Spotkanie pomiędzy Athletic a Levante zakończy zmagania w 14 kolejce La Liga w poniedziałkowy wieczór. Obie ekipy znają już komplet wyników tej rundy rozgrywek i wiedzą o co walczą. Niestety dla fanów Athletic ekipa Levante, która do pewnego momentu uchodziła za rewelację obecnych rozgrywek znajduje się o wiele wyżej w tabeli i dość niespodziewanie aspiruje do miejsc dających grę w europejskich pucharach od której dzieli ich zaledwie 3 oczka. I jeśli wygrają różnicą dwóch goli to mogą awansować aż na 6 lokatę. Na przeciwnym biegunie są Baskowie, którzy niestety ale zadomowili się w strefie spadkowej i desperacko walczą o jej opuszczenie. I tutaj też jest szansa na to pod warunkiem wysokiego zwycięstwa na Ciutat de Valencia. Przede wszystkim liczy się jednak złapanie kontaktu punktowego ze środkiem tabeli bo stawka dość niebezpiecznie się oddala. Obie ekipy mają więc o co grać i miejmy nadzieję pokażą to w dzisiejszym spotkaniu. A poprowadzi je Pan Jaime Latre.

W poprzedniej kolejce obydwie drużyny zdobyły po jednym punkcie. O wiele bardziej zadowoleni mogą być gospodarze dzisiejszego spotkania, którzy na wyjeździe grali z Huescą. Dwa razy musieli gonić rezultat i dwa razy się to udało. Wprawdzie grali z ostatnią drużyną La Liga, ale w perspektywie tego jak ten mecz się ułożył to jest to na pewno niezły rezultat. Za to kolejny raz zawiedli swoich fanów piłkarze Athletic. Baskowie podejmowali na własnym obiekcie Getafe i niestety ale mimo prowadzenie zdobyli punkt a w końcówce meczu mogli zostać nawet go pozbawieni gdyby arbiter najpierw sprawdził VAR a dopiero później zakończył spotkanie bo ekipie Los Azulones należał się rzut karny.

Levante to jedna z najbardziej nieobliczalnych i można powiedzieć jedna z większych niespodzianek w La Liga w obecnym sezonie. Drużyna w poprzednim sezonie desperacko walczyła o utrzymanie i władze oraz kibice powoli godzili się z powrotem do Segunda Division. Będąc niemalże w beznadziejnej sytuacji zdecydowały się zwolnić Juana Muniza i powierzyć stery trenerowi rezerw Paco Lopezowi. Był to prawdziwy akt desperacji ale nie pozbawiony sensu. Nawet w przypadku braku utrzymania, które wydawało się bardzo prawdopodobne zespół miał zachować pewną ciągłość a nowy szkoleniowiec zaznajomić się z drużyną przed kolejnymi rozgrywkami. I stał się cud. Osiem zwycięstw w jedenastu ostatnich spotkaniach ligowych, w tym fenomenalny mecz na Ciutat de Valencia z Barceloną – wygrany 5-4 spowodowały, że popularne Żaby zachowały ligowy byt. A szkoleniowiec w nagrodę dostał szansę w kolejnych rozgrywkach. 51-letni trener jest nowicjuszem na tym poziomie rozgrywek i praca na Ciutat de Valencia to praktycznie pierwsze stanowisko w poważnym futbolu. Zaczynał swoją karierę na poziomie Segunda B Division i najważniejsze szlify trenerskie zdobył prowadząc przez 3 lata rezerwy Villarrealu. To tam nauczył się stawiać na szybką i techniczną piłkę, co później wykorzystywał w rezerwach jednego i drugiego zespołu. Zresztą nie tylko to. Przestawił drużynę na nową taktykę z trzema stoperami i dwoma cofniętymi wahadłowymi skrzydłowymi zagęszczając jednocześnie środek pola. Takie ustawienie sprzyja grze z kontry a ponieważ Żaby dysponują naprawdę szybkimi zawodnikami jest jedna z ich najgroźniejszych broni. Druga to stałe fragmenty gry. Praktycznie każdy rzut wolny w okolicach pola karnego to olbrzymie niebezpieczeństwo dla przeciwników gdyż jeśli nie uda się dośrodkować na głowę jednego z trzech dobrze grających głową stoperów to tacy specjaliści jak Campana czy w szczególności Bardhi są w stanie z iście chirurgiczną precyzją umieścić piłką w bramce. I tutaj czeka Basków spore wyzwanie. Kluczem wydaje się opanowanie środka pola co nie będzie łatwe gdyż trener Lopez dysponuje praktycznie pełnym składem. Wprawdzie jest pięciu kontuzjowanych zawodników (Samu, Rochina, Sadiku, Luna i Doukoure), którzy nie wystąpią w meczu z Athletic ale nikt z kluczowych piłkarzy nie jest kontuzjowany, szczególnie z tych ze środka pola a więc Campana, Bardhi oraz kapitan drużyny Morales. Po drobnym urazie wróci również najlepszy strzelec zespołu Roger Marti, który jak do tej pory aż 7 razy trafił do siatki rywali. Cała czwórka powinna znaleźć się od pierwszej minuty na murawie Ciutat de Valencia. Resztą meczowej jedenastki uzupełnią Oier na bramce Chema, Rober i Cabaco w obronie, Jason i Tono jako dwójka cofniętych skrzydłowych oraz Boateng w roli drugiego napastnika.

Pomimo wysokiego zwycięstwa i naprawdę dobrej gry w meczu z Huescą w zespole przez ostatnie dni panował wyjątkowy spokój. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego że nie można spocząć na laurach i każdy kolejny mecz ma być potwierdzeniem że Los Leones złapali formę a nie jest to jednorazowy wyskok spowodowany słabością rywala. Berizzo w ostatnich dniach starał się nie tylko podrasować grę ofensywną ale przede wszystkim wyeliminować błędy z obrony, których niestety w ostatnim meczu było zbyt dużo. No i wciąż dopracowywano stałe fragmenty gry, które okazały się kluczowe jeśli chodzi o ostatnie spotkanie. Trudno się dziwić bo ten element piłkarskiego rzemiosła może być kluczowy w niejednym meczu i Berizzo chyba zrozumiał że przy umiejętnościach jego zawodników można to naprawdę bardzo dobrze wykorzystać. Szczególnie jak się ma takich graczy jak Aduriz czy Raul Garcia., którzy uchodzą za jednych z najlepszych w tym elemencie gry. I obaj mają szansę zagrać od pierwszej minuty gdyż Aritz świetnie spisał się w pojedynku z Huescą A Raul Garcia w ekspresowym tempie wrócił do normalnych treningów. Początkowo badania nie były pomyślne bo krwiak i obrzęk kolana nie wyglądały dobrze a piłkarzowi groziła nawet kilkutygodniowa przerwa. Na szczęście kolejne dni przyniosły znaczną popraw, kolejne badania nie potwierdziły najgorszych przewidywań a intensywne zabiegi fizjoterapeutyczne szybko zniwelowały dolegliwości. Na tyle że lekarze mogli przeprowadzić kolejne badania, które wykluczyły poważniejszy uraz i już w piątek Raul biegał na treningu wraz z resztą drużyny i był brany pod uwagę przy powołaniach na dzisiejszy mecz. Skoro ten problem rozwiązano to pozostał jeszcze jeden. Mianowicie lewa strony obrony. Władze Athletic liczyły na to, że pod koniec minionego tygodnia zbierze się komisja dyscyplinarna by rozpatrzyć wniosek o skrócenie kary dla Yuriego ale niestety stało się inaczej i trener Berizzo musiał popracować nad wariantem alternatywnym. Wobec urazu Balenziagi jedyną opcją wydaje się Ganea, który swój pierwszy oficjalny mecz w barwach Athletic zagrał w ostatnią środę przeciwko Huesca i to przez zaledwie 45 minut. Czy dostanie szansę na grę o tym przekonamy się dopiero przed meczem ale rumuński defensor podobnie jak Raul Garcia znalazł się wśród powołanych na dzisiejsze spotkanie. Po niedzielnych zajęciach trener Berizzo zdecydował się zabrać do Lewantu następującą grupę piłkarzy:
Bramkarze: Unai Simon, Herrerin
Obrońcy: Ganea, Nunez, Martinez, Yeray, San Jose, Capa,
Pomocnicy: Benat, Susaeta, Dani Garcia, De Marcos, Raul Garcia, Unai Lopez, Nolaskoain,
Napastnicy: Williams, Muniain, Aduriz.
Na urazy narzekają Balenziaga oraz Mikel Rico, którego dochodzenie do zdrowia przedłużą się. Początkowo Rico miał być nieobecny przez kilka dni i szybko wrócić do składu ale niestety wciąż odczuwa dyskomfort w czasie ćwiczeń stąd lekarze nie chcą mu pozwolić dołączyć do reszty kolegów. No ale na szczęście nie jest to konieczne bo sytuacja kadrowa Los Leones jest naprawdę bardzo dobra. Poza niezbędnymi zmianami (Ganea), trener Berizzo może wystawić najlepszą jedenastkę, bardzo zbliżoną do tej jaka wygrała pojedynek z Huescą w Copa del Rey. Nie musi rotować składem gdyż w czwartek w rewanżu mogą zagrać z większości rezerwowi ponieważ w pierwszym meczu Baskowie rozgromili rywala aż 4-0. A punkty w lidze są na wagę złota.

Faworytem spotkania wydaje się Levante. Druzna Paco Lopeza wprawdzie ostatnio notuje słabsze wyniki i wydaje się być w gorszej formie ale na własnym obiekcie zawsze daje z siebie wszystko. Athletic niestety musi wciąż walczyć i potwierdzić dobrą formę z meczu z Huescą. Dopiero wtedy może myśleć o lepszych wynikach. No ale jeśli Aduriz zacznie strzelać a Berizzo kombinować z ustawieniami i składem to może wyniki w końcu przyjadą. Aduriz bardzo dobrze zaprezentował się w środowym pojedynku z Huescą gdzie zaaplikował rywalom dwie bramki. Dobrze by było żeby zaczął strzelać również w lidze a chyba nie ma lepszego momentu by zrobić to w pojedynku z zespołem, który jest jedną z ulubionych ofiar Aritza. Tylko Messi jest lepszy od Baska, który zaaplikował Granotas aż 11 bramek. Miejmy nadzieję że nasz snajper przełamie się w tym spotkaniu. Tyle że żeby wygrać albo wywieźć choćby punkt to obrona musi zagrać naprawdę bez zarzutu a przede wszystkim należy się wystrzegać rzutów wolnych z okolic pola karnego perfekcyjnie bitych przez Bardhiego. Jeśli to się uda i dopisze skuteczność to jest szansa na wyjazd z Lewantu z punktem a może nawet punktami.

Przewidywane składy:
Levante: Oier – Cabaco, Rober, Chema – Jason, Tono – Bardhi, Campana – Morales – Roger, Boateng.
Trener: Paco Lopez

Athletic: Herrerin – Capa, Nunez, Martinez, Ganea – San Jose – Benat, Muniain – Raul Garcia, Aduriz, Williams.
Trener: Eduardo Berizzo

Data: 03.12.2018 r. godz. 21.00
Miejsce: Walencja, Estadio Ciutat de Valencia (poj. ok 25 tys.)
Sędzia: Jaime Latre