Nie udało się wygrać po raz drugi na San Mames i zdobyć kompletu punktów w sierpniowych meczach inaugurujących sezon La Liga. Baskowie prowadzili już 2-0 po trafieniach Susaety i Berchiche ale niestety chwila dekoncentracji, błędy w defensywie, brak asekuracji, spowodowały że beniaminek La Liga odrobił straty i zdołał wywieźć punkt z La Catedral. Los Leones zagrali dobre zawody jednak poza piłkarzami, mecz trochę zawalił trener Berizzo robiąć fatalne zmiany i trochę dezorganizując grę swojego zespołu. Na pewno szkoda straconych punktów ale miejmy nadzieję że w kolejnych spotkaniach drużyna zagra nie tylko lepiej ale przede wszystkim skuteczniej.

Mecz zaczął się dość niemrawo z strony gospodarzy i przyjezdni o mało co, a nie wykorzystali by szansy na strzelenie bramki. Piłka nawet wylądowała w siatce po strzale Longo i świetnym prostopadłym podaniu Gallara na wolne pole ale liniowy wskazał spalonego, jak pokazały powtórki jak najbardziej słusznego. Później Athletic przejął inicjatywę i do 45 minuty nacierał na bramkę Wernera ale niestety bez powodzenia. Odezwały się grzechy z pierwszego meczu a więc brak dokładności i zrozumienia między niektórymi piłkarzami. Dobrze funkcjonowały skrzydła ale na tym koniec. Jedyna wartą odnotowania sytuacją był strzał w słupek Williamsa po podaniu Raula Garcii w polu karnym i ładnym obróceniu się Inakiego z obrońcą na plecach. Niestety to było wszystko na co stać było obydwa zespołu w pierwszych 45 minutach. Pozostałe akcje kończyły się albo na obrońcach albo na bramkarzu Huesci, który kilka razy udanie uprzedzał napastników Los Leones.

O wiele więcej działo się w drugiej połowie spotkania. Już na początku Athletic wyszedł na prowadzenie. Berchiche dośrodkował w pole karne do Williamsa, ten odegrał do niepilnowanego Susaety, który z ostrego kąta posłał piłkę w długi róg bramki Wernera. Athletic rozpoczął szturm na bramkę gości i raz po raz wejścia ofensywne powodowały zamieszanie w szeregach obronnych. Próbowali strzałów Cordoba, Raul Garcia, Williams a nawet Nolaskoain z dystansu ale bez powodzenia. Ataki trwały mniej więcej do czasu zdobycia drugiej bramki czyli 62 minuty. Wtedy to na prawej flance urwał się Williams, dośrodkował na przeciwległy słupek gdzie kompletnie niepilnowany był Yuri Berchiche, który trochę skiksował ale i tak zdołał trafił do siatki podwyższając prowadzenie. Niestety trener Berizzo chyba uznał że mecz już jest wygrany i cofnął zespół wprowadzając na murawę w miejsce Cordoby, Andera Iturraspe. Będący w gazie Baskowie ukontentowani prowadzeniem po prostu przestali grać. I to się szybko zemściło w 72 minucie, w sumie dość przypadkową bramką. Po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym Athletic, Pulido wycofał futbolówkę na około 20 metr gdzie stał przyczajony Miramon. Obrońca gości uderzył w kierunku bramki a piłka znalazła miejsce pomiędzy zawodnikami Los Leones i wpadła do siatki obok bezradnego i kompletnie zasłoniętego Unaia Simona, który nie miał szans na interwencję. Gdzie byli pomocnicy Los Leones to tylko oni wiedzą. Pokrzepiona zdobytą bramką Huesca jeszcze mocniej przycisnęła i w 80 minucie mogła już remisować ponieważ po dośrodkowaniu ze skrzydła uderzał celnie Chucho, który przeskoczył De Marcosa, ale Simon zdołał sparować na rzut rożny. W 83 minucie doskonale poszedł na przebój Inaki Williams, ograł 4 obrońców i z ostrego kąta próbował zaskoczyć Wernera ale niestety ponownie pechowo bo piłka kolejny raz uderzyła w słupek. Niestety odpowiedź rywali była na wagę remisu a przepiękną bramkę strzelił wprowadzony po przerwie Avila. Huesca przeprowadziła oskrzydlającą akcja ale Yeray powstrzymał Cucho. Tyle że nasz stoper wybił piłkę za krótko przed pole karne i Melero po przejęciu jej podał do Avili a ten podbił jedną nogą i natychmiast odwrócił się strzelając z woleja idealnie w górny róg bramki Simona. Piłka nie do obrony dla żadnego bramkarza na świecie a sam gol przecudnej urody i zdecydowanie kandydat do bramki sezonu. Niestety Los Leones nie byli w stanie już odpowiedzieć na to trafienie i mecz zakończył się podziałem punktów.

Jak już wspomniałem były to dobre zawody. Athletic. Gra była podobna do tej jaką można było zaobserwować w meczu przeciwko Leganes i niestety grzechy były te same a więc brak dokładności i skuteczności. Athletic miał pełną kontrolę nad meczem do momentu wpuszczenia na murawę Andera Iturraspe w miejsce Inigo Cordoby. Osłabła w ten sposób siła ofensywna zespołu co w momencie wykorzystała ekipa przyjezdnych. Niestety przy obydwu bramkach dała o sobie znać fatalna postawa drugiej linii, która kompletnie nie asekurowała obrońców przed polem karnym i właśnie z tamtego rejonu padły obie bramki. Gdzie byli Iturraspe, Dani Garcia i Raul Garcia grający tym razem w drugiej linii to Oni sami tylko wiedzą. Trudno się również nie przyczepić bocznych obrońców, którzy pozwolili na groźne dośrodkowania. Generalnie niezbyt ciekawie wyglądała ich gra w defensywie za co są przede wszystkim odpowiedzialni. Za to w ataku można powiedzieć że grali naprawdę świetnie a Berchiche udało się nawet zdobyć swoją debiutancką bramkę w pierwszym zespole. Tradycyjnie już najlepszym zawodnikiem był Iker Muniain, który świetnie rozdzielał piłki i napędzał wszystkie akcje ofensywne zespołu. Praktycznie wszędzie było go pełno. Nie brakowało mu wsparcia ale grając w parze z Raulem Garcią trudno było spodziewać się że wychowanek Osasuny po powrocie na swoją nominalną pozycję po 10 latach gry na szpicy nagle zacznie grać rewelacyjnie. Szkoda że później Berizzo przesunął go na skrzydło zamiast na środek napadu a w jego miejsce na boku nie wstawił Williamsa, który jak zwykle męczył siebie i nas swoją grą na szpicy. Szczególnie po wejściu Guruzety, który zmienił Susaetę, napad w osobach Inakiego i Gorki na bokach oraz Raulem na środku i Muniainem za ich plecami mógł wyglądać naprawdę bardzo dobrze. Niestety Argentyńczyk zdecydował inaczej i w ofensywie po zejściu Cordoby było słabo a po opuszczeniu murawy przez Susaetę i zmianie pozycji Garcii było wręcz dramatycznie. Dobre zawody rozegrał wszędobylski Susaeta, który dzięki częstym zmianom pozycji mógł strzelić bramkę. To jedna z nowości trenera Berizzo w taktyce gry. Nieźle spisał się również Williams ale tyko wtedy gdy grał nie jako napastnik a jako skrzydłowy, ewentualnie rozgrywający bo na szpicy kaleczył niemiłosiernie.

Wynik może nie jest jakiś świetny ale przynajmniej zespół znowu da się oglądać a piłkarze uwierzyli w swoje umiejętności. Berizzo zaszczepił swoim podopiecznym techniczną i szybką grę, która prędzej czy później przyniesie rezultaty. Być może ocena gry jest zbyt optymistyczna ale porównując to do tego do serwował nam Ziganda w poprzednim sezonie teraz gra Basków jest o kilka klas lepsza. Przede wszystkim widać jakąś myśl przewodnią, schematy ofensywne, pressing, nie mówiąc już o stałych fragmentach gry, które są dopracowane i stwarzają olbrzymie niebezpieczeństwo dla przeciwnika. Pracy przed drużyna jeszcze sporo ale trzeba być dobrej myśli. Teraz Athletic będzie miał dłuższą przerwę bo mecz z Rayo został odwołany ze względu na fatalny stan techniczny stadionu Vallecas, który musi przejść niezbędny remont i prawdopodobnie będzie nieczynny do połowy października. Tak więc Los Leones kolejny mecz również zagrają u siebie na San Mames ale tym razem z przeciwnikiem z najwyższej półki bo rywalem będzie Real Madryt.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos (80' Capa), Yeray, Nolaskoain, Berchiche – Dani Garcia – Raul Garcia, Muniain – Cordoba (69' Iturraspe), Williams, Susaeta (83' Guruzeta).
Trener: Eduardo Berizzo

Huesca: Werner – Miramon, Pulido, Etxeita, Luisinho – Gallar (67' Serdar), Musto, Melero, Moi Gomez (60' Ferreiro) – Longo (76' Avila), Cucho.
Trener: Leo Franco

Wynik: 2 – 2
Bramki: 47' Susaeta, 62' Berchiche – 70' Miramon, 86' Avila
Żółte kartki: Dani Garcia, Iturraspe – Pulido, Musto
Posiadanie piłki: 54% - 46%
Strzały: 10 – 10
Strzały celne: 7 – 7
Faule: 15 – 16
Podania: 626 – 439
Podania celne: 440 – 253
Rzuty rożne: 3 – 2
Piłki stracone: 67 – 65
Przechwyty: 56 - 52
Widzów: 36.818
Sędzia: Alberola Rojas jako główny oraz Hernandez Ramos i Cerdan Aguilar na liniach. Cała trójka pochodzi z Castilii-La Manchy.

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus