Przerwę na mecze reprezentacji mamy już za sobą a przed nami ostatnia prosta na finiszu rozgrywek La Liga sezonu 2018/2019. Ostatnie 10 kolejek będzie naprawdę emocjonujących gdyż większość zespołów wciąż ma o co grać a trzy najbliższe kolejki rozegrane w ciagu jednego tygodnia mogą przynieść pewne rozstrzygnięcia. Po dość niespodziewanej wygranej nad Atletico, Baskowie z Bilbao wciąż liczą się w grze o miejsca dające grę w europejskich pucharach. Tyle że margines błędu jest minimalny i trzeba wygrywać niemal wszystko do końca rozgrywek by nie stracić powstałej szansy. Nie inaczej myśli nasz dzisiejszy rywal a więc Girona, która po ostatniej dobrej passie jest tylko 3 oczka za Athletic i też ma teoretyczne szanse na europejskie puchary. Mecz ten więc jest niezwykle istotny dla obydwu zespołów a że forma dopisuje zarówno gospodarzom jak i gościom to możemy się spodziewać naprawdę sporych emocji na Estadio Montilivi. Spotkanie to będzie otwierać 29 kolejkę La Liga a jego początek zaplanowano na piątek an godzinę 21.00. Poprowadzi je Sanchez Martinez.

W poprzedniej kolejce oba zespoły odniosły zwycięstwa w takim samym stosunku bramkowym – po 2-0. Girona zmierzyła się na wyjeździe z Leganes i w roli kata Ogórków wcielił się Portu, który dwa razy znalazł drogę do bramki. Los Leones mieli o wiele trudniejsze zadanie ale za to na własnym obiekcie. Na San Mames przyjechało Atletico i zaprezentowało się bardzo słabo za co zostało skarcone bramkami Williamsa oraz Kenana Kodro.

Nie tak sobie wyobrażali obecny sezon zawodnicy i kibice Girony. Po bardzo udanym debiucie w La Liga gdzie zespół bił się nawet o europejskie puchary a ostatecznie zajął 10 miejsce teraz obiecywano sobie trochę więcej. Niestety trener Eusebio Sacristan nie udźwignął oczekiwań. Zawiodła najgroźniejsza broń drużyny a więc postawa na własnym obiekcie gdzie w poprzednim sezonie Katalończycy potrafili sprawić kłopoty najlepszym a gra dla rywali na Montilivi była prawdziwym utrapieniem. Teraz na kameralny stadion Blanquivermells przyjeżdża kto chce i jak chce wywożąc stąd punkty bez specjalnego trudu. Tylko dwie wygrane mówią same za siebie. O wiele lepiej jest na wyjeździe gdzie zespół jest trzeci z 22 punktami i wyprzedzają go tylko Barcelona i Real Madryt. Tyle że bez dobrej postawy na własnym obiekcie nie ma mowy o sukcesie w La Liga. Drugim problemem zespołu jest nieustabilizowana forma. Wprawdzie ostatnio jest ona nieco lepsza ale generalnie przez cały sezon można powiedzieć że mecze Girony to jeden wielki znak zapytania bo tak naprawdę nikt nie wie jak zespół zaprezentuje się w danym dniu. Najlepszym przykładem są niedawne mecze z Huesca i Realem Madryt. Podopieczni trenera Sacristana potrafili zaprezentować się koszmarnie u siebie i przegrać z potencjalnym spadkowiczem by tydzień później wygrać na Santiago Bernabeu. To samo niedawno w pojedynku Superpuchau Kataloniii gdzie pokonali na Nou Camp Barceloną (fakt że grała w mocno rezerwowym składzie) by chwilę później przegrać u siebie z Valencią a następnie pokonać na wyjeździe Leganes. Takich „kwiatków" w wykonaniu naszego dzisiejszego rywala jest o wiele więcej, można wręcz napisać że jest to stan pernamentny i gdyby tylko udało się piłkarzom zagrać na miarę możliwości to dzisiaj byliby spokojnie na miejscach pucharowych. Zresztą można powiedzieć że postawa Girony idealnie wpisuje się w cały sezon La Liga, któremu daleko do normalności, szczególnie jeśli popatrzy się na tabelę i różnice dzielące poszczególne zespoły. No ale ostatnio Girona jest w bardzo dobrej formie, choć niedawno jeszcze kibice i władze klubu zastanawiały się nad przyszłością trenera bo Blanquivermells niebezpiecznie zbliżyli się do strefy spadkowej ale na szczęście jest to już tylko wspomnienia. W każdym razie póki co celem jest utrzymanie i jak wyliczyli dziennikarze z Katalonii potrzeba do tego jeszcze 7 punktów. Okazja ku temu jest wyśmienita gdyż w zbliżającym się tygodniu aż dwa mecze gospodarze dzisiejszego meczu grają na własnym obiekcie. Poza Athletic w piątek, w przyszły weekend na Montilivi przyjedzie Espanyol. W środku tygodnia zmierzą się z Atletico. Gironę bardzo podbudowała wygrana z Realem Madryt na wyjeździe i póki co widać że „paliwa" starcza na kolejne spotkania, więc niewykluczone że spokojnie mogą w powalczyć we wszystkich meczach o punkty, a jeśli to się uda i forma dopisze zawodnikom to kto wie co jeszcze osiągnął w obecnym sezonie. Pytanie jednak jak spiszą się po przerwie na mecze reprezentacji bo tzw. wirus FIFA daje się mocno we znaki drużynie z Montilivi. Wprawdzie na reprezentacje pojechało tylko czterech zawodników ale wszyscy mają dalekie wyjazdy. Z meczu z Athletic wykluczony będzie Choco Lozano wróci najwcześniej w czwartek wieczorem po środowym meczu z Ekwadorem, który Hinduras będzie rozgrywał w USA. Stuani z kolei będzie wracał z Chin a jego wyjazdy na kadrę raczej źle kojarzą się władzom Girony, bo raz wrócił z urazem a w innym przypadku w najbliższym meczu doznał kontuzji. Marokańczyk Bounou zaliczy spotkania z Malawi i Argentyną ale na szczęście to ostatnie w swoim kraju więc będzie miał dość blisko. Zdecydowanie najlepiej będzie miał Pedro Porro, który z kadrą Hiszpanii U-21 grał w Granadzie i Algeciras a więc bardzo niedaleko. Do tego dochodzą już kontuzjowani Aday i Douglas Luiz oraz świeżo powracający po urazie Mojica. Trener Sacristan raczej nie powinien mieć problemów z potencjalnymi następcami czy też w ogóle z zestawieniem podstawowej jedenastki bo ma właściwie wszystkich najważniejszych graczy do dyspozycji. W bramce prawdopodobnie zobaczymy Iraizoza, który zastąpi Bounou. Marokańczyk wrócił z kadry z niewielkim urazem. W obronie blok trzech stoperów powinni stworzyć Juanpe, Alcala i Ramalho. Na bokach zagrają Raul Garcia i Pedro Porro. W drugiej linii powinni się pojawić Borja Garcia, Pere Pons oraz Alex Granell. W ataku obok Stuaniego zagra nieco cofnięty Portu. Ustawienie papierze wprawdzie będzie wyglądało na klasyczne 3-5-2 ale według dziennikarzy powinno płynnie zmieniać się na 4-3-3 z Ramalho na prawej stronie obrony, Pedro Porro, który powinien się pojawiać częściej w środku pola oraz Portu i Borją Garcią, którzy powinni operować bardziej na skrzydłach.

Wydawało się że po szczęśliwym remisie z Espanyolem przyjdzie porażka z Atletico i Los Leones będą mieli z głowy obecny sezon. Jednak determinacja Basków, która zaowocowała wygraną nad Los Colchonerros oraz kolejne niespodzianki w lidze spowodowały że może jeszcze coś się da ugrać w tym sezonie. Tyle że trzeba wygrywać. Forma raczej dopisuje i pozostaje pokazać to na boisku. Tym bardziej że w końcu po długim okresie sztab medyczny nie ma nic do roboty a trener Clemente, który zajmuje się przywracaniem do formy rekonwalescentów może sobie chwilę odpocząć. W trakcie przerwy reprezentacyjnej do normalnych treningów wrócili Aduriz i Capa. Formę powoli buduje Oihan Sancet, Inigo Lekue oraz Mikel Rico a więc zawodnicy, którzy najdłużej w obecnym sezonie przebywali na „L4". Trener Garitano miał więc pełen komfort przygotowań. No może prawie bo musiał oddać trzech zawodników na zgrupowania reprezentacji ale dzięki temu mógł przetestować kilku rezerwistów oraz ustawień, co wkrótce może się przydać. Niestety taktyka trenera Berizzo oraz teraz Garitano powoduje że ich podopieczni łapię olbrzymią liczbę kartek i co rusz któryś z zawodników formacji pomocy lub obrony wypada ze składu. W dzisiejszym meczu zabraknie Yeraya, którego najprawdopodobniej zastąpi Unai Nunez. W poprzednim spotkaniu zabrakło Inigo Martineza. Obecnie zagrożeni są De Marcos, wspomniany już Nunez oraz San Jose i Muniain. Na szczęście wszelkie braki udaje się póki co nadrobić, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia. Najlepszym przykładem jest tutaj nieobecność Aritza Aduriza, którego brak jeszcze niedawno byłby prawdziwą katastrofą. Teraz naszego snajpera nie ma w składzie od połowy stycznia a zespół radzi sobie naprawdę bardzo dobrze. Widać pracę Gaizki Garitano i o ile w ataku nie wygląda to jakoś cudownie to w obronie jest świetnie a formacja ta należy obecnie do najlepszych w La Liga. Być może później dojdzie do tego atak ale jak mówi stara prawda piłkarska – dobrą drużynę buduje się od tyłu. Baskijski szkoleniowiec widać jej hołduje. Tak więc chyba po raz pierwszy w tym sezonie szkoleniowiec Los Leones nie mógł narzekać praktycznie na nic, poza bogactwem opcji. Pozostało więc skupienie na rozpracowaniu rywala i ustalenie odpowiedniej taktyki na mecz. O to pierwsze raczej nie trzeba się martwić bo poza bodajże dwoma meczami – z Valencią i Sociedad, reszta była pod tym względem co najmniej bardzo dobra. Co innego ta druga, gdyż w przerwie na mecze reprezentacji Garitano postanowił popracować nad ustawieniem z trzema stoperami a więc dokładnie takim samym w jakim gra Girona. To może powodować pewne obawy bo wiadomo jak wyglądały poprzednie próby gry takim ustawieniem. O tym jednak przekonamy się dopiero przed meczem. Zespół udał się do Katalonii dopiero dzisiaj rano a szkoleniowiec zabrał na pokład następujących piłkarzy:
Bramkarze: Herrerin, Unai Simon
Obrońcy: Nunez, Martinez, San Jose, Yuri, Capa, Balenziaga
Pomocnicy: Benat, Cordoba, Susaeta, Dani Garcia, De Marcos, Raul Garcia, Nolaskoain
Napastnicy: Williams, Muniain, Ibai, Kodro.
Miejsca zabrakło dla Iturraspe, Lekue, Aduriza, Mikela Rico, Remiro, Guruzety, Unaia Lopeza oraz pauzującego za kartki Yeraya. W składzie jest 19 piłkarzy a więc jednego zabraknie w meczowym protokole. Pozostaje więc wybranie podstawowej jedenastki i nadzieja że Garitano nie będzie chciał eksperymentować z ustawieniem 3-5-2. W obronie poza Martinezem i Yurim powinni pojawić się Nunez w miejsce Yeraya oraz powracający po urazie Capa. W drugiej linii obok San Jose zagra Dani Garcia. Najwięcej „niespodzianek" może być w ataku gdzie w sumie nie wiadomo kto zagra na skrzydłach. Niby pewniakami wydają się być Muniain i Susaeta ale równie dobrze mogą zagrać na bokach De Marcos i Cordoba. Będą oni dogrywać piłki Raulowi Garcii i Williamsowi. Na bramce oczywiście stanie Iago Herrerin.

Faworytem tego meczu będzie chyba jednak Girona. Zespół trenera Sacristana ostatnio jest w naprawdę niezłej formie, wydaje się że nieco wyższej niż Athletic. Tylko jedna porażka w pięciu ostatnich spotkaniach mówi sama za siebie. Tyle że tutaj pojawia się problem dość spory a więc pięciomiesięczny okres od ostatniego zwycięstwa na własnym obiekcie oraz generalnie słaba postawana Montilivi czyniąca z Girony najgorszą drużynę w La Liga jeśli chodzi o pojedynki na własnym stadionie. Dwa zwycięstwa w 14 spotkaniach i zaledwie 12 oczek chluby nie przynoszą tak jak ostatnia wygrana u siebie, która datuje się na 27 października i mecz z Rayo który zakończył się wynikiem 2-1. Athletic ma spore szanse na zdobycz punktową, tym bardziej że będzie mógł zagrać to co najbardziej lubi a więc grę z kontry. Tutaj jednak pojawia się problem ponieważ Garitano zaczął trenować ustawienie z trzema stoperami i kto wie czy nie będzie chciał zrobić jakiegoś eksperymentu a te nie są mocną stroną trenerów Los Leones. Jak uczy historia ostatnich lat niezbyt dobrze kończyły się takie pomysły począwszy od Caparrosa i jego słynne próby z 4-3-3, poprzez Valverde (również próby z 4-3-3) a na Zigandzie i Berizzo kończąc (próby z 3-5-2). Jedynie Bielsie udało się w miarę płynnie zmieniać taktykę ale wszystko to były modyfikacje jego bazowego ustawienia praktycznie bez zmiany stylu gry. Tak więc miejmy nadzieję że trener Garitano zagra to co jego piłkarze potrafią najlepiej a wtedy jest spora szansa na dobry rezultat.

Przewidywane składy:
Girona: Iraizoz – Pedro Porro, Ramalho, Alcala, Juanpe, Raul Garcia – Pere Pons – Alex Granell, Borja Garcia – Portu – Stuani.
Trener: Eusebio Sacristan

Athletic. Herrerin – Capa, Nunez, Martinez, Yuri – San Jose, Dani Garcia – Susaeta, Raul Garcia, Muniain – Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Data: 29.03.2019 r. godz. 21.00
Miejsce: Girona, Estadio Montilivi (poj. ok. 14,5 tys.)
Sędzia: Sanchez Martinez