Sobotni wieczór na Estadio Coliseum Alfonso Perez nie przysporzył widzom zbyt wielu emocji. Drużyny Getafe oraz Athletic stworzyły słabe widowisko zakończone remisem 1-1. Wynik otworzył już w 6 minucie Raul Garcia po świetnej akcji całego zespołu a zaledwie sześć minut później wyrównał Mata, który wykorzystał błąd w ustawieniu obrony Los Leones i krycie na radar Yeraya Alvareza. Nie popisał się też arbiter tego spotkania Pan Mateu Lahoz a także zawiódł VAR, którego obsługujący arbitrzy chyba zapomnieli o zmianie przepisów w tym sezonie odnośnie zagrania ręką i nie podyktowali rzutu karnego po takim zagraniu jednego z defensorów Los Azulones gdy głową strzelał Nunez. Drugi błąd to brak czerwonej kartki dla zawodnika gospodarzy za kopnięcie w klatkę piersiową Inaki Williamsa. No ale trudno uznać ten remis za niesprawiedliwy bo obie drużyny nic wielkiego nie pokazały i żadna z nich nie zasługiwała na remis.

Wszystko co ciekawe w tym meczu wydarzyło się w pierwszej połowie spotkania. Ahletic bardzo szybko objął prowadzenie bo już w 6 minucie spotkania. Kilka podań na prawej flance pozwoliło wyprowadzić na skrzydle Capę, który dośrodkował na długi słupek gdzie akcję zamknął Raul Garcia uderzając kontrująco w przeciwległy róg nie dając żadnych szans bramkarzowi rywali. Niestety na odpowiedź rywali nie trzeba było długo czekać bo zaledwie sześć minut. Cucurella z prawej strony dośrodkował na 5 metr, Yeray zlekceważył wchodzącego Matę, który minimalnie go wyprzedził i czubkiem buta „dziubnął" piłkę tak że ta przeleciała pomiędzy nogami Simona i wpadła do siatki. Zaledwie minutę później mogło być już 2-1 dla Getafe. Mata dośrodkował wzdłuż linii bramkowej ale Fajr nie zdołał zamknąć akcji na lewej flance. Athletic mógł odpowiedzieć po rzucie rożnym wykonywanym przez Benata i próbie zgrania Nuneza, po którego uderzeniu piłka uderzyła w rękę jednego z obrońców Getafe. Niestety sędziowie na VARze i Pan Mateu Lahoz nie raz już pokazali że ze znajomością przepisów są na bakier a w tym sezonie interpretacja zagrania ręką została zmieniona i w przypadku gdy zawodnik atakuje piłkę z wyciągniętymi daleko od ciała rękami to nie obowiązuje zasada zbyt małej odległości pomiędzy uderzaną piłką a ręką i w takiej sytuacji gwiżdże się rzut karny. I to by było w zasadzie tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę meczu ze strony piłkarskiej bo niestety nie dokończyli jej z powodu kontuzji środkowy pomocnik Maksimovic zastąpiony przez Bergarę oraz Oscar de Marcos, którego zastąpił Gorka Larrazabal.

O drugiej połowie można powiedzieć, że po prostu się odbyła. Getafe atakowało i próbowało zdobyć gola na wagę zwycięstwa a Athletic się bronił i próbował razić rywali kontrami oraz próbowali swoich sił ze stałych fragmentów gry ale bez powodzenia. Pewna obrona Basków spowodowała że podopieczni trenera Bordalasa jedynie co byli w stanie zrobić to razić bramkę strzałami z dystansu. Kilka razy piłka przeleciała w niewielkiej odległości od poprzeczki lub słupka bramki strzeżonej przez Simona ale za każdym razem była pod pewną kontrolą naszego bramkarza tak więc nawet jakby leciała w światło bramki to Simon powinien zdołać ją wybronić. Stąd też wynik z pierwszej połowy nie zmienił się i oba zespoły zapisały na swoim koncie po punkcie.

Jedyne co może cieszyć po tym meczu to postawa defensywy. Pomijając kuriozalny błąd Yeraya to spisała się naprawdę bardzo dobrze. Przede wszystkim nie dopuszczono do niemal żadnego zagrożenia w polu karnym a jedyne groźniejsze strzały rywale oddali z dalszej odległości. Była dobra asekuracja, zgranie, generalnie wyglądało to co najmniej dobrze. Trochę za mało było wyjść ofensywnych w wykonaniu bocznych obrońców ale ze swoich podstawowych zadań wywiązali się prawidłowo. No i asystę zaliczył Ander Capa więc tutaj też jest duży plus. Dużo gorzej było w przypadku drugiej linii a wręcz beznadziejnie w ataku. Druga linia trochę za głęboko cofała się we własne pole karne a w ataku praktycznie nie istniała. Benat był kompletnie niewidoczny a Dani Garcia skupiał się właściwie tylko na zadaniach defensywnych. Kto wie czy nie lepszym wyjściem byłoby postawienie na Unaia Lopeza, który w meczu z Barceloną spisał się naprawdę dobrze, jest bardziej ruchliwy i niekonwencjonalny od Benata jeśli chodzi o rozegranie, który jednak o wiele lepiej potrafi przerzucić piłkę czy też rozegrać stały fragment gry. Atak to już niestety ale dramat. W zasadzie poza początkiem meczu (około 15 minut) jedyną metodą na ofensywę było uruchomienie długim podaniem Williamsa i liczenie na to, że albo ten sam coś zdziała albo przejmie piłkę i poczeka aż nadciągną posiłki. Katastrofalnie spisywał się Iker Muniain, niewidoczny był Oscar de Marcos. Zespół praktycznie pozbawiony skrzydeł nie był w stanie wiele zdziałać w ataku. Lepiej spisał się zmiennik De Marcosa – Gaizka Larrazabal, który zadebiutował w zespole w oficjalnym meczu. Widać że syn legendy Athletic ma spory talent – jest bardzo szybki, dobry technicznie. Jedynym jego słabym punktem były jak na razie dośrodkowania gdyż fatalnie zepsuł aż trzy rzuty rożne. Williams i Raul Garcia również niewiele pokazali ale trudno od nich wymagać żeby zrobili coś z niczego bo pozostała czwórka piłkarzy, która powinna wspierać ich w ofensywie niemal w ogóle tego nie robiła. I tutaj jest wiele do poprawy bo póki co w pierwszych dwóch kolejkach jedyne co funkcjonuje w zespole to defensywa a atak nie miał okazji do wykazania się. Może lepiej będzie w kolejnym spotkaniu, z równie ciężkim przeciwnikiem jakim bez wątpienia będzie Real Sociedad.

Statystyka meczu:
Getafe: Soria – Damian, Djene, Cabrera, Raul Garcia (65' Nyom) – Fajr (76' Portillo), Maksimovic (40' Bergara), Arambarri, Cucurella – Gallego, Mata.
Trener: Jose Bordalas

Athletic: Simon – Capa, Nunez, Yeray, Yuri – Dani Garcia, Benat (73' Aduriz) – De Marcos (45' Larrazabal), Raul Garcia, Muniain (89' San Jose) – Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Wynik: 1 – 1
Bramki: 12' Mata – 6' Raul Garcia
Żółte kartki: Damian – Capa
Posiadanie piłki: 47% - 53
Strzały: 7 – 4
Strzały celne: 2 – 2
Faule: 15 – 11
Spalone: 0 – 3
Podania: 323 – 374
Rzuty rożne: 4 - 6
Widzów: 10103
Sędzia: Mateu Lahoz jako główny oraz Cebrian Devis i Escuela Melo na liniach.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus