Athletic dalej w kryzysie? Punktowym na pewno bo w meczu z Valladolid na San Mames ponownie nie udało się zdobyć kompletu oczek i Baskowie zaledwie zremisowali z Pucelanos 1-1. Podopiecznym trenera Garitano udało się wyjść na prowadzenie w pierwszej połowie po świetnym rajdzie Williamsa zakończonym minięciem 2 obrońców, bramkarza i skierowaniem piłki do siatki ale niestety w drugiej części meczu wobec bezsilności rywali pod bramką gospodarzy nasz bramkarza postanowił przyjść rywalom z odsieczą i po koszmarnym błędzie przy łapaniu piłki, która odbita od rąk portero trafiła w Inigo Martineza i następnie wpadła do bramki mimo rozpaczliwej interwencji Unaia. Szkoda straconych punktów bo przez to strefa pucharowa oddaliła się już na odległość 3 oczek i raczej się nie przybliży, gdyż już w najbliższy weekend Basków czeka niezwykle ciężki pojedynek z Atletico Madryt na Wanda Metropolitano. Na szczęście wiele dobrego można powiedzieć o grze podopiecznych Garitano, która wyglądała całkiem nieźle i w końcu widać było poprawę gry ofensywnej.

Baskowie od początku meczu mocno zaatakowali swoich rywali spychając ich niekiedy do bardzo głębokiej defensywy. Juz w drugiej minucie meczu Los Leones mogli prowadzi. Świeną centrę z prawej flanki posłał Williams, Cordoba doskonale znalazł się w polu karnym wyprzedzając Moyano ale z kilku metrów, głową posłał piłke ponad bramką. Gdyby na jego miejscu był zawodnik, który potrafi strzelać głową to zapewne byłaby to bramka na 1-0. Cztery minuty później Athletic przeprowadził kolejną bardzo groźną akcję ofensywną, tym razem lewą flanką. Balenziaga dośrodkował w pola karne a Williamsowi zabrakło milimetrów by zmienić tor lotu piłki by ta zatrzepotała w siatce. Nie minęła jeszcze minuta a kolejna akcja mogła zakończyć się bramką. Z prawej flanki, z rzutu wolnego centrował Unai Lopeza, najwyżej w polu karnym wyskoczył Yeray ale i tutaj zabrakło kilku centymetrów żeby można się było cieszyć z bramki. W 10 minucie Los Leones w końcu trafili w światło bramki i zrobił to głową Raul Garcia ale za lekko i Masip nie miał problemów z obroną. Kilka minut później Rulo ponownie zatrudnił Masipa, strzelając po ładnym podaniu Muniaina. Tym razem portero gości miał więcej problemów ale wyszedł obronną ręką. Gdy bramka dla gospodarzy wisiała praktycznie w powietrzu pierwszą okazję do zdobycia gola mieli goście. A wypracował im ją... Yeray Alvarez. Nasz stoper chciał efektowne przyjąć piłkę i zrobił to tak nieudolnie, że ta odbiła mu się zbyt daleko. Na to czekał tylko Enes Unal, który przejął futbolówkę i pognał sam na bramkę Unaia Simona. W dodatku Yeray poślizgnął się przy próbie zatrzymania rywala (szczęście w nieszczęściu było takie że nie sfaulował bo by wyleciał z czerwoną kartką) i Turek miał idealną pozycję do wyprowadzenie swojego zespołu na prowadzenie. Na szczęście genialną interwencja popisał się Unai Simon, który wyszedł daleko z bramki, skrócił kąt ograniczając pole manewru napastnika i w końcowej fazie akcji efektowną paradą obronił strzał rywala. Ta sytuacja trochę ostudziła zapał Los Leones i do głosu powoli zaczęli dochodzić goście, którzy odważniej zapuszczali się pod bramkę Unaia Simona. Na szczęście pewnie interweniowała obrona nie dopuszczająć do większego zagrożenia. Za to podopieczni trenera Garitano mogli kontrować i korzystać z większych „luzów" w defensywie rywala. W 28 minucie poładnej akcji Williamsa i Capy, ten ostatni wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali ale gdy składam się do strzału z ofiarną interwencją rzucił mu się pod nogi jeden z defensorów i zamiast zatrzepotać z siatce, piłka wyszła daleko w pole. W 33 minucie jednak nie było już ratunku. Valladolid stracił piłke przed polem karnym, przejął ją bodajże Unai Lopeza i dalekim podaniem uruchomił będącego na desancie Williams. Nasz stoper odkręcił manetkę gazu do maksa i kolejno minął Kiko Olivasa, następnie Salisu, położył Masip, zwiódł wracających za nim stoperów i mocnym uderzeniem, po rękach próbującego jeszcze interweniować bramkarza, trafił do siatki. Jak najbardziej zasłużone prowadzenie gospodarzy. Goście próbowali się jeszcze odgryźć przed końcem pierwszej połowy meczu, za sprawą Enesa Unala ale jego strzał głową bez problemu wyłapał Unai Simon.

