Athletic pod wodzą Gaizki Garitano dalej bez porażki. I to w zasadzie tyle dobrego co można powiedzieć po spotkaniu z Realem Valladolid na San Mames. Baskowie mimo prowadzenia 1-0 i wypracowywaniu kolejnych sytuacji bramkowych nie dali rady strzelić więcej goli a w doliczonym czasie gry goście zaliczyli trafienie warte jeden punkt. Gol Oscara Plano padł w dość kontrowersyjnych okolicznościach bo w sytuacji gdy poza linią końcową boiska znajdował się zawodnik Athletic wypchnięty tam przez jednego z piłkarzy Pucelanos i nie brał udziału w grze. W tym czasie przed bramkarzem było dwóch innych piłkarzy gości, którzy dostali podanie zza linii obrony i dzięki temu mogli strzelić bramkę. Arbiter nie zdecydował się skorzystać z VARu jak również nie dostał sygnału od sędziego odpowiedzialnego za wideorejestrator. Tak więc wydaje się że trafienie rywali padło jednak ze spalonego i pewien rodzaju niesmak co do tego gola i straty punktów pozostaje.

Pierwsza połowa to zdecydowana dominacja Los Leones, która jednak nie przełożyła się na większa liczbę okazji bramkowych. Wszystko dzięki świetnemu ustawieniu się ekipy trenera Sergio Gonazaleza, której bez większych problemów udawało się jeśli nie mocno utrudnić rozgrywanie piłki to w późniejszej fazie rozbijać ataki zawodników z Kraju Basków. Drużyna Pucelanos skupiła się tylko na defensywie i praktyczne nie stworzyła żadnego poważnego zagrożenia pod bramką Herrerina. Podopieczni trenera Garitano w tym elemencie byli nieco lepsi. Świetną okazję miał Capa, który praktycznie w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił za lekko i prosto w portero gości. Swoją okazję miał Williams, który dostał świetne podanie od Benata ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg Inakiego wyłuskał Masip. Mimimalnie niecelnie po podaniu Inigo Martineza strzelił Raul Garcia. Swoja okazję po centrze miał Aduriz ale uderzenie głową naszego napastnika wyłapał Masip. W końcu w 44 minucie gospodarze dopięli swego. Po dośrodkowaniu z prawej strony przez Capę najpierw faulowany był Raul Garcia a później przy strzale Aduriza ręką zagrał Keko i sędzia zdecydował się na wskazanie na „wapno". Do piłki podszedł Aritz i popisał się niesamowitym strzałem kompletnie zaskakując Mesipa. 1-0 na San Mames po pierwszej połowie meczu.

Wydawało się że druga połowa będzie łatwiejsze dla Athletic, który w dalszym ciągu posiadał przewagę a goście jakoś nie kwapili się do jakichś większych ataków które mogłyby zagrozić bramce Herrerina. Już na początku tej części meczu przed szansą na podwyższenie rezultatu stanął Williams ale sam nie wiedział co zrobić z piłką w polu karnym – czy strzelać czy też dośrodkowywać i w rezultacie obrońcy zabrali mu piłkę. W 63 minucie meczu Valladolid przeprowadził właściwie pierwszą groźną akcję pod bramką Herrerina, zakończoną celnym strzałem Oscara Plano ale Inigo nie miał problemów z jego obroną. Rywale zaatakowali dopiero od 80 minuty ale do czasu zdobycia bramki przez Plano niewiele mogli zdziałać pod bramką Los Leones, którzy całkiem dobrze radzili sobie z akcjami podopiecznych trenera Sergio Gonzaleza. Niestety w doliczonym czasie gry padła dość kontrowersyjna bramka autorstwa Oscara Plano, która zapewniła kompletnie niezasłużony punkt dla zespołu z Valladolid.

Na pewno nie był to dobry mecz z wykonaniu Athletic ale nie był też zły. Baskowie posiadali przewagę, tworzyli zagrożenie pod bramką rywali ale zabrakło trochę szczęścia i skuteczności pod bramką przeciwnika. Tutaj trzeba przyznać że trener Valladolid świetnie ustawił zespół a jego zawodnicy wykonali polecenia w całości a do tego zagrali świetnie w defensywie gdzie niemal nie popełniali błędów. Podopiecznym trenera Garitano nie można odmówić zaangażowania bo naprawdę starali się jak mogli ale niestety z tak dysponowanym rywalem niewiele mogli zdziałać. Cieszy bardzo gra defensywna i brak błędów przy wyprowadzaniu piłki, co za czasów Berizzo było zmorą Athletic. Może czasami w tyłach wkradało się trochę chaosu albo gra wyglądała chaotycznie ale ostatecznie wyglądało to naprawdę dobrze i co najważniejsze skutecznie. No może poza tą sytuacją po której padła bramka dla rywali ale trzeba przyznać że dość kontrowersyjna. Nowy trener Los Leones wyszedł ze słusznego założenia że drużynę należy budować od tyłu i konsekwentnie realizuje swój zamiar. Z czasem przyjdzie czas na atak. Najważniejsze że zespół gra swoją grę, wie co ma robić i nie tworzy jakichś udziwnionych schematów, które zwykle nie przynosiły żadnych skutków. Jeśli chodzi o piłkarzy to trudno kogokolwiek wyróżnić bo w zasadzie każdy zagrał średnio. No może nieco lepiej od pozostałych zagrał Ander Capa, który coraz lepiej czuje się w podstawowej jedenastce, nie boi się atakować a wydolnością mógłby obdzielić z połowę podstawowej jedenastki Los Leones. Miał szansę na swoją bramkę ale uderzył za lekko i do tego prosto w bramkarza. Na pewno lepiej spisuje się niż będący pod formą De Marcos. Resztę zawodników na pewno stać na więcej i miejmy nadzieję że będą to pokazywali w kolejnych spotkaniach gdyż punkty Baskom są bardzo potrzebne.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Herrerin – Capa, Yeray, Inigo Martinez, Yuri – Dani Garcia, Benat (75' San Jose) – Williams, Raul Garcia (84' Guruzeta), Muniain (66' Cordoba) – Aduriz.
Trener: Gaizka Garitano

Valladolid: Masip – Javi Moyano (74' Borja), Olivas, Calero, Nacho – Michel, Alcaraz – Keko (74' Antonito), Oscar Plano – Leo Suarez (60' Verde), Enes Unal.
Trener: Sergio Gonzalez

Wynik: 1 – 1
Bramki: 45' Aduriz (karny) – 90' Oscar Plano
Żółte kartki: Dani Garcia, Yeray, Raul Garcia – Michel, Keko
Posiadanie piłki: 57% - 43%
Strzały: 8 – 5
Strzały celne: 3 – 2
Rzuty rożne: 3 – 1
Spalone: 1 – 5
Podania: 270 – 388
Faule: 25 – 12
Widzów: 42633
Sędzia: Sanchez Martinez jako główny oraz Barbero Sevilla i Noval Font na liniach.