Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl » Pogrom na Ciutat de Valencia - Berizzo zwolniony z Athletic... relacja!
^Powrót na górę!
Przegrana czy jednak „zwycięstwo"? Dwuznaczne uczucia można mieć po meczu Athletic z Levante. Na murawie Los Leones przegrali z kretesem wyjeżdżając do Kraju Basków z bagażem aż 3 bramek, będąc drużyną zdecydowanie słabszą od Granotas, które co gorsza nawet nie rozegrało jakiegoś wielkiego meczu a po prostu bezwzględnie wykorzystało koszmarne błędy z defensywie przyjezdnych i totalną impotencję trenera Eduardo Berizzo. A dlaczego „zwycięstwo"? Eduardo Berizzo nie jest już trenerem Athletic i tuż po meczu, jeszcze w hotelu gdzie przebywał wraz z zespołem dowiedział się że w poniedziałek może pakować manatki i więcej Los Leones już nie poprowadzi. Tymczasowym trenerem Basków jest Gaizka Garitano, który w środę objął stery pierwszej drużyny i poprowadzi ją co najmniej do czasu wyborów prezydenckich czyli 27 grudnia.
Prawdę powiedziawszy Berizzo sam się podłożył i nie dał wyboru Josu Urruti. Argentyńczyk kompletnie zignorował świetny występ Athletic w środowym meczu z Huescą i na ekipę Levante wystawił zespół po raz pierwszy w tym sezonie w systemie 3-2-3-2 albo jak kto woli 5-3-2 z dwoma wahadłowymi skrzydłowymi oraz dwoma napastnikami. To się nie mogło udać bo zespół ma kłopoty z bazowym ustawieniem czyli 4-3-3 trenowanym od sierpnia a teraz mieli grać nowym, trenowanym od dwóch dni i to z środkowymi obrońcami, którzy nigdy nie grali w takim stylu. A wystarczyło powtórzyć i sprawdzić ustawienie w meczu z Huescą bo być może to było to na czekali trenerzy, zawodnicy i fani od początku sezonu. Niestety stało się inaczej choć początek spotkania nie zapowiadał tego co miało nastąpić bo był całkiem obiecujący. Athletic atakował, Athletic prowadził grę, Athletic gościł pod bramką Oiera i nawet je od czasu do czasu zagrażał ale to wszystko było czytelne i obrońcy oraz bramkarz bez problemu skutecznie interweniowali. Za to podopieczni trenera Paco Lopeza starali się skutecznie kontratakować tak jak w 15 minucie kiedy po indywidualnej akcji na strzał zdecydował się Morales ale Herrerin bez problemu złapał futbolówkę. Najlepszą okazję do zdobycia bramki dla Athletic miał Aduriz, który dostał długą piłkę z własnej obrony i wyszedł sam na sam z Oierem ale niestety nic z tego nie wyszło bo obrońcy zdążyli wrócić a i strzał był na tyle słaby że obrońcy zdążyli zablokować piłkę. W 39 minucie mieliśmy sporą kontrowersję. Nunez ostro, w powietrzu wysoko uniesioną nogą zatakował Rogera. Obaj zawodnicy padli na murawę. Sędzia początkowo wskazał tylko faul zawodnika Athletic na napastniku Levante a chwilę później po sygnale od asystentów skorzystał z VARu by obejrzeć całą sytuację.....i pokazał żółtą kartką Unaiowi. Szkoda że sędzia nie zechciał obejrzeć nagrania kilka sekund dalej jak snaper Granotas usiłował oddać obrońcy próbując kopnąć go w głowę za co powinien obejrzeć co najmniej żółtą kartkę jeśli nie nawet czerwoną a nie zobaczył nic. Żółtko obejrzał również Aduriz a arbiter wykazał się daleko idącą nieznajomością przepisów w Hiszpanii gdyż VAR stosuje się m.in. do decyzji o czerwonej kartce lub jej braku a nie do dawania żółtych kartoników. Zresztą przy tej sytuacji można się nawet spierać o żółtko bo Nunez trafił w piłkę przed Rogerem, który później wpadł nogą na nogę stopera. No ale to najmniej istotne. Mecz toczył się dalej i już w doliczonym czasie gry padła bramka dla gospodarzy. Po faulu Ganei, Rochina dośrodkował na długi słupek a tam w olbrzymim zmieszaniu pod bramką Morales zdołał zagrać do Chemy, który z około 5 metrów wpakował futbolówkę do siatki obok bezradnego Herrerina. A czemu Iago nie wyszedł do piłki żeby ją przejąć skoro leciała w okolice 5 metra tego nie wie chyba On sam.
Jeśli ktoś myślał że Berizzo cokolwiek zrobi w drugiej połowie to kompletnie się pomylił. A mógł zrobić wszystko. Dokonać zmian mając w odwodzie Raula Garcię czy też Susaetę, zmienić ustawienie, wyjść wyżej pressingiem..... a nie zrobił totalnie nic. Gdyby nie kontuzja Ganei, który musiał zejść to kto wie kiedy doczekalibyśmy się jakiejkolwiek zmiany. Markel wszedł i.... zajął miejsce na lewej flance jako cofnięty skrzydłowy. Susaeta grał już na wielu pozycjach ale na lewym wahadle? Aż prosiło się na przejścia na ustawienie 4-3-3 no ale po co. Athletic wprawdzie atakował się i starał się ale ponownie był bezradny. Z dystansu strzelał Susaeta ale piłką minęła bramkę a gdy w końcu ładną akcję skrzydłem przeprowadził Williams i dośrodkował do Aduriza to naszego snajpera uprzedził Rober. Akcje Levante za to były groźniejsze bo Paco Lopeza zwrócił uwagę swoich podopiecznych na bolączki defensywny Basków z pierwszej połowy. I dość szybko dało to o sobie znać. Już w 55 minucie kłopoty miał Herrerin po strzale Jasona ale zdołał zatrzymać piłkę. Dwie minuty później akcja poszła drugą stroną gdzie Tono dośrodkował a Roger o mało co a skierowałby piłkę głową do siatki. Niestety w 59 minucie Athletic nie miał już tyle szczęścia. Kolejna oskrzydlająca akcja Granotas, dośrodkowanie w pole karne gdzie znalazł się Morales. Kapitan gospodarzy uderzył i wprawdzie Herrerin zdołał sparować futbolówkę ale ta trafiła wprost pod nogi Campany (gdzie byli obrońcy?), który skutecznie dobił strzał kolegi. 2-0 na Ciutat de Valencia. Dwie minuty później mogło być już 3-0 po akcji Rochiny i wyjściu sam na sam z Herrerinem Moralesa. Napastnik Levante przedryblował Iago daleko przed polem karnym ale za daleko wypuścił sobie piłkę i szybszy okazał się wracający De Marcos, którzy wybił futbolówkę na rzut rożny. W 67 minucie mieliśmy kolejne nieodpowiedzialne wyjście z bramki Herrerina i kolejne ogranie go przez Moralesa ale tym razem szybszy był Benat, który zdołał uratować zespół przed stratą bramki. Kwintesencją beznadziei Los Leones w obronie była akcja na 3-0. Morales dośrodkował do Campany, ten zgrał do Rogera a ten bez problemu z kilku metrów wbił piłke do siatki przy niemal biernej postawie defensywy. Krycie było praktycznie zerowe. W 75 minucie z boiska jak najbardziej słusznie wyleciał Nolaskoain za brutalny faul na Moralesie i zapewne odpocznie od gry przez 2 – 3 mecze bo nasz zawodnik zachował się zupełnie jak Sergio Ramos a więc w fazie frustracji odcięło mu dopływ tlenu do mózgu. Osłabiony zespół z Bilbao nie był w stanie nic już więcej zrobić a i Levante spuściło z tonu będąc pewne zwycięstwa. Jeszcze w 87 minucie ładny strzał z dystansu oddał Muniain po którym Oier musiał wykazać się pełnią swoich umiejętności i po kilku minutach arbiter mógł zakończyć mecz.
To był koszmarny mecz Athletic i idealne podsumowanie działalności Berizzo w Athletic, który niestety ale sam się prosił o wywalenie z pracy. Lista błędów jest długa na czele z odsunięciem od pierwszego składu Unaia Simona i Peru Nolaskoaina, którzy zaliczyli świetny początek sezonu i w nagrodę za dobrą formę..... usiedli na ławce rezerwowych albo na trybunach. Ich miejsce zajęli będący w słabej formie Nunez i Yeray oraz tykająca bomba zegarowa na bramce – Iago Herrerin. W meczu z Levante Herrerin zaliczył kilka kompletnie nieodpowiedzialnych wyjść a jego interwencje były bardzo niepewne. Iago dotąd bronił dobrze dopóki musiał walczyć o skład a jak dostał go już i dostał informację że będzie grał w lidze a Simon w Copa del Rey to spuścił z tonu. Niewytłumaczalne jest również odsunięcie od pierwszej drużyny Nolaskoaina, który zaliczył bramkę w debiucie i naprawdę był w niezłej formie. W meczu z Levante, meczu praktycznie o być albo nie być dla niego zdecydował się na nowa taktykę, nowe ustawienie, które nie miało szans wypalić gdyż przez cały obecny sezon zespół jeszcze ani razu nie zagrał w ten sposób co wczoraj. Każdy normalny trener gdy widzi skład i ustawienie, które zaskoczyło to ciągnie to dalej. I tak było z Huescą. Wystarczyło powtórzyć zestawienie osobowe i sposób gry choćby po to żeby sprawdzić czy to jednorazowy wyskok czy nie. Sytuacja była ku temu idealna bo w rewanżu z ekipą z Aragonii można było wystawić nawet piłkarzy z Bilbao Athletic, którzy jeśliby przegrali to raczej nie tak wysoko by stracić awans. No ale Berizzo był innego zdania. Trudno też zrozumieć czemu Argentyńczyk odszedł od wysokiego pressingu, który sprawdzał się na początku sezonu oraz wyższej intensywności gry. Co gorsza nie miał też pomysłu jak zmienić grę zespołu gdy ten przegrywał. Zwykle trenerzy starają się zmotywować zawodników, wprowadzić jakieś zmiany a jego drużyna grała gorzej, bez woli walki a zmiany były na gorsze. Tak się nie da grać o punkty.
Tak więc era trenera Berizzo dobiegła końca wraz z meczem z Levante. I w tym sensie jest to małe „zwycięstwo' w tym meczu. Miejmy nadzieję że oznacza nowy rozdział dla Los Leones w tym sezonie i zespół zacznie zdobywać punkty, jakże potrzebne w ligowej tabeli.
Statystyka meczu:
Levante: Oier – Cabaco, Pier, Chema – Jason, Tono – Bardhi, Campana, Rochina (67' Vukcevic) – Morales (88' Mayoral), Roger (70' Boateng).
Trener: Paco Lopez
Athletic: Herrerin – Nunez, Nolaskoain, Inigo Martinez – De Marcos, Ganea (50' Susaeta) – Muniain, San Jose, Benat (70' Raul Garcia) – Williams, Aduriz (76' Capa).
Trener: Eduardo Berizzo
Wynik: 3 – 0
Bramki: 45' Chema, 58' Campana, 69' Roger
Żółte kartki: Campana, Rochina – Nunez, Inigo, Susaeta
Czerwona kartka: Nolaskoain – bezpośrednia za brutalny faul
Posiadanie piłki: 46% - 54%
Strzały: 17 – 11
Strzały celne: 7 – 3
Rzuty rożne: 2 – 6
Spalone: 3 – 2
Podania: 275 – 335
Faule: 11 - 15
Widzów: 19928
Sędzia: Jaime latre jako główny oraz Bueno Mateo i Tresaco Escabosa na liniach. Cała trójka pochodzi z Aragonii.