W drugiej części meczu Athletic również zaatakował od pierwszego gwizdka ale już nie z takim efektem jak w pierwszej połowie. Jedynie w 57 minucie bliski zdobycia gola był Muniain ale Masip obronił jego strzał a odbitą futbolówkę wyekspediował Kiko Olivas. Valladolid szukało sposobu na wyrównanie ale było bezradne wobec naprawdę dobrze spisującej się obrony Basków. W sukurs rywalom postanowił pójść, dotychczas bezbłędny Unai Simon. W 71 minucie Nacho posłał ostrą piłkę na 5 metr, Unai Simon usiłował ją chwycić ale zrobił to tak niefortunnie, że ta odbiła się od jego dłoni, później od Inigo Martineza a następnie wpadła do bramki pomimo desperackiej próby wybicia jej przez nasze portero. Koszmarny błąd naszego bramkarza. Athletic rzucił się do ataków próbując strzelić zwycięską bramkę ale niestety bez powodzenia bo świetnie spisywała się obrona albo ostatnia instancja w bramce czyli Masip. A próbowali dwukrotnie Benat (dwie obrony bramkarza), Williams (udana interwencja obrońców) oraz Muniain w 88 minucie kiedy piłkę zmierzającą w górny róg bramki końcówkami palców wybił portero gości.

To był dobry mecz Athletic i wiele rzeczy zasługiwało na pochwałę. Do dobrej gry obrony, która na niewiele pozwoliła rywalom już się przyzwyczailiśmy ale tym razem całkiem nieźle, a nawet dobrze w porównaniu do tego co było kilka tygodni temu, zagrała ofensywa. Był pewien pomysł na robicie obrony rywala, były ciekawe akcje, rozmach w atakach. Zabrakło trochę ostatniego podania, trochę szczęścia i być może zdecydowania. No i były przede wszystkim strzały na bramkę rywala gdyż szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy ostatnio Baskowie oddali aż 19 strzałów w kierunku bramki rywala nie mówiąc już o aż 7 celnych. W zasadzie jedyne co można zarzucić zawodnikom ofensywnym w kiepie Athletic to trochę słabą skuteczność bo w normalnej dyspozycji swoje bramki strzeliliby zarówno Muniain jak i Raul Garcia gdyż każdy z nich miał po jednej doskonałej sytuacji. No ale nie ma co narzekać patrząc na mizerię jaką widzieliśmy jeszcze dwa tygodnie temu. Jedyne co boli to strata punktów na którą drużyna absolutnie nie zasłużyła ale niestety niefortunna interwencja Simona spowodowała stratę bramki i w rezultacie dało to tylko remis. No ale czasami tak się zdarza, szczególnie że Unai jest wciąż bardzo młodym bramkarzem na dorobku a po wyciągnięciu odpowiednich wniosków nauczy się że tak ostre centry lepiej wypiąstkować niż próbować łapać bo grozi to właśnie takimi błędami. I tak wciąż jest bardziej pewnym portero od Herrerina, którego każda niemal interwencja powoduje wzrost ciśnienia u niemal każdego fana Atletic. Cóż, miejmy nadzieję że po kolejnym tygodniu pracy już w meczu z Atletico zobaczymy jeszcze lepiej grającą drużynę.

Statystyki meczu:
Składy:
Athletic: Unai Simon – Capa, Yeray, Inigo Martinez, Balenziaga – Dani Garcia, Unai Lopez (77' Aduriz) – Muniain, Raul Garcia (86' Larrazabal), Cordoba (66' Benat) – Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Valladolid: Masip – Moyano (68' Porro), Kiko, Salisu, Nacho – Plano, Joaquin, Michel, Toni Villa (68' De Frutos) – Sergi Guardiola (85' Anuar), Enes Unal.
Trener: Sergio Gonzalez

Wynik: 1 – 1
Bramki: 33' Williams – 71' Unai Simon (samobójcza)
Żółte kartki: Yeray, Aduriz – Salisu, Joaquin, Masip
Posiadanie piłki 53% - 47%
Strzały: 19 – 9
Strzały celne: 7 – 3
Podania: 456 – 412
Spalone: 0 – 1
Rzuty rożne: 3 – 4
Faule: 12 - 9
Widzów: 31107
Sędzia: Gil Manzano jako główny oraz Nevado Rodriguez i Martinez Nicolas na liniach.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus