Pierwsza seria trzech meczów ligowych w przeciągu tygodnia dobiega końca. Ostatnim ze spotkań jakie rozegra Athletic będzie pojedynek na San Mames, na które zawita ekipa Valencii CF. Oba zespoły mają spore aspiracje w obecnym sezonie ale póki co mają zgoła odmienne odczucia jeśli chodzi o początek rozgrywek. Zespół z Bilbao zaczął w piorunującym stylu awansując do górnej połowy tabeli, natomiast drużyna z Lewantu przeżywa trudne chwile nie tylko natury sportowej ale przede wszystkim natury kadrowo organizacyjnej. Obie drużyny to jednak bezpośredni rywale w walce o europejskie puchary więc na emocje na La Catedral nie powinniśmy narzekać. Początek spotkania zaplanowano na dość nietypową godzinę bo 13.00 w sobotnie popołudnie jako wstęp do niezwykle emocjonującego dnia w La Liga gdzie zmierzą się ze sobą jeszcze Getafe z Barceloną, świetnie spisująca się i grająca niezwykle efektownie Granada z Leganes oraz wisienka na torcie a więc starcie w derbach Madrytu pomiędzy Atletico a Realem. Spotkanie na San Mames poprowadzi Pan Melero Lopez.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły dopisały do swojego stanu posiadania po jednym punkcie. Valencia dość frajersko zremisowała z Getafe na własnym boisku pomimo odrobienia straty jednej bramki z początku meczu (Mata) i wyprowadzeniu wyniku na 3-1 jeszcze przed przerwą (dwa razy Maxi Gomez i raz Kang-In) dali sobie w trzy minuty w drugiej połowie strzelić dwa gole (Jason i Angel) i w rezultacie wydrzeć pewne wydawałoby się zwycięstwo. Strata punktów kosztowała drużynę obsunięcie się na 13 pozycję w tabeli. Athletic również nie zanotował kompletu punktów, tyle że grał na wyjeździe i teoretycznie dla ekipy z Bilbao jest to trochę lepszy wynik, mimo że rywal z Leganes zamykał ligową tabelę. Baskowie jako pierwsi zdobyli bramkę dzięki jedenastce wywalczonej przez Larrazabala i wykorzystanej przez Raula Garcię. Niestety ich radość trwała niespełna 3 minuty a do remisu doprowadził strzałem z rzutu wolnego Oscar Rodriguez. Athletic stracił pozycję lidera ale dalej jest w ścisłej czołówce zajmując 4 miejsce.

Szczerze powiedziawszy nie wiem jak opisać przed tym meczem klub z Estadio Mestalla po ostatnich wydarzeniach jakie miały miejsce około dwóch tygodni temu. Mianowicie ze stanowiska trenera wyleciał Marcelino Garcia Toral a więc szkoleniowiec, który po kilku latach degrengolady i różnych dziwnych wynalazków na ławce trenerskiej popartymi kilkoma dziwnymi ruchami transferowymi, dawał Ches pewną stabilność i zdobył pierwsze od ładnych paru lat trofeum pokonując w finale Copa del Rey FC Barcelonę. Cele ligowe również zostały zrealizowane bo udało się dwukrotnie awansować do Ligi Mistrzów a więc zapewnić klubowi jakże potrzebny zastrzyk gotówki. Owszem styl nie był porywający ale wyniki więcej niż satysfakcjonujące. Jakby tego było mało to to nie koniec zmian w klubie bo drogą trenera ma podążyć osoba odpowiedzialna za transfery i rządzący klubem pod nieobecność właściciela klubu – Mateu Alemany. Szczególnie jest to prawdopodobne bo wyleciał już Longoria, Dyrektor Sportowy klubu a więc prawa ręka Alemaniego. Tak oto singapurski właściciel rozwalił grupę naprawdę świetnych fachowców na swoich stanowiskach, którzy zapewne dość szybko znajdą nowe zatrudnienie ze swoim warsztatem. Jak tłumaczono zwolnienie Marcelino??? W zasadzie nic nie wytłumaczono bo do dnia dzisiejszego nie ma jasnych powodów dlaczego Asturyjczyk opuścił stanowisko. Oficjalnie mówi się o dużej różnicy zdań pomiędzy właścicielem i trenerem i rzekomo miało chodzić o większe promowanie młodych talentów ze szkółki Los Ches, a trener miał zupełnie inną wizję prowadzenia drużyny. Również ten powód jako główny podawał prezydent klubu Anil Murthy stwierdzając, że Valencia powinna chronić swoją „filozofię" stawiania na talenty ze szkółki. Tłumaczenie dość dziwne i brzmi kuriozalnie w ustach człowieka, którego szef od 2014 roku, a więc od kiedy jest właścicielem Valencii przeprowadził 8 z 10 najdroższych transferów klubu w jego historii a w obecnym składzie jest bodajże tylko 3 wychowanków klubu. Sam Marcelino stwierdził, że zaszkodziła mu wygrana w Copa del Rey. Jaka jest prawda tego pewnie nie dowiemy się nigdy ale w tle jak zwykle przewija się postać superagenta Jorge Mendesa i jego olbrzymiego wpływu na Lima. A nie da się ukryć że cała trójka (Marcelino, Longoria i Alemany) bardzo krzywo patrzyli się na współpracę z Portugalczykiem i „wciskanym" przez niego Valencii zawodnikom. Oczywiście nie wszyscy piłkarze ze „stajni" Mendesa są słabi ale w każdym normalnym klubie trener ustala skład i stara się sprowadzić takich piłkarzy jacy mu pasują pod względem umiejętności i pozycji na której potrzebuje wzmocnień. Najlepszym przykładem jest tutaj transfer Thierry Correi, 20 letniego prawego obrońcy Sportingu Lizbona, który kosztował 12 mln euro. Nominalnym prawym obrońcą miał być Cristiano Piccini ale doznał kontuzji rzepki i wróci do gry dopiero w lutym przyszłego roku. Ostatnio na tej pozycji gra Daniel Wass ale ewentualnego zastępcy nie ma. Marcelino chciał Elseida Hysaja z Napoli, który miał kosztować około 18 mln euro. Była to naprawdę świetna opcja dla zespołu chcącego walczyć w Lidze Mistrzów a sam transfer był niemal dopięty. Jednakże Marcelino nie dostał Hysaja a ww. Portugalczyka. Różnica zaledwie 6 mln euro a w umiejętnościach zapewne kolosalna patrzać na pierwszy występ Correi w La Liga i to jak prezentuje się Hysaj w SerieA. Niby nic ale w tle przewija się właśnie nazwisko Mendesa. Niby oficjalnie agencją reprezentująca zawodnika jest Eurofoot BV ale w praktyce podmiot ten dokonuje transferów głównie na rynku portugalskim do zespołów takich jak właśnie Sporting, Benfica czy Porto natomiast transfery zagraniczne obsługuje właśnie Jorge Mendes. Co ciekawe w momencie ogłoszenia odejścia Marcelino ze stanowiska od razu ogłoszono nazwisko nowego szkoleniowca, którym został były selekcjoner kadry młodzieżowej La Furia Roja – Albert Celades. Agentem trenera jest Carlos Bucero serdeczny przyjaciel i jeden z licznych współpracowników.... a jakże Joge Mendesa. Aż trudno uwierzyć w przypadek i brak konsultacji Lima z Portugalczykiem w sprawie nowego trenera. Zresztą dziwnych ruchów kadrowych w klubie jest więcej, bo np. kto zrozumie wymianę świetnego Neto oddanego do Barcelony za 26 mln euro na rezerwowego Blaugrany – Cillessena, za którego dano 35 mln euro. Bramkarze co najmniej porównywalni jeśli chodzi o umiejętności (osobiście dla mnie Neto jest lepszy) a zapewne Holender zażyczył sobie o wiele wyższy kontrakt. Tak samo jak transfer 31-letniego lewego obrońcy Jaume Costy, którego wypożyczono z Villarrealu a oddanie na wypożyczenie do PSV Toniego Lato skoro zespół miał stawiać na młodych i bronić swojej „filozofi". Być może gwoździem do trumny dla Marcelino i w związku z tym również Longorii i Alemanego był transfer Rodrigo, który już jedną nogą był w Atletico za około 50 – 60 mln euro. Cała trójka postawiła veto gdy dowiedziała się że nowego napastnika w zespole na pewno nie będzie a gra z kontuzjogennym Gameiro i nowym Maxi Gomezem na trzech frontach (przy ustawieniu 4-4-2) była skazana na porażkę i niepotrzebnym osłabieniem zespołu. A Lim oraz zapewne Mendes, który przeprowadza większośc transferów do Atletico już liczyli pieniądze z tego tytułu. Przykro się jednak patrzy na taką Valencię, która po dwóch latach budowania pewnego rodzaju stabilności, odbudowywania marki no i powrotu z sukcesem do walki o trofea praktycznie zaczyna wszystko od początku z mnóstwem niewiadomych. Bo jak zareagują piłkarze, którzy bardzo cenili Marcelino Garcię Torala? Jak przejdzie zmiana taktyki z 4-4-2 szlifowanej z całkiem dobrym skutkiem przez dwa lata, na 4-2-3-1 jaką preferuje Celades? Pytań jest wiele ale na szczęście sezon długi, wiele się może wydarzyć i np. Celades okaże się zbawcą Valencii podnosząc ją na wyższy poziom. Na razie jednak wychodzi to średnio bo w debiucie na Nou Camp dostał srogą lekcję od Barcy przegrywając 5-2. Wprawdzie udało się wygrać na wyjeździe z Chelsea w Lidze Mistrzów (0-1) ale później przyszły dwa remisy z Leganes i Getafe na własnym boisku. Valencia może nie grała w nich jakoś specjalnie źle ale było widać znaczącą różnicę na niekorzyść, szczególnie w defensywie, która gra dość beztrosko. W ataku Valencia spisuje się całkiem dobrze, można powiedzieć że nawet nieco lepiej od tego co pokazywała za czasów Marcelino. Tylko że tak jak wspomniałem trzeba trochę czasu na to by ocenić zmianę trenera i stylu gry bo może to być efekt nowej miotły albo jazda na tym co wypracowałem poprzedni szkoleniowiec. Zapewne pierwsze efekty pracy Celadesa będzie można zobaczyć po październikowej przerwie na mecze reprezentacji. Na razie jednak Ches mają przed sobą jeszcze 3 spotkania w tym najbliższe na San Mames. Celades nie może przed nim narzekać na pełen komfort przygotowań, szczególnie jeśli chodzi o defensywę. Do kontuzjowanego Picciniego dołączył po środowym pojedynku Jose Gaya. Dwóch najlepszych bocznych obrońców jest więc wyłączonych z gry. Correia pokazał się żałośnie więc pewnie jego miejsce zajmie Wass. Na lewą flankę jest tylko Jaume Costa, który również nie błyszczał. Do tego dochodzi słaba forma Paulisty i Diakhabego. Niby teoretycznie w ich miejsce mogą zagrać Garay i Mangala ale wystawienie ich na szybkiego Williamsa może być dość ryzykowne. Szczególnie że Mangala długo nie grał a Garay jest dość szklanym stoperem. Kolejne problemy są w drugiej linii gdzie praktycznie nie ma alternatywy. Valencia dysponuje tylko trzema środkowymi pomocnikami w tym jednym klasycznym defensywnym jakim jest Kondogbia. Na środku był również próbowany Soler ale akurat jest kontuzjowany. Tutaj Celades będzie miał również spore problemy bo po meczu z Getafe wykluczony z gry jest Kondogbia i trzeba będzie załatać dziurę na tej pozycji. Najwięcej możliwości jest w ataku gdzie jedynie Gameiro narzekał na problemy zdrowotne po meczu z Getafe i ostatecznie nie znalazł się wśród powołanych na dzisiejszy mecz. Celades dysponuje czterema skrzydłowymi i czterema napastnikami więc wybór jest naprawdę spory i tutaj szanse na rotacje są największe. A te muszą być bo już w środku tygodnia kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów. Być może do drugiej linii zostanie cofnięty Kang-In a jego pozycję na skrzydle zajmie Guedes. W związku z tym możliwa jest też zmiana taktyki na 4-3-3 płynnie przechodzącą w 4-2-3-1. W każdym razie Celades będzie mógł wybrać skład z następującej 18-stki, którą powołał na dzisiejszy mecz:
Bramkarze: Cillessen, Jaume,
Obrońcy: Garay, Paulista, Diakhaby, Jaume Costa, Correia,
Pomocnicy: Wass, Coquelin, Parejo, Guedes, Cheryshev, Ferran, Kang-In,
Napastnicy: Rodrigo, Maxi Gomez, Vallejo, Sobrino.

Trzy remisy, trzy wygrane i status drużyny niepokonanej w tym sezonie to na razie dorobek Athletic w tym sezonie. Baskowie zapewne będą chcieli podtrzymać tą passę na własnym stadionie, gdzie póki co odnieśli komplet zwycięstw nie tracąc nawet jednej bramki mając na rozkładzie takie zespoły jak Barcelona czy Real Sociedad. Pozycja w czołówce tabeli na pewno jest dla Basków bardzo pozytywnym zjawiskiem i wśród kibiców wzbudza prawdziwą euforię ale nie dla trenera Gaizki Garitano. Opiekun Los Leones stara się za wszelką cenę tonować nastroje i nie dać swoim podopiecznym „odpłynąć". Tonuje też nastroje dziennikarzy, którym ostatnio zarzucił zbyt pochopne stawianie jego zespołu w roli faworyta i oczekiwania bezwzględnego zwycięstwa uznając to za brak szacunku do rywali. Trudno się z tym nie zgodzić patrząc na grę Basków u których widać naprawdę olbrzymie rezerwy w grze. Wprawdzie rozegrali naprawdę bardzo dobre zawody przeciwko Alaves ale tak naprawdę był to pierwszy taki mecz w tym sezonie na w sumie sześć spotkań. W pozostałych było raz lepiej a raz gorzej ale generalnie pozytywnie, choć mogło być o lepiej bo naprawdę zespół stać na o wiele lepszą grę. Na szczęście widać progres w grze zespołu, co powinno cieszyć i miejmy nadzieję że w kolejnych zawodach ta tendencja zostanie utrzymana. Trener Garitano dał odpocząć kilku zawodnikom w pojedynku z Leganes, tak więc na mecz z Valencią powinien mieć gotową do gry całą podstawową jedenastkę. Do składu dołączył też Aritz Aduriz, który był wykluczony z pojedynku z Leganes z powodu naciągnięcia mięśnia. Od czwartku jednak ćwiczył wraz z resztą zespołu i znalazł się wśród powołanych na dzisiejsze spotkanie. Jak można było się spodziewać wypadli z niej Kodro i Cordoba oraz co może trochę zaskoczyło również Mikel Balenziaga a pozostał Inigo Lekue. W ich miejsce wrócili Unai Lopez oraz Aritz Aduriz. Meczowa 18-stka prezentuje się więc następująco:
Bramkarze: Simon, Herrerin,
Obrońcy: Nunez, Martinez, Yeray, Capa, Yuri, Lekue,
Pomocnicy: Benat, Unai Lopez, Larrazabal, Dani Garcia, Vesga, Raul Garcia,
Napastnicy: Ibai, Muniain, Williams, Aduriz.
Garitano zapewne wróci do ustawienia i składu z meczu z Alaves gdzie drużyna spisała się naprawdę świetnie nie dając rywalowi żadnych szans. Pozostanie więc powtórzyć grę z tamtego meczu a najlepiej zagrać jeszcze lepiej bo i rywal na pewno jest o wiele lepszy.

Dla Ibaia dzisiejszy mecz będzie miał szczególne znaczenie. Nasz skrzydłowy, jeśli wejdzie na murawę, zagra po raz 200 w La Liga z czego będzie to 119 pojedynek w barwach Athletic, do których dołożył jeszcze 81 spotkań dla ekipy Alaves.

Faworytem spotkania jest raczej ekipa Athletic. W tym sezonie nie tylko nie przegrała meczu na San Mames ale nawet nie straciła bramki. Poza tym prezentuje się o wiele lepiej u siebie, gdzie forma z meczu na mecz rośnie, niż na wyjeździe. Valencia ma też nieciekawy bilans na La Catedral, szczególnie w ostatnim okresie. Ostatni raz wygrała w sezonie 2011/2012 gdy zaaplikowała Baskom 3 gole nie tracąc żadnego (hattrick Soldado). Od tego czasu w siedmiu kolejnych meczach zremisowała 4 razy i 3 razy schodziła z placu pokonana. Rok temu w meczu rozgrywanym mniej więcej w tym samym terminie padł remis 0-0. Brak bramek w meczach pomiędzy obydwoma drużynami to jednak wyjątek bo w dotychczasowych 84 spotkaniach rozgrywanych w Bilbao (49 wygranych gospodarzy, 19 remisów i 16 wygranych gości) obydwa zespoły strzeliły 283 bramki (179 – 104 dla gospodarzy) co daje niemal 3,5 trafienia na mecz. I miejmy nadzieję że tym razem obejrzymy naprawdę dobre spotkanie i najlepiej wygraną Los Leones. Na pewno nie będzie łatwo bo Valencia to klasowy zespół z wieloma gwiazdami w składzie, którą stać na dobry wynik na wyjeździe, co pokazali choćby w meczu z Chelsea. Aby zdobyć komplet punktów trzeba przede wszystkim ograniczyć poczynania Daniego Parejo, stanowiącego mózg zespołu Alberta Celadesa oraz niezwykle kreatywnej formacji ofensywnej w której bryluje Rodrigo Moreno a także nowa potencjalna gwiazda Ches – Koreańczyk Kang-In.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – Capa, Yeray, Martinez, Yuri – Unai Lopez, Dani Garcia – Ibai, Raul Garcia, Muniain – Williams.
Trener: Gaizka Garitano.

Valencia: Cillessen – Wass, Garay, Mangala, Jaume Costa – Kondogbia – Parejo, Coquelin – Lee, Maxi Gomez, Rodrigo.
Trener: Albert Celades

Data: 28.09.2019 godz. 13.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53289)
Sędzia: Melero Lopez.