Pary w nogach i chęci do gry Baskom po przerwie na reprezentację starczyło na 135 minut a w sumie zespół wywalczył jeden punkt i to na San Mames. Z Wanda Metropolitano Los Leones wrócili na tarczy i z bagażem dwóch bramek, których autorami byli Saul oraz Morata. Niestety to jest kolejny mecz, który na swoje barki może wziąć trener Garitano i który powinien być kluczowy dla jego zwolnienia ze stanowiska trenera zespołu. Bo przegrać można z każdym zespołem ale robić świadomy sabotaż i poddać mecz przy wyniku 1-0 dla rywali, którzy grają słabo i są do pokonania, co pokazała pierwsza bardzo dobra połowa w wykonaniu drużyny z Bilbao jest niewybaczalne. Garitano zrobił wszystko by wyjechać z Madrytu z zerowym dorobkiem punktowym a podcinanie skrzydeł swoim podopiecznym było słabym zagraniem. Athletic zawsze słynął z tego że ambitnie walczył do końca o zwycięstwo a jak tego nie udało by się osiągnąć to o jak najlepszy wynik. Zawodnicy wypruwali sobie żyły na murawie od pierwszej do ostatniej minuty potrafiąc nie raz odwrócić losy meczów a w przypadku Garitano spotkania gra się do pierwszej straconej bramki. Jeszcze na San Mames trener próbuje coś robić bo prawdopodobnie obawia się reakcji trybun, natomiast na wyjazdach można odnieść wrażenie że mecze są rozgrywane na zasadzie zaliczenia bez specjalnej troski o wynik, co widzieliśmy choćby w pojedynkach z Leganes oraz Celtą.

Pierwsza połowa była naprawdę dobra w wykonaniu ekipy Los Leones. Baskowie zgrali otwarty i raz po raz zapuszczali się pod bramkę Oblaka. Efekt był taki że zespół Garitano mógł spokojnie prowadzić aplikując rywalom 1 – 2 bramki. Już w 2 minucie swoimi fantastycznymi umiejętnościami popisał się Oblak, który z trudem sparował strzał Inigo Martineza po centrze z rzutu rożnego. Później na boisku trwała walka akcja za akcję po jednej i po drugiej stronie boiska ale błyszczały obydwie defensywy, która w porę kasowały groźne akcje rywali. W 22 minucie znowu doskonałą szansę na bramkę mieli goście. Raul Garcia dośrodkował w pole karne a Hermoso w ostatniej chwili ściągnął piłkę z nogi Williamsa, wybijając ją na kolejny rzut rożny. Ten również był bardzo groźny bo kolejny raz po centrze z narożnika boiska do piłki doszedł Martinez, ale tym razem posłał piłkę obok bramki. Niestety kilka minut później o wiele bardziej konkretni byli podopieczni Cholo Simeone. Correa przedarł się lewą flankę do linii końcowej pola karnego, wycofał futbolówkę na środek pola karnego gdzie Saul mocnym uderzenie, po niewielkim rykoszecie od obrońcy umieścił piłkę w siatce. W 32 minucie Athletic mógł doprowadzić do wyrównania ale ponownie na drodze stanął Oblak, który sparował ponad bramkę bardzo mocne i precyzyjne uderzenie z dystansu w wykonaniu Raula Garcii. W 40 minucie ponownie próbował El Rulo ale tym razem na drodze stanął Trippier i futbolówka wylądowała poza boiskiem. W samej końcówce meczu Los Leones próbowali jeszcze atakować ale ich akcje ofensywne kończyły się na rzutach rożnych.

Po przerwie kibice Athletic myśleli zapewne że Los Leones rzucą się do ataków by odrobić straty i być może im się to uda bo gospodarze nie byli w nawet średniej formie a ich defensywa nie stanowiła monolitu. A Baskowie wyszli..... jak na trening. Nie wiadomo co zrobił z zespołem w przerwie Gaizka Garitano ale drużyna po prostu przestała grać, cofnęła się na własną połowę i zamiast próbować odrabiać straty po prostu się broniła. Zawsze wydawało mi się że żeby odrobić straty i coś ugrać to trzeba atakować ale widać Garitano był innego zdania i zastosował sobie tylko znaną taktykę. Przez całe 45 minut Athletic miał dwie akcje ofensywne o których można cokolwiek napisać. Pierwsza w 47 minucie kiedy Felipe w ostatniej chwili uprzedził Williamsa wychodzącego do piłki podanej przez Muniaina i w 63 minucie kiedy centrę Inakiego z prawej flanki przedłużył na drugi słupek Raul Garcia a tam nożycami próbował strzelać Muniain. Niestety tym razem piłka minimalnie minęła słupek. Atletico za to nie naciskane specjalnie przez swoich rywali przez pełne 45 minut spokojnie rozgrywało piłkę i pieczołowicie przygotowywało ataki. Jeden z nich w 64 minucie zakończył się bramką. Prawym skrzydłem urwał się Correa, podciągnął niemal do linii końcowej i dośrodkował wzdłuż bramki. Ani Simon ani Martinez z Nunezem nie sięgnęli piłki a zdołał to zrobić wślizgiem Morata zamykający akcję i zrobiło się 2-0. Do końca meczu Los Colchonerros kontrolowali sytuację na boisku a trener Garitano kolejno podcinał skrzydła swoim podopiecznym zmieniając napastnika na napastnika, pomocnika na pomocnika i obrońcę za obrońcę. Styl się nie zmienił, taktyka również a zespół zamiast wyjść do przodu to coraz bardziej cofał się na własną połowę. W rezultacie Baskowie ponieśli jak najbardziej zasłużoną porażkę.

Trudno wytłumaczyć co się stało w szatni i co wyprawia Garitano. Jego drużyna zaprzestała niemal w ogóle wysokiego pressingu, który stosowała na początku sezonu. W ostatnich rozgrywkach na San Mames pokonał Atletico więc wiedział dobrze jak z nimi zagrać by powalczyć o punkty. Atletico nie było wcale w nawet dobrej formie i to było widać po pierwszej połowie meczu gdzie o wiele lepsze wrażenie i więcej okazji do zdobycia bramki mieli goście z Bilbao. Czemu Garitano zrezygnował z walki o minimum punkt? Bo tak to wyglądało w drugiej połowie. Dlatego naprawdę ciężko ocenić piłkarzy za to spotkanie gdyż za pierwsze 45 minut trzeba było dać wysokie noty natomiast za drugą połowę wszystkim należała się pała. No może poza obroną, która owszem popełniła błędy przy obydwu bramkach ale w zasadzie były to jedyne pomyłki w całym meczu a przez resztą radziła sobie co najmniej dobrze z atakami rywala. To że Garitano ma braki taktyczne i ma problem z ustaleniem strategii na dany mecz wiadomo nie od dziś i od tego ma Patxi Ferreirę, który wspomagał go w tym względzie. Czemu teraz wygląda tak jakby Ferreiry nie było? A może Garitano tak obrósł w piórka po udanej rundzie rewanżowej poprzedniego sezonu że uznał się za nieomylnego i nie potrzebuje rad? Byłby to kolejny trener, który szybko obrósł w piórka i zapomniał o tym że każdy mecz jest inny tak samo jak każdy rywal i nie da się wszystkiego pokonać małym kosztem. A funkcja motywacyjna to już wyłącznie problem Garitano i tutaj za cofnięcie zespołu na własną połowę i po prostu odpuszczenie meczu ponosi winę samodzielnie. W każdym razie tak to wyglądało z perspektywy kibica. Poza tym zespół przestał się rozwijać, zawodnicy zamiast grać coraz lepiej i podnosić umiejętności to lecą z nimi w dół. Najlepszym przykładem jest tutaj Inigo Cordoba czy też Oscar de Marcos, którzy popadli w totalny marazm. W zasadzie wszyscy zawodnicy zanotowali regres zamiast progres i to pod każdym względem, od formy począwszy a na umiejętnościach kończąc. Capa nie atakuje już z taką pasją jak wcześniej, Unai Lopez zamiast do przodu gra w poprzek i nie próbuje nieszablonowych zagrań, Cordoba prawie w ogóle nie drybluje i nie rozgrywa piłki z Yurim, to samo Muniain. Dani Garcia jeszcze gra w odbiorze ale wcześniej próbował czasami rozruszać atak. Jedynie Raul Garcia gra na swoim normalnym poziomie i stara się coś zrobić w ataku bo Williams poza korzystaniem ze swojego przyśpieszenia też spuścił z tonu gdyż kiedyś jeszcze próbował rozgrywać z Muniainem czy też Raule Garcią a teraz biega w ataku za zawodnikami rywali nie wychodząc zupełnie do akcji. O Ikerze na prawym skrzydle czy też El Rulo na tej pozycji nie będę wspominał bo to pokazuje że Garitano naprawdę nie za bardzo wie co robi. Jeśli dalej zespół tak będzie grał i nie będzie progresu to nie ma sensu kontynuować współpracy z Gaizką bo będzie to kolejny stracony sezon a jest szansa na powalczenie o europejskie puchary. Athletic potrzeba trenera taktyka i stratega bo na razie wygląda na to że Garitano jedyne co zrobił po Berizzo to odpuścił piłkarzom, którzy byli zajechani przez trenera, wrócił do ustawienia 4-2-3-1 i po prostu im pozwolił grać to co potrafią nie przeszkadzając i nie eksperymentując. A jak zaczął próbować to niestety mieliśmy marny finisz ubiegłego sezonu i przegraną walkę o puchary a teraz mamy to co mamy. Oby jednak było lepiej.

Statystyka meczu:
Składy:
Atletico: Oblak – Trippier, Felipe, Hermoso, Lodi – Thomas – Koke, Saul – Lemar (77' Vitolo), Morata (67' Diego Costa), Correa (67' Herrera).
Trener: Diego Simeone

Athletic: Simon – Capa (79' De Marcos), Nunez, Martinez, Yuri – Dani Garcia, Unai Lopez – Muniain, Raul Garcia, Cordoba (56' Ibai) – Williams (67' Aduriz).
Trener: Gaizka Garitano

Wynik: 2 – 0
Bramki: 18' Saul, 64' Morata
Żółte kartki: Saul, Correa – Raul Garcia, Unai Simon
Posiadanie piłki: 45% - 55%
Strzały: 9 – 9
Strzały celne: 2 – 4
Podania: 376 – 448
Faule: 14 – 9
Spalone: 3 – 1
Rzuty rożne: 7 - 7
Widzów: 59211
Sędzia: Hernandez Hernandez jako główny oraz Sobrino Magan i Naranjo Perez na liniach.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus