TRAGEDIA! Tak można opisać to to zaprezentowali na San Mames podopieczni trenera Berizzo. Po słabej grze Baskowie doznali pierwszej porażki w tym sezonie i to na własnym obiekcie. Jakby było mało tego to mecz ten praktycznie oddali bez walki, nie mając kompletnie pomysłu na to jak przebić się przez doskonałą defensywę Villarrealu. Niestety Javi Calleja w pojedynku taktycznym okazał się też lepszy od Eduardo Berizzo gdyż potrafił idealnie wykorzystać słabości gospodarzy wręcz upokarzając ich na własnym boisku. Bo w pierwszej połowie dali się rywalom wyszumieć i pokazać co potrafią a gdy stwierdzili że niewiele to w drugiej części spotkania wyprowadzili trzy błyskawiczne ciosy autorstwa Fornalsa, Funesa Moriego i Ekambiego na które Los Leones nie znaleźli odpowiedzi.

Pierwsza połowa zupełnie nie zapowiadała katastrofy. Athletic tradycyjnie dłużej utrzymywał się przy piłce, atakował ale wszystko szło dobrze do linii pola karnego. Później niestety brakowało już i pomysłu i wykonania a obrońcy gości doskonale czytali grę i bezbłędnie ustawiali się w obronie doprowadzając podopiecznych Berizzo do totalnej frustracji. O ile sama gra była całkiem niezła to już reszta beznadziejna. Athletic wypracował sobie tylko jedna okazje do zdobycia bramki kiedy Berchiche dośrodkował z lewej flanki a Capa źle trafił w piłkę atakując krótki słupek i posłał piłkę obok bramki. Poza tym kilka szarż zaliczył Williams, Berchiche i De Marcos zanotowali kilka ładnych dośrodkowań ale za każdym razem świetnie interweniowali obrońcy rywali lub bramkarz Żółtej Łodzi Podwodnej. Villarreal również miał swoje szanse i to o wiele lepsze. W 26 minucie Bacca wygrał pojedynek biegowy z Nunezem i dośrodkował z linii końcowej pola karnego na 5 metr ale na szczęście Inigo Martinez zdołał wybić piłkę na rzut rożny tuż przed Gerardem Moreno. W 39 minucie 100% sytuacje miał Fornals, który dostał piłkę na wprost Unaia Simona po świetnej akcji Gerarda Moreno i wymanewrowaniu przez niego dwóch obrońców. Wychowanek Malagi strzelił mocno i po ziemi ale świetną interwencją popisał się Unai Simon. To było w zasadzie wszystko jeśli chodzi o pierwszą połowę spotkania.

Niestety w drugiej części meczu Villarreal pokazał prawdziwą klasę, trener Calleja kunszt taktyczny a Baskowie.... zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię. Wcześniejsze wyniki o ile wynikały z dobrej gry to jednak jeszcze sporo wody upłynie w rzecze Nervion, przepływającej przez Bilbao zanim Berizzo zrobi z Athletic zespół i naprawi to co zepsuł przez rok trener Ziganda. Przez pierwsze 20 minut Żółta Łódź Podwodna dała się jeszcze wyszaleć gospodarzom, którzy wprawdzie zagrozili bramce ale skutecznie interweniował Asenjo (strzelali Berchiche i Williams). Niestety w 65 minucie rozpoczęła się strzelanina gości. Strata w ataku zakończyła się kontrą podczas której piłkę na lewej stronie dostał Fornals. Pomocnik ograł jednego z zawodników Athletic i widząc wysuniętego wysoko przed bramkę Unaia Simona posłał bardzo precyzyjnego loba z około 45 metrów. Nasz bramkarz nie zdążył wrócić do bramki i piłka trafiła do siatki. Przepiękne uderzenie i koszmarny błąd naszego bramkarza. To trafienie podłamało Basków a spowodowały że podopieczni trenera Callejy złapali wiatr w żagle. W 71 minucie mogło być 2-0 ale Unai Simon wygrał pojedynek sam na sam z Geradem Moreno. W 80 minucie już nie uchroniło Athletic przed stratą kolejnej bramki. Dośrodkowanie z rzutu rożnego trafiło na głowę Funesa Moriego, który z kilku metrów potężnym strzałem przełamał ręce Simona i trafił do siatki. Jak pokazały powtórki trafienie to nie powinno zostać uznane bo obrońca gości faulował Inigo Martineza, któremu wyskoczył na plecy uniemożliwiając wyskok i dojście do piłki. Czemu arbiter w pomieszczeniu VAR nie zasygnalizował faulu to pozostanie tajemnicą. Można powiedzieć że ta bramka była gwoździem do trumny dla Athletic, który wprawdzie rzucił się do ataków i próbował odrobić straty ale było to anemiczne i kompletnie bez przekonania że jest w stanie cokolwiek wskórać pod bramką strzeżoną przez Asenjo. Za to tuż przed zakończeniem meczu po jednej z kontr Baskowie dostali kolejną bramkę a Unai Nunez pokazał dlaczego był to jego pierwszy mecz i jest tylko zmiennikiem Yeraya Alvareza. Rezerwowy napastnik gości Ekambi dostał piłkę mniej więcej na połowie boiska i ruszył sprintem w kierunku bramki Unaia Simona, ograł jak dziecko Nuneza, który na dodatek przegrał z nim pojedynek biegowy, wpadł w pole karne, ograł Unaia Simona i wpakował piłkę do siatki ustalając wynik meczu na 0-3 dla gości.

Niestety rezerwowi zawodnicy nie udźwignęli ciężaru gry a niektórzy pokazali, że jak najbardziej słusznie siedzą bądź usiedli na ławce rezerwowych. Nie popisał się również trener Berizzo, który zupełnie pogubił się w tym meczu źle dobierając kadrę jak i taktykę. Przede wszystkim kiepskim pomysłem było wystawienie na skrzydle Capy, który lepiej sprawuje się w obronie. Za to De Marcos w drugiej linii na boku pomocy gra o wiele lepiej co pokazał choćby z Betisem gdzie częśto schodził do środka mimo gry w defensywie. Dziwne też było ustawienie w ataku gdzie w sumie trudno było stwierdzić gdzie gra Muniain, Raul Garcia i Williams. Cała trójka miotała się bez celu w ofensywie jakby nie miała swoich pozycji przez co atak potwornie kulał. Zmiany również były kiepskie bo wprowadzenie Cordoby i centry w pole karne gdy wcześniej ściągnęło się z boiska Raula Garcię i nie ma kto skakać do centr w pole karne było raczej kiepskim pomysłem. Szkoda że wcześniej nie wszedł Guruzeta a dopiero na ostatnie 10 minut. No i to że nie zagrał na środku ofensywy tylko na prawym skrzydle gdzie nigdy nie grał (grał na lewej flance albo na szpicy). Błędem okazało się wystawienie Iturraspe, który jest kompletnie bez formy. O wiele lepszym pomysłem w tej sytuacji byłoby chyba jednak postawienie na Mikela San Jose. I właśnie dublerzy też się nie popisali. Capa poza intensywnym bieganiem nie zanotował nic szczególnego, Nunez zawalił bramkę na 0-3. Unai Lopez, który wszedł na zmianę w 66 minucie kompletnie nic nie pokazał a jeśli już to tylko to, że słusznie siedzi na ławce rezerwowych albo na trybunach. Nawet niespecjalnie chciało mu się biegać o dryblingu nie wspominając. To samo można powiedzieć o Cordobie. Generalnie było to słaby występ zespołu, pełnym indywidualnych błedów, które zostały w perfekcyjny sposób wykorzystane przez Villarreal. Będzie miał nad czym pracować trener Berizzo.

Teraz przed nami pojedynek z Barceloną i raczej trudno spodziewać się dobrego wyniku patrząc na ostatnie spotkania. No ale miejmy nadzieję że już w kolejnym, derbowym z Sociedad uda się Argentyńczykowi poprawić co nieco w grze zespołu i wyeliminować błędy, które dały znać o sobie w ostatnich spotkaniach.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Unai Simon – De Marcos (82' Guruzeta), Nunez, Inigo Martinez, Yuri – Iturraspe (66' Unai Lopez) – Benat, Muniain – Williams, Raul Garcia (70' Cordoba), Capa.
Trener: Eduardo Berizzo

Villarreal – Asenjo – Gaspar, Alvaro, Victor Ruiz, Costa – Layun (63' Cazorla), Funes Mori, Fornals – Trigueros, Bacca (60' Ekambi), Moreno (87' Pedraza).
Trener: Javier Calleja.

Wynik: 0 – 3
Bramki: 65' Fornals, 80' Funes Mori, 88' Ekambi
Żółte kartki: De Marcos – Victor Ruiz
Posiadanie piłki: 67% - 33%
Strzały: 12 – 19
Strzały celne: 2 – 6
Rzuty rożne: 6 – 4
Spalone: 3 – 0
Podania: 668 – 333
Faule: 3 - 14
Widzów: 39672
Sędzia: Del Cerro Grande jako główny oraz Yuste Jimenez i Alvarez Canton na liniach. Cała trójka pochodzi z Madrytu.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus