Pierwsze sparingi letniej pretemporady mamy już za sobą. Los Leones najpierw w czwartkowe popołudnie zmierzyli się z ekipą SD Amorebieta, który to zespół bez problemów pokonali 0-3 a następnie zmierzyli się z Barakaldo, które również nie stawiło większego oporu ulegając 0-5 a wszystkie bramki padły w przeciągu 11 minut pierwszej połowy. Trener Eduardo Berizzo dał pograć właściwie wszystkim dostępnym zawodnikom. O wiele silniejszy skład zagrał z drużyną Barakaldo na którą Argentyńczyk wystawił z przodu najmocniejsze „działa".

Pierwszy mecz, który odbył się w czwartek Los Leones rozegrali właściwie w kompletnie rezerwowym składzie, naszpikowanym młodymi piłkarzami. Gole rywalom strzelali Unai Lopez, (asysta Inigo Vicente), Nolaskoian po rzucie rożnym wykonywanym przez Iturraspe oraz chyba największa jak na razie rewelacja w zespole Athletic w tej pretemporadzie – Oihan Sancet, który przepięknym strzałem niemal z narożnika pola karnego pokonał bramkarza rywali umieszczając piłkę w długim rogu. Co raczej oczywiste cały mecz przebiegał pod dyktando piłkarzy trenera Eduardo Berizzo a Amorebieta miała w zasadzie tylko jedną sytuację do zdobycia bramki, kiedy to po nieudanej próbie złapania rywala na spalonym ten znalazł się sam na sam z Herrerinem ale po minięciu bramkarza trafił w boczną siatkę.

Mecz jak na mocno eksperymentalny skład mógł się podobać. Akcje były szybkie, dużo z nich przebiegało na jeden kontakt. Przede wszystkim zespół miał pomysł na rozmontowanie defensywy rywali, atakował całą szerokością boiska pokazując wiele wariantów na rozbicie szyków obronnych rywali. Gdyby podopieczni trenera Berizzo byli skuteczniejsi to mogliby strzelić 2 na wet 3 razy więcej bramek. Tylko w pierwszej połowie 3 świetne okazje do strzelenia bramki zmarnował Villalibre, któremu dwa razy zabrakło trochę wzrostu by celnie strzelić głową do siatki a raz właściwej decyzji by uderzać z pierwszej piłki. Podobać się mogły stale fragmenty gry, których było kilka wariantów. Po jednym z nich Nolaskoian strzelił naprawdę ładną bramkę. Co ciekawe zespołowi pod wodzą Berizzo półtorej tygodnia zajęło opracowanie taktyki gry oraz skutecznych stałych fragmentów gry co było czarna magią dla Zigandy przez cały sezon. Wracając jednak do meczu to w drugiej połowie na murawie mogliśmy obserwować praktycznie całkowicie nową jedenastkę (poza Herrerinem) i taktykę. W pierwszych 45 minutach zespół grał ustawieniem 4-3-3 a w drugiej części już 4-2-3-1 albo 4-4-2. Na szpicy zagrał Sabin Merino i wprawdzie nie miał sytuacji do zdobycia bramek to jednak był bardzo kreatywny w ataku wypracowując swoim kolegom 2 – 3 sytuacje bramkowe, które powinny zakończyć się trafieniami do siatki ale niestety nie zawsze koledzy nadążali za nim. Kilka razy popisał się świetnym timingiem wychodząc do prostopadłych piłek. Kropkę nad i w tym meczu postawił Sancet naprawdę pięknym uderzeniem w długi róg. Swoje bramki mogli strzelić Cordoba i dwa razy Guruzeta ale ten pierwszy zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem a z kolei strzały tego drugiego świetnie bronił portero Barakaldo.

Skład w pierwszej połowie:
Herrerin – Capa, Nunez, Andoni Lopez, Balenziaga – Dani Garcia – Unai Lopez, Benat – Susaeta, Villalibre, Inigo Vicente.

II połowa:
Herrerin (60' Remiro) – Lekue, Nolaskoain, Yeray, Ganea – Iturraspe,Mikel Rico - Munoz (72' Sancet) Guruzeta, Cordoba - Sabin Merino.

Gra zespołu na pewno mogła się podobać. Młodzi zawodnicy udźwignęli ciężar spotkania i zaprezentowali efektowny futbol. Trener Berizzo zaprezentował też kilka ciekawych rozwiązań. Przede wszystkim na środku obrony zagrał nominalny lewy obrońca Andoni Lopez. W drugiej połowie na stoperze widzieliśmy nominalnego środkowego lub ofensywnego pomocnika – Peru Nolaskoaina. Obaj zagrali bardzo dobrze a Peru popisał się efektownym golem po strzale głową. W drugiej linii bardzo efektywna i efektowna była para Benat i Unai Lopez. Kilka prostopadłych podań obydwu rozgrywających mocno dało się we znaki obronie rywalom i gdyby napastnicy wykazali się większą dokładnością to mogli albo strzelić albo wypracować więcej bramek swoim kolegom. Podobać mógł się Unai Lopez, który świetnie podłączał się do akcji ofensywnych wspomagając napastników i wchodząc w pole karne. Ciekawym rozwiązaniem było postawienie w drugiej połowie na Guruzetę na pozycji drugiego napastnik/ofensywnego pomocnika oraz Sabina Merino na szpicy. Obaj świetnie się uzupełniali a Guruzeta doskonale potrafił pójść w drybling pomiędzy obrońcami i zakończyć swoją akcję strzałami, która sprawiały sporo kłopotów bramkarzowi rywali.

Jeszcze lepiej zespół spisał się z meczu z ekipą Barakaldo. Athletic nie miał litości dla czołowej drużyny Segunda B Division i zaaplikował jej aż pięć bramek w zaledwie 11 minut. Wszystko zaczął w 20 minucie Yeray po rzucie rożnym wykonywanym przez Berchiche. Na 2-0 zaledwie po minucie podwyższył Williams, który w swoim stylu dostał podanie na wolne pole od San Jose i wykorzystał sytuację sam na sam. Kolejne prostopadłe podanie na wolne pole i sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Guruzeta. W 29 minucie na listę strzelców wpisał się Aduriz, który dobił potężne uderzenie z dystansu Yuriego Berchiche po ładnie rozegranym rzucie wolnym. Ostatnia bramka, która padła w 31 minucie była efektem wysokiego pressingu zawodników trenera Berizzo, który spowodował błąd obrony rywala, a w ten sposób stworzoną okazję w sytuacji sam na sam z bramkarzem wykorzystał Iker Muniain.

Zespół wystąpił w następujących składach:
I połowa: Herrerin – De Marcos, Andoni Lopez, Yeray, Berchiche – San Jose – Dani Garcia, Muniain – Williams, Aduriz, Guruzeta.

II połowa: Remiro – Lekue, Nunez, Nolaskoain, Ganea – Iturraspe – Unai Lopez (72' Inigo Vicente), Sancet (79' Munoz) – Villalibre, Sabin Merino, Cordoba.

Tym razem Berizzo wytoczył główne działa i trzeba przyznać że zespół spisał się naprawdę bardzo dobrze. Kibice ponownie mogli obserwować szybką i efektowną grę, często wymianę pozycji pomiędzy zawodnikami oraz dobre stałe fragmenty gry. Mogła się podobać praca lewej flanki gdzie często wspólnie grali Muniain z Berchiche. Zresztą Iker nie tylko na skrzydle grał bardzo dobrze ale przede wszystkim doskonale spisywał się w roli playmakera. Swoje miejsce w ataku znaleźli Guruzeta i Williams, którzy byli bardzo aktywni i nie dawali obrońcom ani chwili wytchnienia. Kolejny raz na środku obrony świetnie radzili sobie Andoni Lopez oraz Nolaskoian i miejmy nadzieję że potwierdzą swoje możliwości w starciu z silniejszymi rywalami. Generalnie trzeba przyznać że świetnie spisuje się w tej pretemporadzie młodzież i to jest bardzo optymistycze przed kolejnymi sparingami. Jeśli chodzi o drugą połowę meczu była na pewno słabsza niż pierwsza ale Athletic miał sporo szans na zdobycie bramek. Niestety kolejne setki marnowali Sabin Merino (2 razy), Villalibre oraz Inigo Vicente. Ponieważ Inigi Vicente został już przeniesiony do zespołu rezerw to walka o bycie zmiennikiem Aduriza rozstrzygnie się zapewne pomiędzy Villalibre oraz Sabinem Merino z lekkim wskazaniem na tego ostatniego, który gra naprawdę bardzo dobrze mimo tego, że nie strzelił jak na razie żadnej bramki. Cieszy również to, że Athletic ponownie jest groźny przy stałych fragmentach gry w tym rzutach rożnych. W obydwu sparingach podopieczni trenera Berizzo strzelili więcej bramek niż przez cały sezon za kadencji Zigandy. Nie mówiąc już o tym, że w końcu pod bramką rywali jest realne zagrożenie. I to wszystko w dwa tygodnie treningów. Teraz przed Baskami trudniejsi rywale i miejmy nadzieję że gra będzie jeszcze lepsza.