Fatum wiszące nad Athletic w pojedynkach z Atletico i zwane Cholo Simeone zostało przełamane. Sześć długich lat zajęło Baskom znalezienie sposobu na Argentyńczyka i w końcu się udało. Niezwykle mocna i szczelna defensywa plus wykorzystanie błędów rywala w ofensywie i bardzo dobre zmiany trenera Garitano pozwoliły odnieść gospodarzom zwycięstwo a łupem bramkowym podzielili się Inaki Williams, który świetnie wykończył podanie Inigo Cordoby oraz Kenan Kodro po asyście od Ibaia Gomeza. Dla Cholo Simeone to był chyba najgorszy tydzień w karierze bo sezon dla jego drużyny właśnie się skończył po odpadnięciu z Ligi Mistrzów oraz został praktycznie wyeliminowany z walki o tytuł mistrzowski i to w fatalnym stylu.

Ten mecz znacząco różnił się od poprzednich pomiędzy Atletico a Athletic. Przede wszystkim Baskowie pokonali rywali ich własną bronią a więc żelazną defensywą, konsekwencją w realizowaniu taktyki oraz do bólu skutecznie wykorzystywali błędy rywali. Atletico nie pokazało zupełnie nić i dość powiedzieć że w pierwszy 45 minutach nie skonstruowali nawet groźnej akcji i nie oddali celnego strzału na bramkę Herrerina. No może prawie bo w 44 minucie miała miejsce jedna z kontrowersji w tym meczu a mianowicie szarża w polu karnym Griezmanna, którego wślizgiem próbował powstrzymywać Yeray i najpierw wybił piłkę a później wpadł w nogi francuskiego napastnika za co zawodnicy Atletico domagali się karnego. Sędzia po konsultacji z VARem nie zdecydował się wskazać na wapno. Ale kontrowersje były również pod drugim polem karnym gdzie niemal 10 minut wcześniej. Po świetnej akcji De Marcosa z Ibaiem, ten ostatni wpadł w pole karne i oddał bardzo ładny strzał ale futbolówka odbiła się od poprzeczki i gdy przy linii końcowej próbował do niej dojść Muniain to został bezpardonowo potraktowany łokciem w twarz przez Juanfrana, który również usiłował dojść do piłki, co mu się zresztą udało dzięki przewadze wzrostu nad naszym skrzydłowym i wspomnianym ataku, który również spokojnie mógł się zakończyć wskazaniem na 11 metr. Podobnie było w 37 minucie meczu kiedy Saul zagrał piłkę głoą tak nieszczęśliwie że ta trafiła w jego rękę i gospodarze domagali się rzutu karnego. Błąd techniczny zawodnika gości arbitrzy na VARze zakwalifikowali jako nieumyślne zagranie ręką i nie interweniowali u arbitra głównego. W 24 minucie okazję do zdobycia bramki miał również Ibai ale jego uderzenie minimalnie minęło bramkę Oblaka. Poza tym w pierwszych 45 minutach niewiele się działo i wprawdzie Atletico przeważało ale rozbijało się o mądrą defensywę gospodarzy a gdy tylko nadarzała się okazja do szybkiego ataku t Baskowie błyskawicznie przedostawali się w pole karne rywali. Wprawdzie brakowało ostatniego podania i skuteczności ale akcje były dość groźne i mogły napędzić stracha drużynie z Wanda Metropolitano.

W drugiej części meczu Atletico jeszcze bardziej przycisnęło ale pary starczyło im na kwadrans gry. W tym czasie dwa razy zagrozili bramce Herrerina ale raz podanie Costy do Moraty przeciął Dani Garcia a w 61 minucie Morata zamiast w piłkę w polu karnym trafił w nogę San Jose i zawodnicy Atletico jak zwykle domagali się karnego choć nie mogło być o tym mowy gdyż San Jose po prostu postawił nogę obok napastnika a nie na jego „trasie" biegu i to napastnik rywali trafił w nogę Baska a nie odwrotnie. Po tej akcji podopieczni trenera Simeone mocno spuścili z tonu chyba czując w nogach mecz z Juventusem. W 64 minucie Los Leones powinni trafić na 1-0. San Jose dośrodkował z prawego skrzydła, na długim słupku niepilnowany stał Muniain, który ładnie złożył się do strzału głową ale niestety trafił wprost w ręce Oblaka. Szkoda że nie było tam innego zawodnika, który lepiej gra głową bo to powinna być bramka. W 71 minucie trener Garitano dokonał pierwszej zmiany i za Muniaina wpuścił Inigo Cordobę. I to był strzał w 10 bo już dwie minuty później lewoskrzydłowy Athletic wypracował pierwszą bramkę dla swojej drużyny. Piłką była w strefie obronnej Atletico w posiadaniu Gimeneza, który chyba zlekceważył atakującego go Cordobą i pod jego presją źle podał piłkę wprost pod nogi Raula Garcii. Nasz ofensywny pomocnik posłał prostopadłe podanie do wychodzącego na pozycję Cordoby, ten dostrzegł idącego lewą flanką Williams i idealnie wystawił naszemu napastnikowi piłkę na pustą bramkę. Inakiemu pozostało tylko dostawić nogę. Baskowie poczuli krew i za chwilę kolejna akcja Cordoby i Williamsa mogła zakończyć się bramką tego ostatniego ale Inaki po podaniu Inigo przeniósł piłkę minimalnie ponad poprzeczką bramki rywali. W 85 minucie było już po zawodach. San Jose wyłuskał piłkę w środkowej strefie boiska, podał do Kenana Kodro, ten rozegrał piłkę z Ibaiem, który posłał prostopadłe podanie do wchodzącego w pole karne napastnika a wychowanek Osasuny uderzył na bramkę. Piłką po rykoszecie od obrońcy przeleciała nad interweniującym Oblakiem i wpadła do siatki. Tym samym Kodro, który wszedł na boisko niespełna minutę wcześniej zmieniając Raula Garcię, zdobył swoją pierwszą bramkę dla Athletic jednocześnie ustalając wynik meczu. W 89 minucie meczu Atletico miało najlepszą i praktycznie jedyną okazję do zdobycia bramki. Z rzutu rożnego dośrodkował Griezmann, Rodri na bliskim słupku przedłużył piłkę na drugą stronę bramki ale Morata z około jednego metra nie był w stanie trafić do bramki. W doliczonym czasie gry z dystansu przymierzył jeszcze Thomas ale Herrerin efektowną paradą przeniósł piłkę nad poprzeczkę. To było wszystko w tym meczu i Athletic odniósł jak najbardziej zasłużone zwycięstwo.

Miejmy nadzieję że to zwycięstwo oznaczać będzie przełamanie klątwy spotkań z Atletico z którym Los Leones nie potrafili wygrać od ładnych paru lat. Trzy punkty zdobyte w tym spotkaniu pokazują również jak bardzo szkoda jest tych straconych w spotkaniu z Espanyolem. 39 oczek dało by lepszą pozycję do ewentualnej walki o europejskie puchary i praktycznie dawałoby utrzymanie w La Liga. A tak Baskowie są zawieszeni pomiędzy zespołami walczącymi o uniknięcie spadku a tymi co walczą o puchary i tak naprawdę nie wiadomo do jakich drużyn zakwalifikować ekipę trenera Gaizki Garitano. Jeśli natomiast chodzi o pojedynek z Atletico to na uwagę należy zwrócić na świetną pracę defensywy i to mimo braku Inigo Martineza. Unai Nunez bardzo dobrze sobie poradził jako lewy – środkowy obrońca, choć nie obyło się bez problemów bo kilka razy mocno asekurować go musiał Yeray. Pomysł wyjścia na mecz z dwoma pivotami też był udany bo skutecznie zablokowali środek pola i bardzo dobrze wspomagali boczne sektory boiska. Nieco słabiej spisywali obaj boczni obrońcy, którzy grali praktycznie tylko w tyłach, nie zapuszczając się do ataku przez co ofensywa mocno kulała. W obronie za to radzili sobie naprawdę bardzo dobrze, jak zresztą cała formacja defensywna, która nie dopuściła do większego zagrożenia pod bramką Herrerina. Dość powiedzieć że przez całą pierwszą połowę Atletico oddało chyba tylko jeden strzał na bramkę i to niecelny a zagrożenia nie było praktycznie żadnego poza akcją z 79 minuty. Pozostałe akcje były świetnie kasowane przez obrońców i pomocników. Nieco słabiej spisała się formacja ofensywna, która w pierwszej połowie praktycznie tylko raz sprawiła kłopoty rywalom. W drugiej części było nieco łatwiej gdyż zawodnicy Atletico odczuwali trudy pojedynku z Juventusem, ich napór zelżał i zaczęły się przytrafiać błędy, co okazało się wodą na młyn dla gospodarzy. Zawodnicy Los Leones wykorzystali dwa błędy rywali a więc można powiedzieć zagrali w stylu Atletico z poprzednich spotkań, które właśnie w ten sposób w większości z nich wygrywali swoje mecze z drużyną z Bilbao. Trudno wyróżnić kogokolwiek z kwartetu ofensywnego. Cała czwórka zagrała poprawnie aczkolwiek bez jakichś spektakularnych akcji. Za to na pewno trzeba pochwalić Gaizkę Garitano. Po pierwsze za dobre ustawienie zespołu pod rywala zarówno pod względem zestawienia osobowego jak i taktyki. Widać było że trener mocno popracował nad odpowiednim przygotowaniem zespołu pod ekipę Diego Simeone. Wyciągnięto również wnioski z jesiennej porażki na Wanda Metropolitano bo drużyna lepiej ustawiała się zarówno przy stałych fragmentach gry jak i strzałach z dystansu. No i szkoleniowiec miał nosa do zmian bo obie akcje bramkowe to zasługa rezerwowych a więc Inigo Cordoby, który zaliczył asystę a wcześniej zmusił do błędu Gimeneza oraz Kodro, który zaliczył trafienie na 2-0. Miejmy nadzieję że w kolejnych spotkaniach zarówno trener jak i piłkarze spiszą się co najmniej tak samo dobrze. Do poprawienia jest ofensywa i tutaj drużynę czeka najwięcej pracy.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Herrerin – De Marcos, Yeray, Nunez, Yuri – Dani Garcia, San Jose – Ibai (90' Lekue), Raul Garcia (84' Kodro), Muniain (71' Inigo Cordoba) – Williams.
Trener: Gaizka Garitano

Atletico: Oblak – Juanfran (80' Correa), Gimenez, Godin, Saul – Rodri, Thomas, Koke – Griezmann, Morata, Costa.
Trener: Diego Simeone

Wynik: 2 – 0
Bramki: 73' Williams, 85' Kodro
Żółte kartki: Raul Garcia, San Jose, Yeray – Rodrigo
Posiadanie piłki: 48% - 52%
Strzały: 8 – 9
Strzały celne: 5 – 2
Rzuty rożne: 1 – 7
Spalone: 0 – 3
Podania: 320 – 346
Faule: 12 – 4
Widzów: 39659
Sędzia: Jaime Latre jako główny oraz Bueno Mateo i Tresaco Escabosa na liniach. Cała trójka pochodzi z Aragonii.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus