Wielkie Derby Kraju Basków dla Athletic! Los Leones sprawili swoim fanom wiele radości nie tylko pokonując Real Sociedad ale wręcz upokarzając swoich rywali, który byli kompletnie bezradni w tym spotkaniu oddając pierwszy strzał na bramkę (i to od razu celny) dopiero około 80 minuty. Wprawdzie wcześniej Txuri-Urdin mieli rzut karny a nawet zdobyli bramkę ale na szczęście VAR zapobiegł wypaczeniu wyniku spotkania przez arbitra, który w obydwu przypadkach fatalnie się pomylił i musiał zostać skorygowany. Poza tym Erreala nie pokazali nic będąc niemymi świadkami koncertu jaki dali na San Mames gospodarze z Bilbao. Jedyne co szkoda to tylko bramek, bo padły dwie autorstwa Williamsa oraz Raula Garcii, ale gdyby tylko podopiecznym trenera Garitano się chciało, to mogłoby zakończyć się o wiele wyższym wynikiem. Siedem punktów w pierwszych trzech meczach sezonu jest naprawdę świetnym wynikiem zważywszy na rywali z jakimi przyszło się mierzyć ekipie Los Leones i daje to bardzo dobry start do dalszych spotkań ligowych po przerwie reprezentacyjnej.

Pierwsza połowa to totalna dominacja Los Leones. Podopieczni trenera Garitano tradycyjnie już wyszli wysokim pressingiem do rywali, błyskawicznie po stracie futbolówki doskakiwali do rywali próbując agresywnie odebrać piłkę co wielokrotnie udawało się pozwalając przeprowadzać szybkie ataki, w których celowali obaj boczni obrońcy, którzy w końcu mogli pokazać pełnię swoich możliwości. I tak się stało w 10 minucie meczu gdy Muniain świetnie uruchomił na prawej stronie Capę, które szarżę kompletnie zlekceważył młody Aihen Munoz, nasz prawy obrońca wyiegł mu za plecy a następnie dośrodkował na 7 – 8 metr od bramki gdzie Williams tylko dostawił nogę. Sociedad niemal w ogóle nie zareagował na bramkę bo na to nie pozwolili gospodarze. Txuri-Urdin mieli nie tylko problemy by przejść środkową linię ale nawet wymienić kilka dokładnych podań. Do tego Los Leones podyktowali rywalom naprawdę szaleńcze tempo. Sociedad swoją pierwszą okazję miało dopiero w 20 minucie gdy Zubeldia urwał się Cordobie a ten faulował go w okolicach linii końcowej boiska tuż przed polem karnym. Arbiter wskazał jednak na „wapno" ale po kilku (!!!) minutach arbiter na VARze zmienił jego decyzje. Na szczęście, bo faul był ewidentnie poza obrębem szesnastki. Gospodarze chyba postanowili wyjaśnić sprawę wygranej jak najszybciej bo już w 28 minucie było 2-0. Kolejne odzyskanie piłki na połowie Erreala, Cordoba ładnie na skrzydle ściął do środka i podał przed pole karne do Raula Garcii. Rulo zobaczył że wysunięty przed linię jest Moya i strzelił na bramkę takim mocniejszym lobem za kołnierz bramkarza. Portero gości próbował jeszcze wyciągnąć się i nawet sięgnął końcami piłkę ale ta po jego rekach uderzyła w słupek i wpadła do siatki. Po tym trafieniu podopieczni Alguacila chyba już zrezygnowali na dobre bo do końca pierwszej połowy chyba nawet nie wyszli poza swoją połowa. Tym bardziej że w 32 minucie stracili swojego kapitana. Illarramendi w starciu z Unaiem Lopezam tak nieszczęśliwie upadł że skręcił kostkę i resztę spotkania obejrzał z ławki rezerwowym a przerwa w grze może być całkiem długa. Athletic nie rezygnował z podwyższenia prowadzenia. Po rzucie rożnym szansę miał Yuri ale jego potężną bombę sprzed pola karnego Moya zdołał sparować do boku. Próbował również Cordoba ale jego strzał poleciał koło bramki. Ostatnią okazje miał w 43 minucie Yeray, którzy po bardzo ładnie i pomysłowo wykonanym rzucie rożnym strzelił będąc kompletnie niepilnowanym ale niestety i tym razem piłka przeszła koło bramki. 2-0 po naprawdę bardzo dobrej, intensywnej pierwszej połowie spotkania a kibice mogli zacierać ręce na drugie 45 minut.

Niestety tutaj fani trochę się zawiedli. Athletic ukontentowany prowadzeniem, nie chcąc chyba bardziej upokorzyć rywala w bądź co bądź spotkaniu derbowym cofnął się na własną połowę szukając kontr a Sociedad „usiłował" odrobić straty. No właśnie „usiłował" nie bez powodu dałem w cudzysłów bo Txuri-Urdin nie mieli kompletnie pomysłu na świetnie ustawiony zespół trenera Garitano i doskonale grającą obronę. Dwa motory napędowe zespołu a więc Oyarzabal i Odegaard nie istnieli na boisku przez pełne 90 minut, zagubiony był Januzaj, Merino nie był w stanie rozegrać piłki a Willian Jose nie wiadomo czy z 10 razy w całym meczu dotknął piłkę. Sociedad bił głową w mur a jak już udało u się przebić to na drodze znowu stanął VAR gdy w 60 minucie Isak skierował piłkę do siatki. Jak pokazały powtórki młody napastnik był na pozycji spalonej w momencie podania i arbiter na VARze jak najbardziej słusznie naprawił błąd Pana Estrady Fernandeza, który wskazał na środek boiska. Napór Sociedad po tej akcji jeszcze wzrósł ale wszystko kończyło się na wysokości pola karnego na dobrze zorganizowanej obronie Los Leones. Podopieczni trenera Garitano z rzadka zapuszczali się pod pole karne Moyi ale jak już się udawało to od razu pachniało bramką. Tyle że w decydującym momencie brakowało ostatniego podania albo dokładności. W 89 minucie kolejną bombę na bramkę puścił Yuri ale Moya na raty ale zdołał wybronić ten strzał. Już w doliczonym czasie gry jeszcze jedną akcję mieli goście ale strzał z ostrego kąta Odegaarda sparował na rzut rożny Unai Simon a sędzia zakończył spotkanie nie pozwalając rywalom na wykonanie tego stałego fragmentu gry. 2-0 i w pełni zasłużone zwycięstwo podopiecznych trenera Garitano.

To były bardzo dobre zawody pod niemal każdym względem. Przede wszystkim Athletic grał mądrze taktycznie, kiedy trzeba wychodził wysoko do swoich rywali utrudniając im rozegranie a gdy w końcu Txuri – Urdin udało się wyjść spod pressingu to na środkowej linii błyskawicznie doskakiwali do rywali obrońcy, co zwykle kończyło się stratą i można było wyprowadzać błyskawiczne ataki na bramkę Moyi. Gdy jakimś cudem ekipie Sociedad udawało się przejść linię środkową to cały zespół cofał się na własną połowę i doskonale przesuwał w defensywie ograniczając rozegranie do minimum. To wytrąciło wszystkie atuty zespołowi z San Sebastian. Można powiedzieć więc że cała obrona zagrała niemal perfekcyjne zawody. Szczególnie, że obaj boczni obrońcy nie tylko bronili ale i atakowali. Dwa bardzo groźne strzały Yuriego, które z dużym trudem obronił Moya i asysta Capy są tego najlepszym przykładem. Całkiem przyzwoicie radziła sobie druga linia, która zagrała na bardzo dużej intensywności i bardzo agresywnie odbierała piłkę nie pozostawiając rozgrywającym rywala nawet sekundy na zastanowienie się nad sposobem rozegrania akcji. Unai Lopeza i w szczególności Dani Garcia odpuszczali dopiero wtedy jak rywale przechodzili do ataku pozycyjnego al i tutaj byli bardzo aktywni harując na całej długości i szerokości boiska. Wygląda na to, że Garitano będzie stawiał na obydwu rozgrywających – w wyjazdowych spotkaniach na Benata, który zdecydowanie lepiej bije stałe fragmenty gry, jest lepszy w defensywie oraz lepiej kontroluje grę a w meczach domowych na Unaia Lopeza, który jest lepszy technicznie, szybszy, potrafi nieszablonowo rozegrać i świetnie spisuje się w pressingu. Może to jest rozwiązanie na lepszą dyspozycję Los Leones na wyjazdach i bardzo dobrą postawą na San Mames. W końcu nieźle zagrał również atak choć na pewno nie jest to szczyt możliwości podopiecznych trenera Garitano. Ba, tutaj zespół ma chyba największe rezerwy i jak tylko uda się poprawić pewne elementy gry a zawodnicy złapią formę to wyniki powinny być jeszcze lepsze. Wciąż nie może wejść w grę Iker Muniain, któremu na pewno nie służy przerzucenie go na prawą flankę. Całkiem dobrze spisywał się powracający po kontuzji Cordoba, który chyba już zadomowił się w podstawowej jedenastce bo coraz lepiej radzi sobie na murawie. Nie boi się dryblować, zaliczył asystę, cofa się do obrony by wspomóc Yuriego, z którym coraz lepiej się rozumie. Można powiedzieć że jest to taka lewoskrzydłowa wersja Markela Susaety. Miejmy nadzieję że będzie grał coraz lepiej. Raul Garcia tradycyjnie jak na siebie walczył za dwóch, strzelił bardzo ładną bramkę i mocno absorbował swoją osobą obronę Sociedad. To samo można powiedzieć o Williamsie. No ale to na pewno nie jest koniec możliwości obydwu zawodników bo mieli też spore przestoje na murawie podczas których znikali z pola widzenia. No ale swoją pracę wykonali a to najważniejsze.

Teraz przed nami niemal dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji. Po niej na kolejny miesiąc wracamy do La Liga a Los Leones zaczną swoje mecze na Majorce z beniaminkiem La Liga.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – Capa, Yeray, Inigo Martinez, Yuri – Unai Lopez (66' Benat), Dani Garcia – Muniain, Raul Garcia, Cordoba (73' Ibai), - Williams (86' Aduriz).
Trener: Gaizka Garitano

Sociedad: Moya – Zaldua, Zubeldia, Diego Llorente, Aihen – Illarramendi (36' Portu), Merino – Januzaj (77' Sangalli), Odegaard, Oyarzabal – Willian Jose (54' Isak).
Trener: Imanol Alguacil

Wynik: 2 – 0
Bramki: 10' Williams, 28' Raul Garcia
Żółte kartki: Raul Garcia, Cordoba – Zaldua, Portu
Posiadanie piłki: 39% - 61%
Strzały: 15 – 2
Strzały celne: 5 – 2
Rzuty rożne: 3 – 1
Spalone: 2 – 2
Podania: 226 – 394
Faule: 18 - 17
Widzów: 46697
Sędzia: Estrada Fernandez jako główny oraz Alfonso Fernandez i Garcia Gonzalez na liniach.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus