczęśliwa czy pechowa dla ekipy Los Leones? O tym przekonamy się w niedzielne popołudnie około godziny 16 kiedy na San Mames zabrzmi ostatni gwizdek sędziego spotkania Pana Alberoli Rojasa. Rywalem Basków w tej kolejce będzie Levante chyba najbardziej nieobliczalna drużyna w tym sezonie i bardzo niebezpieczna. Plany dla obydwu drużyn są zgoła odmienne bo o ile Athletic chce wrócić do Europy to Granotas raczej będą chcieli ustabilizować swoją pozycję solidnego ligowca a jeśli nadarzy się okazja to może powalczyć o coś więcej. Forma drużyn z ostatnich dwóch spotkań pozwala liczyć fanom na niezłe widowisko, być może porównywalne do tego z poprzedniego sezonu gdzie Los Leones w dramatycznych okolicznościach wygrali ze swoimi dzisiejszymi rywalami 3-2. Zapewne nikt nie miałby nic przeciwko temu by powtórzyć ten rezultat.

Z poprzedniej kolejki obydwa zespoły mogą być bardzo zadowolone. Szczególnie dotyczy to Levante, które podejmowało na własnym stadionie ekipę Barcelony. Po pierwszej połowie wydawało się że popularne Żabki polegną gdyż Blaugrana prowadziła 1-0 po trafieniu Messiego z rzutu karnego. Jednak doskonałe drugie 45 minut i trzy gole autorstwa Campany, Mayorala i Radoji pozwoliły odwrócić losy meczu i przedłużyć passę do dwóch kolejnych wygranych meczów nie tylko w lidze w tym sezonie ale również z Barceloną, która nie może zaliczyć Estadio Ciutat de Valencia do obiektów na których udaje jej się wygrywać. Baskowie również mają być prawo zadowoleni gdyż swoje spotkanie rozgrywali na niezwykle ciężki terenie w Vila-real gdzie udało się zdobyć punkt w starciu z Żółtą Łodzią Podwodną po bezbramkowym remisie jednocześnie przerwać passę dwóch porażek z rzędu na wyjeździe.

Levante po dwóch sezonach od powrotu do La Liga i uniknięciu spadku teraz marzy o czymś więcej. Minimum to bezpieczne miejsce w środku tabeli a w sprzyjających okolicznościach walka o europejskie puchary. I szczerze powiedziawszy nie są to marzenie nierealne do zrealizowanie gdyż Granotas są naprawdę bardzo poukładanym klubem pod niemal każdym względem. Organizacyjnie wygląda to naprawdę świetnie bo klub stale się rozwija rozbudowując nie tylko szkółkę i bazę szkoleniową ale również sieć skautów. Na stanowiskach są ludzie, którzy wiedzą co robić i trudno w klubie o coś nieprzemyślanego i przypadkowego. Zresztą Levante zawsze z tego słynęło, że miało odpowiedź na niemal każdą sytuację. Najlepiej było to widać po transferach gdzie odejście jakiegoś ważnego zawodnika wiązało się z niemal natychmiastowym transferem jego następcy o porównywalnych umiejętnościach. W letniej pretemporadzie jednak nie trzeba było się wykazywać w zastępstwach zawodników gdyż obyło się bez ubytków a można się było skupić na wzmocnieniach by powalczyć o coś więcej niż utrzymanie. I trzeba przyznać że i tym razem władze klubu spisały się naprawdę bardzo dobrze, biorąc pod uwagę oczywiście skalę klubu z Ciutat de Valencia. Przede wszystkim wykupiono dwóch wypożyczonych stoperów – Piera i Vezo. Wzmocniono niemal każdą formację. Do obrony pozyskano jeszcze Oscara Duarte z Espanyolu, Miramona z Huesci i Carlosa Clerca z Osasuny. Ofensywę wzmocniono Hernanim z Porto, Mayoralem z Castilli oraz Sergio Leonem z Betisu. Najmniej problemów drużyna ma w środkowej linii i tutaj poprzestano na sprowadzeniu Melero z Huesci oraz Radoji z Celty. Nie są to jakieś głośne nazwiska ale na pewno nie są anonimowe w La Liga. W każdym razie jak na Levante to są to co najmniej dobre wzmocnienia. A jak do tego dodamy tych piłkarzy co pozostali w składzie to kadra prezentuje się naprawdę całkiem solidnie. Przede wszystkim na pewno nie można mu odmówić doświadczenia gdyż większość zawodników jest w najlepszym dla piłkarza wieku a więc 25 – 31/32 lata. Trener Paco Lopez może pokusić się na wystawienie praktycznie dwóch równorzędnych jedenastek a jeśli dołączymy do tego utalentowanych zawodników z rezerw czy też młodzież to zespołowi teoretycznie nie straszne powinny być żadne kontuzje. Skład na pewno jest na bezpieczne miejsce w tabeli, środek albo nawet europejskie puchary. Jedynym problemem może być trener. Od marca 2018 roku jest nim Paco Lopez. Były trener rezerw Valenci, Villarrealu oraz przez niespełna rok rezerw Levante nie jest doświadczonym szkoleniowcem i prowadzenie drużyny na poziomie La Liga może go trochę przerosnąć. Na razie jednak poza małymi wpadkami Granotas idzie naprawdę dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze. Gdyby nie remisy na własnym boisku z Osasuną, Eibarem oraz porażka z Espanyolem to teraz Żabki, kto wie czy nie byłyby na czele tabeli. Ale i tak ich wyniki mogą imponować. Wygrane z Villarrealem i Barceloną u siebie, pokonanie na wyjeździe Sociedad czy też fantastyczna postawa w meczu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu gdzie o mało co a nie wywieźli by punktu gdy przegrywając po pierwszej połowie 3-0, na kwadrans przed końcem spotkania doprowadzili do wyniku 3-2 i mieli szansę na kolejną bramkę, naprawdę robią wrażenie. Również na Ramon Sanchez Pizjuan Levante postawiło się Sevilli ulegając jej zaledwie 1-0. Jak więc widać Żabki to naprawdę wymagający przeciwnik. Być może właśnie ten antagonizm w doświadczeniu pomiędzy zawodnikami a trenerem a także jakby nie patrzeć świeże spojrzenie na futbol Paco Lopeza jest kluczem póki co do dobrej postawy zespołu. Przed meczem na San Mames szkoleniowiec miał niewielkie kłopoty kadrowe bo problemy zdrowotne dopadły Rochinę, Tono, Oiera, Ivana Lopeza oraz Rober'a. No ale jak już wspomniałem Żabki dysponuję szeroką kadrą więc o ewentualnych zastępców szkoleniowiec nie będzie się musiał martwić i bez problemu skompletował 18 osobową kadrę na dzisiejszy mecz, która prezentuje się następująco:
Bramkarze: Aitor Fernandez, Cardenas,
Obrońcy: Ruben Vezo, Postigo, Clerc, Miramon, Duarte, Coke
Pomocnicy: Radoja, Vukcevic, Melero, Bardhi, Campana
Napastnicy: Sergio Leon, Hernani, Roger, Morales, Mayoral.
Trener Paco Lopez preferuje ustawienie 4-4-2. Z racji braku rasowych skrzydłowych często funkcję bocznych atakujących pełnią nominalni pomocnicy. Tyle że jest to dość płynna taktyka, która tylko tak się prezentuje na papierze. Faktycznie dość często obaj pomocni pełnią funkcję mediapunty albo schodzą ze skrzydeł do środka dublując pozycję napastnika. Tradycyjnie też mocną stroną Levante są stałe fragmenty gry perfekcyjnie bite przez Bardhiego oraz bardzo szybkie kontrataki wyprowadzane przez Moralesa oraz Borję Maroyala. Jeśli chodzi o zestawienie osobowe to patrząc na listę powołanych wszystko wskazuje na to, że trener powtórzy zestawienie z ostatnich dwóch zwycięskich meczów z Sociedad i Barceloną. Wyglądało ono następująco: w bramce Aitor Fernandez, w obronie para Postigo – Vezo na środku oraz Miramon z Clerciem o bokach; w drugiej linii Melero i Radoja jako pivoci oraz wspomniani Campana i Bardhi na skrzydłach a w ataku Morales i Mayoral.

Athletic wraca do formy z początku rozgrywek? Niewykluczone bo ostatnie dwa spotkania były całkiem obiecujące i mogły się podobać. Wprawdzie mankamentów wciąż było sporo ale przynajmniej trener Garitano trochę się opamiętał z ustawieniem na boisku i gra wyglądała od razu lepiej. Tutaj wprawdzie też są jeszcze zastrzeżenia co niektórych pomysłów ale trzeba się cieszyć że tych dziwnych jest o wiele mniej i przede wszystkim nie przeszkadzają w grze. Nawet zmiany w trakcie meczów są przeprowadzane z głową. Miejmy nadzieję że i tym razem będzie podobnie. Niestety w dzisiejszym meczu trener Garitano nie będzie mógł skorzystać z usług kilku zawodników w tym dwóch weteranów. Pierwszym z nich jest Benat, który skręcił kostkę na początku tygodnia i czeka go kilka dni przerwy w treningach. Kolejnym jest Aritz Aduriz, który w minionym tygodniu może mówić o sporym pechu. Najpierw w środę musiał skorzystać z pomocy lekarzy z powodu knockdownu jaki dostał od jednego ze swoich kolegów w walce o górną piłkę a pod koniec tygodnia doznał urazu biodra i pożegnał się z możliwością powołania na mecz z Levante. Tym sposobem otwiera się szansa dla jednego z pozostałych napastników. Szkoleniowiec powołał obydwu a więc Kodro i Villalibre. Zapewne tuż przed meczem jednego z nich odeśle na trybuny. Na szczęście to są jedyne złe wiadomości dla fanów. Z lepszych to na pewno powrót do treningów Unaia Lopeza, którego niespodziewanie z meczu przeciwko Villarrealowi wykluczyła drobna kontuzja ale od pierwszego treningu minionego tygodnia był do dyspozycji trenera. Drugą dobrą wiadomością były badania Gorki Guruzety i oficjalne zezwolenie dla tego napastnika na normalne treningi wraz zresztą drużyny. Gorka ma za sobą trudny okres dochodzenia do zdrowia po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych i teraz pozostaje mu tylko intensywnie nadrabiać braki kondycyjne. Powrót Guruzety do treningów jest o tyle ważny, że daje Garitano więcej alternatyw w ataku ponieważ Gorka jest typowym środkowym napastnikiem, który gra świetnie głową, ma dobrze ułożoną nogę tak więc będzie można spróbować ustawienia z Williamsem na skrzydle, Raulem Garcią na mediapunta oraz Muniainem na lewej flance. Namiastkę tego mieliśmy już w pojedynku z Espanyolem gdzie w rolę środkowego snajpera wcielił się Rulo, za jego plecami grał Iker a po bokach Inaki z Asierem Cordobą. I tym razem możemy spodziewać się podobnego zestawienia osobowego formacji ofensywnej gdyż cała czwórka znalazła się wśród powołanych na dzisiejsze spotkanie. W sumie Garitano powołał 19 zawodników w tym dwóch wspomnianych napastników a lista ta prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Herrerin
Obrońcy: Nunez, Martinez, Yeray, San Jose, Lekue, Yuri, Capa
Pomocnicy: Unai Lopez, Cordoba, Dani Garcia, Raul Garcia, Sancet
Napastnicy: Williams, Muniain, Ibai, Kodro, Villalibre.
Poza kontuzjowanymi zawodników miejsca zabrakło dla Vesgi, Ganei, Balenziagi i Larrazabala. Zapewne na trybunach usiądzie jeden z nadmiarowych snajperów. Jeśli chodzi o podstawową jedenastkę to miejmy nadzieję że Garitano nie będzie kombinował z jakimś autorskim pomysłem i p prostu powtórzy ustawienie z pojedynku z Espanyolem. Na to też, jak sugerują dziennikarze z Kraju Basków, wskazywały treningi przygotowujące do tego meczu.

Levante to na pewno silniejszy rywal niż Espanyol a do tego dość nieobliczalny. Stąd trudno wskazać faworyta w tym meczu. Jeśli Athletic zagra co najmniej na tym samym poziomie jak w poprzednich dwóch spotkaniach to na pewno jest spora szansa na odniesienie kolejnego zwycięstwa. Granotas to niewygodny rywal, któremu jak pozwoli się rozwinąć skrzydła to może być nieciekawie. Baskowie muszą uważnie zagrać w obronie a przede wszystkim stronić od fauli przed polem karnym gdyż Bardhi to świetny specjalista od stałych fragmentów gry.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – Dani Garcia, San Jose – Ibai, Raul Garcia, Muniain – Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Levante: Fernandez – Miramon, Postigo, Vezo, Clerc – Campana, Radoja, Melero, Bardhi – Morales, Mayoral.
Trener: Paco Lopez

Data: 10.11.2019 r. godz. 14.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53289)
Sędzia: Alberola Rojas